Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witam, przybywam aby opisać Wam pewną historię. W sumie nie jest ona…

Witam, przybywam aby opisać Wam pewną historię. W sumie nie jest ona jakoś bardzo piekielna, ale z pewnością przedstawia, że w niektórych sytuacjach ukazuje nam się odwrócona teoria ewolucji. No ale do rzeczy. (Przepraszam, jeśli będzie za długo).

Pracuję ja sobie w biurze x. Moja szefowa posiada kilka takich biur x, wszystkie są w różnych miastach i w każdym zasiada jedna osoba.
Moje biuro mieści się w budynku, w którym oprócz mojego małego pokoiku jest jeszcze z 5 innych takich pokoików, gdzie również zasiada jakaś osoba, taka mini działalność własna. Żaden pokoik nie ma nic wspólnego z drugim, za wyjątkiem klatki schodowej i toalet. No i w jednym, dużym pokoiku, który jest sporo ode mnie oddalony, zasiada Pan Notariusz, a dodam, że moje biuro umiejscowione jest na samym środeczku, na wprost schodów.

Tu dodam jeszcze, że na wszystkich drzwiach są blaszki informujące, jaka firma się tu mieści i ewentualnie czym się zajmuje. Na moich drzwiach wielkimi i wyraźnymi literami jest napisane "Biuro X, oferujemy bla bla".
Ta duża tablica nie zniechęca jednak klientów Pana Notariusza, aby zamiast do niego, zaglądać do mnie.
Niemalże codziennie wpada jakiś człek, od progu wołając "ja do notariusza", albo "proszę mnie zapisać do N", ewentualnie "Czemu N dziś nie przyjmuje, a kiedy będzie czynne" itp.
Jak już pisałam wcześniej - nie jest to specjalnie piekielne, ale z pewnością uciążliwe. No i zastanawia mnie - ludzie nie potrafią czytać? Nie czytają specjalnie? A może czytają, widzą i wchodzą mimo wszystko, chociaż działania N i moje nie mają ze sobą NIC wspólnego?

Ale postanowiłam to napisać, ponieważ dzisiaj chyba ja wykazałam się lekką piekielnością. Po raz chyba trzeci weszła do mnie ta sama babeczka, wchodzi sukcesywnie średnio raz na dwa tygodnie, z tego, co mówił mi Pan N - jakaś tam sprawa z domem, wynajmem, nie wiem dokładnie, wiem tylko, że często tu powraca. W każdym razie za każdym razem wchodzi informując mnie, że ona jest umówiona na godzinę Y, bądź tonem nieznoszącym sprzeciwu wręcz nakazuje zapisanie ją do N na godzinę W.

No i dziś ją zapisałam.
Na poniedziałek, godzina 14 (N nie ma wtedy w pracy, wisi kartka od paru dni). Panienka psioczy, bo ona z pracy będzie musiała wcześniej wyjść, no ale powiedziałam, że to jedyny tak bliski termin. Więc zgodziła się. Zapisała, nie podziękowała i wyszła.

Być może N będzie miał z tym problem, ale mam nadzieję, że księżna już do mnie nie wróci.

biuro biurowiec notariusz

by Donat
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ciejka
33 39

Trochę skur...stwo z twojej strony, aczkolwiek myślę, że jednak nie, bo jak kobieta zachowuje się jak baran, zakłóca twój spokój, to taka nauczka nie jest zła, oko za oko.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
42 52

Zakluczaj za każdym wchodzącym drzwi i przedstawiaj swoją ofertę handlową :D

Odpowiedz
avatar Xynthia
7 11

@Caron: Szkoda, że komentarzy nie można "dodać do ulubionych", ten jest genialny! :)

Odpowiedz
avatar lotos5
9 9

Żeby go nie pozwała za przetrzymanie :)

Odpowiedz
avatar babubabu89
16 20

Babeczka wróci i zrobi ci awanturę stulecia

Odpowiedz
avatar ampH
15 17

@babubabu89: I chciałbym zobaczyć minę tej babeczki, jeśli w tym momencie autorka ze stoickim spokojem i profesjonalnym uśmiechem zapyta na kiedy tym razem zapisać. Czy niedziela o 2 nad ranem jest ok? Oraz kiedy autorka zapewni, że skrzętnie sobie termin zapisze w swoim własnym notesie. :) Cały czas mając profesjonalny uśmiech przyklejony do twarzy. :)

Odpowiedz
avatar edeede
6 6

O umówionej porze planujesz być w biurze i odpierać atak czy akurat masz pilne spotkanie poza? Może wyjście do toalety i obserwacja z korytarza?

Odpowiedz
avatar Donat
8 8

@edeede: Byłam w biurze, słyszałam jak babeczka klęła na korytarzu, ale u mnie póki co ni widu ni słychu :D

Odpowiedz
avatar Aris
8 16

Ja bym wywiesiła kartkę na drzwiach dodatkowo, typu "Notariusz N przyjmuje w pokoju nr 1". Ludzie mają tendencję do zwracania uwagi tylko na te elementy otoczenia, które ich aktualnie interesują. Twoją kartkę ich mózg "pomija", bo nie ma tam niczego dla nich, ale kiedy napiszesz im wprost "notariusz w tę stronę", to problem powinien się choć trochę unormować.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
3 5

Mój ty geniuszu zła, he he.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-3 7

Wiesz co - myślę, że skoro to w biurowcu to zapewne każdy z Was ma jakiś kontakt ze sobą. Ja też pracuje w biurowcu i obok siebie mam zarówno notariusza, radce prawnego, firmę zajmującą się funduszami z UE i parę jeszcze innych rzeczy. Często wiemy kiedy notariusz albo radca przyjmuje czy wychodzi, ba - radca często zapuka i powie, że będzie za 20 minut a może być klient więc prosi by go poinformować. Jak JA muszę wyjść to również takie prośby mam do pokojów obok :) Żeby poinformowali moich klientów że na chwilę musiałem wyjść itd. Oczywiście kartkę zostawiam na drzwiach. I co ciekawe - do radcy albo notariusza nikt nie zapuka, ale do firmy zajmującej się funduszami z UE już pukają często - gdzie Pan z Nieruchomości itd. Boją się instytucji z orzełkiem czy jak? U Ciebie ludzie widzę przeginają trochę, bo ja zapisywać nie zamierzam nikogo, mogę tylko poinformować czy jest dzisiaj czy nie itd. Jak do babki nic nie docierało to zrobiłaś najlepszą rzecz pod słońcem :) Moze to do niej dotrze :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Jak ja cię rozumiem... Przez pierwsze 20 lat życia mieszkałem naprzeciwko dentysty. Gabinet zrobiony w mieszkaniu w bloku. Nie zliczę, ile osób dzwoniło mi do drzwi lub domofonem pytając, kiedy doktór przyjmuje.

Odpowiedz
Udostępnij