Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przy okazji historii Ewki88 odnośnie zakłócania ciszy nocnej biorąc prysznic... :) Jestem…

Przy okazji historii Ewki88 odnośnie zakłócania ciszy nocnej biorąc prysznic... :)

Jestem studentką i wynajmuję mieszkanie od kobiety innej narodowości. Pomimo wielu obaw i bariery językowej, szybko się polubiłyśmy i bardzo dobrze się dogadujemy. Zawsze jej pomagam, szukam ludzi do jej innych mieszkań, załatwiam ewentualne naprawy - wystarczy jeden e-mail i wszystko ma załatwione. W mieszkaniu jest pięć sypialni: jedną zajmuję ja, dwie moje dobre koleżanki, pozostałe Węgierka i Brytyjka.

Rozłożenie domu jest takie: na pierwszym piętrze kuchnia, na drugim salon, mój pokój i pokój Brytyjki, na trzecim trzy pozostałe sypialnie - dwóch Polek i Węgierki. Każda sypialnia ma swoją łazienkę.

Historia najbardziej krążyć będzie wokół, powiedzmy, Baśki, a więc opiszę wam +/- jej osobę. Baśka to ten typ, który przytuli, obsypie cię komplementami, cudnymi słowami - i to wszystko jak najbardziej szczerze. Ma niesamowite poczucie humoru, zabawne wtrącenia, generalnie dziewczyna do rany przyłóż. Uwielbia tańczyć i śpiewać. Ponieważ nie studiuje kierunku ściśle z tym związanego, postanowiła zapisać się na zajęcia pozalekcyjne - miała realizować musical. W związku z tym bardzo dużo ćwiczyła w domu.

Baśka zajmowała pokój na samej górze. Na samym początku wszystko było jak najbardziej w porządku. Kiedy szła korytarzem w ciągu dnia, śpiewała - a ponieważ ma piękny głos, nigdy nic nikomu nie przeszkadzało. Ba, kiedy jej sąsiadka - wówczas jeszcze była to Bułgarka - słyszała jej śpiew, otwierała okno i śpiewała razem z nią ;) Baśka znała jednak swoje granice i kiedy dochodziła późna godzina, puszczała sobie wyłącznie cichą muzykę - osobiście nic nie słyszałam ani nikt z góry nigdy na nią nie narzekał.

Niestety Bułgarka musiała się wyprowadzić i na jej miejsce weszła Węgierka. Sama ją oprowadzałam po mieszkaniu i miałam o niej naprawdę pozytywne wrażenie. Zaangażowana w swoją pasję, inteligentna, przyjemna w rozmowie. Od razu spodobało jej się mieszkanie i prędko wprowadziła się do pokoju obok Baśki. Mniej więcej w tym samym okresie Baśka zrezygnowała z musicalu i przestała śpiewać, większość czasu spędzała słuchając muzyki.

Zaczęło się mniej więcej po miesiącu.

Baśka miała urodziny. Poinformowałyśmy o tym fakcie Brytyjkę i Węgierkę i żadna z nich nie miała nic przeciwko, jak długo wszystko będzie odbywać się w salonie. Dałyśmy znać, że około północy wychodzimy z domu, więc będziemy musiały wbiec na chwilę po kurtki na górę - i tyle. W razie czego mają zejść i powiedzieć, że za głośno. Impreza była naprawdę kameralna, kilka osób i cichutka muzyka. Czy ktoś zszedł? Nie. Ale od tego momentu zaczęła się naprawdę konkretna jazda.

Następnego dnia znalazłyśmy w kuchni kartkę, w której Węgierka informowała, że następnym razem będzie wzywać policję, sprawa ląduje u właścicielki mieszkania, jako iż złamałyśmy umowę, domaga się przeprosin i generalnie jesteśmy cały czas głośno, całe dnie gra okropnie głośna muzyka, zbiegamy celowo schodami w górę i w dół, żeby zrobić jej na złość, non stop gadamy na Skype i to KRZYKIEM, jak wraca do domu o 18 (!!,) to nie ma w ogóle spokoju, a przecież to już CISZA NOCNA! Ona już nie będzie z nami rozmawiać - kontaktujemy się między sobą tylko mailowo. Stwierdziłyśmy, że zarzuty są absurdalne i nie będziemy za bardzo ingerować - odparłyśmy tylko, że prosiłyśmy, żeby dać znać, jeśli będzie za głośno, na co sama przystąpiła.

Kilka dni później właścicielka napisała nam o ciszy nocnej, która w tygodniu miała trwać 21 - 9, oraz w weekendy 22 - 9. Spoko, przystałyśmy, ale postanowiłyśmy mimo wszystko odpisać i powiedzieć, że jest nam przykro z takiego obrotu sytuacji oraz że usłyszałyśmy tak wiele kłamstw na nasz temat. Właścicielka zrozumiała, ale wyjaśniła, że nie ma jej na miejscu i więcej zrobić nie może, bo nie wie, jak jest faktycznie, więc żebyśmy się wszyscy po prostu trzymali wytycznych. Na luzie, do zaakceptowania, to i tak była nasza druga impreza, odkąd pół roku mieszkamy w tym domu.

I jak my to przyjęłyśmy do wiadomości, tak szanowna Węgierka chyba poczuła napływ pewności siebie. Zwracała uwagę dziewczynom, gdy o 14 słuchały muzyki w kuchni robiąc obiad - najbardziej oddalonym pomieszczeniu od wszystkich innych! Ja, mając pokój najbliżej, nie słyszałam żadnego dźwięku. Dziewczyny zignorowały, no bo dajcie spokój - ściszyły co prawda muzykę, ale nie wyłączyły jej. W związku z tym Węgierka kontynuowała zwracanie uwagi: o 18, o 19, o 20... Najwięcej uwagi zwracała Baśce, gdyż mieszkała tuż obok niej.

A wiecie, jak wyglądało zwracanie uwagi? Pukanie do drzwi, wymówienie na jednym wydechu, by były cicho i uciekanie do swojego pokoju. Nigdy nie spojrzała nam prosto w twarz.

Wkrótce zaczęły dochodzić problemy o to, że nie sprzątamy. No i tu mi już żyłka pękła, bo jestem jedyną osobą, która odkurza CAŁY dom, targa odkurzacz po wszystkich schodkach, myje podłogi i blaty. Robię to, bo to lubię, bo mnie uspokaja, a przy okazji jak pięknie jest w domu. Tymczasem dowiadywałyśmy się, że zostawiamy resztki jedzenia w zlewie, a sprzątnięcie okruszków z blatu to zaledwie kilka sekund roboty i fajnie by było, jakbyśmy to jednak robiły.

Kiedyś kupiłyśmy piwo. Nie wyniosłyśmy butelek w ciągu 5 dni, bo po pierwsze, śmietnik daleko, a po drugie, miałyśmy egzaminy. Dostałyśmy maila, że jesteśmy brudne i w ogóle przestałyśmy po sobie sprzątać.

Wreszcie Baśka, ta najbardziej pozytywna osoba na świecie, zwyczajnie się załamała. Ze stresu zaczęła tak płakać, że kilka godzin nie mogłyśmy jej w ogóle uspokoić. Wyznała nam, że boi się nawet pójść do głupiej toalety, aby ta nie miała z tym czasem problemu. Czasem przyjdzie do niej partnerka - po 19 to ona boi się z nią na głos rozmawiać, żeby Węgierka nie zaczęła łomotać w drzwi.

Kiedy dostałyśmy maila, że co tydzień będzie pisała raporty naszej właścicielce, stwierdziłyśmy, że to już trochę przesada. Napisałyśmy więc właścicielce maila, że jesteśmy zastraszane, że Baśka psychicznie jest wrakiem, że boimy się robić jedzenie i generalnie większość czasu spędzamy już poza domem, byle tylko nie dostać za coś, czego nie zrobiłyśmy... Właścicielka totalnie nas zrozumiała. Chciała zorganizować spotkanie, ale, by nie było, że jest po naszej stronie, zatrudni mediatora. Spotkanie będzie mieć miejsce w lutym - tak że czekamy naprawdę niecierpliwie, bo chcemy wreszcie załatwić problem z narzucającą się Węgierką.

Na całe szczęście nasza ulubiona współlokatorka wyjeżdża na jakieś półtora tygodnia, więc będziemy mogły chociaż przez chwilę ze sobą rozmawiać będąc w domu...

by ~wegierka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
43 47

No popatrz. A podobno Polak-Węgier dwa bratanki. Jakoś się nie sprawdziło! Wytłumaczcie tej głupiej cipie, że jeżeli chce mieszkać w grobowej ciszy, to niech sobie wynajmie kwaterę na cmentarzu. Normalne odgłosy "mieszkaniowe" o normalnej porze to jest NORMA. Można rozmawiać, gotować, słuchać radia, spuszczać wodę w kiblu, kąpać się, włączać odkurzacz, pralkę, a nawet wiertarkę, w razie konieczności. I śmiać się na głos też można. Nie dajcie się zastraszyć i wmówić sobie jakiejś winy. Pani wynajmująca wygląda na osobę rozsądną, miejmy nadzieję, że negocjator też będzie bezstronny. Nie można zachowywać się w mieszkaniu jak w kościele w trakcie spowiedzi. W prywatnych pomieszczeniach mamy prawo zachowywać się swobodnie i "na luzie", bo od tego one są. W domu się wypoczywa, a nie pilnuje, czy coś na podłogę nie upadło za głośno. No, paranoję chyba ma ta panna z Węgier?

Odpowiedz
avatar Waldas
12 20

To jakaś dziwna sprawa z tymi Węgrami w Anglii. Spotkaliśmy ich wielu z zoną i więcej było z ich strony obojętności czy niechęci, niz historycznie przeciez dobrze umocowanej przyjazni. Poznaliśmy tez sympatycznych i normalnych, okazujących bezinteresowną przyjazń, ale byli oni w zdecydowanej mniejszości. Chciałbym jeszcze dodać, ze ta niechęć nie była niczym sprowokowana z naszej strony.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@Waldas: Ja zawsze byłam pozytywnie nastawiona do Węgrów. Poznałam ich wielu w Niemczech i powiem, że to dla mnie jednak trochę dziwny naród. Mają w sobie dużo jakiejś dziwnie skandynawskiej mrukliwości, są dosyć zamknięci w sobie i generalnie wśród innych narodowości nie wzbudzają dużej sympatii. Co mi osobiście przeszkadza, to ich... bardzo cichy sposób mówienia! Naprawdę, nie wiem, o co chodzi, ale oni często zamiast mówić normalnym tonem, burczą coś niewyraźnie pod nosem, a na prośby o powtórzenie, reagują bardzo nerwowo. Mam paru normalnych węgierskich znajomych, oni sami mówią, że Węgrzy to dość nieprzyjazny naród.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@Waldas: Znajomy studiował hungarystykę. Twierdzi rzeczywiście, że to chyba najbardziej ponury i pesymistyczny naród w Europie, co wiąże się z bardzo dołującą historią. Kumpel twierdzi, że jeśli ktoś chce napisać historię samych klęsk, to nie musi, bo już historia Węgier została spisana, więc ponoć stąd takie nastawienie niechętne do wszystkiego. Ponoć, bo wiadomo opinia jednego studenta nie musi być wiążąca ;)

Odpowiedz
avatar Locust
45 47

Nie rozumiem, dlaczego aż tak skaczecie wokół tej panny. Normalne sytuacje z normalnym natężeniem dźwięku (radio w ciągu dnia, rozmowa we własnym pokoju, korzystanie z łazienki itp) nie powinny nikomu przeszkadzać. Najwyższy czas uświadomić współlokatorkę, że to ona ma jakiś problem, jeśli jej to przeszkadza. Chodzenie na palcach tylko utwierdza ja w przekonaniu, ze to wy jesteście w błędzie. Może warto nagrać kilka takich sytuacji, choćby po to , żeby na tym spotkaniu nie być gołosłownym. Albo zacznijcie jej pukać do łazienki, że za głośno zęby myje, albo w pokoju chodzi, zamiast fruwać :) To już jakiś absurd, że wy boicie się odezwać we własnych pokojach.

Odpowiedz
avatar wegierka
1 1

@Locust: Tzn. nie skaczemy. Mail do właścicielki był totalnie podkoloryzowany - mogłam o tym wspomnieć ;) Póki co spisujemy dokładną porę, o jakiej zwraca nam uwagę oraz robimy foty wszystkich jej odpałów i tylko czekamy, aż będziemy mogły się tym posłużyć :)

Odpowiedz
avatar jeremyxfile
24 32

Brzmi albo jak kompletnie zmyślona historia, albo jakby w mieszkaniu były 4 niedojdy które nie potrafią sobie poradzić z 1 osobą przy solidnej przewadze liczebnej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@jeremyxfile: To jest kompletnie zmyślona historia. Banalny problem rozdmuchany do epopei. Nie wiem, skąd to ma tyle plusów.

Odpowiedz
avatar wegierka
2 6

@mietekforce @jeremyxfile Zapraszam do siebie, mam zdjęcia jej listów oraz screeny maili, jeśli ktoś jest zainteresowany. Nie jesteśmy na swoim, nie zamierzamy wszczynać konfliktów, wiemy, że mamy przewagę liczebną oraz masę dowodów na nieogarnięcie naszej Węgierki - po prostu czekamy na odpowiedni moment, by to wykorzystać.

Odpowiedz
avatar GoshC
4 6

Dzielę się z Tobą w bólu :-) ja na szczęście mam to za sobą, ale mam do opisania trzynaście lat życia "na pokoju" :-)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
21 25

Ło jezusie! Przez jedną głupią dupę laska płakała i nie mogła się uspokoić przez kilka godzin, a reszta boi się oddychać we własnych pokojach i iść do kibla. Może zamiast mediatora (autentycznie się roześmiałem, gdy to przeczytałem) potrzeba wam trochę więcej asertywności? Ja bym tej pannie zrobił takie piekło, że bałaby się nosa wyściubić ze swojego pokoju. Naprawdę żal bierze,że dorośli ludzie tak dają sobą pomiatać.

Odpowiedz
avatar jass
8 10

@Fomalhaut: Z jednej strony też się dziwię, że cztery osoby dają się terroryzować jednej, z drugiej sama miałam sąsiada któremu przeszkadzał absolutnie każdy dźwięk - co prawda od początku jasno mu powiedziałam, że nie pozwolę sobie narzucać godzin kąpieli ani innych rewelacji, ale mimo wszystko po kilku miesiącach tego, jak ci człowiek wali czymś w podłogę przy każdym odgłosie po prostu zaczynasz mieć lekką paranoję - to naprawdę nic przyjemnego, taka świadomość że ktoś nasłuchuje KAŻDEGO dźwięku. I nie ma na to wpływu fakt czy się pozwalasz takiemu świrowi terroryzować czy nie.

Odpowiedz
avatar wegierka
-2 4

@Fomalhaut: mail do właścicielki podkoloryzowałyśmy - zapomniałam o tym wspomnieć ;) Ja nie jestem zestresowana sytuacją, wiem że mamy przewagę - po prostu skupiłam się na opisywaniu piekielności Węgierki. Oraz tak jak mówi @jass, jako iż Baśka z historii jest dobrą duszą i dla wszystkich chce być dobra, tak miała nadzieję, że jakąś uległością uspokoi sytuację - o czym nie wiedziałyśmy, póki się nie załamała.

Odpowiedz
avatar mesiaste
11 11

Nie rozumiem, czemu dajecie się terroryzować. Odgłosy "mieszkalne" w ciągu dnia są normalne - przecież musisz czasem odkurzyć, włączyć pralkę, czasem chcesz zaprosić znajomych i napić się piwa czy zwyczajnie właśnie posłuchać muzyki czy zaśmiać się z żartu. Jak dziewczyna ma taką nerwicę natręctw/nie lubi dźwięków (chociaż ja mam wrażenie, że ona zwyczajnie nie lubi ludzi), to niech się ...wyprowadzi. Bo to ona moim zdaniem stanowi problem, swoim nieprzystosowaniem do mieszkania w parę osób. Ja widzę, może dość brutalne i drastyczne wyjście, ale skoro właścicielka trochę umywa ręce (niby mediator dobrze o niej świadczy, bo faktycznie nie mam jej na miejscu, ale to też brak jej chęci do wysłuchania obu stron), to w takim razie nagrajcie co się dzieje i zacznijcie też jej delikatnie zwracać uwagę, że jej wymagania są z czapy i niech się odczepi. Oczywiście, można jej odpłacać tym samym, a nie chodzić wokół laski na palcach, ale moim zdaniem więcej osiągnięcie, pokazują pewien absurd sytuacji. I jak ona jest uciążliwa dla wszystkich, swoimi dziwnymi wymaganiami i nie szuka kompromisu. A jak to nie zadziała, zagroziłabym właścicielce wyprowadzką, nawet jeśli lokalizacja/cena jest dobra. Pytanie co jej się bardziej będzie opłacało -chuchanie i dmuchanie na jedną "księżniczkę", która każdego lokatora jej takim zachowaniem wykurzy, czy jednak skłoni się aby posłuchać większości i będzie kazała jej się ogarnąć albo wypad.

Odpowiedz
avatar wegierka
2 2

@mesiaste: powiedziałyśmy koleżance wprost, że jeśli tylko jej to mieszkanie nie odpowiada, niech się wyprowadzi - nikt jej nie zmuszał do wybierania akurat tego domu, a o śpiewach i spędzaniu czasu na słuchaniu muzyki była poinformowana, bo bardzo lubimy sobie razem popuszczać jakieś techno do obiadu ;) Nie chcemy za bardzo szaleć ze złośliwością, żeby nie miała na nas haka. Z resztą i tak nie robimy niczego złego i właścicielka doskonale o tym wie, bo póki Węgierka się wprowadziła, nikt się na nas nie skarżył.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 8

Narodowość bohaterek historii (zarówno współlokatorek, jak i włascicielki mieszkania) nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla piekielności hostorii I nie wiem, dlaczego tak mocno ją akcentujesz.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
10 10

@Jorn: podążyłam zupełnie innym tokiem myślenia. Podanie narodowości zamiast imion. Równie dobrze można pominąć płeć, aczkolwiek trudno to pominąć w historii. Moim zdaniem czepiasz się :) taki styl nazywania bohaterów i tyle. :) nie zauważyłam, by autorka jakoś szczególnie rozwodziła się nad ich narodowością czy łączyła to z cechami charakteru. No i różnorodność kulturowa w mieszkaniu też podkreśla, że akurat ten aspekt nie był nigdy problemem. Z drugiej strony autorce chyba jaj trochę brakuje, jak sugerują powyższe komentarze. Z właścicielką się lubi, z lokatorkami też, a potem wpada jedna Jaga i rozkurza towarzystwo. Smutne.

Odpowiedz
avatar wegierka
1 1

@RudaMaupa @Jorn: Narodowość jest podana zamiast imion, aby rozróżnić bohaterkę. Swoje kroki powzięłyśmy, po prostu w historii bardziej skupiłam się na piekielności współlokatorki aniżeli tym, jak my się angażujemy w zażegnanie sprawy na co dzień.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@wegierka: @RudaMaupa: OK, Narodowość zamiast imion, z tym się zgadzam. Ale to: "wynajmuję mieszkanie od kobiety innej narodowości"?

Odpowiedz
avatar wegierka
1 1

@Jorn: wiesz co, szczerze powiedziawszy to chyba to po prostu ze mnie wyszło, bo... taka jest prawda :P ta część faktycznie nieprzemyślana.

Odpowiedz
avatar Crook
6 6

Dałyście się zastraszyć jednej panience? Cztery baby (chyba, bo o Brytyjce trochę mało piszesz)? Powinnyście usiąść (wszystkie, wspólnie z Węgierką) i wyjaśnić sobie jakie WSPÓLNIE ustalacie zasady. A jeśli którakolwiek ze stron je złamie, to się wyprowadza. Dopiero jeśli to nie zadziała, to "ultimatum" właścicielce: albo wyprowadza się Węgierka, albo wy. Tylko do tego trzeba jednomyślności i konsekwencji z waszej strony. Jeśli tego nie ma, to ... narzekajcie dalej.

Odpowiedz
avatar polkrzys
1 3

Mam dla Was pewnien sposób :) weźcie metalową miske, wypelnijcie w 70-80% woda, dostawcie do sufitu pod jej pokojem i przylozcie głośnik do miski puszczając muzykę (tak żeby dźwięk "leciał" przez miske do góry). Nie musi być głośno tylko normalnie a jej w pokoju będzie dudnic, policja ani nikt jej nie pomoże. Wy w nocy macie delikatną muzyczke a ona dudnienje i nieprzespane noce. :)

Odpowiedz
avatar wegierka
-2 4

SPROSTOWANIE: Mail do właścicielki jest podkoloryzowany. Mocno. :P Dziewczyny są trochę zestresowane, fakt faktem, bo mieszkają z nią na jednym piętrze, ale z tego co widzę, coraz mniej je obchodzi, że furiatka musi iść spać o 20. Nie jesteśmy bezczynne - nie możemy jej w ogóle złapać żeby z nią porozmawiać, ani nie odpowiada na nasze pukanie do drzwi, mimo, że jest w domu. Mailami nie chcemy się z nią komunikować, bo uważamy to za wybitnie szczeniackie. Spisujemy więc godziny, w których byłyśmy przez nią strofowane, oraz dokumentujemy wszystkie jej dziwne odpały. Mamy także wielu świadków na to, jak o mieszkanie dbamy, a więc mimo wszystko jesteśmy na wygranej pozycji. Tylko wku*wia.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Po prostu powiedzcie właścicielce, że albo Węgierka się wyprowadzi albo Wy. Myślę, że sprawa się szybko rozwiąże ;)

Odpowiedz
avatar n0rek
4 4

Zabawne, wynajmowac negocjatora bo sie babie w glowie poprzewracalo XD Wy tez jestescie jakies dziwne, jedna glupia baba was terroryzuje, powiedzcie jej zeby bila strzale i po temacie. A to ze sie jedna z was "zalamala" psychicznie bo ta jej zwraca uwage to juz w ogole jakis absurd XD

Odpowiedz
Udostępnij