Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiedziałem, że stypa po pogrzebie to jakiś cholerny obowiązek... W piątek…

Nie wiedziałem, że stypa po pogrzebie to jakiś cholerny obowiązek...

W piątek zmarł kolegi ojciec. Człowiek o dość nieciekawej opinii. W poniedziałek odbył się pogrzeb. I jak to zwykle bywa, po tej uroczystości najczęściej jest stypa. W tym przypadku była, teoretycznie. Bo kolega zaprosił do siebie na kawę jedynie kilka najbliższych osób.

Ale dla niektórych to był policzek. Już na cmentarzu słyszałem komentarze:
"No patrz jakie chytre, własnemu ojcu stypy nie wyprawi".
"K*rwa, obiadu nie gotowałam, bo myślałam, że nas na stypę zaproszą".
"To ma być stypa? 5 osób na krzyż, a do tego kawa i ciasto? Gdzie obiad, gdzie flaszka?".

Kolega mówił wczoraj, że stypy nie wyprawiał z jednego prostego powodu. Nie chciał słuchać chwytających za serce frazesów, jaki to jego ojciec nie był dobry i wspaniały. Chociaż rzeczywistość była całkiem inna...

by PluszaQ
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar krzychum4
16 22

Nie ma obowiązku, to tylko jakaś z pseudotradycji, chociaż na Podlasiu będąc trafił się pogrzeb kogoś z rodziny od strony bratowej, wchodzę na salę a tam grubo ponad 100 osób.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 23

@krzychum4: Na ostatnią stypę, w której uczestniczyłam, przypałętali się jacyś kompletnie obcy ludzie, których nikt nie znał, a wyrzucić się bano, bo by było "To my, prawnuki waszej cioci Krysi, jak mogliście nas nie poznać!?".

Odpowiedz
avatar rodzynek2
15 17

@Candela: Często na pogrzebach pojawiają się jacyś dalecy "krewni", "przyjaciele" ze szkolnej ławki, o których nikt nie zna.

Odpowiedz
avatar aklorak
18 22

@rodzynek2: A ja myślałam, że na stypę idą osoby zaproszone. Na wiosce, gdzie wszyscy się znają to może i przejdzie, ale w większych miejscowościach trzeba poinformować gdzie ta stypa się w ogóle odbędzie, bo to przecież nie jest oczywiste. Osoby bliższe z reguły wcześniej wiedzą, że po pogrzebie jest stypa i gdzie, a inne osoby można zaprosić na cmentarzu zaraz po pogrzebie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
17 17

@aklorak: Wiem, że na stypę idą osoby zaproszone, ale na pogrzebach i stypach, na których miałem okazje być, nie raz zdarzało się, że ktoś obcy próbował się wkręcić.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
11 11

@rodzynek2: Słyszałam o wpraszaniu się na wesela, ale po kiego na stypę? Zresztą jak? No jak rzeczywiście jest strasznie dużo osób lub robi się z tego impreza pełną gębą, to ok - da się. Ale jak dla mnie to zazwyczaj stypa jest organizowana tak "pi razy oko" na 10 - 30 osób w lokalu lub w domu. Do chaty raczej nie wpuszczasz obcych w takiej sytuacji, a w lokalu zwykle jest wykupione od osoby. Do tego, jak dla mnie, przychodzą raczej osoby z najbliższej rodziny.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
10 10

@BlueBellee: Widzisz, a są tacy, co atakują zazwyczaj jeszcze na cmentarzu, próbują się wkręcać tekstem typu "Bo myśmy znali się ze zmarłym od lat", "Jak to nie poznajesz mnie/nas?" i próbują dowiedzieć się, gdzie jest stypa. Oczywiście są to zupełnie obcy ludzie.

Odpowiedz
avatar healthandsafety
22 22

Znam ten typ ludzi. Jak zmarla pewna bliska mi osoba to tez nie wyprawialam stypy, poniewaz ta osoba sobie tego nie zyczyla, wiec postapilam zgodnie z jej wola. Ile sie nasluchalam od sasiadek i rodziny to moje. Bo w koncu wstyd stypy nie zrobic. A to, ze nieboszczyk nie chcial? A co on ma do gadania...

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
7 11

@healthandsafety: wiadomo, że nic nie ma do gadania, bo nie żyje ;)

Odpowiedz
avatar imhotep
5 7

@Grejfrutowa: No był taki jeden co wyraźnie w testamencie napisał, żeby jego notatki osobiste spalić. I był taki drugi co te notatki wydał jako książkę. Paranoja.

Odpowiedz
avatar Rak77
12 14

Dawno temu przeczytałem książkę Orsona Carda - "Mówca umarłych". Szkoda że nie istnieje w naszej codzienności taki mówca.

Odpowiedz
avatar raj
1 1

@Rak77: W pewnym sensie istnieje. Nazywa się "mistrz ceremonii pogrzebowej" i jest to osoba, która zajmuje się odprawianiem świeckich pogrzebów (zamiast religijnych). Jego praca trochę przypomina pracę mówcy z książek Carda, ponieważ musi poznać rodzinę i dowiedzieć się trochę o zmarłym, aby ułożyć odpowiednią mowę na pogrzeb. Tak więc jeżeli ktoś chce zrezygnować z pogrzebu religijnego, to jak najbardziej może z usług takiego "mówcy" skorzystać. I jest jeszcze jeden element wspólny z książkami Carda - zazwyczaj trzeba go z daleka sprowadzać, bo jest ich niewielu... :)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
21 21

Nawet gdyby ten ojciec był najwspanialszym człowiekiem na Ziemi to i tak nie ma obowiązku robienia stypy. A na pewno nie dla osób, które najwyraźniej chcą się tylko najeść i nachlać na koszt rodziny w żałobie. Niestety wciąż dla wielu osób wesele czy stypa muszą być obowiązkowe bo to po prostu okazja do darmowej wyżerki i imprezowania. A wychwalanie pod niebiosa ludzi podłych i wstrętnych, nawet doskonale wiedząc jacy byli za życia, jest dla mnie zwyczajnie niepojęte.

Odpowiedz
avatar LTM87
3 3

@Imnotarobot: Cóż, działa tu nie do końca słuszna zasada, według której o zmarłym albo mówi się dobrze, albo nie mówi wcale. Owszem, nikt nie jest kryształowy, ale jeśli zmarły był po prostu dobrym człowiekiem, to czas na zgłaszanie wszelkich "reklamacji" związanych z jego postępowaniem czy decyzjami minął wraz z jego ostatnim oddechem. Nie było żadnych głosów sprzeciwu, kiedy żył? To ci, którym nagle po jego śmierci coś się przypomniało, mogą go teraz łaskawie w dupę pocałować. Trzeba było mówić wtedy, a nie teraz. Warto dodać, że w takich sytuacjach najwięcej kłapią dziobem ci, którym zmarły w żaden sposób nie zaszedł za skórę, po prostu "wyrażają swoją opinię" (o którą nikt ich nie prosi). Jeżeli jednak ze zmarłego był kawał mendy, która zatruwała życie wszystkim dookoła, to naprawdę nie widzę problemu w "mówieniu jak jest", a raczej jak było. Zapewne nie raz i nie dwa gość był upominany, proszony, przymykano oko na jego wyczyny. Pewnie zostawił po sobie jakieś sprawy, które do dzisiaj ciągną się za żywymi i cały czas wpływają na ich codzienność, więc mówienie o nim tylko dobrze "bo taka zasada" byłoby po prostu oszukiwaniem i siebie i innych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Gdy zmarł mój ojciec to nie stać nas było na stype w jakiejś restauracji dlatego wszyscy zostali zaproszeni do domu. Ja dzień wcześniej przy garach stałam, nagotowałam jedzenia zakręciłam jakieś ciasto z niczego. Jakaś ciotka też ciastem poratowała. NIKT nie przyszedł. Nawet ta, która ciasto przywiozła. Po tym stwierdziłam, że nie przyznaje się do rodziny.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
0 2

@Rogijelenia: Zawsze to lepiej niż gdyby olali urodziny. Przynajmniej "jubilatowi" nie było przykro.

Odpowiedz
avatar Ciejka
2 2

U mnie ostatnio ciotka zmarła, od razu było mówione, że stypy nie ma, a i tak "rodzinka" się zjechała, rodzice powstrzymywali mnie by nic nie gadać, nie wyrzucać, no szkoda że przez to robota się sporo opóźniła, no ale goście ważniejsi (wiedzieli, że robota czeka).

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-5 5

Tym bardziej powinien był tę stypę zrobić. Ludzie przyszli na pogrzeb "nieciekawej osoby", więc niechby się chociaż nażarli za darmo.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

Nie ma obowiązku robienia stypy, ale samej tradycji będę trochę bronić, bo w dużej mierze wynika z tego, że na pogrzeb często zjeżdżają się krewni z całego kraju. Nawet jeśli nie nocują w mieście, to jednak wypada poczęstować obiadem, bo trochę głupio, aby po pogrzebie i spotkaniu rodzinnym wysyłać kogoś na kebsa na dworcu albo poczęstować tylko kawą. Oczywiście, ma to sens w momencie, kiedy faktycznie przyjeżdża rodzinna z innych regionów kraju. Nie widzę powodu do organizowania stypy (obiadu) w przypadku, gdy wszyscy goście pogrzebowi pochodzą z tego samego miasta. Tutaj kawa i ciasto jak najbardziej wystarczą.

Odpowiedz
avatar Wredna_Ruda
-1 1

Mam podobne zdanie, może to trochę smutne, ale z niektórymi członkami rodziny widuję się tylko na ślubach i pogrzebach, bo na codzień drogi gdzieś się rozchodzą. U nas stypa to taki rodzaj rozładowania emocji po śmierci kogoś bliskiego i właśnie spotkanie rodziny z różnych krańców kraju. Ale stypa ta taka raczej tradycja, przecież nie można zmuszać kogoś żeby na siłę tę tradycję kontynuował.

Odpowiedz
avatar Crook
2 2

Może to zależy od tradycji rodzinnej albo tradycji w danej miejscowości... nie wiem, ja nigdy stypy nie robiłam, nawet po pogrzebie moich rodziców czy teściowej (mimo, że ją bardzo lubiłam). I chyba nadal nie rozumiem idei stypy - wspominać zmarłego można zawsze i wszędzie. Chyba, że rzeczywiście chodzi o jakiś obiad dla przyjezdnych z daleka, ale to można ich przecież zaprosić do domu na normalny posiłek. No tak, ale ja w ogóle taka mocno "nietradycyjna" jestem i cała moja rodzina też.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Crook: Zgadzam się. Ja jestem z podkarpacia, niby bardzo tradycyjny region, a w naszej rodzinie stypy robi się bardzo rzadko

Odpowiedz
avatar Yksisarvinen
3 5

Szczerze, nie rozumiem idei stypy. Pogrzebaliśmy bliską nam osobę? Chodźmy się nażreć i nachlać, to świetna okazja!

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Ja bym zrozumiała ideę dużej stypy, gdyby goście przynosili koperty ;). A trochę nie wyobrażam sobie w momencie, gdy masz żałobę i jeszcze na głowie milion wydatków i załatwień związanych z pogrzebem, zamykaniem umów, zgłaszaniem do banków itp itd jeszcze myśleć o organizacji stypy i wydawać na nią duże pieniądze (dla jasności, dla mnie nawet tysiąc złotych to duże pieniądze ;) )

Odpowiedz
avatar Gabs
0 0

Nie rozumiem kompletnie idei stypy. Własnie ktoś ci umarł. Straciłeś bliską osobę. Dodatkowo na głowie tysiące rzeczy do załatwienia, począwszy od samej organizacji pogrzebu, nawet jeśli to "pakiet minimum" to jeszcze masz się zastanawiać, co powie jakaś ciotka klotka jedna z drugą i dbać, żeby jej było dobrze. Niedoczekanie. Gdy zmarł mój ojciec, były wojskowy, jego koledzy wyskoczyli z pomysłem, że można go pochować z asystą honorową. Było mi doskonale wszystko jedno, zwłaszcza, że okazało się, że jedyne, co muszę zrobić to złożyć trzy podpisy, na dodatek zostałam w tym celu zawieziona po czym odstawiona z powrotem. Koledzy zadowoleni, za to cała wieś rodzinna na drugim końcu Polski burzyła się, że pogrzeb był trzy dni po śmierci. I tak nikt się nie wybierał, ale pozrzędzić trzeba. Mamę, zgodnie z jej życzeniem, pochowałam bez księdza. JAK TO TAK? To JAK ONA DO NIEBA PÓJDZIE. Dlatego rozumiem twoje oburzenie. Ludzie nigdy nie będą zadowoleni. Trzeba robić swoje i się nie oglądać na nikogo.

Odpowiedz
Udostępnij