Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Dalej jestem poruszona. Przez ostatnie kilka…

Sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Dalej jestem poruszona.

Przez ostatnie kilka tygodni chorowałam. Nie mogłam chodzić do pracy. Szef - jak to w prywatnej firmie - nie był zachwycony brakiem w kadrze. Po powrocie z L4 moja firma dostała duże zlecenie na projekt, moim zadaniem było (jak zawsze) stworzenie projektu - makiety budynku i okolicy w skali, żeby deweloper mógł wszystko ocenić i zatwierdzić, a i żeby potencjalni kupujący mogli sobie popatrzeć. Moja praca to typowa dłubanina i skalowanie.
Projekt skończyłam w półtora miesiąca, czyli dość szybko. Chciałam wypaść jak najlepiej, ponieważ szef patrzył na mnie już niezbyt przychylnie.

Po złożeniu makieta mieściła się w dwóch dużych torbach ze sklepu z owadem w logo. W przeddzień przekazania projektu zapakowałam wszystkie elementy do owych toreb i wczesnym rankiem zaczęłam gramolić się do samochodu. Nagle drogę zastąpił mi obszarpany jegomość. Oznajmił zachrypniętym, lecz śmiałym głosem, żeby mu dorzucić do piwka. Odparłam, że nie mam, bo i tak obie ręce i ramiona zajęte, chciałam tylko szybko i bezpiecznie doczłapać do mojego pogromcy szos... Pan żul był bardzo niezadowolony moją odpowiedzią, krzyknął:

- Sama paniusia dwie torby żarcia nakupowała, a mi złotówki broni?!
Po czym kopnął z całej siły w jedną z siatek...

Teraz nie wiem co napisać dalej, bo resztę tego poranka pamiętam jak przez mgłę. Zniszczeń nie dało się naprawić. Cierpliwość przełożonego się wyczerpała, czemu się nie dziwię. Szukam nowej pracy.

ciężka droga do pracy

by ~TRass
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar GoshC
33 47

Piekielne widzę tu trzy osoby: żula, szefa i Ciebie. Żula, z powodów oczywistych, szefa, bo nie zwalnia się od tak pracownika, który podpadł chorobowym, a Ciebie, bo nie zabezpieczyłaś wyniku ponad miesięcznej pracy. Przykro mi to powiedzieć, ale zamiast włożyć do jakichś sztywnych pudeł włożyłaś pracę do zwykłej torby. Zamiast nieść na dwa razy by zminimalizować ryzyko zniszczenia, upadku, podknięcia się, czy też napadu, to wybrałaś szybka i ryzykowną opcję, a szef po prostu uznał to za wymówkę wręcz szkolną: "miałem pracę domową, ake pies mi zjadł"

Odpowiedz
avatar BlueBellee
21 29

@GoshC: "Zbutował" jedną torbę, więc nawet jakby niosła na raty, to i tak mógłby coś uszkodzić. A co do reklamówek, to "kopnął z całej siły", więc i tak miałby szansę coś uszkodzić, o ile nie wsadziłaby tego do metalowego sejfu. Autorka bardziej piekielna za to, że nie dziwi się szefowi. Ps. PoTknięcia ;)

Odpowiedz
avatar Tranquility
32 32

@BlueBellee: Zgadzam sie, dla mnie rowniez autorka jest piekielna, bo nie dziwi jej zachowanie szefa. Mnie zastanawia kim jest ten szef, ktory zwalnia pracownika (zakladam, ze pracujacego do tej pory bez zarzutu), bo zachorowal (choroby niestety chodza po ludziach, ale pracodawcy maja tendencje do zapominania o tym) i ktos zniszczyl jego prace (to juz mniej prawdopodobne, jednak nie niemozliwe). Jezeli, tak jak autorka twierdzi, skoczyla szybko to mogl dac jej wiecej czasu na odbudowanie tej czesci (nie wiem jednak jak to dziala, czy nie musialaby odbudowywac calej makiety). Poza tym na dowod, ze to nie wymowka autorka miala obie czesci; ta dobra i ta zniszczona).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2018 o 7:07

avatar mamaote
9 23

@BlueBellee: Gdyby autorka wsadzila do kartonu jak bylo wyzej zaroponowane to nie uznalby zul tego za zakupy i byc moze nie zniszczylby

Odpowiedz
avatar katzschen
20 22

No świetnie, tylko tak można sobie zawsze gdybać... może gdyby wsadziła do kartonu, to ktoś stwierdziłby że wiezie sprzęt elektroniczny i jej wyrwał :P

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
12 18

@GoshC: Jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
15 17

@bloodcarver: Ale przeczytałeś całą historię? Widziałeś np. " chorowałam. Szef (...) nie był zachwycony brakiem w kadrze.", "szef patrzył na mnie już niezbyt przychylnie.", "cierpliwość przełożonego się wyczerpała"? Przecież tekst jasno sugeruje, że autorka była na "cenzurowanym" za zwolnienie chorobowe. Nie jest to piekielne według Ciebie? A może nie ma możliwości pracować nad projektem w siedzibie firmy? I "odpowiedzialność za transport"? Ok, jak najbardziej. Ale co, jeśli nawet na opancerzoną furgonetkę, którą Ty byś makietę wiózł, ktoś by napadł? Też Twoja wina?

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 13

@BlueBellee: zachorować może każdy, niczyja to wina, fakt. Szef jednak potrzebuje autorki do wykonywania pracy; patrząc po zakresie jej obowiązków, nie zastąpi jej pierwszą lepszą osobą z ulicy na parę tygodni - bo osoba o takich umiejętnościach nie będzie szukała pracy "na chwilę". Co gdyby było odwrotnie? Pracownik szefa, mocno generalizując, potrzebuje do wypłacania pensji. Zakładając, że jakimś cudem jedynie szef może to zrobić, a na kilka tygodni zniknie chory, pracownik będzie niezadowolony i prawdopodobnie będzie do szefa/pracy podchodził ostrożniej, sprawdzając, czy przypadkiem sytuacja się nie powtórzy. I przypuśćmy, że okaże się, że szef po powrocie dokonuje chybionej inwestycji, przez co pracownik KOLEJNE 1,5 miesiąca zostaje bez pieniędzy, tym razem przez nieumiejętność przewidywania szefa. Dziwne, że podziękuje za współpracę? Tu sytuacja jest analogiczna. Autorka najpierw przez kilka tygodni była na zwolnieniu - brak jej winy, ale efekt jest, jaki jest. Następnie 1,5 miesiąca pracowała, ale szef znowu nie otrzymał efektów jej pracy - równie dobrze mogłoby jej nie być. Po co mu taka pracownica? Nie mówiąc o tym, że konsekwencje braku myślenia autorki będzie ponosił on (firma w d*** z projektem). Wina żula? Nie do końca. Równie dobrze ktoś mógłby wpaść na autorkę, jadąc rowerem, ktoś inny mógłby ją niechcący popchnąć, ba, sama autorka mogłaby się potknąć i wywrócić prosto na swoje reklamóweczki. I to jest, moim zdaniem, jej brak myślenia, bo takie sytuacje są do przewidzenia - są zwyczajne, zdarzają się; nie trzeba było agresywnego żula, żeby efekt był taki sam. To jednak nie napad na opancerzoną furgonetkę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2018 o 18:11

avatar BlueBellee
3 7

@Etincelle: Zacznę od końca: Jasne, że autorka mogła pomyśleć o mocniejszym opakowaniu. Tyle, że miała dojść z tymi reklamówkami tylko do i od samochodu. Ile to mogło łącznie być? 10 - 20 metrów? Fakt, że może niesłusznie, ale to jednak trochę inna perspektywa, niż jazda komunikacją publiczną plus godzinny spacer. I przy Twoim twierdzeniu, to nawet ten napad pasuje. Mimo, że wszelkie środki bezpieczeństwa zostałyby zachowane, nawet na wyrost, to szef i tak nie otrzymałby projektu itd. Oczywiście, że wina żula. Co to ma być? Bardzo naciągane "okazja czyni złodzieja"? Miała siaty z Biedry, a nie stalowe skrzynie, więc ot tak mógł podejść i skopać jej własność, bo i tak pewnie by się gdzieś wywaliła? No weź mnie nie rozwalaj. A co do "L4": jezu, ja nie wiem jakim cudem ten świat się jeszcze nie zawalił, skoro ludzie śmią chorować :P No szef jak widać sobie poradził, firma się nie rozpadła. Masz strasznie dziwne podejście, nie obraź się, ale dla mnie trochę chore. W zasadzie pochwalasz bycie na wylocie za chorobę. A może by trzeba było powywalać tych, co jeszcze na zwolnieniu nie byli? Przecież pewnie pójdą. I co sądzisz np. o macierzyńskim? Przypominasz mi w tym trochę jedną z moich szefowych: "No, ale dlaczego ja mam wypłacać "L4"?! Przecież pracownika nie było, nie mam z tego zysku, to ja mam jeszcze dokładać?!" ;)

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 1

@BlueBellee: nie pochwalam bycia na wylocie za chorobę, ale rozumiem przyglądanie się pracownikowi. Nie wiem, czy to się jakoś przekłada na statystykę, ale w swoim otoczeniu mam osoby takie, które potrzebują zwolnień parodniowych raz na dłuższy czas, albo takie, które potrzebują ich właśnie kilkutygodniowych i to regularnie. I tak sobie wyobrażam, że gdybym miała firmę, współczułabym bardzo tym drugim, ale zupełnie nie chciałabym ich zatrudniać. Jednak nie potrzebowałabym pracownika jako takiego, a efektów jego pracy. A z żulem miałam na myśli co innego, może źle się wyraziłam. Oczywiście, w tym przypadku jego wina. Zgadywałabym jednak, że autorce oberwało się za bezmyślność, bo niezależnie od żula (czy innych atakujących i ewidentnie winnych) projekt mógł skończyć tak samo. I o tym pisałam wyżej. Coś jakbym pożyczyła komuś kluczyki od auta, a ta osoba, stojąc na moście, podrzucałaby je beztrosko nad rzeką i została okradziona. Wina złodzieja, prawda? Ale takiej osobie samochodu bym więcej nie pożyczyła, bo jej lekkomyślność mogła spowodować utratę kluczyków i bez udziału osób trzecich. O, albo jakbym zostawiła po prostu otwarte mieszkanie i pojechała na wakacje. Wina tego, co mnie okradnie, ale pluć w brodę mogę tylko sobie, bo ja się wykazałam głupotą. I w tym - głupocie oraz bezmyślności - dopatrywałabym się powodów zwolnienia. Nie w przegranym starciu z żulem.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
25 27

@Littlefingers_Throat: „Gwoździem do trumny był dla niej polecony z kancelarii adwokackiej- żul pozwał ją o odszkodowanie za straty moralne oraz uszkodzenie dużego palca u nogi poprzez kopnięcie w feralną reklamówkę z Biedronki." Tak bezdomni zdobywają samochody ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
26 28

@maat_: No, zgadzam się. Też mam wątpliwości. Ale nie z powodu emocji. Po pierwsze - jestem zdziwiona, że tak ważną pracę przewozi się w reklamówkach. Jest oczywistą oczywistością, że drobne, delikatne elementy takiej konstrukcji mogłyby ulec uszkodzeniu nawet bez kopa pana żula. Po drugie. Jestem zdziwiona, że pan szef tak się rozsierdził. Autorka nie miała, wszak, wyznaczonego ścisłego terminu na dostarczenie projektu, zrobiła go szybko, więc miałaby "zapas" czasu na wykonanie poprawek. Po trzecie, najważniejsze. Autorka projekt robiła W DOMU? Bo mnie się wydaje, że, ogólnie, takie rzeczy robi się w pracowniach firmowych, z materiałów firmowych, w godzinach pracy. Chyba, że to jakiś dziwny rodzaj zlecenia, albo dzieła. No, ale zlecenie, albo dzieło, można też robić "na chorobowym", chyba że przez "kilka tygodni" jest się "przywiązanym do łóżka".

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
10 14

@ziobeermann: A kiedy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, przekazują je o. Rydzykowi, spokojnie umierają, bo wiedzą, że św. Piotr na pewno im bramy nie zamknie przed nosem ;)

Odpowiedz
avatar Limek
9 15

@maat_: kto normalny delikatna i skomplikowana makiete - wynik poltoramiesiecznej pracy - wklada do plastikowej siatki. Nalezy autorce uchylic natomiast kapelusza za inwencje - przynajmniej nie kolejna historia o madkach albo moherach w tramwaju.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 7

@Limek: Za to o panu żulu - tylko w nieco innej "konfiguracji".

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 5

@ziobeermann: Ale ja bym na ich miejscu i tak grubo się zastanowiła - potem się umiera :P

Odpowiedz
avatar Crook
4 4

@Armagedon: a ja dodam po czwarte: żaden szef (i właściciel firmy) tak łatwo nie zrezygnuje z dobrego specjalisty, jeśli ten rzeczywiście porządnie i terminowo robi swoją pracę. Nawet jeśli czasem zachoruje. Albo więc jest to fejk, albo TRass jest kiepskim pracownikiem (więc jest tu drugie dno), albo szef jest idiotą i nie zależy mu na własnej firmie (a wtedy tak czy tak lepiej znaleźć lepszego pracodawcę).

Odpowiedz
avatar czesiuwisniak
11 15

Te sępiące żule pod Biedronkami to najgorsza zmora osiedli. Stoją takie zapyziałe smrody cały dzień i tylko ślepią kto idzie i żebrzą o złotóweczkę. Ochrona Biedronki siedzi tylko w środku i gapi się w monitor, a może by tak spróbowali wyjść i przegonić dziadów, co odstraszają od zakupów. Najgorzej jest z Biedronkami, które mają w ścianie bankomaty. To już 100% pewności zasiedlenia miejscówki przez meneli.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 9

@czesiuwisniak: Ochrona obiektu najzwyczajniej w świecie nie ma prawa pogonić nikogo z publicznej ulicy.

Odpowiedz
avatar czesiuwisniak
5 13

@bloodcarver: Ulica publiczna, ale chodnik przed Biedrą muszą pracownicy Biedry odśnieżać...

Odpowiedz
avatar iks
-2 12

A co z żulem? Jak mocno go obiłaś?

Odpowiedz
avatar Littlefingers_Throat
9 19

@iks: obiła go strasznie mocno. Niestety, żul nie może tego potwierdzić, bo zmarł. Niech spoczywa w pokoju pan Stanisław z Warszawy.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
4 4

Ja bym się odwinęła i mu przywaliła. Cóż powodzenia w szukaniu tej nowej pracy. A żul niech się wali.

Odpowiedz
avatar daroc
-1 1

@Hemoglobina: Ciekawa propozycja, szczególnie jeśli autorka była dajmy na to kobietą niższą od żula o dwie głowy. :)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 4

Zrób tak, żeby ten żul już nikomu nigdy nie zaszkodził. Nie osobiście, wynajmij do tego ludzi.

Odpowiedz
avatar daroc
0 2

@Fomalhaut: tak, przeciętna kobieta w tym kraju zna najemników, którzy za kasę są w stanie kogoś przegonić...

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

Daj znać, jak tam z pracą nową :(

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 4

Dla mnie deczko dziwne zachowanie. Nie jesteś na studiach dziewczyno, żeby takie rzeczy WAŻNE przewozić w reklamówkach - no litości... Ja rozumiem jakiś kolos na II semestrze, ale Ty pracujesz dziewczyno! Obudź się! Do tego zapewne szef wywalił Cię bo nie ma jak dotrzymać terminu i modli się by tylko deweloper chciał współpracować. A to mógł być milionowy kontrakt który "skopał" ŻUL - dosłownie i w przenośni.

Odpowiedz
avatar czesiekfqrwiony
0 0

Założyłem konto tylko po to, żeby dodać kilka słów od siebie. To jest tylko i wyłącznie wina żula, który bezprawnie zniszczył Twoją własność, co by to nie było. Nawet, gdybyś w tych reklamówkach niosła samo jedzenie, choćbyś miała go nie zjeść i wyrzucić, nic żulowi do tego. Ty na siebie pracujesz i zarabiasz na to, żeby móc sobie kupić cokolwiek. SOBIE, nie żulowi. Jak żul nie umie się ogarnąć i nie zarabia, to dlaczego ma pretensje do tych co mają? Niech ma do siebie, że jest takim nieudacznikiem. Makiety mogłaś nieść w rękach bez żadnych reklamówek, gdyby Ci wypadły byłaby Twoja wina, ale kopnął je żul, do czego nie miał prawa. A co do komentujących - to może swoje córki zabezpieczcie też odpowiednio, żeby nikt ich nie zgwałcił? Bo jak wychodzą na miasto, to podejmują ryzyko i nie zdają sobie sprawy z konsekwencji? I są piekielne, bo wychodzą, a jak ktoś je zapyta, czy by nie dały, i powiedzą, że nie, to jak dostaną kopa to będzie ich wina, że się nie zabezpieczyły? Ludzie, trochę myślenia, w tej sytuacji tylko i wyłącznie winny jest żul, który nie uszanował czyjejś własności. A jego ,,niedola" jest tylko i wyłącznie jego zasługą. Autorko wyznania, może uda Ci się pogadać z szefem, może znajdziesz lepszą pracę, a może spróbujesz swoich sił we własnej działalności? Życzę wszystkiego dobrego, i zero litości dla żulów! :)

Odpowiedz
Udostępnij