Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja siostra od jedenastu lat pracuje w dość znanej w regionie firmie.…

Moja siostra od jedenastu lat pracuje w dość znanej w regionie firmie. Obecnie po kilku awansach z jednego stanowiska na drugie, piastuje stanowisko kierownicze w biurze.

W zakładzie ostatnimi czasu brakuje rąk do pracy, głównie na liniach produkcyjnych, więc po obdzwonieniu byłych pracowników, z których kilku znów zatrudniono, niedawno zakład przeprowadził rekrutację (robi to zresztą cyklicznie, parę razy w roku). Po ostatniej rekrutacji wciąż jeszcze na niektórych działach brakowało ludzi, więc góra zarządziła zespołowi ds. rekrutacji jeszcze raz sięgnąć po CV ludzi, którzy niedawno składali papiery albo tych, którzy kiedyś już w firmie pracowali i obdzwonić tych najlepszych.

I tak oto, w pewien piątek moja siostra siedząc na chorobowym w domu słyszy, że dzwoni jej prywatny telefon. Poznaje, że to numer z sekretariatu firmy. Odbiera. Pani stażystka, która notabene jest u nich w firmie już ponad pół roku (!), grzecznie informuje ją, że w związku z tym, że firma posiada jej papiery aplikacyjne, które u nich złożyła (ba, jedenaście lat temu...) proponują jej wzięciu udziału w rozmowie kwalifikacyjnej na stanowisko pracownika linii produkcyjnej... Żart? Nie, dziewczyna była poważna.
Siostra ma podwójne nazwisko, a to po mężu jest dość niemiecko brzmiące i nie byłoby łatwo pomylić ją z inną osobą o takich samych danych.

Zastanawiam się, co jest bardziej piekielne – błazenada ze strony zespołu rekrutacyjnego, który sięga po papiery aplikacyjne sprzed dekady czy nieogar dziewczyny, która od pół roku siedzi w sekretariacie na praktykach i widocznie nadal nie wie kto w firmie pracuje i jak się ludzie nazywają, bo też nie zajarzyła do kogo kazali jej dzwonić.

rekrutacja

by petitka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
38 48

Pracuję u obecnego pracodawcy od 12 lat, w obecnym dziale od prawie trzech i nie znam większości ludzi, z którymi nie współpracuję bezpośrednio, co więcej - nie widzę powodu, dla którego miałbym ich poznawać.

Odpowiedz
avatar MyCha
52 52

Tu nie jest problemem, że dziewczyna nie kojarzy koleżanek i kolegów z pracy. W większej firmie jest to zwyczajnie nie możliwe. Prawdziwy problem to to, że dział HR nie ma aktualnej listy pracowników i nie potrafi jej w sensowny sposób powiązać z posiadanymi CV.

Odpowiedz
avatar katem
5 23

Podejrzewam, że dziewczyna z tych działających na zasadzie: kazali zadzwonić do osób, które kiedyś składały aplikacje, to zadzwoniła. Przecież nikt jej nie powiedział, żeby nie dzwoniła do aktualnych pracowników firmy. Niektórzy działają na zasadzie robotów - nie wprowadzisz w instrukcję odpowiedniego polecenia, to nie użyje swojego rozumu (bo pewnie go nie ma). Niestety, bardzo rozpowszechniona właściwość pracowników.

Odpowiedz
avatar berlin
9 21

@katem: uzyj wlasnego rozumu, a masz spora szanse na bycie ukaranym za przejawianie inicjatywy przez zezwolenia przelozonego.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
3 3

@katem: Z drugiej strony bycie samodzielnym też nie zawsze jest mile widziane. Odezwiesz się? Ty zła, śmiesz podważać kompetencje przełożonego, a twoja ambicja i rzetelność to dowód na to, że próbujesz go wygryźć!

Odpowiedz
avatar cija
11 11

@Ciejka: jeśli wieloosobowe kierownictwo ma tyle wolnego, by regularnie zastępować szeregowych pracowników... to ciekawie mają nazwane stanowiska ^^

Odpowiedz
avatar rodzynek2
22 24

Jeżeli w firmie pracuje dużo osób, to nie ma mocnych, żeby znać wszystkich imienia i nazwiska.

Odpowiedz
avatar Carima
5 11

W temacie braku ludzi na produkcję, to mnie to wcale za mocno nie dziwi. Zwłaszcza w zakładach, gdzie jest bardzo duża automatyzacja. Miałam okazję pracować przez kilka miesięcy w ramach pracy wakacyjnej. 8 godzin robienia tego samego i nawet nie ma do kogo się odezwać w wielu przypadkach. Siedziałam/stałam przy składaniu kartonów, dokładaniu opakowań wszelakich i wyobrażałam sobie, że tak wygląda piekło :p. Miała być rotacja w pracy - max 2-4 godziny na jednym stanowisku, a rzeczywistość okazała się inna. Tak poza tym trochę nie przemyślałam wyboru pracy - skutki niemożliwości wyjścia do toalety co godzinę max dwie (nie było ludzi, żeby mnie zastąpili na chwilę) odchorowywałam nerkami i pęcherzem jeszcze kilka tygodni. Nie powiem pozytywne sytuacje też się zdarzały. I fajni ludzie o ile trafiło się czasem na mniej zautomatyzowaną linię. No i możliwość zobaczenia procesu produkcji na żywo (jak to jest zrobione na żywo). Ale na dłuższą metę można się wykończyć psychicznie z nudów. Myślałam że można się przyzwyczaić, ale mi osobiście się nie udało.

Odpowiedz
avatar leprechaun
-1 1

@Carima: Ja trafiłam do zakładu, gdzie miała być zmiana stanowiska dwa razy dziennie. Po kilku tygodniach (i podpytaniu "starych wyjadaczy") już wiedziałam, że człowiek pracuje od początku do końca na jednym stanowisku, aż do niego przyrośnie; wiele ludzi pracowało po kilka-kilkanaście lat na jednej maszynie. Inne obiecanki też szybko zweryfikowało życie. I niestety, mimo zapewnień innych pracowników, nie przyzwyczaiłam się nigdy do pracy na produkcji. To zdecydowanie nie jest praca dla tzw. overthinkers (nadmiernych przemyśliwaczy). :) No i przypłaciłam to urazem pleców (który mi zostanie na całe życie) oraz przekonaniem się na własnej skórze, czym są problemy z krążeniem podczas stania non-stop. Tak więc ogromny szacunek wobec ludzi, którzy wytrzymują pracę na produkcji. :)

Odpowiedz
avatar LechU
6 6

A może koledzy/współpracownicy Pani stażystki dali jej z premedytacją numer telefonu do szefowej wraz z historycznym CV mając nadzieję, że będzie się z czego pośmiać?

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-2 8

@LechU: siostra nie jest szefową stażystki tylko kierownikiem jakiegos innego działu. Nazwisko swojej kierowniczki musialaby , po pierwsze, a po drugie sama by sobie byla winna jesli kieruje dzialem, ktory od 11lat nie aktualizowal bazy danych.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
4 14

Nieistotni dla mojej pracy ludzie mnie nie obchodzą. Nie ma obowiązku wkuwać na pamięć nazwisk ludzi z pracy - zwykle jest Pan/Pani. A siostra chyba ma o sobie wysokie mniemanie jak jest kierownikiem tylko działu i myśli, że wszyscy ją znają, bo bez tego dbia w firmie nie przetrwają.

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 3

Nawet gdyby nazwisko twojej siostry było w nazwie firmy to i tak powinna była zadzwonić. Jeśli twoją pracą pracą jest dzwonienie a nie sprawdzanie danych to zajmujesz się dzwonieniem a nie sprawdzaniem danych. Zapłacili za to sprawdzanie nie tej osobie co trzeba skoro się nie wywiązała albo nie zapłacili nikomu i dziwią się, że wyłażą "kwiatki". Dziewczyna wykonuje powierzone obowiązki sumiennie ale nie daje się wykorzystywać do wykonywania nie swoich. Miała biegać i szukać zwierzchnika który jej potwierdzi czy na pewno to akurat nazwisko jednak nie?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 4

Ale czemu czepiasz się tej stażystki? Dostała zadanie by dzwonić to to robi. A że przez dziesięć lat nikt nie zrobił porządku w papierach to akurat nie jej wina... No i ciężko żeby znać imiona i nazwiska wszystkich ludzi pracujących w dużej firmie, która zatrudnia na różne stanowiska na różnych działach. No bez przesady, nie obwiniaj dziewczyny o głupotę działu, w którym pracuje.

Odpowiedz
avatar juzwos
0 0

no mnie też mało osób zna a tak sie kurna staram

Odpowiedz
Udostępnij