Jakiś czas temu znajoma dostała wezwanie do zapłacenia zaległego OC. No każdemu może się zdarzyć zapomnieć, ale w tym przypadku było to "trochę" dziwne, bo znajoma... nie ma i nie miała nigdy samochodu.
Dzwonię do firmy ubezpieczeniowej. Okazało się, że mają kopię umowy sprzedaży tegoż samochodu, i że ona kupiła go w grudniu 2016 r.
Poprosiłem o przesłanie mi skanu tej umowy - przesłali.
Pierwsza piekielność - osoba trzecia (czyli ja) bez żadnych umocowań prawnych dowiaduje się wszystkiego z firmy ubezpieczeniowej i jeszcze dostaje kopię dokumentów.
Przeglądamy umowę - tak, jej dane, ale podpis nie jej. No i w umowie dane starego dowodu osobistego, który zgubiła na początku 2016 r.
Poszło zgłoszenie do prokuratury. Do firmy ubezpieczeniowej wyjaśnienie plus kopia potwierdzenia, że prokuratura przyjęła zgłoszenie. Ubezpieczyciel stwierdza, że ok, w takim razie sprawa wyjaśniona. I tu nasz błąd, że nie żądaliśmy potwierdzenia na piśmie (rozmowa telefoniczna + maile).
Przychodzi wezwanie na przesłuchanie w komisariacie. Znajoma tylko potwierdziła to wszystko, co było w zgłoszeniu do prokuratury. Pan policjant bardzo miły, ale zbłaźnił się totalnie, informując znajomą, żeby nic się nie martwiła i nie bała się, że jakieś osoby przesłuchiwane w związku ze sprawą dostaną jakieś jej dane osobowe. Na co koleżanka: "ale przecież oni mają mój dowód osobisty”.
Po dwóch miesiącach przychodzi informacja o umorzeniu postępowania w związku z niewykryciem sprawcy.
Po pół roku przychodzi nakaz zapłaty. Ubezpieczyciel dalej chciał kasę. Poszedł sprzeciw do nakazu. Ubezpieczyciel w odpowiedzi na sprzeciw domagał się, żeby znajoma udowodniła (wynajmując grafologa), że to nie jej podpis. Podnosił, że nie mają informacji, czy został przesłuchany świadek i jeszcze inne rzeczy. Sąd w całości podtrzymał sprzeciw i wysłał powód na drzewo. Czekamy teraz na to, czy złożą odwołanie.
Pierwszą piekielność wymieniłem - tak są chronione nasze dane osobowe.
Druga, zdecydowanie większa piekielność - wykorzystanie danych osobowych prawdziwej osoby w celu sporządzenia fałszywej umowy. I udowadniaj teraz biedaku, że nie jesteś wielbłądem…
P.S. Całości problemów dopełnia fakt, że znajoma wyjechała na początku 2017 r. praktycznie na stałe za granicę.
samochód ubezpieczenie OC nakaz zapłaty
Nie pisz historyjek o rzeczach na których się nie znasz. Zależy ci by ktoś zwrócił na ciebie uwagę? No to słabo wyszło. Historia zmyślona.
Odpowiedz@Rak77: Na jakiej podstawie to stwierdzenie? Bez złośliwości - z ciekawości się pytam, bo dla laika historia nie ma brzmienia totalnego fałszu. Sama bo utrzcie legitymacji kiedyś miałam okazję sądzić się z ztm, bo ktoś legitymację wykorzystał do jazdy na gapę. (dawne czasy - jeszcze sprzed personalizacji kart miejskich)
Odpowiedz@Rak77: No to proszę podać, w których miejscach "słabo wyszło" - podrasuję historię ;) A tak poważnie - mam zdjęcia dokumentów złożonych przez powoda na sprzeciw - mogę zanonimizować dane i wysłać ci - odszczekasz wtedy?
Odpowiedz@ForMudBloodBeer: tylko analogowo - zakryj kartka, programowe pixelowanie da sie odwrocic :)
Odpowiedz@Caron: Jakim oprogramowaniem? ;)
Odpowiedz@Caron: Jak wyżej, też chciałbym wiedzieć czym można odwrócić pixelowanie.
Odpowiedz@GlaNiK: ponoć w metadanych zdjęcia można znaleźć miniaturkę oryginalnego kadru przed naniesieniem zmian. Najłatwiej poradzić sobie z blurowaniem (smart deblur np), ale np w tym artykule pikselowanie też jest pokazane jako przykład niewystarczającego ukrycia :) https://www.pgs-soft.com/pl/co-niebezpiecznik-zrobil-zle/
Odpowiedz@Caron: E no to fajnie odzyskali. A co do cieniowania to proponuje użyć Painta :) I tak jak na podanej przez Ciebie stronie zamazać jedno kolorowym polem. Zazwyczaj tak maskuje bo najłatwiej.
OdpowiedzZnajoma zgubiła dowód i się żali że ktoś wykorzystał jej dane osobowe... logika najwyższej próby.
Odpowiedz@Sharp_one: Też w sumie wychodzi tu lekko brak myślenia, bo wygląda na to, że pierwsze zgłoszenie, że dowód był zgubiony poszło po otrzymaniu wezwania do zapłaty.... Widać nei dla wszystkich oczywiste jest zgłoszenie zgubienia natychmiast po zorientowaniu się - żeby właśnie nikt tego nie wykorzystał...
Odpowiedz@Iras: Oczywiście, że zgłoszenie zagubienia i złożenie wniosku o nowy DO poszło od razu gdy znajoma zorientowała się, że zgubiła dokumenty (długo przed datą "zawarcia" tej fałszywej umowy). I powiedz mi w jaki sposób mogło to doprowadzić, że nie zostałaby spreparowana takowa umowa?
Odpowiedz@Sharp_one: Logika to szwankuje u Ciebie. Myślisz, że zastrzeżenie dokumentu chroni Cię przed czymkolwiek? To miłych kredytów i udowadniania, że nie są Twoje jak przypadkiem zgubisz dokument...
Odpowiedz@Iceman1973: Po zastrzeżeniu dowodu osobistego każda umowa zawarta na podstawie takiego dokumentu jest z automatu nieważna. Co zresztą wynika z opisanej historii. Sąd i policja odrzucają wszelkie roszczenia. Piekielny jest ubezpieczyciel bo brnie i robi kobiecie problem. Mnie chodzi o Pierwszą piekielność: "tak są chronione nasze dane osobowe." W kontekście zgubienia dowodu jak ktoś miałby chronić jej dane?
Odpowiedz@Sharp_one: a czy Autorowi nie chodziło o: "Pierwsza piekielność - osoba trzecia (czyli ja) bez żadnych umocowań prawnych dowiaduje się wszystkiego z firmy ubezpieczeniowej i jeszcze dostaje kopię dokumentów :)"
Odpowiedz@vonKlauS: Ale jak osoba trzecia skoro dla firmy ubezpieczeniowej to ona widnieje na umowie?
Odpowiedz@Sharp_one: no przecież nie ONA widnieje na umowie, tylko JEJ znajoma. autorka jest osobą trzecią.
Odpowiedz@hulakula: Aha, faktycznie. A to nie, przepraszam.
Odpowiedz@hulakula: Tak, chodziło o udostępnienie danych osobie trzeciej... Ale nie ONA, tylko ON :)
Odpowiedz@ForMudBloodBeer: Powyższe komentarze dowodzą tylko JAK czyta się tu historie.
Odpowiedz@Sharp_one: Bijesz pianę bo lubisz czy to po prostu oderwanie od życia? Czy zawsze trzeba wszystko tłumaczyć łopatologicznie? O to właśnie chodzi, że niby nikt nie ma problemu a osoba z historii musi chodzić, użerać się i udowadniać, że nie jest wielbłądem. EDIT: Aaaa już wiem, bo przeczytałem resztę komentarzy. Ty po prostu czytasz bez zrozumienia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2018 o 11:23
@Iceman1973: Osoba z historii zagubiła DO. To oczywiście wina wszystkich dookoła.
Odpowiedz@Sharp_one: Wiesz, wydaje mi się, że o ochronie danych świadczy to, że umowa zawarta na kobietę, a autor, FACET, dostaje wszystkie dane+komplet dokumentów.
Odpowiedz@Sharp_one: Ile Ty masz lat? 5? 6? czy 10? Wina za zgubienie jest osoby, która zgubiła ale wzięcie kredytu na zastrzeżony dokument już niestety nie. U ciebie np. nie można obwiniać nauczycieli, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Oni czytać Cię nauczyli...
OdpowiedzTjaa, firmy ubezpieczeniowe... Ja po ponad roku po sprzedaży samochodu dostałam pismo, że miałam wypadek i coś tam o odszkodowanie (nie wiem czyja wina była). Przebywam za granicą i też mój znajomy wszystko załatwiał podając tylko moje imię i nazwisko...
Odpowiedz@Khira: Tak bez upoważnienia? No to ładnie.
Odpowiedz@Sharp_one: Kiedyś kumplowi robiłem przelew w oddziale banku, bo musiał wyjechać na delegacje. Przelew był za prąd, czy inną tego typu opłatę, na coś ponad 200 zeta z JEGO konta na konto obcej instytucji. Miałem tylko ogólne upoważnienie z numerem kontaktowym do kumpla i fakturę. Nikt nie próbował telefonicznie potwierdzić prawdziwość upoważnienia.
OdpowiedzWiele rzeczy da się załatwić, zawrzeć lub zmienić umowę (w porywach nawet o konto bankowe) przez telefon tylko znając dane drugiej osoby. Można odbierać za kogoś listy polecone z urzędów i sądów. Kiedyś listy ze skarbówki mogły być dostarczane do sąsiada, miejsca pracy, czy dozorcy, a uważało je się za prawidłowo dostarczone, nawet jeżeli nikt się nie przyznał adresatowi, że taki list odebrał.
Odpowiedz@Fahren: Przesyłkę uważa się za doręczoną wraz z doręczeniem go przez listonosza (nie ważne, czy odbierze adresat, współmałżonek 5 lenie dziecko, sąsiad, czy de facto dowolna osoba, bo kto sprawdzi?) datą odbioru przesyłki z poczty, a nawet jeżeli nie została odebrana, to po podwójnym adresowaniu. Po za tym sama praeda.
OdpowiedzTo ciekawe, że skoro oni mają wątpliwości co do tego czy to jej podpis to oczekują że ona będzie ponosić koszta udowadniania niewinności. Jak mają jakies wąty - niech sami wynajmą grafologa by udowodnić jej winę. Tak to działa w praworządnych krajach.
OdpowiedzJeżeli wg obowiązujących przepisów, umowa zawarta na utracony dowód, który został zgłoszony i zastrzeżony nie ma mocy prawnej, to żądanie zapłaty w oparciu o nią jest ordynarnym oszustwem. Należy to zgłosić w prokuraturze, a nie bawić się w udowodnianie, że nie jest się wielbłądem.
Odpowiedz@jkniepremier: z oszustwem mamy do czynienia jeśli osoba dopuszczająca się go miała tego świadomość. W tym przypadku ubezpieczyciel nie mógł tego wiedzieć. Ale po otrzymaniu wyjaśnień i dokumentów powinien odpuścić a nie kierować sprawy do sądu. Wiem, że powód wystąpił do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku. Jeśli złoża odwołanie to będą piekielni do kwadratu...
OdpowiedzUbezpieczyciel powinien mieć skrajnie przeje*ane za brak weryfikacji danych z dowodu i dopuszczenie do podpisania umowy. Tak samo jak banki, które udzielają kredytów na lipne dowody, bez weryfikacji. Kary powinny być bardzo surowe, sięgające nawet 90% rocznego dochodu. Może w końcu wszelakie instytucje przestaną traktować dane osobowe jak informacje o promocjach w biedrze.
Odpowiedz