Prowadzę coś z pogranicza agroturystyki i pensjonatu plus hotel dla koni.
Za budynkiem głównym, w którym między innymi znajdują się pokoje dla gości, prowadzę eksperymentalną hodowlę komarów, czyli stawek/oczko. Akwen wielki, będzie z 10 m średnicy, głębokie toto na ok. 70 cm.
Kilka lat temu wychodziłem w stronę stajni, a od strony stawu słyszałem dziecięcy wrzask i wzywanie pomocy. Biegnę niczym szarżujący nosorożec, a tam smarkacz, potomek naszych gości hotelowych, po pachy w stawku i próbuje gramolić się na lód.
Wydobyłem, zatargałem do budynku, moja Połowica przejęła dzieciaka i zaprowadziła do pokoju, gdzie byli rodzice, gdy ja zmieniałem przemoczone łachy.
No i się zaczęło.
Mamcia i tatko utaplańca paszcze na cały regulator, że skarga, że niebezpieczeństwo, że policja, brakowało tylko Zulusów i Zeusa, by mnie piorunem raził.
Cóż, państwa zaprowadziłem nad bajorko i wskazałem palik, udekorowany tabliczką.
Wściekle czerwoną.
Z napisem: "STOP! Nie zbliżać się, kruchy lód!”.
Umieszczam ją tam każdego listopada, nawet gdy słonko świeci...
w którym zawracają bociany.
Ciekawa historia, szkoda tylko, że ostatnie logowanie autora 23 czerwca 2019 - 13:46...
Odpowiedz@Ata11: Ej, nie przesadzaj! Super nówka sztuka, nawet 4 lat nie ma!
OdpowiedzNie wiemy w jakim wieku był dzieciak, może nie umiał jeszcze czytać?
Odpowiedz