Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Do jasnej chol... co jest z tymi ludźmi, ale może zacznijmy od…

Do jasnej chol... co jest z tymi ludźmi, ale może zacznijmy od początku.

Pracuję w środku lasu jakieś 5km od najbliższej miejscowości i około 0,5km od głównej drogi. Jakoś około tygodnia po świętach przybłąkała się nam do pracy kotka. Zwierzę raczej młode niespełna roczne. Od razu widać było, że nie jest to dziki kot. Kotka była bardzo ufna i spragniona ludzkiego towarzystwa, do tego jak się później okazało nauczona korzystania z kuwety.
Dla wszystkich jasne było, że sama bez "pomocy" raczej nie wybrała by się na taki spacerek o tej porze roku, ale geniusza nie ma jak znaleźć, więc postanowiliśmy ją przygarnąć (typ pracy 24/7 więc zawsze ktoś jest w budynku, a i ze zwierzakiem przyjemniej posiedzieć na nocce). Koniec końców okazało się jednak że kotka trafi do domu kolegi bo i tak zastanawiał się nad przygarnięciem jakiegoś zwierzaka. Ok, tu historia mogła by się zakończyć puentą o "nietrafionych prezentach gwiazdkowych", ale...

Z racji na chorobę dziecka przez około tydzień nie było mnie w pracy, ale dziś po powrocie czekała na mnie niespodzianka. Okazało się bowiem, że mamy jednak nowy nabytek w firmie: suczkę. Tak jakiś geniusz zbrodni wywalił psa zimą (jakoś po tym załamaniu pogody) w środku lasu. No tak przecież piętnastego zaczęły się ferie.

Dlatego życzę naszym geniuszom aby następnym razem jak będą tędy jechali, najpierw padły im komórki, potem samochody szlag trafił, a na koniec musieli się przejść w zadymce te 5km do najbliższej miejscowości żeby prosić o pomoc, może wtedy debile zrozumieją co zrobili.

by Eander
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ciejka
6 10

Popieram ostatni akapit.

Odpowiedz
avatar Eander
5 9

@Trollitta: Wybacz mi ale uważasz że młode zwierzę oddaliło by się na taką odległość od swojego domu by nie umieć do niego wrócić? Szczególnie przy takiej pogodzie? Kolejna sprawa to że przez sześć lat jakie w tym miejscu pracuję byłem świadkiem jeszcze trzech podobnych sytuacji. Różnica polega na tym że zdarzały się one w okolicach wakacji, a nie środku zimy. Dlatego tak jak w tamtych sytuacjach mogłem zakładać, że może ktoś pojechał z psem na spacer do lasu a ten mu uciekł, tak tu po prostu w to nie wierzę.

Odpowiedz
avatar Trollitta
-1 5

Moje " młode zwierzę", pół roczny kot, powędrowało do lasku oddalonego od domu o 10km po tym, jak fiknął przypadkiem z balkonu. I najpierw pobiegł przestraszony, bo to akurat widziałam, zanim zbiegłam na dół już go nie było. A później pewno chodził sobie, gdzie jedzenie i doszedł w tydzień. A gdzie był w międzyczasie też nie wiem, wiec kilometrów zrobić mógł więcej, tyle, że nie w linii prostej. A zgubę zgłosił do weterynarza leśniczy z tego lasku, jak mu parówa miałczał pod oknami w nocy, to go spacyfikował i u weta dowiedział się, że takiego kota szukają. Więc nie, nie będę pewna, że zwierzaki ktoś porzucił, bo pies czy kot, nawet młody, może po prostu nawiać i dość szybko się przemieszczać, szczególnie, jak drogę do domu zgubi lub nigdy jej nie znał.

Odpowiedz
avatar Crook
-1 1

@Eander: wystarczy, że jakaś sunia w sąsiedztwie ma cieczkę i psy głupieją - potrafią szwendać się tak nawet kilka dni i czasem zagubić drogę do domu. Koty zresztą mają podobnie. Wiem, zwierząt trzeba pilnować, ale każdy kto ma psa lub kota wie, że nie zawsze da się upilnować w 100%. Dlatego jestem zwolennikiem czipowania psów - każdy weterynarz może sprawdzić, że taki czip jest. A moje obydwa (i pies, i sunia) były czipowane w schronisku, skąd je wzięłam, więc w razie problemów od razu będą wiedzieli, ze to mój psiak i dadzą znać. Na szczęście moje są wysterylizowane, więc nie reagują na "zew natury".

Odpowiedz
avatar Eander
-1 1

@Crook: Oczywiście że masz rację psy lub koty kiedy wyczują ruje głupieją tylko że w tej sytuacji jest mały problem pisałem o kotce i suczce a te dużo bardziej trzymają się swojego terytorium. @Trollitta: Jasne że zwierzętom zdarza się uciekać z pod opieki właściciel i często na takich wypadach mogą spędzić nawet kilka dni. Tylko że pies czy kot (trzymany w domu) nie zrobi ci takiego numeru w zimę bo zwyczajnie będzie marzł, wiec jak najszybciej będzie chciał wrócić do domu. Kiedy z żona wzięliśmy do siebie psa miał on mieszkać w domu, ale z racji na to ze wolał siedzieć na podwórku dostał budę i tam zamieszkał. Jednak kiedy zaczęła zbliżać się zima pojawiły się obawy co zrobić przy mrozie czy nie powinniśmy go może wtedy brać do domu. Weterynarz odpowiedział krótko: na pewno nie. Jeśli pies jest cały czas na dworze na zimę zagęści mu się sierść, więc jeśli będzie miał suchą prawidłowo wyścieloną budę oraz będzie najedzony nie zmarznie. Zaś zabieranie go do domu może spowodować że sierść zacznie mu się przerzedzać i wtedy może pojawić się problem.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
-1 1

@Trollitta: Koty w pewnym wieku po prostu zaczynają sobie spacerować. Kotki trzymają się domu. W momencie kulminacyjnym było u mnie 12 kotów, więc wiem co mówię.

Odpowiedz
avatar aegerita
8 14

@Fomalhaut: Zwierzak żyjący w ciepłym domu NIE MA futra zapewniającego dostateczną ochronę przed zimowymi warunkami. Ma za to uczucia. Nie bez powodu porzucenie zwierzęcia jest przestępstwem niezależnie od pory roku, wyrzucenie go z domu to zrobienie wielkiej krzywdy, wcale nie tylko fizycznej. Ale pewnie nie zrozumiesz, tak jak ci z historii...

Odpowiedz
avatar Eander
9 11

@Fomalhaut: Wiesz w ten sposób patrząc jeśli ciebie zostawi ktoś w środku lasu też świetnie dasz sobie radę. Obyś miała ciepłe ubranie bo w zimę przecież ani jeść ani pić nie trzeba, a i zdrzemnąć się tak przyjemnie na świeżym powietrzu. A już tak na serio zwierze porzucone w lesie w lato ma dużo większe szanse na przeżycie (szczególnie kot) ale w zimę przy załamaniu pogody to już całkiem inna historia. W tym okresie dużo trudniej jest coś upolować szczególnie stworzeniu które nigdy nie musiało tego robić bo zawsze karmił je człowiek, nie uważasz?

Odpowiedz
avatar Trollitta
-4 12

Przypisywanie zwierzętom ludzkich cech jest irytujące, ale niestety nie do wyeliminowania. Mało jest ras psów czy kotów, które w naszym klimacie nie poradziły by sobie na wolności. Pal licho temperaturę, gorzej ze zdobywaniem pokarmu. Ale w końcu instynkt wziął by pewnie górę i też by dały radę, w końcu to właśnie instynktem zwierzęta kierują się w życiu, a nie uczuciami czy moralnością. A pamięć genetyczna jest silna, więc nie bój. A że porzucony pies czy kot szuka ludzi? No cóż, to jest przecież wygodne, dlaczego ma nie korzystać?

Odpowiedz
avatar aegerita
6 10

@Trollitta: Człowiek też jest zwierzęciem i mało jest takich ras ludzi, które nie poradziłyby sobie na wolności. Dzida w dłoń i do boju, instynkt przetrwania weźmie górę ;-) A serio, głosisz farmazony. Porzucony pies, który nigdy nie został nauczony zdobywania jedzenia (bo człowiek zabrał go za wcześnie od matki i człowiek uzależnił go od siebie, nie ucząc samodzielności) szuka swojego człowieka, bo za nim tęskni. Może lubi, może kocha. To takie uczucia, wiesz, wiele zwierząt je ma. M.in. ludzie. Ponadto szuka towarzystwa ludzi w ogóle, bo doświadczenia i "pamięć genetyczna" mówią mu, że ludzie zapewniają opiekę i bezpieczeństwo, czyli przetrwanie. Zwyczajnie szuka pomocy. Też chyba nie rozumiesz. Mam nadzieję, że nie masz i nigdy mieć nie będziesz pod opieką żadnego zwierzaka.

Odpowiedz
avatar Leone
8 10

@Trollitta: przykro mi, ale się mylisz. "Mało jest ras psów czy kotów, które w naszym klimacie nie poradziły by sobie na wolności." Jest ich bardzo dużo. Kot i pies to zwierzęta udomowione, które od tysiącleci żyją z ludzmi i się do nas dostosowały. Nie należy trakować tych zwierząt tak samo jak dzikich, wilków czy tygrysów. "Ale w końcu instynkt wziął by pewnie górę i też by dały radę" Instynkt to coś innego niż umiejętności. Człowiek też instynktownie wie, że musi zdobyć pokarm, ale zapewniam Cię, że jakbyś trafiła do tundry, to miałabyś duże problemy ze znalezieniem czegoś do jedzenia i nie tylko dlatego, że tego jedzenia byłoby mało - po prostu nie wiedziałabyś jak je zdobyć. Małe zwierzęta uczą się polowania od swoich rodziców, nie mają tego zapisanego "w genach". "to właśnie instynktem zwierzęta kierują się w życiu, a nie uczuciami czy moralnością." Moralność to trudny temat, nawet wśró∂ ludzi nie istnieje jeden wspólny dla wszystkich wzorzec, więc lepiej to zostawić. A jeśli chodzi o uczucia - udowodniono że pies i kot kierują się uczuciami. Prosty przykład - jeśli pozbawisz kota jedzenia i opiekuna, a potem dasz mu dostęp do tych rzeczy, większą wartość ma dla niego opiekun. "A pamięć genetyczna jest silna, więc nie bój." Nie myl pamięci genetycznej ze zwykłą, bo to zupełnie co innego. "A że porzucony pies czy kot szuka ludzi? No cóż, to jest przecież wygodne, dlaczego ma nie korzystać?" A co na przykład z psami, których właściciele się nad nimi znęcają, a one i tak z nimi zostają pomimo możliwości ucieczki? Też uważasz, że jest im wygodnie?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 7

@Fomalhaut: I co z tego, że mają futro? Mają je zjeść? I nie słyszałeś nigdy o dokarmianiu zimą saren, ptaków itd.? Może i większość, ale nie wszystkie sobie radzą. Poza tym, czy to tak ciężko odróżnić dzikie zwierzę od udomowionego? @Trollitta Ty serio uważasz, że jak jamnika w lesie porzucisz, to się w wilka zamieni?

Odpowiedz
avatar aegerita
6 8

@Fomalhaut: Mało wiesz o kotach, oj mało. Ale w sumie dobrze: jeśli tak o nich myślisz, to pewnie ich nie masz. I całe szczęście - dla kotów. Więc trwaj sobie w tej niewiedzy, tylko nikogo przy okazji nie krzywdź.

Odpowiedz
avatar Trollitta
-4 6

Nie wiem, jak fakt, że nie traktuję moich zwierząt jak upośledzonych dzieci, stanowi o tym, czy powinnam je mieć. Moje zwierzaki karmię, dbam o nie i o ich zdrowie. Kocham je, ale nie oczekuję tego samego, bo one zwyczajnie nie są do tego zdolne. Widzę, że są do mnie przywiązanie, inaczej traktują niż obcych, ale to nie jest miłość czy szacunek. Nie wychowywałam ich, tylko tresowałam, bo wychowanie polega na wpojeniu wzorców zachowań przez ich zrozumienie, a tresura przez odruchy. Tak, większość zwierząt poradzi sobie na wolności, nawet, jeśli ich sposób będzie polegał na znalezieniu ludzi. Tak działa natura. Oczywiście taki jamnik z krótką sierścią będzie miał mniej czasu na przystosowanie się, bo zima może go pokonać wczesniej niż np. labradora. Ogólnie nowoczesne rasy psów czy kotów są w gorszym położeniu, ale bardziej pierwotne czy koty dachowe żyją przecież wolno i sobie radzą, z pomocą człowieka czy bez, a duża część z nich (szczególnie psów) do osobniki odchowane przy ludziach. Nie uważam, że wyrzucanie zwierząt jest dobre, ale uciekinier w tej historii też jest prawdopodobny.

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 5

@Trollitta: Jamnik z krótką sierścią nie poradzi sobie z polską zimą tak jak koala by sobie nie poradził. Te zwierzęta nigdy nie występowały naturalnie na tej szerokości geograficznej. Są rasy który by sobie poradziły ale małe psy raczej się do nich nie zaliczają. Z kotami jest gorszy problem bo o ile same w sobie mogą sobie poradzić o tyle nasze rodzime zwierzęta mogą sobie nie poradzić z nimi. Kot domowy dla ekosystemów naszych lasów jest wyłącznie szkodnikiem. Tak czy siak udomowione zwierze powinno pozostać przy człowieku a nie eksperymentować czy da się świnię w dzika zamienić.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 4

@Trollitta: Pominę część pierwszą, bo chłód za oknem mi styka. Żyją. Ale przy siedzibach ludzkich. Bywają dokarmiane, znajdą coś w śmietniku itd. Bo według Ciebie skąd taki załóżmy cocker spaniel, który pół życia spędził na kanapie ma umieć polować? Z telewizji czy poradnik ma przeczytać? Mieszkam przy byłym poligonie, a jakoś przez trochę lat życia nie widziałam tam psa popylającego z zającem w pysku. Za to psa z tym pyskiem w śmietniku lub misce wystawionej przez kogoś wiele razy.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 5

@Trollitta: Fakt, że traktujesz zwierzęta jak przedmioty, niezdolne do myślenia czy odczuwania, stanowi o tym, że nie powinnaś ich mieć. Fakt, nie wiem, o jakich zwierzakach mowa. Bardzo możliwe, że patyczaki nie są zdolne do uczuć. Ale jeżeli mówisz o zwierzętach o tak skomplikowanych relacjach społecznych, jak psy, koty czy świnki morskie, to chyba musisz specjalnie się starać nie rozumieć ich zachowań. Oczywiście, skoro nie próbujesz nawiązać żadnej emocjonalnej relacji ze zwierzęciem, tylko je tresujesz, karmisz i prowadzasz do weterynarza, to możliwe, że i zwierz nie chce nawiązać relacji z Tobą. Ale żeby z tego wnioskować, że żadne zwierzę inne niż człowiek nie ma uczuć, to już abstrakcja. Ciekawe swoją drogą, jak tłumaczysz tematy typu uratowanie człowieka przez psa czy kota z narażeniem własnego życia (zaprzeczenie podstawowego instynktu), dogoterapia i felinoterapia (zwierzaki nic z tego nie mają, poza skróceniem własnego życia), psy przewodnicy (rola wymagająca myślenia, nie do wyrobienia tresurą) itp.

Odpowiedz
avatar leprechaun
2 2

Co do hipotezy, że zwierzaki mogły uciec - owszem, zdarzają się uciekinierzy, zwłaszcza zwierzaki adoptowane ze schroniska po spędzeniu tam wielu lat. Ale: po pierwsze, trzeba to brać pod uwagę i bardzo przemyślnie zabezpieczyć ogród (jeśli się taki posiada) oraz nigdy nie spuszczać psa luzem poza domem, a kota nigdy nie wypuszczać samego "niech sobie połazi". Po drugie, jeśli kochacie swoje zwierzaki, CHIPY, CHIPY I JESZCZE RAZ CHIPY. Zawsze jest ryzyko, że kot się gdzieś przesmyknie w drzwiach i zgubi, psu zawsze może na spacerze pęknąć obroża, cokolwiek. Z mojego doświadczenia jako "ratowacza" zwierząt wynika, że 95% takich zgub wraca do właścicieli, jeśli tylko mają chipy z aktualnymi danymi kontaktowymi. Jeśli znajduje się takiego "wędrowniczka", to zawsze dobrze zatargać go do weterynarza i sprawdzić, czy nie ma chipów. Inną sprawą jest to, że jeśli "w sezonie" znajdywaliśmy psa (najczęściej młodego, 6-12 miesięcy), to praktycznie zawsze był to wakacyjny "problem", którego ktoś się pozbył. Często takie psy lgną do ludzi, natomiast panicznie boją się samochodów. I wtedy o chipach można zapomnieć, chyba nigdy mi się nie zdarzyło znaleźć "problemowego" psa z chipem. A co do "znawców" twierdzących, że każdy pies sobie w końcu poradzi zimą, bo ma futro... Dogi niemieckie, bostony, charty, amstaffy, wszelkie krótkowłose mieszańce bez podszerstka? To, że tego typu psy trzeba ubierać w derki na zimę, nie jest żadną fanaberią. Brak podszerstka, najczęściej też znikoma ilość tłuszczu = nie ma CO ich grzać.

Odpowiedz
Udostępnij