Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sąsiedzi, ach, sąsiedzi... Mieszkam w bloku. Moje mieszkanie jest usytuowane na samej…

Sąsiedzi, ach, sąsiedzi...

Mieszkam w bloku. Moje mieszkanie jest usytuowane na samej górze, więc sąsiadów mam tylko od dołu i po obu stronach (mieszkanie środkowe).
Mam syna. Młody ma rok z hakiem. Sąsiedzi z obydwu stron także mają dzieci. Z jednej strony małe dziecko, sztuk 1, z drugiej dwójka dzieci, roczne i około 5-6 letnie. O tych drugich będzie dzisiejsza opowieść.

Ostatnio młody ząbkuje. Wiadomo - dziecko boli, to i płacze. Taki "płaczący" problem mam od trzech dni. Nasila się wieczorem; nie jest to przeciągły, długi płacz tylko kilkusekundowy, ale powtarzający się kilkukrotnie w przeciągu godziny - dwóch. Nie trwa to dłużej niż do północy.

Sytuacja właściwa.

Godzina 22, synu chce spać, ale widać, że go boli. Cóż, maść na ząbki, lek przeciwbólowy i biorę go na ręce. Pierwszy krzyk, chwila spokoju, drugi krzyk i ŁUP ŁUP ŁUP w ścianę. Myślę "okay, może coś się stało obok, wszak po ścianie sąsiadka raczej by nie waliła".

Dzień drugi, schemat z dnia poprzedniego się powtarza. Zaświeca mi się w głowie czerwona lampka. Nic to, dziecko uspokoić to nie lada wyzwanie, ale walczę dzielnie.

Dzień trzeci, tj. wczoraj. Schemat się powtarza. Wściekłam się solidnie, tym bardziej, że ja po ścianach nikomu nie łupię, a dziecko sąsiadów potrafi wyć dniami i nocami, urządzając sobie przerwy na sen.

Dzisiaj.
Stwierdziłam, że pogadam z sąsiadką. Złapałam ją na klatce, zapytałam grzecznie, czy to ona wali mi tak w nocy po ścianie. Rozjuszona odpowiada, że tak, bo moje dziecko wyje (!) bez przerwy (!) w dzień i w nocy i nie daje jej słoneczku spać spokojnie. Pytam więc babska, czyje dziecko słyszy teraz - moje, czy swoje, na co wściekła nie odpowiedziała, zatrzasnęła drzwi do mieszkania i poczęła wrzeszczeć w domu na kogoś.

Jeszcze raz mi walnie w ścianę, a ja walnę ją w głowę. Tak dla równowagi.

by TakaTamPaskuda
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Va_faill_Elaine
6 12

@PaskudnaAjka: Tak. Twoi sąsiedzi mają piekło borąc pod uwagę jak zachowują się dzieci autystyczne.

Odpowiedz
avatar antys
4 4

@Va_faill_Elaine: Dzieci autystyczne mogą zachowywać się różnie. Mogą być wycofane, ale mieć w różnym stopniu kontakt ze światem jak i nie mieć go w ogóle. Mogą być ciche i kompletnie nie reagujące na czynniki zewnętrzne jak i ostro "histeryzować", uderzać o ściany i rzucać przedmiotami z powodu jednego niepokojącego dla nich bodźca (nie mylić z "adhd"). Samo powiedzenie "moje dziecko jest autystyczne" w zasadzie znaczy tyle samo co "moje dziecko umie pisać". Stopnie (i typy) autyzmu to nie jeden, konkretny wzór zachowań... Aczkolwiek wypowiedź poprzedniczki trąci sarkazmem ;-)

Odpowiedz
avatar Soulsick1988
10 22

Nie ruszaj - nie warto, puste nie boli a zabijesz świnię a pójdziesz siedzieć jak za człowieka :D

Odpowiedz
avatar leprechaun
4 6

@Soulsick1988: Jak echo zęby wybije, to może jednak zaboli... ;)

Odpowiedz
avatar Naa
17 19

Jak sąsiadka taka agresywna, to nic dziwnego, że jej dziecko ma problemy ze spaniem. Małe dzieci rozpoznają emocje rodziców instynktownie, może właśnie dlatego jest niespokojne. A z tej baby w ogóle straszna idiotka. Wygląda na to, że macie dzieci w zbliżonym wieku - mogłyby się w przyszłości razem bawić, mogłybyście sobie czasem wzajemnie pomagać w opiece nad nimi. Zamiast tego od samego początku pilnuje, żeby utrzymać wrogi nastrój, dzieciom też pewnie nie da się zaprzyjaxnić, bo "jej słoneczko" już w kołysce musi mieć wyjątkowe prawa - co będzie później? Wyrazy współczucia :(

Odpowiedz
avatar TakaTamPaskuda
11 11

@Naa: Ona zawsze wydawała się miła, do tej pory nie odnotowałam żadnego jej wrzasku (może nie zwróciłam uwagi albo nie było mnie w domu), zawsze dzień dobry itd. Jej mąż za to od początku wydawał się mocno przestraszony, nigdy nie odpowiadał na drobne zaczepki etc. Dzieci mamy w bardzo podobnym wieku - ona rok i miesiąc, mój rok i 3 miesiące. W tym bloku jakoś połowa lokatorów ma wrogie nastawienie do wszystkich.

Odpowiedz
avatar Naa
2 2

@TakaTamPaskuda: Dasz znać, co było dalej? Stukała jeszcze raz, czy się pohamowała? Jeżeli stukała, chyba najprościej byłoby identycznie łomotać (w ścianę, oczywiście ;> ), gdy jakiś dźwięk wyda jej dziecko, niech by sobie porównała, kto komu częściej przeszkadza. BTW to nie takie niezwykłe, że gdy w rodzinie coś się dzieje, bardziej widać to po dzieciach, niż rodzicach - dorośli mają wprawę w maskowaniu. Nie znam tej sąsiadki, nie chcę jej oceniać na ślepo, ale gdyby zastukała w ścianę raz, uznałabym, że miała wyjątkowo zły dzień, i wyczerpała dobowy zapas cierpliwości ;] Pretensje kilka dni pod rząd, to już inna kategoria.

Odpowiedz
avatar TakaTamPaskuda
2 2

@Naa: Nie wiem, jak ona to robi, ale ja w moją ścianę musiałabym walić chyba młotkiem, żeby był jakikolwiek dźwięk. Sąsiadka waliła jeszcze raz, tym razem o 21 (!) bo nie mogłam uspokoić małego (przewrócił się). Na następny dzień spotkałam jej męża, zatrzymałam i pogadałam z nim - całkiem spoko facet, przeprosił za żonę i obiecał z nią pogadac oraz zapewnił, że on rozumie płaczące dziecko, bo sami mają dwoje i wie, jak to jest. Można? Można. W dodatku stwierdził, że płacz zza ściany słychać słabo, na poziomie mniej więcej szeptu, więc nie jest to jakoś specjalnie uciążliwe.

Odpowiedz
avatar leprechaun
1 3

Podejście typu "bo moja racja jest najmojsza a moje g... pachnie fiołkami". Bo widzisz, Paskudo, ty nie doceniasz dziecka swojej sąsiadki. Ono się nie drze, ono wykazuje niezwykły talent wokalny, z pewnością. Po prostu docenić nie potrafisz. ;) A tak na marginesie, to zastanawia mnie, czy takie ciągłe wycie mniejszego dziecka nie przeszkadza temu starszemu?

Odpowiedz
avatar Crook
1 5

A ja - wbrew większości rad, jakie tu przeczytałam - zasugeruję ci spokojne i raczej przyjacielskie rozwiązanie sprawy. Nie atakuj sąsiadki, mimo jej agresywnego nastawienia, wręcz przeciwnie - zaproś ją na kawę czy ciacho (niech przyjdzie z dziećmi), może drugą sąsiadkę też. Spróbuj nawiązać bliższy kontakt - to zaprocentuje w przyszłości, jeśli uda wam się choćby troszkę zaprzyjaźnić. Ktoś musi być mądrzejszy i przerwać tę niemiłą sytuację, zwłaszcza że, jak napisałaś "w tym bloku jakoś połowa lokatorów ma wrogie nastawienie do wszystkich". Spróbuj to przełamać! Mam sporo doświadczeń z sąsiadami (również tych gorszych i mniej miłych) i ZAWSZE udawało się załagodzić sytuację na tyle, że nawet jeśli z niektórymi nie ma bliskości, to jest przyjazna atmosfera (typu cześć-cześć, można przyjąć dla kogoś paczkę, pomóc w drobiazgach). A dobry przyjazny sąsiad to olbrzymi sukces i pomoc, zwłaszcza jak macie małe dzieci.

Odpowiedz
avatar TakaTamPaskuda
2 2

@Crook: druga sąsiadka jest z klatki obok, widziałam ją może 3x w życiu. Nie zaatakowałam "awanturnicy", a zaprosić na kawę nie mam najmniejszego zamiaru - dzieci nie będą się razem bawiły, widziałam jej podejście jak obie byłyśmy obok drzwi z naszymi dzieciakami. Z resztą sąsiadów jakoś się dogaduję - a to pomogę z zakupami, a to zagaję, że pogoda paskudna/piękna, od niedawna potrafią mi pomóc przy wyjęciu wózka czy otworzyć drzwi. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż są nieufni i "zdziczali" w kontaktach miedzysasiedzkich.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2018 o 9:16

avatar Trepcio
0 0

O, jaka miła historia sprzed półtora roku... To teraz ma być tak stale, że codziennie jakaś opowieść historyczna w poczekalni?

Odpowiedz
Udostępnij