Jak wiadomo przyszła zima. Wraz z nią spadek temperatury, co oznaczało, że drogi potrafiły zmienić się w ślizgawkę. Dojście do mojego garażu graniczyło z trudem, bo łatwo można było się pośliznąć na zamarzniętej tafli. Ale nie na to narzekam, bo trudno aby ktoś o 5 rano solił praktycznie polną drogę (nie licząc 6 garaży).
Powodem mojego wpisu jest koleżanka, która również ma garaż obok mnie. Oto kilka sytuacji z przeciągu tego okresu, kiedy zawitała do nas zima:
Gdy nasypało śniegu poszłam poodśnieżać mój wjazd.
Koleżanka nie mogła, bo musiała zająć się dzieckiem. Dziecko ma 2,5 roku i chyba bez matki by zginęło. Z ojcem nie chce siedzieć, tylko mama.
Poprosiła mnie, żebym też jej odśnieżyła podjazd. Odpowiedziałam, że ma faceta w domu, a ja sama dam radę odśnieżyć tylko swój, niech więc go zagoni do roboty. Otrzymałam odpowiedź, że jej facet jest zmęczony po pracy. Spytałam, że myśli, że ja w mojej pracy nic nie robię? Wstałam o 5 rano, jak zawsze, aby dojechać do niej i dopiero przed chwilą wróciłam. "No ale co mi zależy jeszcze jeden podjazd zrobić skoro w domu nie mam obowiązków, bo mój chłopak jest w Niemczech". Nawet tego nie skomentowałam, tylko kazałam jej iść, żeby mnie nie denerwowała.
Wspominałam, że droga nasza zmieniła się w lodowisko. Gdy wracałam z pracy zobaczyłam faceta koleżanki, który w końcu zmienił jej opony w aucie na zimowe. Jednak opony te nie miały prawie żadnego bieżnika. A parę dni wcześniej koleżanka chwaliła się, że jej mąż załatwił super tanie zimówki i ja przepłaciłam za mój komplet, bo jej kosztował tylko 100 zł.
I stało się tak, że koleżanka wracała z dzieckiem i zamiast na drodze, wylądowała w polu, kiedy wieczorem sadzawki zamarzły. Sąsiedzi poszli zobaczyć co się dzieje i w razie czego pomóc. Na szczęście ani jej ani dziecku nic się nie stało. Tylko podobno facet był zły, bo koleżanka nie umie prowadzić.
Z niecierpliwością czekam na kolejne epizody - koleżanka vs. zima.
zima
Ma babka tupet. ma faceta lenia w domu i chce, żeby za niego obca kobieta robiła.
OdpowiedzJa pier dziu, 25zł za oponę... Po pierwsze bym się bał na tym jeździć, po drugie - szkoda by mi było kasy na założenie śmieci na felgi.
OdpowiedzKoleżanka lekko osadzona w rzeczywistości, to fakt. Ale na lodzie nie pomogą ani zimowe opony, ani żadne inne (poza łańcuchami, oczywiście). Po prostu się ślizga, umiejętności mogą uratować sytuację, ale niekoniecznie.
Odpowiedz@Trollitta: Ale zimówki dają lepszą przyczepność mimo wszystko niż letnie. Chyba, że są za 100 zł :D
Odpowiedz@Habiel: Minimalnie lepszą. W zasadzie niezauważalnie.
OdpowiedzJak sobie wzięła co wzięła za męża, to ma...
Odpowiedz@niezalogowana: wybrała faceta tak samo jak opony
Odpowiedz@Aris: ale ona opon nie wybierała ;)
Odpowiedz"Dojście do mojego garażu graniczyło z trudem" - chyba "z cudem"? Mnie zabił najbardziej ten brak obowiązków, spowodowany pobytem chłopaka w Niemczech. Wtf?
OdpowiedzPrawdziwi nosacze. https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2017/10/3f87c3baee11a13fa7a9ea103dddd199.jpg
OdpowiedzCo za głupie babsko, chowa w domu sobie cwaniaka i nieroba, bo pewnie w domu nic nie zrobi, bo zmęczony po pracy, dzieckiem sie nie zajmie, a potem jej płacz i lament, jaka to ona jest biedna i sama musi wszystko robić...I jeszcze bezczelnie chce obcą kobietę do roboty zagonić...Skąd się biorą takie kobiety? :/ Czemu są w takich związkach i się poświęcają, robią sto razy więcej niż facet i uznają to za normalne? :(
Odpowiedz@Annvampire: Wiesz, może być wręcz przeciwnie. Facet haruje jak wół, żeby ich utrzymać. Robi ponad etat, wstaje o 3 i wraca o 18, a tu ani posprzątane, ani obiadu, a jeszcze dziecku pieluchę zmienić, bo ona ma paznokcie zrobione... Poznałem takich dwóch. Tylko jeden poszedł po rozum do głowy...
Odpowiedz