Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałbym opisać bardzo frustrującą sytuację, w jakiej się znajduję. Z moją żoną…

Chciałbym opisać bardzo frustrującą sytuację, w jakiej się znajduję.

Z moją żoną poznaliśmy się około 3,5 roku temu. Szybko stwierdziliśmy, że to jest właśnie to, że kochamy się i nie ma na co czekać. Od trzech lat jesteśmy małżeństwem. Oczywiście pojawiały się sytuacje, w których musieliśmy „się docierać”, ale z perspektywy czasu to najlepsza decyzja w moim życiu. Nie będzie na wyrost, jeśli stwierdzę, że jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Moja żona, kiedy ją poznałem, miała już ośmiomiesięcznego syna z poprzedniego związku (czasami w żartach mówię, że to w nim zakochałem się od pierwszego wejrzenia, a ona była w pakiecie). Co tu dużo mówić – wpadli i trzeba było wziąć na siebie odpowiedzialność. Biologiczny nie sprostał i zostawił żonę jeszcze w trakcie ciąży, a później dość mocno uprzykrzał jej życie. Przy nim zatrzymamy się na dłuższą chwilę.

Nie jestem pewien, czy biologicznego można nazwać piekielnym. Dawniej w kręgu bliskich osób miałem ludzi zawodowo zajmujących się psychologią. Dziś już ich nie ma, więc ja ze swoją łopatologiczną wiedzą mogę stwierdzić, że został bardzo skrzywdzony przez swoją matkę, o czym za moment. Faktem jest jednak, że nie potrafił przyjąć i podołać roli ojca, zapewnić partnerce wsparcia oraz stworzyć rodziny. Mimo prób ratowania tego wszystkiego, moja żona musiała w końcu skapitulować.

Po tym jak się pobraliśmy, biologiczny praktycznie całkowicie wycofał się z życia dziecka. My oboje jesteśmy zdania, że nie możemy przed synem ukrywać tego, jak jest. Uważamy, że dla jego dobra musi znać prawdę i staramy się mu to tłumaczyć na tyle, na ile można wytłumaczyć taki stan rzeczy czterolatkowi. Byłoby to znacznie łatwiejsze, gdyby biologiczny chciał z dzieckiem utrzymywać kontakt. Ten urwał się mniej więcej rok po naszej przeprowadzce do mojego rodzinnego miasta. Biologiczny nie stawiał się w wyznaczonych przez sąd terminach, przestał wysyłać kartki, dzwonić, pisać.

Od dwóch lat jest nieosiągalny pod telefonem, mailowo, listownie itd. (jedyne co się zgadza, to wpływające co miesiąc alimenty). Możecie sobie wyobrazić, jak bardzo to utrudnia podejmowanie jakichkolwiek działań, które wymagają zgody obojga rodziców, nie wyobrażam sobie też, że w pewnym momencie przypomni sobie o dziecku, które praktycznie w ogóle go nie zna.

To nie tak, że my mu to utrudnialiśmy. Wręcz przeciwnie: tłumaczyliśmy mu, że to dla dobra syna, że możemy utrzymywać przyjacielskie stosunki, proponowaliśmy, że jeżeli ma problemy finansowe z dojazdem, to może nocować na wyznaczone weekendy u nas. Dla mnie to było trudne, ale wszystko dla dobra dziecka, on wymigiwał się chorobą, o której nikt wcześniej u niego nie słyszał aż, tak jak wspomniałem wyżej, przestał odzywać się wcale.

Czas wspomnieć o jego matce, czyli niedoszłej teściowej mojej żony. Nigdy nie poznałem jej osobiście, ale oceniam, że jest to piekielna osoba.

Jest to kobieta, które własne rude dziecko farbowała w młodości, bo wstydziła się przed sąsiadami ze wsi.

Jest to kobieta, która swojemu leworęcznemu dziecku na długie godziny wiązała wiodącą rękę, by stało się praworęczne.

Jest to kobieta, która wmówiła mu, że nie jest ojcem swojego syna, a żona ciągnie go na kasę (po tym jak się poznaliśmy).

Jest to kobieta, która na wszystkie spotkania z synem przywoziła biologicznego osobiście i czekała godziny w samochodzie aż wróci.

Jest to kobieta, która ponoć inwigilowała korespondencję mojej żony z biologicznym, dotyczącą ich potomka.

Z uwagi na powyższe uważam, że to ona w głównej mierze odpowiedzialna jest za to, że jej syn jest skrzywionym, kalekim społecznie i emocjonalnie człowiekiem.

Spodziewamy się córki. Nasz syn bardzo cieszy się z siostrzyczki, a ja bardzo go kocham. Sam z różnych powodów byłem szykanowany przez rówieśników i narażony na ostracyzm z ich strony. Bardzo go kocham i chcę, aby był szczęśliwy, żeby nigdy nie czuł się gorszy ani inny. Boję się czasu, kiedy zacznie pytać, dlaczego jego siostra i ewentualne inne dzieci nazywają się tak jak rodzice, a on nie, boję się kąśliwych uwag w starszych klasach.

Bardzo długo wyciągaliśmy do biologicznego rękę, dawaliśmy ostatnie szanse itd. W końcu jednak trzeba dać za wygraną. Chciałbym przysposobić syna. Staramy się o pozbawienie biologicznego praw rodzicielskich. Utrudnia to fakt, że wywiązuje się z obowiązku alimentacyjnego, ale nie poddamy się. To dla dobra dziecka. Chcemy uniknąć najgorszego scenariusza.

Przyjmijmy czysto hipotetycznie (odpukać trzy razy w niemalowane drewno), że moja żona umiera. Okoliczności nie są ważne. Ważne jest to, że w moim mieszkaniu jeszcze tego samego dnia pojawia się opieka społeczna. Odbiera mi mojego ukochanego syna, do którego nie mam żadnych praw. Dziecko trafia do obcego domu. Do nieznanego mu ojca, do piekielnej niedoszłej teściowej. Mój szczęśliwy syn trafia do miejsca, w którym zostanie zniszczony, w którym będzie cierpiał. Tak działa polskie prawo.

Kurtyna.

samo życie

by Stal_Damascenska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
31 33

To, że ojciec dziecka płaci na dziecko alimenty nie jest dla sądu wyrocznią w sprawie o przysposobienie dziecka. Bardziej liczy się wywiad środowiskowy i spotkanie z psychologiem dziecięcym. Dopiero po zbadaniu całej sytuacji sąd wyda wyrok o pozbawieniu praw rodzicielskich i przysposobieniu na Twoją rzecz.

Odpowiedz
avatar Jorn
-5 19

@Enyulek: Ale trzeba się spieszyć, bo już niedługo przede wszystkim liczyć się będzie przynależność partyjna stron.

Odpowiedz
avatar Khira
28 30

Sytuacja jak najbardziej piekielna, dużo zależy od na jakiego sędziego traficie na sprawie o pozbawienie biologicznego ojca praw rodzicielskich. Ale też nie jest tak, że jeśli Twojej żonie coś, by się stało syn były zabrany. Jakby nie było, to jest jego środowisko, przedszkole/szkoła, nie można dziecka ot tak zabrać, bo prawa rodzicielskie. Sąd przede wszystkim musi kierować się dobrem dziecka. No i najważniejsze, wnioskujcie od razu o badanie więzi psychologicznych. Wtedy wyjdzie z kim dziecko tak naprawdę jest związane, a Sąd musi wziąć to pod uwagę.

Odpowiedz
avatar xpert17
26 32

Twoja sytuacja rodzinna jest trudna i mam nadzieję, że pozytywnie uda się Wam załatwić przysposobienie. Ale... jak inaczej wyobrażasz sobie, że powinno działać polskie prawo? Albo jakiekolwiek prawo? Z automatu małe dzieci po zmarłej osobie powinny zostawać z małżonkiem tej zmarłej osoby, a nie z biologicznym rodzicem? To byśmy dopiero się naczytali mnóstwa piekielnych historii, ale widzianych "z drugiej strony". Od tego jest sąd rodzinny, żeby rozsądzić co będzie dla dziecka najlepsze.

Odpowiedz
avatar Stal_Damascenska
2 18

@xpert17: napisałem, że tak działa polskie prawo ale nie ma tam mowy, że jest złe. Dlatego sięgam po dostępne w polskim prawie środki aby temu zapobiec i zgadzam się, ze gdyby było tak jak piszesz to mielibyśmymielibyśmy jeszcze gorsze historie

Odpowiedz
avatar swiezewinogrono
21 33

@Stal_Damascenska: Co prawda nie napisałeś wprost, że jest złe, ale wymowa tego fragmentu w mojej ocenie jest jednoznaczna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 18

@xpert17: @swiezewinogrona: Mówi o sobie i swojej sytuacji a nie ogólnie, nie rozumiem czego sie czepiasz, nie postuluje zmiany prawa tylko w ramach obowiązującego systemu chce zabezpieczyć przyszłosc dziecka. W czym masz problem?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 8

@xpert17: To teraz sobie wyobraź. Moi rodzice rozwidli się jak miałam roczek. O obecności ojca, i o tym że jeszcze żyje świadczyły, jak w historii, co miesięczne alimenty, i to nie od biologicznego, tylko z MOPS. Nie ważne. Moja mama umiera. I ja idę do biologicznego tatusia. Którego nie znam, który nie zna mnie. Żeby nie było, jako nastolatka próbowałam nawiązać z nim jakakolwiek więź. Nie pykło, obcy dla mnie człowiek. Sąd też nie może być absolutną wyrocznią w kwestiach dziecka. Ja, rozpatrując taką sprawę, zostawiłabym dziecko tam gdzie jego miejsce. Nie dość że bezpowrotnie traci jednego z rodziców, to miałabym jeszcze fundować mu stres i zabierać od "taty", może nie biologicznego, ale osoby którą zna i kocha i traktuje jak ojca. Nigdy w życiu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Najpierw pozbawić praw a potem przysposobić, bo u nas moze to być różnie

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
8 12

U mego kumpla było tak: poznał dziewczynę, z 3-letnia córką. Zamieszkali razem. Kontakty ze strony biologicznego z córką malały i stały się sporadyczne, od święta, a wcześniej to tak kilka razy na miesiąc. Po roku takiego kontaktu kumpel z wtedy narzeczoną (bardziej ona) składa wniosek o pozbawienie praw do dziecka. Wygrali na 3 rozprawie, bo na 2 poprzednie biologiczny nie stawił się. Nie brali też prawnika. Potem wniosek o ślub cywilny. Po ślubie kumpel zmienił małej nazwisko na swoje. A jak poszła do szkoły to jego żona złożyła wniosek o podwyższenie alimentów. Pytałem się kiedyś kumpla czemu nie przysposobił małej, a więc to żona nie pozwoliła. Stracili by prawo do alimentów, a tak "Nie pozbędzie się tak łatwo nas. Chciał to ma."

Odpowiedz
avatar katem
13 13

@MonDa: Gdybym coś takiego usłyszała od partnera to jeszcze przez "zrobieniem" dzieciaka bym od niego odeszła, bo jeśli facet zakłada, że go zdradzę, to nie widzę podstaw do związku. Jeśli facet traktuje dziecko instrumentalnie i jest dla niego rzeczą, którą można wyrzucić, gdy mu się matka przestanie podobać, albo chce je obciążyć konsekwencjami postępowania jego matki to nie nadaje się również na ojca.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
10 10

@MonDa: ja tu nie widzę nierównego traktowania. Prawo jest jakie jest, a łożenie na utrzymanie dziecka jest podstawowym obowiązkiem rodzica. Kropka. I jak się który z rodziców nie wywiązuje i wynosi się bo coś mu nie pasuje to jego obowiązkiem jest łożeniem na dziecko aż do jego usamodzielnienia się. A w przypadku kumpla, to tylko matka podjęła się obowiązku, bo biologiczny zwiał, jak tylko zobaczył, że partnerka nabiera powoli kilogramów. I gdzie tu harpia? Jak "robić" to ok, jak ponosić konsekwencje to już nie?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
3 7

Możecie założyć sprawę, o niewywiązywanie się z obowiązków rodzicielskim. Alimenty to tylko czubek góry lodowej. Znajdźcie może dobrego prawnika od spraw rodzinnych, wykopcie najwięcej brudów ile się da (trudno, cel uświęca środki). Dla sądu najważniejsze jest dobro dziecka, jeśli logicznie uargumentujecie chęć odebrania biologicznemu praw, i przysposobienie go przez Ciebie, to nie powinno być większych problemów. Powołajcie świadków, którzy poświadczą, że tamta rodzina wypięła się na dziecko, psycholog też wyda swoją opinię, która powinna być korzystna dla was. Działajcie, bo szkoda żeby w razie czego (tfu tfu), szarpać się i dziecko narażać na stres.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
6 8

A nazwiskami się nie przejmuj, ja miałam po ojcu, mama wróciła do panieńskiego, a moje siostry po swoim ojcu (moim ojczymie), garmażerka na 102 :D i nikt się nie czepiał ;)

Odpowiedz
avatar Catta
5 7

@mlodaMama23: A ja bym radziła, żeby jednak zmienić, jeśli będzie możliwość. Ja też mam nazwisko po ojcu, który się mną nie interesował (ani alimentów nie płacił). I za każdym razem, kiedy muszę się gdzieś podpisać albo komuś przedstawić, czuję się jakbym pisała / mówiła: "Mój ojciec ma mnie w dupie". Tak że średnio fajnie, nie polecam ;P

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
5 11

Zachowanie biologicznego ojca jest jak najbardziej piekielne. Podziwiam was za cierpliwość. Ale nie rozumiem, co jest nie tak z polskim prawem. Kochasz to dziecko jak swoje, to załatwisz sobie sądownie prawa rodzicielskie. A inny mężczyzna w analogicznej sytuacji w przypadku śmierci żony może nie chcieć wychowywać jej dziecka, nie chce mieć z nim wspólnego, bo nie traktuje je jak swojego. To dziecko może mieć dobrego ojca, albo chociaż dziadków. I w takim wypadku powinno trafić pod jego (ich) opiekę. Prawo nie rozróżni między tymi przypadkami. Czego oczekujesz? Że automatycznie nabierzesz praw rodzicielskich po ślubie? Nie znam się na prawie, ale to by chyba znaczyło, że biologiczny ojciec automatycznie traciłby swoje prawa w takiej sytuacji. Biologiczny ojciec Twojego dziecka nie zasługuje na to, żeby być jego ojcem. Ale jak Ty byś się czuł w analogiczne sytuacji? Wyobraź sobie, że rozstajesz się z żoną, żona wychodzi drugi raz za mąż i automatycznie jesteś pozbawiony praw rodzicielskich do córki. Na zakończenie: "kurtyna" jest w teatrze. Na piekielnych nie jest potrzebna.

Odpowiedz
avatar dayana
5 5

Polskie prawo doskonałe nie jest, ale trzeba być idiotą, żeby nie ustabilizować sytuacji dziecka. Skoro biologiczny ojciec ma je gdzieś to z pewnością można aplikować o zabranie mu praw rodzicielskich. Kiedyś być może zdarzy się sytuacja, że na szybko będzie potrzebna zgoda obojga rodziców i jak to załatwicie?

Odpowiedz
avatar Va_faill_Elaine
-1 3

A wystarczyło, by żona nadała mu swoje nazwisko i przy tym nazwisku została - dziecko dzięki temu nie byłoby skrzywdzone, że ma inne nazwisko i nie czułoby się niechciane i gorsze, a tak będzie. Zawsze dziecko, które ma inne nazwisko niż reszta rodziny, czuje się jak coś odrębnego i niepotrzebnego. I żadna miłość tego nie zmieni. Albo wy zmienicie nazwisko na nazwisko chłopca, albo żona mogła o to zadbać wcześniej.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
5 5

Biologiczny zachował się fatalnie przed urodzeniem dziecka, nie wiem ile mieli lat, ale najwyraźniej kompletnie nie dojrzał do tego i spanikował. Zachował się beznadziejnie, to fakt. Tylko, że w takiej sytuacji na miejscu matki odcięłabym się od takiego człowieka, po co dziecko ma mieć z nim kontakty? Z tego co opisujesz jednak, wygląda jakby gość po czasie próbował się trochę zrehabilitować, wszak wysyłał kartki, dzwonił, pisał. No i płacił alimenty. W sumie to nie dziwię się, że po Waszym ślubie zmniejszył częstotliwość kontaktów z dzieckiem, dla niego to też może być trudna sytuacja, Wy jesteście teraz szczęśliwą rodziną, może nawet uznał, że tak będzie lepiej dla dziecka, jak nie będzie się wtryniał. (Nie zmienia to faktu jego beznadziejnego zachowania na początku). Tak więc w dalszej części historii nie ma dla mnie dużej piekielności. Jeśli będzie Ci przeszkadzał usynowić chłopca, to owszem. Ale wątpię, on wygląda jakby się już poddał. Jak najszybciej zajmij się uregulowaniem sytuacji dziecka. Powodzenia!

Odpowiedz
Udostępnij