Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moje, Twoje, Nasze, Wspólne… No właśnie, wspólne, czyli niczyje? Mieszkam w budynku…

Moje, Twoje, Nasze, Wspólne… No właśnie, wspólne, czyli niczyje?

Mieszkam w budynku wielorodzinnym - mieszkania własnościowe i wspólna klatka schodowa. Wszyscy zabiegani, mało czasu, więc sprzątanie klatki w tygodniu ogarnia firma sprzątająca. W weekend potrafi być tak nasyfione, że można się do podłogi przykleić albo potknąć o naniesione zeschnięte błoto.

Okres poświąteczny, jak co roku wynoszę choinkę - igieł nasypało się sporo. Naśmieciłam, to miotła w łapkę i lecę (mieszkam na samej górze, więc cała klatka zamieciona). Na parterze komuś stłukł się jakiś alkohol, podłoga klei się i potwornie śmierdzi, mi zbiera się na wymioty. Poszłam do mieszkania - wiadro, mop, gorąca woda, płyn do podłóg i umyłam. Nie skarżę się, nie chwalę. Po prostu moje mieszkanie, to i klatka schodowa - wspólna, po części przecież moja.

Piekielność ludzka... Mijający sąsiedzi...

"Oooj, to i w soboty każą wam pracować?" - kiedy nie wszyscy sąsiedzi jeszcze się znali.
"Ooo, sąsiadka drugi etat w weekend ma?”.
"A dlaczego ta pani myje podłogę?" - dziecko pytające opiekunów, najwyraźniej zdziwione całkowicie faktem mycia podłogi.

Tak trudno dbać o wspólne części? Przeciekający worek na śmieci, potłuczone szkło, pies, który wniósł chyba tyle błota, ile sam waży. To naprawdę chwila sprzątnąć po sobie. Ale, jak widać, wspólne = niczyje.

by lisica81
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MonikaTakaja
-4 18

Wiesz troszkę się nie zgodzę z Tobą, bo poprostu macie ekipę sprzątającą to większość lokatorów paluszkiem nie kiwnie by coś zrobić!! "Przecież oni od tego są!!"- napewno byś usłyszała. To po co taki jeden z drugim ma się pocić i sprzątać części wspólne po sobie... Ot taka mętalność ludzka-kto inny to przecież za mnie zrobi!!

Odpowiedz
avatar lisica81
14 16

@MonikaTakaja: masz rację - ekipa sprzątająca jest, ale poniedziałek-piątek. I właśnie o to chodzi, żeby tylko w te weekendowe dni choć trochę dbać o to, co przecież nasze, własne. Nie każę nikomu po pracy w tygodniu biegać z miotłą po klatce. Ale kiedy cała płynna zawartość worka na śmieci wycieknie w piątek wieczór, to chyba mało przyjemnie wdychać taki zapach i przyklejać się do podłogi przez cały weekend. Czasem zastanawiam się, jak ludzie we własnym domu sprzątają - też czekają, aż warstwa brudu będzie wystarczająca, żeby wziąć ścierkę? :)

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@lisica81: Owszem, niektórzy tak. I to sporo osób. Wynajmuję pokoje od prawie 15 lat i na każdym mieszkaniu, w każdej ekipie, ZAWSZE jest przynajmniej jedna osoba, która sprząta dopiero wtedy, kiedy jest syf, kiła i mogiła i nie widzi potrzeby sprzątania w miarę na bieżąco, żeby cały czas było ładnie i czysto.

Odpowiedz
avatar minutka
16 18

Cóż, ja też swojej klatki nie sprzątam regularnie, skoro wiem, że jest ekipa czy ktoś tam, ale jeżeli zdarzy mi się coś, co nie może czekać na ekipę (np. stłuczone butelki/słoiki - sąsiedzi noszą buty, ale ich psy nie), to wtedy korona mi z głowy nie spadnie...

Odpowiedz
avatar Balbina
8 16

Kiedyś,dawno dawno temu mimo że były sprzątaczki każda rodzina w moim bloku sprzątała w sobotę koło swojego wejścia do mieszkania. Zamiatała,myła ten kawałek podłogi. Parę schodków w górę,parę w dół. Teraz mieszkam w domu.Żaden z sąsiadów nie zamiecie chodnika przed domem. Pełno petów,papierków,nie bo to należy do miasta. Jak zamiatam to ludzie się dziwnie patrzą. Pamiętam jak u mojego dziadka na wsi w latach 70 ludzie zamiatali ulicę żeby na niedzielę było czysto.

Odpowiedz
avatar lotos5
0 0

U nas jak byłam nastolatką, to dorosłym się nie chciało i każdy swoje dzieci wysyłał w "dni dyżuru".

Odpowiedz
avatar Allice
6 6

O, zna podobną sytuację. Tylko chodzi o studentów i części wspólne akademika. Sprzątaczki tak samo są poniedziałek-piątek, chyba że długi weekend no to też nie ma. Kuchnie już w soboty potrafią się lepić od brudu, o niedzieli nie wspomnę. Na szczęście w akademiku ze wspólnymi łazienkami nie mieszkałam, ale tam podobno strach wejść wtedy

Odpowiedz
avatar krzycz
8 18

Ja tam nie sprzątam i nie zamierzam: 1. Nie mam w akcie własności wymienionej własności klatki, nawet części 2. Nie zamierzam tracić prywatnego czasu i środków na sprzątanie czegoś po czym poza mną chodzą wszyscy inni z 5 pięter (blok bez windy, 4 piętra i parter) Jak spółdzielnia chce, to niech sobie wynajmie firmę sprzątającą. Nie zmienia to oczywiście faktu, że jak coś na klatce rozsypie, rozleje się z mojej winy, to trzeba to posprzątać, bez dwóch zdań. P.S. Jak masz korzystne wyjście balkonu, np. na trawnik, to wyrzuć przez balkon i zgarnij ją z trawnika. Mniej do sprzątania :)

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@krzycz: Ale zauważ, że autorka pisze właśnie o sytuacjach, gdy ktoś upier8olił coś, a nie o jakimś generalnym sprzątaniu po wszystkim i wszystkich

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@krzycz: "Jak spółdzielnia chce, to niech sobie wynajmie firmę sprzątającą." Spółdzielnia z pewnością tak zrobi, z tym że: a) nie 'sobie' tylko 'tobie', b) ty za to zapłacisz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Dlaczego znosisz choinkę klatką? My nasza wywalamy balkonem na trawnik, wszyscy tak robią. NIe syfi się wtedy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@maat_: Może mieli z donicą, może nie mają balkonu, może nie lubią. Ja mam z donicą i też wyniosę drzwiami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@Drago: Gdy mieliśmy z donica to owszem klatką, ale kupiłam worki 240l i założyłam na nią, dół okleiłam taśmą, zero syfienia

Odpowiedz
Udostępnij