Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak wiadomo, w szkołach są pielęgniarki. Pielęgniarki, by sobie zarobić, pracują na…

Jak wiadomo, w szkołach są pielęgniarki. Pielęgniarki, by sobie zarobić, pracują na tym stanowisku w kilku szkołach równocześnie. Niby logiczne, w końcu trzeba jakoś zarabiać, ale może się to naprawdę źle kiedyś skończyć.

Ktoś dostanie piłką w głowę dość mocno, nagle ma krwotok z nosa, mdleje. Takich sytuacji przecież w szkołach jest pełno, a nie zawsze jest się do kogo zgłosić.

Wyobraźcie sobie jednak, że wasz znajomy nagle źle się czuje i sprawa wygląda stosunkowo poważnie, bo coś z sercem (chłopak czuje się słabo, ściska go w klatce i przez chwilę ledwo stał na nogach, choć po chwili już normalnie szedł), chcecie iść z nim do pielęgniarki. Już jesteście przed drzwiami i patrzycie na kartkę z godzinami - będzie w szkole za dwie godziny.

Wiecznie wywieszona kartka "za chwilę wracam", "mam przerwę", "wyjście służbowe”, NAWET W GODZINACH JEJ PRACY w placówce. Widziałam panią wszędzie w szkole, ale gdy trzeba było cokolwiek załatwić, to nigdy jej nie było w jej pomieszczeniu.

Przykładowo koleżanka musi mieć zmierzone ciśnienie, miała przyjść na przerwie, od kilku dni chodzi cały czas i próbuje złapać pielęgniarkę, która potem ją upomina, że przecież ona ani razu nie przyszła.

szkoła

by V_Nikiforov
Dodaj nowy komentarz
avatar lady0morphine
32 32

Taka sytuacja nie jest winą pielęgniarki. Skoro szkoła zatrudnia ją na 1/8 etatu (albo i mniej), to ciężko oczekiwać, że będzie siedziała w gabinecie przez cały dzień. Nikt nie będzie pracować za darmo. Winny jest system, który sprawia, że szkoły nie stać na to, by zatrudnić pielęgniarkę na cały etat. Poza tym jeśli dzieje się coś poważnego to przecież idzie się do nauczyciela i dzwoni na pogotowie, pielęgniarka jest w tym momencie zbędna.

Odpowiedz
avatar poprostumort
23 23

@V_Nikiforov: Tylko jaką widzisz tu winę pielęgniarki? Jest tak jak @lady0morphine napisała, winnne jest cięcie kosztów. Pielęgniarka jest zatrudniona na 1/8 etatu, żeby było taniej, więc fizycznie tylko godzinę w szkole. Ponieważ nie ma pieniędzy na konkurencyjną pensję, do pracy trafi zwykle "piguła" która nie znalazłaby pracy w lepiej płatnym miejscu. Dołóż do tego braki pielęgniarek na rynku pracy i wyjdzie Ci odpowiedź dlaczego zwykle w szkole masz typową "pigułę" której się nie chce, a to wszystko tylko w godzinach 11-12.

Odpowiedz
avatar buble
17 17

@V_Nikiforov: Zdecyduj się w końcu czy było źle, czy nie, bo wychodzi, z tego co piszesz, że tak, ale jednak nie. Skoro poważna sytuacja, to się dzwoni po pogotowie, a jak nie, to po co zawracać tyłek? Posiedzieć w spokoju to sobie mógł gdziekolwiek, a nie u pielęgniarki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@poprostumort: zapominasz, ze pielęgniarki tak jak lekarze mają też określone kwalifikacje albo specjalizacje. Do szkoły nie może iść każda pielęgniarka, więc to nie jest kwestia tego, że tam trafi 'piguła' która nie znajdzie sobie miejsca nigdzie indziej. Trzeba mieć kwalifikacje kierunkowe - kurs kwalifikacyjny z pielęgniarstwa środowiska nauczania i wychowania, albo specjalizację (teraz po zmniejszeniu listy możliwych specjalizacji jest to spec. pediatryczna). Znam pielęgniarki szkolne, które są też wykładowcami akademickimi, więc nie wymyślaj, że tam trafiają te co 'nie znalazłaby pracy w lepiej płatnym miejscu.' problem leży w tym na jaki wymiar godzin szkoła kontraktuje pielęgniarkę.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
7 7

U mnie w gimnazjum można było chorować w czwartki pomiędzy 10:00 a południem, o ile dobrze pamiętam. W podstawówce i liceum w inne godziny / dni tygodnia. Pielęgniarka miała do "obskoczenia" kilka podstawówek, trochę mniej gimnazjów i jedno liceum (ale tylko dlatego, że więcej liceów w regionie nie było ;) ) Ach, uroki życia na wsi :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 19

Nie ma kasy na pełne etaty pielęgniarek, stomatologów itp. Jest kasa na katabasów. Świeckie państwo.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-2 20

Dobra zmiana i tyle w temacie. Za moich czasów taka pani nazywała się "higienistka". Była w swoim gabinecie od rana do ostatniej lekcji, a moja szkoła nie była jakoś specjalnie duża. No, ale ja nauki podstawowe pobierałem w latach osiemdziesiątych, w których to, jak się dowiaduje obecnie młodzież z lekcji była ciemnota, ucisk, zamordyzm, a patriotów zsyłano na Sybir.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
8 8

@Fomalhaut: Szkołę skończyłam w 2007 i też problemów w żadnej nie było. Pielęgniarka siedziała tak długo jak były lekcje a jeśli z jakiegoś powodu "naszej" pielęgniarki nie było to ktoś był na zastępstwie, więc na profesjonalną pomoc mogliśmy liczyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

@Fomalhaut: Pielęgniarka nie ma prawa badać dzieci, ani nic im podać, nie może nawet sprawdzać czy dzieci mają wszy i dlatego w Gdańsku w kilku szkołach panuje wszawica!

Odpowiedz
avatar merci
5 5

@maat_: Ma prawo podac te leki, ktore sa okreslone w Rozporzadzeniu dot. samodzielnego podawania lekow przez pielęgniarkę/polozna. Proszę się zapoznać. Badac moze po ukończeniu specjalizacji lub specjalnego kursu "Badanie fizykalne", a co do wszawicy to nalezy podziękować przewrazliwionym rodzicom, ktorzy nie chcieli by ich dzieci pod tym kątem "sprawdzać ".

Odpowiedz
avatar Taczer
4 4

@merci: eeee, teraz się taki stosik daje hurtem do podpisu (wszawica, fluoryzacja, zapoznanie ze statutem i wso, regulamin wycieczek, wyjscia do kina, podręczniki w dwóch kopiach, przetwarzanie danych, umieszczanie zdjęcia na witrynie szkolnej, samodzielny powrót z basenu, i pewnie jeszcze kilka), że nawet nie zdążą przeczytać. Co roku we wrześniu kusi mnie wsadzić do niego żyrowanie kredytu albo zrzeczenie nerki... Czasem się tylko trafi jakiś bojownik o wolność i demokrację, ale wtedy jest jazda punkt po punkcie i reszta rodziców zaczyna go desperacko uciszać lub ignorować już przy trzecim oprotestowywanym dokumencie.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
1 3

@maat_: głupoty. Pielęgniarka może robić badanie fizykalne i ma prawo, a nawet obowiązek sprawdzić głowy, kiedy jest wszawica. Za to nie ma prawa upodlać ucznia i robić to na oczach wszystkich czy afiszować się z problemem. Teraz nie kończy się tylko licea pielęgniarskie, a studia, jeżeli masz wątpliwości proszę się zapoznac z programem nauczania na studiach.

Odpowiedz
avatar Bastet
1 1

@Imnotarobot: Bo etat pielęgniarki zależy od ilości dzieci w szkole - tak jest przez system opłacana. Jakoś to jest przeliczane. Gdy moje dzieci były w szkole to system opłacał pielęgniarce 1/2 etatu, w związku z tym, że rodzicom zależało, Rada Rodziców dopłacała część etatu, a na resztę zbierało się chyba po 5 zł miesięcznie od dziecka. Albo u was dzieci było na cały etat pielęgniarki, albo jakoś opłacali resztę.

Odpowiedz
avatar Moni111
24 26

Narażę się na hejt , ale napisze swoje zdanie. Jestem pielęgniarka z dużym juz stażem. Mam kursy rodzinne , szkolne i inne pierdoły. I mówię tak. W szkole nie powinno być pielęgniarki. To relikt przeszłości. Nie mogę dac dziecku nic , opatrunek taki jak zrobi każdy , bo zabezpiecza . Bilanse i szczepienia i tak musisz iść do swojego pediatry. A w razie wypadku szkoła , nauczyciel czy ktokolwiek powinien wezwać karetke lub rodzica. Zostslysmy ubezwlasnowolnione przez przepisy, które zatwierdzaja nasze izby. Swoja droga to tez relikt. Długo by wymieniać absurdy.

Odpowiedz
avatar Locust
11 11

@Moni111: Za moich czasów pielęgniarki w szkole robiły właśnie bilanse, ważenie, mierzenie, szczepienia okresowe, sprawdzały też higienie u uczniów. Jeśli tego nie mogą już robić, to rzeczywiście zatrudnianie pielęgniarki w szkole jest zbędne. Inna sprawa, że powinien być ktoś z kadry przeszkolony w udzielaniu pierwszej pomocy, opatrywaniu ran itp. Taki kurs dla kilku nauczycieli kosztowałby pewnie mniej, niż zatrudnianie kolejnej osoby.

Odpowiedz
avatar Moni111
5 5

@Locust: teraz większość nauczycieli ma kurs pomocy przedmedycznej. A pielęgniarka musi na wszystko mieć zgody rodziców. W poz na bilansie lekarz i pielęgniarka tez zwaza i zmierzą. Dziś pielęgniarka szkolna robi statystyki do NFZ i gusu. Do tego są bilansem szkolne.

Odpowiedz
avatar Naa
8 8

@Moni111: Czyli, tak naprawdę, pielęgniarka jest w szkole po to, żeby zapewniać dyrekcji i rodzicom komfort psychiczny - "w razie czego pielęgniarka jest", i pozostaje się modlić, żeby "w razie czego" przytrafiło się w tej godzinie, gdy ona jest w pobliżu. No, ale powiedzieć "w szkole nie ma pielęgniarki" jakoś nieładnie.

Odpowiedz
avatar Moni111
6 6

@Naa: trafione w punkt. Ale tak naprawdę nie ma potrzeby, żeby była. W przedszkolach nie ma , w zakładach pracy niechronionej też i wszystko gra. Poza tym ta instytucja jest po to, żeby wepchnąć te pielęgniarki, których raczej nikt nie chce w zozach, bo to pod nie najczęściej podlegają pielęgniarki szkolne

Odpowiedz
avatar merci
1 3

Ma prawo podac te leki, ktore sa okreslone w Rozporzadzeniu dot. samodzielnego podawania lekow przez pielęgniarkę/polozna. To nie jest tak, ze pracują tam pielęgniarki, ktorych nikt nie chce w zozach. Obecnie ze wzgledu na braki kadrowe, nie ma chetnych do tej pracy w szkolach, biorac pod uwage wynagrodzenie i odpowiedzialność. Oprocz tego dawnej w kazdej szkole pielegniarka była, niezaleznie od ilosci uczniow. Dzis jest okreslone ustawą, ilu uczniow ma miec pod opieka pielegniarka by byl caly etat. Kiedys pamietam, ze bodajże to bylo ok. 1000. Dzis chyba 1800 (?), a znajdzcie mi szkole, w ktorej jest tylu uczniow. Stad skakanie ze szkoly do szkoly by łącznie objac opieka wskazana w ustawie liczbe uczniow.

Odpowiedz
avatar Moni111
1 5

@merci: w rozporządzeniu paracetamol i hydroksyzyna. I nie ma co się na nim opierać , bo jak rodzic zrobi aferę to i tak wygra. Więc umowny się, że wiemy o co chodzi

Odpowiedz
avatar Taczer
4 4

@Locust: Kurs PPP ma każdy nauczyciel, powtarzany regularnie co bodaj 5 lat. Nie w tym problem. Jeśli wywalisz mi ze szkoły pielęgniarkę, to będziesz musiała kogoś zatrudnić na to miejsce. Widzisz dziecko i nakładanie mu plasterka na zraniony paluszek, ale nie widzisz gorączkującego i wymiotującego ośmolatka, nastolatkę słaniającą się na nogach z powodu... no właśnie, powodów jest dość, żeby się zaniepokoić, dzieciaki z rozbitym nosem po fatalnej obronie bramki przed golem itd. Tego typu interwencji mamy w placówce od kilku do kilkunastu dziennie. Plus bóle brzucha, zacięty paluszek, ale tego jakby nie liczę, bo nie wymagają stałego_nadzoru_osoby_dorosłej. Nauczyciel ma lekcje. Klasę ma pod opieką. A za chwilę ma pod opieką kolejną klasę a w międzyczasie dwudziestominutowy dyżur. Jednocześnie KTOŚ musi być przy dziecku do przyjazdu rodziców, bo ten nos może być wstępem do wstrząśnienia mózgu, zasłabnięcie nie wynikać z okresu a gorączka przejść w napad drgawkowy. Zaś rodzic potrzebuje nieco więcej niż kwadrans, żeby się do szkoły dostać lub kogoś przysłać. Dodatkowy nauczyciel kosztuje więcej i zrobi mniej niż pielęgniarka. Możemy jeszcze przy byle g... dzwonić po karetkę. No to poproszę jedną na stałe pod szkołę, bo przy kilku-kilkunastu sprawach dziennie nie opłaca się spod szkoły w ogóle ruszać. I mamy kobietę na cały etat przy około 1k uczniów. Bardzo sobie ceniąc jej obecność i jej pracę. Choć nie szczepi, zębów nie usuwa i krawata nie wiąże, to naprawdę przydatna i potrzebna.

Odpowiedz
avatar merci
1 1

@Moni111: To chyba mowimy o dwoch różnych rozporządzeniach...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@merci: dokładnie, mogę podać 47 leków, a ktoś mi tu wyjeżdża z paracetamolem i hydroxyxyną... :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 15

"znajomy" :D cholera w szkole to ja miałam kolegów i koleżanki a nie znajomych :D

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
12 12

@maat_: Za moich czasów termin 'koledzy' rezerwowało się do tych, których się względnie lubiło, koledzy mieli szansę na awans do 'przyjaciół' po zdobyciu zaufania, a termin 'znajomy' był terminem zarezerwowanym dla osób z którymi się znało chociaż nie koniecznie lubiło. To dopiero od czasów serwisów społecznościowych 'znajomymi' zaczęto określać każdego kto kliknął byle przycisk na facebooku, nawet jeśli się wcześniej nie widziało gościa na oczy. Ale fakt, może to ja jestem starym wrednym bucem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@ZrzedliwyBuc: Podejrzewam, ze jestem starsza, za moich czasów dzieci miały kolegów niezależnie czy ich lubiły czy nie, dorośli mieli znajomych, ludzie których lubili byli ich kolegami.

Odpowiedz
avatar merci
1 3

Tak jak juz wczesniej napisalam: pielegniarka srodowiska nauczania i wychowania ma objac opieka wskazana w ustawie/rozporządzeniu liczbę uczniów. Dziś bodajże jest to 1800 uczniów. Nie ma chyba szkół z taka ilością uczniów. Wiec jednego dnia pielęgniarka jest w Pcimiu Dolnym (300 uczniów), jutro jest w Pciumiu Górnym (400 uczniów) i tak przez całytydzien gdzie łącznie układa się cały etat. Rozmawiam z tymi pielegniarkami i one oczywiście sto razy bardziej wolałyby pracować w jednym miejscu zamiast każdego dnia w innej szkole. Oprócz tego nie ukrywajmy, ze dla młodych pielęgniarek nie jest to praca marzeń. Z moich obserwacji raczej dla Pańp przed emeryturą lub mających dość pracy w noce i święta w szpitalu. Ostatnio były plany wdrożenia nauczycieli w pierwszą pomoc przedmedyczna. Poczytajcie w internecie, jakie były głosy oburzenia nauczycieli.I z drugiej strony im się nie dziwię. Kiedyś w rodzinie zachorował nam młodychłopiec z podstawówki na cukrzycę 1 typu. Wtedy wlasnie dowiedziałam się o systemie pracy pielęgniarek i ze skaczą z miejsca na miejsce, każdego dnia inna szkoła. Nie miał kto mu podać insuliny. Zaden nauczyciel nie chciał wziąć za to odpowiedzialności. Kazano mamie siedzieć w szkole (!). Albo wysłać chłopca do szkoły specjalnej (!) Wiec problem jest. I to ogromny. Smutne, ze cierpią na tym niewinne dzieci.

Odpowiedz
avatar Taczer
2 4

@merci: raczej do przyszpitalnej niż specjalnej. Nauczyciele mają kategoryczny zakaz podawania dzieciom jakichkolwiek medykamentów. Od lat nie wolno nic, poza 'magicznymi kropelkami' dać małolatowi, nawet kropli na katar czy paracetamolu. I nagle słyszę o wlewkach doodbytniczych czy zastrzykach, w czym ludzie szkolą się latami na odpowiednich studiach. Dlaczego? A dla oszczędności. W wolnym czasie wymienię pokruszone dachówki i przeczyszczę komin, znam się na tym równie dobrze, jak na podawaniu zastrzyków.

Odpowiedz
avatar merci
2 2

@Taczer: Nie ma szkół przyszpitalnych, dla dzieci, ktore nie sa pacjentami szpitala/danego oddzialu-to raz. Dwa, to zaproponowanie wprost szkoły specjalnej przez samego dyrektora placowki szkolnej. Trzy: "jakie były głosy oburzenia nauczycieli.I z drugiej strony im się nie dziwię". Czy ja tutaj gdzies zaatakowałam nauczycieli i mam do nich o to pretensje? Nie, czytanie ze zrozumieniem. W calym tym ambarasie cierpią na tym dzieci. I to nalezy podkreslic, a nie przepychac się co moze pielegniarka, a co nauczyciel. Nikt za nic nie chce brac odpowiedzialności. Ale stygmatyzywanie dziecka z cukrzycą i wyslanie go do szkoly specjalnej, gdzie sa dzieci niepełnosprawne fizycznie czy psychicznie, to zwykle zlo. Jak to dziecko ma się odnaleźć wsrod takich dzieci?

Odpowiedz
avatar Taczer
0 0

@merci: przy tak przytomnym dyrektorze szukasz takiej placówki, w której jest ktoś mający pojęcie o podawaniu insuliny. Na przykład takiej z pielęgniarką na stałym etacie a nie raz w tygodniu. Nie jesteś zobowiązana posyłać dziecka do szkoły w rejonie. W tej chwili problem z cukrzykami jest znacznie mniejszy. Znane mi dzieciaki mają pompy insulinowe. Swoją drogą szkoła specjalna dla cukrzyka? Tego się chyba nawet nie da zrobić, musiałby mieć orzeczenie kierujące do takiej placówki.

Odpowiedz
avatar dayana
3 5

Jak chodziłam do liceum to szkolna pielęgniarka miała swój gabinet w szpitalu miejskim. 2 km od szkoły :) Jak coś się stanie złego to dzwoni się na pogotowie, a jak coś niegroźnego to nauczyciel pomoże. Ma przeszkolenie w zakresie pierwszej pomocy. Reasumując - szkolna pielęgniarka nie jest do niczego potrzebna. Aha, szkoła ukończona 6 lat temu, więc nie to, że nowe śmieszne reformy.

Odpowiedz
avatar Taczer
0 0

@dayana: Nie, nauczyciel nie pomoże. Pierwsza pomoc nie polega na podaniu kropli żołądkowych czy apapu na ból głowy i brzucha. Pierwsza pomoc to umiejętność utrzymania pacjenta przy życiu do przyjazdu karetki i w tym kierunku nauczyciele są przeszkoleni. Plus kilka drobiazgów typu postępowanie przy zakrztuszeniu czy oparzeniu ewentualnie plasterek na dziabnięty paluszek. Cała reszta należy do personelu medycznego i rodziców.

Odpowiedz
avatar Kyliee
0 0

Chodziłam do małego gimnazjum, w którym pielęgniarkę "można" było złapać tylko przez trzy dni w tygodniu, i to tylko przez 3 godziny w ciągu pracującego dnia. Jak koleżanka wybiła palec we wtorek o 11 to miał jej go kto tymczasowo usztywnić, ale kiedy kolega na boisku rozciął czoło (w bliżej nieznany mi sposób) w środę to nie miał kto udzielić mu bardziej fachowej pomocy medycznej przed przyjazdem pogotowia.

Odpowiedz
Udostępnij