Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nawiązaniu do pracy w agencji pocztowej. Urzędy statystyczne. Na umowie o…

W nawiązaniu do pracy w agencji pocztowej.

Urzędy statystyczne. Na umowie o pracę (pełen etat) jest wpisane 1800 z groszami brutto. Reszta (do 2100) jest uzupełniana premią. Ankieterowi terenowemu (bo o takim stanowisku piszę) ta minimalna krajowa wpłynąć musi. I niewiele więcej. Ankieter pracuje w terenie (jeździ za swoje, kilka lat temu cofnięto dofinansowanie do biletów czy paliwa) w upały, w mrozy, w śniegi i w deszcze (w normalną pogodę też), w świątek, piątek i niedziele, bo bywa, że respondent nie ma czasu w tygodniu, ale w niedziele może.

By złapać coś z premii, jedzie się i w niedzielę do takiego delikwenta. Pół biedy jeśli terenem ankietera jest miasto. Jeśli ma jeździć po powiecie, to jak raz kogoś nie zastanie, to raczej nie będzie się drugi raz fatygował 40 km, więc i premii nie będzie. Nic dziwnego, że po kilku miesiącach pracy ludzie rzucają "wypki" albo zwolnienia.

A panie Haliny, które nigdy w terenie nie były, a zza biurka ruszają się co najwyżej do stolika, na którym stoi czajnik elektryczny, biadolą, że ludziom się w duuupachh poprzewracało, pracować im się nie chce, zgroza. Bywa, że czasem, z niedoboru ankieterów, takiej Halinie trafi się teczka adresów i Hala ma ruszyć w teren. Ale jak to, onaaa? Przecież na dworze jest -4! Ona nie ma samochodu i nie będzie po ludziach autobusem jeździć, i zresztą ona z JEJ STAŻEM to nie wypada, żeby za jakiegoś ankietera odwalała robotę. I nie jej wina, że młodzi dzisiaj tacy leniwi i im się robić nie chce.

Urzędy statystyczne

by Grejfrutowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar TakaFrancuska
10 14

Warunki pracy jak najbardziej piekielnie. A w szczególności zmuszanie ludzi do płacenia za dojazdy do respondenta. To obowiazkowo powinno byc pokrywane przez pracodawcę. Jednakze co do do ostatniego punktu to zgadzam się po czesci z Halyną :D... Zakladajac ze Ankieter to najnizsze stanowisko, to osoba z duzym doswiadczeniem i stazem, ma prawo tego nie robic, szczególnie jeżeli jej umowa tego nie przewiduje. Kazdy ma swoj zakres działan i jezeli pracuje w branzy X lat, i jestem seniorem, to normalne ze nie wykonuje zadan przeznaczonych dla juniora, po prostu zlecam je komus innemu.

Odpowiedz
avatar MaciekGP
25 25

Yyy, to się do PIP kwalifikuje, na umowie na pełnym etacie wpisane mniej niż minimalna krajowa to raz, a dwa że pracownik jedzie służbowo poza teren zamieszkania to już mu z urzędu przysługuje choćby delegacja, za wykorzystanie własnego auta w celach służbowych przysługuje kilometrówka, za bilety też powinni zwracać. Za tak śmieszne pieniądze wykonywać pracę w terenie i robienie ankiet? Siedziałbym w domu i wyrabiał normę telefonicznie, ze służbowego oczywiście, a jak nie, to ja bym im wymyślił te dane statystyczne na poczekaniu... Z niewolnika nie ma pracownika, jaka płaca taka praca i tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
7 7

@MaciekGP: Właśnie co podobnego miałem napisać. Pipowcy reagują na skargi pracowników zazwyczaj w tym samym dniu lub na drugi dzień. Przychodzą bez zapowiedzi.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
1 3

@MaciekGP: na służbowym jest 20 minut darmowych :) i nie masz numeru telefonu do ludzi, z którymi masz przeprowadzić ankietę. Masz tylko adres, pod który masz się udać.

Odpowiedz
avatar MaciekGP
8 8

@Grejfrutowa: Czekaj dają sam adres i masz tam jechać w godzinach pracy? Przecież logiczne że 80% ludzi jest wtedy poza domem. Jak przebiega weryfikacja wykonanej ankiety? Spisujesz z dowodu ankietowanego, czy ki diabeł? Bo nikt rozsądny nie da spisać danych z dowodu osobie wprost z ulicy. Jak to na słuzbowym mam 20 minut darmowych, przecież to telefon pracodawcy i on placi rachunki, nie ma prawa obciążać pracownika jeżeli dzwoni w sprawach służbowych, nie miałbym litości i ankiety wypełniał telefonicznie po uzyskaniu jakoś numeru telefonu, 8 godzin dziennie na słuchawce, rachunek byłby kosmicznie wielki :D

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
3 3

@MaciekGP: godziny pracy ustalasz sobie sam. Byle tydzień pracy wynosił 40 godzin. Musisz to "udowodnić" wpisując czas pracy w raport. Jeśli pracujesz za krótko lub za długo to i tak musisz wpisać w raport, że pracowało się 40 godzin. Dostajesz adres, jedziesz robić ankietę, jak nie zastaniesz lub masz odmowę wpisujesz to i nie masz premii. Bywa, że ktoś cię sprawdzi na chybił trafił, koordynator lub inny ankieter, który też dostanie po jakimś czasie ten adres.

Odpowiedz
avatar MaciekGP
4 4

@Grejfrutowa: czyli weryfikacji nie ma, skoro nie wpisujesz z dowodu to można łgać że się było i miało odmowę, a i tak muszą ci minimalną zapłacić.

Odpowiedz
avatar tvh
2 2

@MaciekGP: Na umowie może być mniej niż minimalna krajowa, tylko do wypłaty nie może byc mniej. Tą róznice można, niestety, uzupełnić premią, nagrodami, dodatkami np. za staż, itd,

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

@Grejfrutowa: Chwila moment. Dalej piszemy o Urzędach statystycznych- oddziałach państwowego Głównego Urzędu Statystycznego? Może źle skojarzyłem, że urząd statystyczny z państwowym GUS, który jako państwowa "firma", moim zdaniem, powinna świecić przykładem poszanowania praw pracownika.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2018 o 9:36

avatar Jorn
2 6

Rozwiązania sytuacji są dwa: albo dajesz sobie spokój i idziesz do normalnej pracy, albo - jeżeli masz tak marne kwalifikacje, że w dobie praktycznego braku bezrobocia nikt nie chce ci nawet dać płacy minimalnej - siedzisz cicho i nie marudzisz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

Za 2412,20 złotych (minimalna krajowa) da się wyżyć. Och, zapomniałem, 412,20 to mityczne "koszty pracodawcy", które i tak pokrywa pracownik. Więc w kieszeni zostaje 1459,48 złotych. Tak więc - nie biadolić! Morda w kubeł i do roboty! Za coś trzeba utrzymywać 700 tysięcy urzędników, z czegoś trzeba wypłacać 500+, zasiłki dla bezrobotnych, za coś trzeba leczyć alkoholików. Ale Polacy lubią, jak się ich rucha bez mydła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Kogoś kukle zaswędziały, bo jest frajerem i daje się dymać przez "polski" rząd? Och, co za szkoda. Prawda boli, towarzysze.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
-1 1

A mnie dziwi, że taki zawód w dzisiejszych czasach (w dobie tak powszechnego dostępu do Internetu) jeszcze istnieje. I to pewnie jeszcze za państwowe pieniądze, no nie?

Odpowiedz
Udostępnij