Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w małym saloniku prasowym w pasażu pewnego marketu. Jako jedna osoba…

Pracuję w małym saloniku prasowym w pasażu pewnego marketu. Jako jedna osoba na zmianie zdarzają się dni, kiedy mam naprawdę dużo obowiązków: dołożyć towar, wprowadzić dane do komputera, rozładować dostawę... Nie zawsze mogę stać przy kasie i czekać na klientów. Więc jak najlepiej zwrócić uwagę ekspedientki?

Przypadek nr 1. (niestety najrzadziej spotykany).
Podchodząc do kasy mówi głośno "dzień dobry".
Od razu przerywam swoje działania i obsługuję.

Przypadek nr 2.
Stoi od kilku sekund przy kasie, po czym zaczyna się aria chrząknięć. Ewentualnie stukanie w tackę na pieniądze.

Przypadek nr 3.
Stoi przy kasie. Anie be, ani me, ani... Po kilkunastu sekundach orientuję się, że jednak ktoś tam jest, więc mówię "przepraszam" i zaczynam obsługę bardzo obrażonego już klienta, bo dlaczego nie zauważyłam, że wszedł, na zewnątrz jest hałas, ale on tu stoi i czeka!

Ja naprawdę nie chcę, żeby ludzie tracili przeze mnie czas, ale też nie zawsze jestem w stanie obserwować czy ktoś wszedł do sklepu. Zwykłe "dzień dobry" lub "można panią prosić?" wystarczy.

Salonik prasowy kiosk

by ~Kioskowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Aris
35 51

Huh. Ja też zazwyczaj czekam bez słowa przez chwilę, wyskakiwanie od wejścia z głośnym "dzień dobry" zawsze wydaje mi się takie.. "wielkopańskie", na zasadzie "przybyłem, natychmiast oderwij się od swoich zajęć i mnie obsługuj". Wolę zaczekać minutę czy dwie aż sprzedawca skończy wykonywaną czynność i sam podejdzie do lady. Z tym, że nie robię nigdy z tego tytułu nikomu żadnych pretensji, jeśli mi się spieszy albo się niecierpliwię, odzywam się pierwsza.

Odpowiedz
avatar zirael0
15 23

@Aris: Dokładnie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 15

@Aris: Dokładnie.

Odpowiedz
avatar Naa
4 36

@Aris: "Dzień dobry" powinno się mówić, po prostu wchodząc do sklepu / saloniku / punktu usługowego, po przekroczeniu progu. Jeżeli uważasz personel za osoby, nie część wyposażenia, to wypada się przywitać. Pomysł, że powiedzenie "dzień dobry" jest "wielkopański"... Nie, jest po prostu podstawowym zwrotem grzecznościowym, za pomocą którego dajesz sprzedawcom do zrozumienia, że są dla Ciebie czymś więcej jak meble.

Odpowiedz
avatar babubabu89
2 26

@Naa: Tylko fajnie było by mówić to "dzień dobry" do kogoś a nie rzucać w pustą przestrzeń. I ja rozumiem, że sprzedawca w sklepie nie jest tylko od sprzedawania i rozumiem, że nie należy przesadzać ze stwierdzeniem "nasz klient nasz pan" ale jednak mimo wszystko głównym zadaniem sprzedawcy jest obsługa klienta i w obecnych czasach jeśli klient musi czekać by zostać obsłużonym to jest to w złym tonie i sklep przez to traci. Przynajmniej takie jest moje zdanie.

Odpowiedz
avatar Naa
5 19

@babubabu89: Dlaczego "w pustą przestrzeń"? Raczej nie zostawia się pustych sklepów na łaskę i niełaskę niekoniecznie uczciwych klientów, zwykle ktoś tam jest. Jeśli wchodzisz do saloniku prasowego, i nie widzisz sprzedawcy, z dużym prawdopodobieństwem układa coś na niskiej półeczce, co wymagało schylenia się, albo jest zasłonięty stojakiem z towarem. Jeżeli wchodząc, przywitasz się, nie musi biec natychmiast do lady, ale będzie wiedział, że ktoś wszedł, i częściej zwracał uwagę na to, czy już nie wybrałeś swoich zakupów, i czy już nie chcesz płacić. Dzięki temu, że na Twoje "dzień dobry" odpowie, Ty dowiadujesz się, gdzie jest, jeśli chciałbyś o coś spytać, albo szybciej poprosić go do kasy. Same korzyści.

Odpowiedz
avatar jass
14 16

@Naa: Dla mnie takie rzucanie "dzień dobry" w przestrzeń też jest dziwne, zawsze witam się po prostu podchodząc do kasy, za którą ktoś siedzi.

Odpowiedz
avatar LittleM
16 18

@Naa: Tak się składa, że na studiach pracowałam w saloniki prasowym. Zdecydowanie przyjemniej mi było, kiedy klient podchodził do lady z wybranymi zakupami i wtedy mówił "Dzień dobry" patrząc na mnie, niż wtedy kiedy rzucał to przy wejściu patrząc jednocześnie w przeciwnym kierunku, tak jakby mówił to Pani z okładki gazety z programem. O ile bardzo mi się nie śpieszy, witam się ze sprzedawcą dopiero kiedy podejdzie do lady. Wiem, że moje "dzień dobry" spowoduje, że rzuci wszystko, co akurat robi, żeby mnie obsłużyć. Niech spokojnie skończy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2018 o 18:49

avatar BlueBellee
5 9

@LittleM: Ja jakos tak też wolę komuś "dzień dobry" powiedzieć w twarz. Ale, gdy nie widać sprzedawcy, to wołam przywitanie, tak, aby sprzedawca wiedział, że jestem i mógł dokończyć czynność wiedząc, że będzie musiał podejść do kasy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 19

Ale gównoburza. A sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa. "Dzień dobry" mówi się, lub nie - w zależności od okoliczności. A "problem" w historii jest naprawdę wydumany. Salonik w pasażu, jak autorka sama pisze, jest mały. Więc NIE WIERZĘ, że można nie zauważyć klienta, który właśnie wszedł. Można natomiast UDAWAĆ, że się go nie widzi i spokojnie kończyć robić to, co się akurat robi. Takie "testowanie" cierpliwości klienta jest bardzo częste, niestety. Zresztą, moim zdaniem, w żadnym punkcie handlowo-usługowym nie można sobie pozwolić na całkowite i długotrwałe spuszczenie z oka drzwi wejściowych (nawet podczas innych zajęć niż obsługa) w swoim własnym, dobrze pojętym, interesie. Dlatego w przyzwoitych sklepach, zwłaszcza z jednoosobową (lub niewielką) obsługą, a trochę większą powierzchnią, mądrzy właściciele instalują przy drzwiach wejściowych sygnalizatory reagujące na ruch. Działają również przy otwartych drzwiach, na przykład latem. "Pipczą" one za każdym razem, gdy ktoś wchodzi. Zatem sprzedawca wie, że ma klienta, a klient, że sprzedawca to wie. Więc kupujący nie musi od progu drzeć się do regałów sklepowych "dzień dobry", albo "halo, jest tam kto?" No, chyba, że sprzedawca klienta olewa i dalej robi swoje. Tylko, że wtedy owo "dzień dobry" nie jest już zwykłym powitaniem, tylko właśnie popędzaniem sprzedawcy. Bo zwykle to właśnie sprzedawca wita kupującego podszedłszy do kasy, bądź gdy właśnie do niej podszedł kupujący.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@Naa: A zaraz po tym lekcja "jak przeżyć bez smartphna 45 minut - szkoła przetrwania" ;) Chociaż z drugiej strony: część osób, które w latach '90 szanowały drugiego człowieka i się umiały przywitać, teraz albo to olewają, albo wychowują sobie podobnych. Trochę tego nie "kumam".

Odpowiedz
avatar katem
-1 5

@Armagedon: Doskonale to ujęłaś.

Odpowiedz
avatar Naa
0 2

@BlueBellee: Może po prostu w szkołach na lekcjach WYCHOWAWCZYCH powinny być kursy DOBREGO WYCHOWANIA - przynajmniej z raz na miesiąc? Zaczynając od podstaw, jak kto, komu i kiedy mówi "dzień dobry", w połowie podstawówki "Przeżycie bez smartphona", a pod koniec podstawówki temat dla zaawansowanych: jak się zachować, gdy ktoś dzwoni na naszą komórkę, a my właśnie jesteśmy na spotkaniu towarzyskim (i jak grzecznie zakończyć tę rozmowę telefoniczną w paru zdaniach). ...Ale się rozmarzyłam... ;)

Odpowiedz
avatar Naa
-2 2

@Armagedon: "Dzień dobry" nie mówimy wchodząc do supermarketu, na przystanek autobusowy, i do windy (chociaż co do tego ostatniego widziałam wyjątki). W pozostałych sytuacjach lepiej "dzień dobry" powiedzieć. Sygnalizator przy drzwiach może sobie być, albo nie być, ale on pełni taką samą rolę, jak sto lat temu dzwoneczki w drzwiach sklepowych - ma zwrócić uwagę sprzedawcy, że ktoś wszedł i niekiedy przywołać go z zaplecza, natomiast powiedzenia "dzień dobry" nie zastępuje. Oczywiście, nie ma prawnego nakazu witania się z kimkolwiek, ale ja już widziałam, jak takiego niewitającego się typka inny facet skomentował "czy on myśli, że wszedł do obory?". No cóż...

Odpowiedz
avatar niezadowolona
3 3

@Naa: :) A może tak rodzice zaczęliby wychowywać dzieci. Uczyć je od najmłodszych lat zasad współżycia z ludźmi? Bo cóż teraz może szkoła? Tam pracują tylko wredni nauczyciele, którzy na niczym się nie znają. Czas poświęcają na realizację podstawy i wypełnianie ton nikomu niepotrzebnych papierów.

Odpowiedz
avatar Naa
2 2

@niezadowolona: Jestem "ZA"! Tylko gdyby uczyli, 3/5 historii na "Piekielnych" by nie powstało, albo potoczyło się lepiej, a do całej dyskusji tutaj by nie doszło. A ktoś powinien się zająć wpojeniem uczniom tej wiedzy, nim dorosną. Nie wiem nawet, jak teraz wyglądają lekcje wychowawcze, ale w moich szkolnych latach mnóstwo czasu było zapychanego nudnymi tematami, z których nie było żadnego realnego pożytku, a tu proszę, jakie emocje. Może zamiana bicia piany na lekcje savoir-vivre'u miałaby więc sens. ...Tak, znów się rozmarzyłam ;]

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 1

@Naa: Marzenia marzeniami, ale u mnie w podstawówce to działało. Oczywiście bez smartfonów, bo rzecz się działa na wsi w latach 70.zeszłego wieku i nie było problemów typu "czy komórkę kładzie się po prawej, czy po lewej stronie nakrycia". Serio miałam w klasie ludzi, którzy nie wiedzieli, że piżamę zakłada się na gołe ciało, a nie na to, w czym się chodziło cały dzień.

Odpowiedz
avatar Mavra
19 25

Ty tak to odbierasz ale niestety ludzie są różni i np mi zdarzyło się, ze na moje dzień dobry i czy można Panią prosić dostawałam opierdziel że przecież widzę, ze jest zajęta. Skąd mam wiedzieć z jakim typem człowieka mam do czynienia i jaki sposób zachowania będzie odpowiedni w tym wypadku.

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
18 22

Zaryzykuj :) najwyżej będziesz wiedziała który punkt sklepu omijać szerokim łukiem

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 14

@Mavra: Święta racja, pani dobrodziejko, święta racja.

Odpowiedz
avatar Naa
14 14

@Mavra: Sprzedawca, który ma za złe klientowi, że powiedział "dzień dobry", zwyczajnie nie powinien pracować tam, gdzie styka się z ludźmi. Ale odmawiać normalnego, absolutnie neutralnego przywitania wszystkim, tylko dlatego, że gdzieś kiedyś trafiło się na takiego - niby czym sobie na takie traktowanie zasłużyli?

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Mavra: W życiu nigdy w żadnym sklepie nikt mi nie miał za złe powiedzenia dzień dobry. Nigdy.

Odpowiedz
avatar magnetia
5 11

Cieszę się, że ktoś poruszył ten problem, też pracuję w saloniku prasowym jako jedyna na zmianie i mam to samo. Mnie najbardziej denerwuje, kiedy ktoś stoi za moimi plecami, kiedy układam coś na półce, i gapi się, ale się nie odezwie. Chyba w każdym coś takiego wywołałoby nieprzyjemne uczucie. Czasami się zastanawiam, czy takie osoby nie planowały czasem wbić mi noża w plecy, no ale jak już się odwróciłam, no to nie ;) Po prostu to niemiłe kiedy ktoś się za tobą czai. Myślę, że przyczyna tego jest taka, że wiele osób uważa, że "Dzień dobry" jest równoznaczne z "będę kupował". Często osoby, które wchodzą, rozglądają się i wychodzą, bo jednak nic nie kupują, unikają jak ognia odpowiedzi na moje przywitanie. Post Aris też to potwierdza.

Odpowiedz
avatar Billie_Jean
-4 18

@magnetia: O,to to! Co do "dzień dobry",to oczywiste,że w sklepie ktoś jest,nawet jak go nie widać. Tylko buraki żyją w przeświadczeniu,że jak nikogo nie widać to się nie przywitają. Niezliczenie wiele razy zdarzyło mi się,że dokładnie w sekundzie gdy ktoś wchodził do sklepu ja wsadzałam głowę za drzwi zaplecza,a kiedy się obracałam - jedna,dwie osoby już przy kasie sapią.Nikt się nie przemęczał powiedzeniem "dzień dobry". Brak witania się i żegnania,dziękowania za obsługę jest tylko i wyłącznie okazaniem braku wychowania.Dobrze wychowana osoba i do powietrza w sklepie powie "dzień dobry",bo WCHODZI DO KOGOŚ,a nie jest u siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

No ja mówię 'dzień dobry', gdy wchodzę i potem spokojnie czekam, aż zostanę obsłużona. Ale nie zawsze jest tak, że osoba sprzedająca zostawia to, co robiła, i do mnie podchodzi.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 9

Yyy, jak się zdarzają dni jako osoba? Jak to się robi? I przede wszystkim: po co używać zwrotów, których używać się nie umie?

Odpowiedz
avatar Naa
-1 3

@BlueBellee: Zdawało mi się, że tam było "Gdy pracuję jako jedna osoba...". Dośpiewałam sobie? :o

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@Naa: 1.Nie pojęłaś. 2.Dośpiewałaś sobie. W dodatku również błędnie. Tekst z historii. "Jako jedna osoba na zmianie zdarzają się dni..." Otóż, koleżanko, tak się składa, że DNI nie mogą być jedną osobą na zmianie, a także nie mogą się zdarzać jako jedna osoba. Twoje "dośpiewane" zdanie. "Gdy pracuję jako jedna osoba..." A sądzisz, że można pracować jako dwie osoby, lub trzy, ewentualnie jako cała brygada?

Odpowiedz
avatar Naa
-1 3

@Armagedon: OMG. Uzupełniam: "Gdy pracuję jako jedna osoba na zmianie, zdarzają się dni, kiedy mam naprawdę dużo obowiązków..." Pozwól, że nie będę cytować całej historii :p

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 8

@Naa: No to ja zacytuję. Nie muszę całej historii, wystarczy początek. "Pracuję w małym saloniku prasowym w pasażu pewnego marketu. Jako jedna osoba na zmianie zdarzają się dni, kiedy mam naprawdę dużo obowiązków..." Wnioskuję, że albo masz omamy wzrokowe, albo serwery "Piekielnych" pracują wybiórczo i na twoim kompie wyświetla się wersja edytowana i już poprawiona.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 6

@Naa: Odruchowo pewnie przeczytałaś, tak jak powinno być. A jest: "Jako jedna osoba na zmianie zdarzają się dni". Nienawidzę błędów tego typu. Bo o ile jestem w stanie zacisnąć zęby przy błędach ortograficznuch (rzadko :P i zgrzytam przy tym niemożebnie), to takie teksty sprawiają, że mi dym uszami leci. Przecież to w ogóle zmienia sens zdania. A tak w zasadzie jest bezsensowne. I o ile można popełnić błąd ortograficzny (jakim cudem w ojczystym języku?!), to nie wiem jakim cudem można TO. Coś jak "jadąc tramwajem, przypomniała mi się historia" - a zapłaciła za bilet?! Po kiego się silić na "ynteligenta", skoro lepiej napisać tak jak się umie i nie robić z siebie debila?

Odpowiedz
avatar Naa
0 0

@Armagedon: Wybierz tę możliwość, która poprawi Ci humor ;D @BlueBelle: Zgadza się, widocznie ten kawałek mojego mózgu, który zajmuje się interpretacją czytanego tekstu, wyrabiał właśnie nadgodziny. Założyłam, że tak miało być, tylko autorce z kolei te dwa słowa "wypadły" w trakcie pisania. "Jadąc tramwajem" przyprawia mnie o dreszcze - błagam, nie cytuj takich koszmarków, i tak jest ich za dużo.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

Bo "dzień dobry", to takie niekulturalne i piekielne, że chyba przestane mówić ludziom te nie fajne słowa.

Odpowiedz
avatar kulka
2 8

Wiecie co to savoir vivre? Dyskusja, kiedy można/wypada/nie można/nie trzeba mówić 'dzień dobry' jest bez sensu. Powitanie mówi się zawsze po wejściu - bez względu czy kogoś widzimy czy nie. Wchodzę do piekarni, ekspedientka jest na zapleczu: witam się, ona odpowiada, a dopiero za chwilę podchodzi i obsługuje. Problem? Żaden. "Wielkopańskie" mówienie dzień dobry też mnie rozwaliło... To objaw kultury i dobrego wychowania. To, że wejdziesz i przywitasz się nie jest również jednoznaczne z tym, że chcesz dokonać zakupu. Aczkolwiek chyba widzę w tym wytłumaczenie wielu moich klientów... Pracuję w salonie, który ma około 40m kw., widać mnie od razu po wejściu i niestety - może 20% wchodzących powie dzień dobry. Najgorsze, kiedy to ja pierwsza się przywitam, a z drugiej strony cisza. Też powiecie, że to normalne?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 5

@kulka: Racja, mówienie "dzień dobry" po wejściu do sklepu, to objaw kultury osobistej, a nie piekielności. Zresztą już była nie jedna historia, jak mniej lub bardziej piekielni klienci nie mówią "dzień dobry".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 stycznia 2018 o 14:31

Udostępnij