Moi sąsiedzi z góry mają paskudny zwyczaj wyrzucania niedopałków papierosów przez balkon.
Pety spadają pod blok albo na mój balkon, co oczywiście jest dość kłopotliwe i okropnie wygląda. Nie wiem, może spodziewają się, że jak je wyrzucą, to znikną w limbo?
Poza tym wielu mieszkańców, szczególnie starszych, wyrzuca przez balkon chleb, prawdopodobnie chcąc dokarmić ptaki. Niejedno już znalazłam na balkonie, niejedną kartkę powiesiłam na klatce.
Dzisiaj, poza obowiązkową porcją niedopałków, znalazłam na balkonie sushi.
Dzięki?
sąsiedzi
Miałem podobną sąsiadkę. Kiedyś wylądował koło mnie na trawniku oślizgły śmierdzący korpus kurczaka. Chyba z jakiegoś rosołku. Natychmiast wrócił do kuchni, z której wyleciał. Wrzask słyszałem jeszcze za rogiem, ale od tego czasu trawnik był czysty.
Odpowiedz@piterek_gda: To musiała być zaiste piękna akacja xD Dostałeś takiego smaczka na swoim trawniku, czy trawnik osiedlowy pod blokiem i wszyscy myślo, że jak osiedlowy to można wszystko?
OdpowiedzZrób sobie zadaszenie nad balkonem. Przynajmniej na twój już nic nie spadnie.
Odpowiedz@pasjonatpl: Wynajmowane mieszkanie, i tak raczej długo w nim nie zostanę. Poza tym, łatwiej zebrć sushi z baloknu niż z dachu. :)
Odpowiedz@pasjonatpl: Ja zrobiłem. Z poliwęglanu komorowego, żeby sobie ciemnicy z pokoju nie robić. Po pół roku miałem już powypalane petami pierwsze dziury - bo przecież peta nie trzeba gasić przed rzuceniem, nie? Dobrze że ma toto dwie warstwy to nie przecieka. Obecnie w zewnętrznej warstwie mam kilkanaście poprzepalanych dziur, kilka plam farby, regularnie lądują mi na tym daszku grudki ziemi z czyjejś doniczki. Ale i tak lepiej, niż jakby daszku nie było - strach by było wyjść na balkon, bo nie wiadomo co na głowę spadnie.
OdpowiedzNa twoim miejscu, gdybym tylko wiedziała który konkretnie sąsiad rzuca niedopałkami, to by dostał je z powrotem. Jakby balkon wyżej to przerzucić na balkon, jakby gdzieś wyżej i tak się nie da, to iść z tymi petami, pod drzwi i na wycieraczkę, skoro karteczki nic nie dają.
Odpowiedz@alexx3: Gdyby to był pierwszy raz, zaprosiłabym sąsiadów na własny balkon, żeby im pokazać, do jakiego stanu go doprowadzili. Może by pomogło, może faktycznie wyobrażali sobie, że jak wyrzucą z balkonu, to trafia w inny wymiar? Ale skoro prośby nie działają, rzeczywiście, zwrot wszystkich śmieci wydaje się najlepszym wyjściem. Swoją drogą, ja bym nie wywieszała anonimowych karteczek "do wszystkich, czyli do nikogo", tylko rozmawiała twarzą w twarz. To trudniej zlekceważyć.
Odpowiedz@alexx3: @Naa: Gdybym była w stanie zidentyfikować sprawców zrobiłabym tak. Blok to wieżowiec z bardzo specyficznym, niesymetrycznym układem balkonów. Mieszkam na drugim piętrze, więc może być to zarówno ktoś z mojego pionu jak i z sąsiednich.
OdpowiedzTo zawieś kartkę że jak dalej będą wywalać kiepy i inne odpadki przez okna (balkony) to zastosujesz odpowiedzialność zbiorową i nas***asz wszystkim sąsiadom na wycieraczki.
OdpowiedzGdzieś w okolicach średniowiecza wzdłuż budynków biegły rynsztoki. I ludziska nauczyli się wyrzucać/wylewać tam odpadki wszelakie. Od tego czasu 'cywilizacja' poszła do przodu - kanalizacja, sortowanie i wywóz śmieci itp - ale mentalność pozostała niezmienna. Ja raz w tygodniu czynię sobie krótki spacer uliczką dojazdową do mojego domu (ok 100 m) i zbieram to, co z okien aut 'powypadało'. Nie zdarzyło mi się wracać z pustymi rękami...
OdpowiedzKiedyś dwa piętra nad nami mieszkała agresywna patologia. Też rzucali pety przez balkon. Raczej nie zwracali uwagi czy były zgaszone ani gdzie polecą. No i raz jeden z tych niezgaszonych wpadł naszemu psu w sierść. Na szczęście na strachu się skończyło. Trudno było coś z sąsiadami zrobić. Ale na szczęście chłopak-palacz, młody sadysta przeszedł niedługo potem na całkowite utrzymanie państwa. Dzisiaj podobno odsiaduje już drugi wyrok.
OdpowiedzCo prawda było to już wieki temu, ale pamiętam że kiedyś u siebie na balkonie (jeszcze jako dzieciuch) znalazłam prezerwatywę, która ewidentnie przyfrunęła z któregoś piętra wyżej...
Odpowiedz