Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o spacerach z psem. I sprzątaniu (lub nie) po nim. Było…

Historia o spacerach z psem. I sprzątaniu (lub nie) po nim.

Było już mnóstwo piekielnych historii o tym, jak to niektórzy nie sprzątają po swoich milusińskich i potem niewinni ludzie trafiają na niespodzianki. Ta historia po części również o tym, ale nie do końca.

Właśnie wróciłam ze spaceru z moim psem, podwójnie zirytowana.

Piekielność pierwsza - wracam do domu i widzę, że sama dziś zaliczyłam taką niespodziankę. Czasami mnie to demotywuje i odechciewa mi się sprzątać po moim psiaku (co nie znaczy, że nie sprzątam. Cóż, ja akurat sprzątam zawsze, kierując się prostą zasadą "masz psa, masz obowiązki").

Piekielność druga - sytuacja, która zdarzyła mi się już kolejny raz (nie potrafię nawet określić który), i która wkurza mnie chyba jeszcze bardziej niż psie kupy na trawniku. Może ktoś z czytających będzie w stanie mi wyjaśnić - jaki sens ma, za przeproszeniem, darcie mordy w stylu "a bo ja nie wiem czemu k**wa ludzie nie sprzątają po psach, tyle tego g**na leży wszędzie na trawie, po co ludziom psy, jak nie potrafią k**wa wyrzucić g**na do kosza" (i w tym tonie przez dobrą chwilę) na człowieka, który właśnie (w tym momencie, TERAZ) zbiera psią kupę do woreczka?

Oczywiście, łatwiej jest złapać właściciela, który sprząta po psie, bo taki stoi jednak chwilę "na miejscu zbrodni", zamiast uciec stamtąd jak najprędzej. Ale z drugiej strony ("mojej" strony) wygląda to tak - Marysia dostała 5 ze sprawdzianu, a jej siostry (Asia, Kasia i Basia) dostały 1. Nic to, nawrzeszczmy na Marysię, bo "jak można się nie uczyć".

Czuję się jak zbity pies.

sprzątanie po psie

by ~psiarnia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar xyRon
8 12

A nie można było powiedzieć: "Panie, pan jest ślepy? Nie widzi pan, że ja po swoim psie sprzątam? Więc to nie do mnie z ryjem". Skomentowałaś w ogóle w jakiś sposób? Czy posprzątałaś i poszłaś? Jeśli cicho siedziałaś, to dziwne, że ktoś nie dodał: "Jeszcze tam pani posprząta, bo zostało".

Odpowiedz
avatar Naa
3 3

@xyRon: Ja bym się chyba po prostu postukała w czoło, bo dyskutować z takimi nie warto, i tak nie słuchają, co się do nich mówi.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 5

Mi też już oberwało za nie sprzątanie po nie swoim psie. Z drugiej strony mam wrażenie, że ludzie sprzątają po swoim psie tylko wtedy, gdy wiedza, że ktoś im się przygląda/ może ich przyłapać na miejscu zbrodni. U mnie na osiedlu, podczas rozmowy, wszyscy posiadacza psów chwalą się sprzątaniem po swoich pupilach, a niespodzianki często leżą na środku chodnika.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 0

@rodzynek2: ja tam sprzatam zeby nie wdepnac (mamy swoje ulubione trasy na ktorych inne psy sie raczej nie pojawiaja) @a wystarczylo sie wymownie odwrocic w strone marudy z woreczkiem przygotowanym do rzutu..

Odpowiedz
avatar Balzakowa
4 8

Jak sąsiadka się wydziera, to można coś odpowiedzieć. Natomiast identyczną logikę prezentuje nasz ksiądz proboszcz. Chodzi się na mszę, żeby wysłuchać kilkunastu minut ochrzanu... na tych co nie chodzą. Jako katolik mam obowiązek uczestniczyć we mszy. Tylko dlaczego ten obowiązek musi być taki odstręczający?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

@Balzakowa: Z tymi księżmi to prawie taka norma. Raz jeden emerytowany, ale ambitny ksiądz, który w lato przyjechał pomagać, gdy część księży z parafii (i wiernych z parafii) była na urlopie, ochrzaniał, że jest mało ludzi w kościele.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 5

@Balzakowa: no całkiem głupie to nie jest :D posłucha babcia X. księżego gadania, że za nieobecność na mszy piekło i szatani, wróci do domu i zacznie nad głową wnusia, co to mu kościół nie po drodze smęcić, że "wnusiu mój wnusiu, piekło i szatani, olaboga!" I może wnusio będzie wolał krok swój młodzieńczy skierować do świątyni, zamiast po raz 50. słuchać narzekań babci. I będzie miał ksiądz więcej ludzi na mszy? Będzie. Tylko ile warte takie uczestnictwo, to już inna sprawa...

Odpowiedz
avatar Naa
1 1

@Balzakowa: Gdy byłam dzieckiem, w mojej parafii doszło do (bez szczegółów) konfliktu między częścią parafii, a proboszczem. On też przy pierwszej okazji (niedziela) zaczął ochrzan podczas kazań. Na pierwszej mszy ludzie wysłuchali w milczeniu, ale na następnych zaczęli wychodzić z kościoła. I słusznie, bo msza powinna być przeżyciem duchowym i religijnym, a nie wkurzać tak, że na tym, co ważne już nie sposób się skupić.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 5

miałam podobnie w liceum. nasz wychowawca ciągle narzekał na osoby, które wagarowały (mieliśmy trzech takich "regularnych wagarowiczów" w klasie) i dawał nam wykłady o frekwencji itp. - a mówił to do osób, które na lekcje chodziły normalnie - do dziś nie wiem dlaczego, zwłaszcza, że kiedy już któryś z tych trójki wagarowiczów w szkole się pojawiał (lub rodzic na wywiadówce) - to wychowawca nigdy nie wygłaszał im "kazań"...

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

Przynajmniej odchody leżą na trawie. Są kraje, gdzie nikt nie sprząta nawet jak pies się załatwi na chodniku (ponoć cywilizowane, nawet bardziej niż Polska). Nie ma co patrzeć na osoby, które krzyczą, czy te, które po psie nie sprzątają. Jak jest się normalnym człowiekiem to ma się jednak potrzebę posprzątania po sobie, albo po istocie, za którą jest się odpowiedzialnym. Nawet jak dookoła jest brudno. A za swoje czyny odpowiada się głównie przed sobą, a nie przed jakimiś ludźmi, którzy dziś krzyczą, że brudno, a kolejnego dnia sami zaśmiecają trawnik.

Odpowiedz
Udostępnij