Pewna historia przypomniała mi pewną sytuację z podstawówki. Również miałam na matematyce zadanie, by skleić bryły. Był to jeden z pierwszych w moim szczenięcym życiu przykładów postępowania "sprawiedliwych" i "uczciwych" nauczycielek.
Na wykonanie zadania miałam kilka dni. Nauczycielka stwierdziła, że możemy przynieść bryły osobno lub coś z nich zbudować. Wybrałam drugą opcję. Bardzo chciałam zbudować "osiedle przyszłości" - wieżowce składające się z różnych brył (kilka lat później historia do mnie zachichotała, gdy zobaczyłam w jakiejś gazecie architektonicznej bliźniacze budowle, które zbudowano naprawdę).
Bardzo starałam się wykonać zadanie jak najlepiej, ale miałam 8-9 lat i brak umiejętności. Mój tata w dzieciństwie pasjonował się modelarstwem, więc zaoferował pomoc. Pokazał mi, jak narysować odpowiednie siatki i jak je później skleić, by były idealnie równe. Chciałam zrobić ostrosłup, ale mi nie wychodził. Po kilku nieudanych próbach, tata stwierdził, że zrobi go dla mnie. Ja zajęłam się prostszymi bryłami, a on skleił ostrosłup i bodajże prostopadłościan, który był dość wysoki, za to podstawa była malutka - sklejenie tego ładnie wykraczało poza moje możliwości. Tata oznajmił, że trzeba być uczciwym, więc każdy podpisał swoje bryły. Sądziłam, że ta pomoc nie będzie problemem, bo rozmawiając z rówieśnikami dobrze wiedziałam, że ich rodzice również im pomagają lub nawet robią całą pracę za nich.
Poszłam do szkoły i, pękając z dumy, przedstawiłam swoje wieżowce. W tym momencie zaliczyłam zderzenie ze wspaniałomyślną przedstawicielką polskiej edukacji. Nauczycielka, widząc, jak bryły są podpisane, wezwała mnie na środek sali i na oczach całej klasy zbeształa mnie za nieuczciwość i brak samodzielności w wykonanej pracy. Za swoją budowlę dostałam 3.
Ale wiecie, co najbardziej mnie ubodło? Nie ta trójka. To nie był dla mnie problem... Hipokryzja jest znacznie bardziej irytująca.
Nauczycielka zaczęła oglądać prace innych uczniów. Niektórzy również postanowili coś zbudować. Kunszt wielu prac poddawał w wątpliwości samodzielność wykonania, ale był jeden projekt, który utkwił mi w pamięci - domek. Zbudowany z drewna. Pięknie sklejony/zbity, z oknami i nawet drzwiami na zawiasach! Zupełnym przypadkiem, ojciec autora prowadził (i do dziś prowadzi) własny sklep meblowy.
Cóż, nauczycielka nie zwróciła uwagi na ten szczegół. Praca została oceniona na 6.
Komentarz pozostawiam Wam.
szkoła
Na miejscu ojca porozmawiałabym sobie z nauczycielką o wychowywaniu dzieci. Baba pokazała dzieciom cudowny przykład, że uczciwość się nie opłaca. Nie jestem uzdolniona plastycznie, więc za rysunki w szkole dostawałam z reguły 4. W mojej klasie w podstawówce był chłopak, któremu wszystkie rysunki robiła matka. Oczywiście dostawał za nie 6. Wszyscy wiedzieli, że to prace jego matki, chyba nawet nauczycielka o tym wiedziała. Gdy rysunek był do zrobienia w całości na lekcji, jakoś naszemu "geniuszowi" plastycznemu nie wychodziło i lądował z 3 lub 4.
Odpowiedz@LolaLola: W podstawówce to chyba już zjawisko patologiczne. Sytuacja trochę lepiej wygląda w szkołach ponadgimnazjalnych.
Odpowiedz@LolaLola: Mnie to żenuje i śmieszy. A sama chcąc nie chcąc biorę udział w czymś takim. Jestem tą "uzdolnioną" w rodzinie i ciotki często mnie proszą, żebym zrobiła ich wnuczkom jakieś prace plastyczne. Niezbyt wymagające co prawda, ja się przy tym też za bardzo nie staram - ot żeby odpękać coś na szybko i mieć problem z głowy. Swoją drogą chamska zagrywka - rodzice tych wnuczek (kuzyni i kuzynki) nigdy mnie nie proszą. Tylko ciotki - chyba wiedzą, że ciotkom nie odmówię, bo później moja mama - a nie ja, bo jestem w domu 1-2 razy w miesiącu - by musiała wysłuchiwać ich pretensji, jaka ja niedobra jestem. A mama się już dosyć od tych mend nasłuchała, więc już wolę zrobić. Mimo wszystko nawet jak zrobię taką pracę "byle jak" to widać, że to nie jest praca dziecka z podstawówki. Kilka razy zrobiłam coś nawet mocno "dojrzałym" stylem, specjalnie żeby aż raziło po oczach - idealnie gładkie kreski, zróżnicowane cieniowanie. Chciałam, żeby dzieciarnia dostała ochrzan w szkole, ale nic takiego się niestety nie wydarzyło :/
Odpowiedz@LolaLola: Dokładnie. Moim zdaniem nauczycielka powinna wykorzystać okazję i wytłumaczyć dzieciom, że jeśli rodzice im pomagają w wykonywaniu zadań (nie zawsze, ale tak jak u autorki - wtedy kiedy sobie z czymś nie mogą poradzić), to wszystko w porządku, ale dobrze i uczciwie jest właśnie zaznaczyć, kto jaką część wykonał i że rodzice nie powinni wykonać całości, bo to nie rodziców ma ocenić i jest to nie w porządku w stosunku do innych uczniów. Do tego chyba nauczycielka, jako pedagog, powinna być chyba zadowolona, że dziewczynka jest uczona uczciwości, a rodzice interesują się jej zadaniami domowymi.
OdpowiedzJa też rysowałam znajomym w liceum/gimnazjum nawet prace na zaliczenie, gdzie raz koleżanka dostała do naszkicowania wycieniowaną liniaturę samochodu w ramach nagrody za niechodzenie na zajęcia. Ledwo sobie poradziłam to ogarnąć ale dostała za to piątkę. Nauczyciel dobrze wiedział, że nie zrobiła tej pracy sama ale zaliczył. Nie rozumiem czemu pomoc w odrabianiu lekcji miałaby być "oszukiwaniem".
Odpowiedz@PrincesSarah: może właśnie dlatego, że Ty narysowałaś, a koleżanka dostała 5? Pomoc byłaby wtedy, gdybyś pokazała koleżance, jak taki rysunek może zrobić, a ona według Twoich wskazówek wykonała go samodzielnie
OdpowiedzJak ja nie cierpię takich głupich ludzi
OdpowiedzPodstawówka mojego syna jakiś czas temu.Miał wtedy 11 lat. Kanwa,mulina,igła i zadanie domowe żeby krzyżykami wyhaftował swoje imię.No cała klasa oczywiście też. Młody płakał,zgrzytał zębami ale dziergał. Z mojej strony żadnej pomocy.I naprawdę ładnie mu to wyszło. I co z tego ledwo 3 dostał. A związana z tym zabawna historia.Pani pracująca w szatni w tej szkole za córkę swoją wyhaftowała.Ta dostała też 3. Pani się wkurzyła i nie bacząc że się wyda zjechała nauczycielkę. Bo ja się tak napracowałam a ty tylko mi 3 dałaś.Jesteś niesprawiedliwa(były koleżankami)
Odpowiedzbardzo życiowa lekcja. - można oszukiwać, pod jednym warunkiem. Nie daj się złapać, a przynajmniej nie daj sobie tego udowodnić.
OdpowiedzMiałam podobną sytuację w podstawówce. Mieliśmy przygotować wypracowanie na j.polski, jednak nie pamiętam już o czym. W każdym bądź razie wypracowanie napisałam zupełnie sama nie używając jakiegoś skomplikowanego słownictwa. Pech chciał, że czytałam pracę domową jako jedna z pierwszych i nauczycielka przyczepiła się, że nie napisałam jej sama. Na nic się nie zdały moje tłumaczenia i dostałam 3. Po mnie jeszcze kilka osób czytało swoje prace i słychać w nich było słownictwo którego nie znałam do końca, prace były ewidentnie napisane przy pomocy rodziców, jednak tamci uczniowie dostali 5... Wysłałam nawet mamę do szkoły bo byłam bardzo rozczarowana niesprawiedliwym traktowaniem, jednak ocena nie uległa zmianie.
Odpowiedz@yellowdream: W każdym razie.
OdpowiedzU mnie jest taka nauczycielka od plastyki, stara picza była już jedną nogą w grobie, ale nie, nadal "uczy" i nadal ocenia po swojemu. Jednak rak to za mało.
Odpowiedz