Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja dosłownie sprzed chwili. Wybyłem do apteki po leki dla wujka. Wchodzę,…

Sytuacja dosłownie sprzed chwili.

Wybyłem do apteki po leki dla wujka. Wchodzę, staję w kolejce, no i czekam, aż będzie moja kolej.

Został jeden facet przede mną. Podchodzi i prosi o morfinę, dając receptę. Pani patrzy to na receptę, to na pana i pyta, czy ma wzywać policję. Facet zdenerwowany pyta, o co chodzi.

R - Recepta jest podrobiona.

F - Cooo? Jak to? Przecie wszystko tu jest!

R - No właśnie jest wszystko, a problem mam z pieczątką.

F - NO PRZECIE JEST!

R - Proszę Pana, doktor XYZ nie żyje od dwóch lat.

Facet rzucił tylko krótkie „k*rwa”, odepchnął mnie i wybiegł.

Apteka

by Althing
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dekadencja
8 10

Dobre! :D Tylko skąd on wziął tę pieczątkę i pieczątkę przychodni (bądź receptę z danymi przychodni)? Macie, Piekielni, jakiś pomysł?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 18

@Dekadencja: Wyrobienie pieczątki to jest parę złotych.

Odpowiedz
avatar didja
11 21

@Sharp_one: Parę złotych, ale do wyrobienia lekarskiej trzeba machnąć dokumentem z nadanym PWZ. Podejrzewam raczej kreatywność w posługiwaniu się programem do obróbki graficznej: wzór recepty z internetu lub wyedytowany skan prawdziwej recepty, na to nałożona w obróbce pieczątka jakiegoś lekarza. Ciekawi mnie tylko kwestia kodu kreskowego. Jeśli to była zedytowana recepta, to chyba powinno się w systemie wyświetlić wykorzystanie (to są wszak druki ścisłego zarachowania, tzn. pakiet kodów "przyznanych" danemu lekarzowi na poczet recept z wtórnikiem)? Czy jakaś Piekielniana farmaceutka mogłaby przybliżyć temat?

Odpowiedz
avatar Althing
14 16

@didja: Recepta nawet pod laser nie poszła. Pani tylko spojrzała i zobaczyła nazwisko.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
12 16

@didja: No właśnie, wyrobienie pieczątki lekarskiej jest dość skomplikowane, a wszyscy lekarze, których znam, pilnują swoich jak oka w głowie. A co do kodów- tak, zawsze są inne. Myślę, że nawet jakby pani farmaceutka nie poznała nazwiska, to laser by wszystko załatwił.

Odpowiedz
avatar iks
5 11

@Dekadencja: Nie jest. Na allegro można zamówić poniżej 50zł.

Odpowiedz
avatar Severian
18 18

@Dekadencja: wyrobienie pieczątki lekarskiej nie wymaga żadnej filozofii. Nie trzeba przedstawiać żadnych dokumentów. Można sobie wyrobić pieczątkę o dowolnej treści w dowolnym punkcie. Do tej pory dla siebie wyrabiałem pieczątkę dwa razy, a ostatnio zamawiałem dla przychodni i szefa - nikt nic nie wymaga. W tej historii zrobienie pieczątki to akurat najprostsza sprawa.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
5 7

@Severian: Ok. Nie będę się kłócić, załatwiałeś, więc pewnie masz rację. Jednak myślę, że "fałszywą" pieczątkę można by odkryć w aptece, oni na pewno mają dane lekarzy, choć w sumie nie spotkałam się nigdy z sytuacją, żeby coś sprawdzali, a leki wykupuję co najmniej 2 razy w miesiącu... Mimo to nadal uważam, że laser załatwiłby sprawę.

Odpowiedz
avatar Soulsick1988
11 13

@Dekadencja: już za moich szkolnych czasów byli "bohaterzy" którzy kradli pieczątki lekarzom a potem odpłatnie wystawiali zwolnienia z lekcji - poza tym widać, że facet trochę to już robił a jak mawiają "prawo najlepiej znają złodzieje" więc zapewne miał jakiś sposób

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
1 1

@Sharp_one: Z tego co wiem, to nie takie proste bo recepty na morfinę wypisywane są na specjalnych,różowych receptach(o ile coś się nie zmieniło przez ostatnie kilkanaście lat). Nie pamiętam już czy coś poza kolorem było jeszcze innego na takiej recepcie,ale na pewno nie każdy lekarz miał taki bloczek i upoważnienie do wypisywania tego typu leków.

Odpowiedz
avatar olo1990pl
1 1

@Baobhan_Sith: Teraz nie są one różowe tylko białe jak normalne. Dla laika różnią się głównie nagłówkiem RPW zamiast RP. I z tego co starsi koledzy opowiadali, to o ile normalną receptę nierefundowaną można napisać na zwykłej kartce papieru, a te na leki refundowane przez NFZ można sobie samemu wydrukować (lub zlecić drukarni) według danego wzoru; to recepty RPW trzeba załatwiać przez lokalny oddział NFZ lub szpital gdzie się pracuje, bo muszą posiadać indywidualną numerację (jako pisze w ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA z dnia 8 marca 2012 r. w sprawie recept lekarskich Rozdział 2 § 9. pkt 3). :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2017 o 22:28

avatar Dekadencja
13 15

@Effendi: Odurzac się może Acodinem. Szkoda, żeby przez byle cpuna Farmaceutka została dyscyplinarnie zwolniona z pracy i miała proces w sądzie.

Odpowiedz
avatar Effendi
-5 15

@Dekadencja: dziwni ludzie - jeden "ćpun" może kupować swoje narkotyki względnie bezpieczne, czyste i sprawdzone i jest to ok, gdy drugi chciałby tego samego dla siebie to należy przykleić mu łatkę, aresztować i zamknąć - to się chyba nazywa hipokryzja, nieprawdaż? Acodin tak nawiasem zawiera substancje z zupełnie innej grupy, a morfinę "ćpał" każdy z nas w formie jej metylowej pochodnej, i mowa tu o kodeinie.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
3 7

@Effendi: Jeśli chce cpac, to niech zarobi/ukradnie na morfinę od dilera- on ma ryzyko wpisane w zawód. Poświęcenie wykształcenia, pracy i opinii innej osoby jest karygodne. A co do kodeiny- po zażyciu 1 tabletki Antidolu przeciwbólowo człowiek z automatu nie stanie się cpunem.

Odpowiedz
avatar Effendi
-4 12

@Dekadencja: ja na przykład nie piję alkoholu, nie lubię efektów działania. Jednak nie zabraniam nikomu "ćpać" go w miarę bezpiecznie nikomu. Jeśli pijesz możesz pójść do sklepu i kupić swój narkotyk bezpiecznie, sprawdzony i z gwarancją. Gdy ten człowiek chce dla własnego bezpieczeństwa etc. Kupić go na tych samych warunkach to mu zabraniasz i każesz mu ryzykować zdrowiem i życiem - może trochę więcej empatii? I w razie czego od razu powiem: tak, "ćpam" rekreacyjnie empatogen wielocykliczny i różne psychodeliki, w Polsce byłbym przestępcom i ćpunem, a w Holandii nikt nie ma z tym problemu - odpowiedz sobie na pytanie: w którym kraju jest mniej zatruć, przedawkowań etc.?

Odpowiedz
avatar Dekadencja
3 5

@Effendi: Słuchaj, ja nie zabraniam nikomu ćpać, tak jak nie zabraniam pić. Twoje życie, Twoja sprawa. Tylko zauważ, że wybrany przez niego sposób wcale nie jest bezpieczny, jak to określiłeś. Ona chciała wzywać policję. Gdyby mu sprzedała, a później się wydało- kłopoty mieliby oboje, z czego ona większe. To chyba nie jest sprawiedliwe. Jeżeli ktoś chce brać substancje odurzające "bezpiecznie"(polecam Paracelsusa- "Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę") niech znajdzie sobie lekarza, któremu do pod stołem kopertę, a ten wypisze mu LEGALNIE morfinę, na 3 miesiące- na osobnych receptach. I tak w kółko, bądź zmieniać lekarza czy pacjenta, na którego się wystawia. Znalezienie lekarza, który się tego podejmie, wcale nie jest trudne. Można zamówić nawet recepty za pobraniem- na ogłaszamy24 kosztuje to bodajże 180 zł. Bezpiecznie? Bezpiecznie. Chyba, że weźmie za dużo, ale na to ma wpływ wyłącznie on sam.

Odpowiedz
avatar Effendi
-3 9

@Dekadencja: Na substancjach psychoaktywnych znam się świetnie i wielu moich znajomych twierdzi że mógłbym napisać kolejną część do PiHKAL i TiHKAL, jestem chemikiem i to podobno dobrym. Nie rozumiem dlaczego akceptujesz taki stan rzeczy - alkohol który jest twardym narkotykiem z grupy dysocjantów - ok, może być w prawie każdym sklepie, ale ten kto chciałby Opiatów to nie - niech kombinuje, naprawdę nie czujesz tutaj sprzeczności? Dlaczego jednym wolno, a drugim każesz kombinować? Dlaczego jednym pozwalasz kupować Etanol bez recepty, a od drugich jej żądasz? Tylko nie opowiadaj głupot że "alkohol to co innego". Prawo jest głupie, a Ty swoją postawą tylko przyczyniasz się do takich drobnych tragedii - opium z którego pozyskuje się morfinę pochodzi w większości z Afganistanu, więc zmuszając ludzi do zakupu na czarnym rynku pośrednio wspierasz terroryzm. No, ale lepiej tego nie widzieć - nieprawdaż? Ja Psylocybine oraz DMT które uwielbiam pozyskuje sam z różnych roślin, bo potrafię - ale pomyśl o innych. Może wreszcie ten człowiek chciał się leczyć na własną rękę - czemu mu tego zabraniasz? Bo takie jest prawo? Chyba jeszcze w Polsce macie demokrację - zmieńcie je i problemy znikną. No, ale do tego trzeba odwagi której ewidentnie poza Internetem brak... Na pytanie co ja robię odpowiadam - edukuje ludzi, sprawdzam dla nich czy substancja którą zamierzają zażyć jest faktycznie bezpieczna etc.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
4 4

@Effendi: Nie zmuszam ludzi do kupowania na czarnym rynku- napisałam o innym wyjściu. Powiedz mi, dlaczego cały czas unikasz odpowiedzi na jedno pytanie- czemu farmaceutka ma ponosić konsekwencje tego, że sprzedała komuś lek na sfałszowaną receptę?

Odpowiedz
avatar Dekadencja
3 3

I nie, nie uważam, iż alkohol to nie to samo. Lubię sobie od czasu do czasu wypić jedno ciemne piwo lub kieliszek Jagermeistera z energetykiem, ale wódki nie cierpię i uważam, że jej cena jest zbyt niska, a dostępność zbyt wysoka. Byłabym ignorantką stwierdzając, że skutki jej picia nie są tragiczne. I, wyprzedzając Twoją prawdopodobną kolejną uwagę- zdaje sobie sprawę, że więcej ludzi ginie przez alkohol niż narkotyki.

Odpowiedz
avatar Effendi
-4 6

@Dekadencja: wolę nazwę substancje psychoaktywne - nazwa narkotyki odnosi się poprawnie do dwóch grup substancji: opiatów i barbituranów. Ewentualnie zgodzę się na nazwę narkotyki jeśli będziesz w niej umieszczać również alkohol etylowy :) a odpowiadając na pytanie: z doświadczeń wielu ludzi powiem Ci że byłbym bardzo zaskoczony gdyby to wyszło na jaw, burdel w NFZ jest przerażający. Gdyby zaś to wyszło to na pewno nie odpowiadałaby z dilerkę, mogę odbić piłeczkę hasłem: "ryzyko zawodowe". I teraz poproszę o odpowiedź na moje pytania: - Dlaczego Twoje narkotyki są bez recepty? - Dlaczego inne nie mogą być sprzedawane na tych samych zasadach? - Dlaczego jedno ciemne piwo jest ok, a jedna dawka morfiny/psylocybiny/kokainy już nie? Jeśli masz świadomość tego jak groźny jest etanol to czy uświadamiasz o tym innych?

Odpowiedz
avatar Dekadencja
2 2

@Effendi: Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego "moje narkotyki" są legalne. Cieszy mnie jedynie fakt, iż coraz częściej jest sprawdzane, czy kupująca je osoba jest pełnoletnia. Acodin, Thiocodin, Antidol może w aptece kupić każdy nastolatek. Ja swoje lata mam. Jestem technologiem żywności, znam niebezpieczeństwa płynące z korzystania z substancji psychoaktywnych. Morfinę (w formie pompy) brałam w szpitalu po operacji. Nie miałam po niej żadnych "odlotów", po prostu mniej mnie bolało. Dla mnie jedno ciemne piwko jest ok, bo piję je raz na miesiąc. A co do morfiny czy kokainy, raczej nie spotkałam się z sytuacją, żeby ktoś zażył po prostu jedną dawkę i grzecznie poszedł spać. Uważam, że powinna być dostępna dla ludzi cierpiących, nieuleczalnie chorych. Obawiam się jednak, że gdyby była w 100% legalna i powszechnie dostępna statystyki odwróciłyby się i większą szkodę stanowiłyby substancje psychoaktywne niż alkohol. Narkotyki, przynajmniej te ciężkie, są jak na razie bardzo drogie i uważam, iż to wielu ludzi ratuje od tragedii. Choć, jak się już jest uzależnionym, pieniądze zawsze się znajdą. Czytałam zarówno "Pamiętnik Narkomanki" jak i "My, dzieci z dworca Zoo" i pamiętam, że w którejś z tych książek narratorka powiedziała, że aby dostać na swoją dawkę narkotyków, prostytuując się potrafiła dziennie zarobić tyle, ile prezesi największych banków. Prostytucja za ciężkie narkotyki jest, niestety, powszechna. O prostytucji za alkohol nie słyszałam- może i tak się zdarzyło, nie wiem. Czy uświadamiam? Staram się, ale cytując Adasia Miauczyńskiego mam wrażenie, że to idzie jak "krew w piach". Upodobanie do alkoholu jest w Polsce powszechne, wszystko się dziś "opija". Ludzie myślą, iż alkohol jest bezpieczny. Przecież gdyby nie był, to czy można by go było powszechnie dostać w sklepach? To myślenie wybitnie płytkie i prowadzące na co dzień do wielu tragedii. Jutro Sylwester i nawet boję się myśleć o tym, o czym gazety będą pisały 2 stycznia. Jeszcze odniosę się do Twojego stwierdzenia, że jest w NFZ burdel- jest, owszem. Jednak rozmawiałam kiedyś z pewną aptekarką i powiedziała mi ona, że u nich morfiny, zolpidemy itp. są zamykane na klucz, a kontrole, czy wydały je zgodnie z prawem są bardzo częste. Boję się więc, że Farmaceutka z historii mogłaby mieć poważne problemy, gdyby nie zwróciła uwagi na pieczątkę.

Odpowiedz
avatar Effendi
1 3

@Dekadencja: Dlaczego Twoje narkotyki są legalne? Przez lata propagandy i prowadzenia "wojny z narkotykami" która jest w istocie wojną z ludźmi. Jeśli chodzi o ceny to powiem Ci że również się mylisz - porcja etanolu, marihuany, psylocybiny, kokainy dla jednej osoby to mniej więcej 10 euro (w Polsce jak popytałem przed chwilą mniej więcej tyle samo). Jeśli chodzi o to ile osób zażywa różne substancje psychoaktywne (z wyłączeniem alkoholu) to jak wynika z corocznego badania Global Drug Survey jest to 5% światowej populacji, z tych 5%, ok. 12% będzie miało problemy z powodu tych substancji - czyli 88% mieć ich nie będzie, a więc nie sądzę by przy zwiększeniu podaży miałoby się diametralnie zmienić. Ludzie których edukowałem potrafią poprzestać na jednej dawce, nawet ostatnio przyszli do mnie chłopaki z prośbą o informację na temat grzybów psylocybinowych, dowiedzieli się, mieli fajną imprezę, nikomu się nic stało - więc może robisz coś źle? Jeśli potrzebujesz pomocy przy edukacji, która jest częścią tzw. "redukcji szkód" to chętnie pomogę. No cóż - po kokainie raczej ciężko zasnąć, ale nie czepiajmy się słówek :) Każda używka niesie ryzyko używania jej patologicznie, z tym że wiele patologii wynika właśnie z polityki "wojny z narkotykami", nie zaś z samych substancji. Ja jeśli chodzi o moich znajomych jestem spokojny, nawet jeśli stanie się coś złego (co jest wątpliwe) to wiedzą co robić, będą bawili się grzecznie i kolorowo - a wy w Polsce będziecie płakać nad rozlanym mlekiem. Gdybyś chciała kiedyś dowiedzieć się więcej, miała jakieś pytania to pisz śmiało, wydajesz się być fajną osobą o otwartej głowie :) Jeśli zaś chodzi o działanie morfiny na Ciebie - mogę to wyjaśnić, z tym że jest to dość rozwlekłe, w każdym układzie chodzi o to że zadziałała tak jak powinna w tym stanie organizmu. Ot nie same substancje są problemem, ale brak wiedzy o nich i brak rzetelnej edukacji w szkołach, bo chyba każdy przyzna że lekcje profilaktyczne w szkołach to śmiech na sali, w które nikt nie wierzy. Wiedziałaś że pomimo zamknięcia sklepów z tzw. "dopalaczami" Polska jest na pierwszym miejscu w Europie pod względem ich spożycia? Dziwnym trafem kraje które postawiły na redukcję szkód - Holandia, Portugalia, Czechy itp. z problemami z tego tytułu praktycznie się nie borykają. No cóż - tu jest Polska, tu się pije...

Odpowiedz
avatar Dekadencja
1 1

@Effendi: Porcja etanolu w Polsce to niższy koszt. W przeciętnym Tesco na wygwizdowie butelkę wódki 500 ml o mocy 40% kupisz za około 20 zł. Najniższa cena, z jaką się spotkałam za 0,5l "prawdziwej" wódki to 17,99. Na weselach przyjęło się, że liczy się przeciętnie flaszkę na głowę. Co do substancji psychoaktywnych- ja wspominałam o "twardych" narkotykach, Ty o wszystkich substancjach. Zdaję sobie sprawę, że jest ich naprawdę mnóstwo; z resztą z racji mojej profesji uczyłam się o tym na studiach. Hitem u nas na ćwiczeniach był doktor, który ze wszystkimi szczegółami opisał nam, w jaki sposób naćpać się gałką muszkatołową. ;) Stwierdził, że głowa boli i w ogóle, ale że jest zajedwabiście. ;) Cóż, oboje wiemy, że z odpowiednią wiedzą i umiejętnościami bardzo wiele rzeczy, nawet tych codziennego użytku, można przekształcić w substancję psychoaktywną. Wydaje mi się nawet, że zauważyłam pewien trend. Otóż po substancje psychoaktywne coraz częściej sięgają osoby wykształcone, dla rozrywki po prostu. Wiedzą one jednak, jak te preparaty działają i w jaki sposób je stosować, by miały jak najmniejsze efekty uboczne, a także które nadużywane mają pewną szkodliwość, ale rzadko uzależniają. Jednostki słabsze (i wcale nie mam tu na myśli osób niewykształconych) będą sięgać po Acodiny czy Sudafedy, które szybko uzależniają. Potem pora na twardsze narkotyki- i stąd zapewne te 12%. Szczerze mówiąc, nie znałam statystyk, jednak każdy najlepiej widzi to, o czym się najgłośniej mówi. Morfina, heroina i kokaina przeciętnie kojarzą się bardzo źle, jeśli chodzi o szkodliwość. Co do dopalaczy- tak, wiedziałam. I wiem, że to gorsze świństwo niż "typowe" narkotyki, bo o ile z tymi w szpitalu potrafią sobie jakoś poradzić, tak na dopalacze często rozkładają ręce, bo nie wiedzą nawet, z czym mają do czynienia i jak to wypłukać. Byłam w Holandii, konkretniej w Amsterdamie. O ile zapach marihuany (to był Sylwester) był tam wyczuwany na dosłownie każdej uliczce, o tyle ludzi pod wpływem twardych narkotyków osobiście nie spotkałam- albo nie odniosłam takiego wrażenia. Co do edukacji w szkołach- z tego co wiem, są jeszcze nauczyciele, którzy boją się, że bardziej otwarta edukacja może przynieść więcej szkody niż pożytku, bo np. mogą nakierować daną jednostkę, czego jeszcze może użyć. Zapominają jednak niestety o mocy Internetu. Jak powiedziała zakonnica w książce "Ono"- Internet nie jest zły, bo każdy szuka w nim dokładnie tego, czego chce i to od niego zależy, czy te działania będą złe. O ile kiedyś wiedza na temat tego, jak "odpłynąć" była stosunkowo rzadka, o tyle teraz każdy gimnazjalista w Internecie znajdzie dokładną receptę. Farmaceuci w Polsce są bezradni- przychodzi do nich taki 15-16 latek prosząc o z pozoru zupełnie nieszkodliwy lek, kupując jednak substancje i przybory, które służą do otrzymania czegoś mocniejszego, co da im kopa. Oni muszą sprzedać. Za odmowę będą mieli większe kłopoty, poza tym aptek jest mnóstwo- jak nie kupi u nich, to gdzie indziej. Może dlatego na początku tak mocno zareagowałam. Jest mi po prostu żal Farmaceutów, że w obecnych realiach jedyne co mogą zrobić, to rozłożyć bezradnie ręce.

Odpowiedz
avatar Effendi
1 1

@Dekadencja: Co ciekawe cały czas wymieniasz substancje z grupy dysocjantów - gałka muszkatołowa zawiera mirystycynę, zaś acodin dekstrometrofen :) Nie mają one wbrew pozorom wcale szczególnie dużego potencjału uzależnienia jak na przykład opiaty i stymulanty. Ich efektem jest w gruncie rzeczy "odcięcie" od rzeczywistości - zastanawiam mnie co jest w niej takiego że wielu nie chce jej przeżywać? Myślę że brak normalnych relacji z innymi ludźmi i ogólny "wyścig szczurów" - brak więzi z innymi skutkuje więzią z substancjami lub czymkolwiek innym. Sam zastanawiam co zrobić by były one do zabawy i dla rozrywki, a nie do "ogłupienia" i jestem głęboko przekonany że proponowany przez władze powrót do tradycyjnych, konserwatywnych wartości przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego. Zresztą kiedyś wiedzą na temat tego "czym można" wbrew pozorom też nie była "tajemna" - polecam Ci poczytać o eteromanii przed wojną, jak wynika z moich badań (historia to moja druga z kilku pasji) odsetek ludzi odurzających się na przestrzeni wieków oscyluje wokół tego samego poziomu, zresztą wyszła na ten temat świetna książka "Odlot, kulturowa historia odurzenia" i chyba nawet niedawno została wydana po polsku - gorąco polecam! Myślę że skoro nie da się zaprowadzić moralności drogą ustawy, bo świat bez używek to mit, to warto by pochylić się nad sprawą i rozwiązać sprawę inteligentnie - bo zakazywanie kolejnych substancji wprowadza na rynek właśnie te nowe, co raz mniej znane i co raz groźniejsze - ostatnią próbkę którą badałem mogę tylko określić jako fluorową pochodną cholera-wie-czego. A kolejny genialny pomysł ministerstwa zdrowia to tylko dalsze rozkręcanie karuzeli na której wszyscy już dawno temu zdążyli się pożygać, a sporo osób się przekręciło... Jedyne sensowne rozwiązanie to stopniowa legalizacja różnych dobrze znanych substancji i produkcja ich np. pod "państwową" kontrolą, edukacja ludzi by mieli świadomość że np. marihuany przedawkować się nie da, a mocarza i owszem. Środki na to na pewno się znajdą - żeby było to możliwe ważna jest praca u podstaw i ciągłe naciski na "władze". Tak można bardzo dużo osiągnąć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Pytacie skąd miał receptę i pieczątkę? Mogę Wam udzielić odpowiedzi. O ile recept i pieczątek lekarze pilnują jak oka w głowie, o tyle może się tu okazać, że kluczowe jest stwierdzenie "nie żyje od dwóch lat". Zazwyczaj po ponad roku rodzina decyduje się na porządki w rzeczach zmarłych, zamawia ludzi, kontener i wszystko co nie jest uznawane za warte uwagi, leci tam. Jeśli lekarz był znany w okolicy, to narkoman ten kontener przetrzepał aż do drugiej warstwy farby w nim - widuję to dość często.

Odpowiedz
avatar kudlata111
-1 1

Ta historyjka to ściema.recepty są drukowane.

Odpowiedz
Udostępnij