Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak zdarzyło mi się pracować w Subwayu* Ostatnio postanowiłam poszukać…

O tym, jak zdarzyło mi się pracować w Subwayu*

Ostatnio postanowiłam poszukać dodatkowej pracy. Jako że pierwszy telefon od potencjalnego pracodawcy odebrałam właśnie z Subwaya, tam skierowałam swe kroki.

Szkolenie

Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziano mi, że stawka na szkoleniu wynosi nieco poniżej "normalnej" (czyli 8 zł na godzinę), ale myślałam, że szkolenie potrwa maksymalnie trzy zmiany i szybko wskoczę w normalny tryb pracy. Na szkoleniu z menadżerką dowiedziałam się jak robić kanapki, jak sprzątać, co i jak robi się przy otwarciu i zamknięciu. Na szkoleniu z innymi pracownikami mogłam najwyżej pooglądać jak się "nie robi kanapek na kontroli" (ponieważ standardy Subwaya wymagają np. odpowiedniej ilości i ułożenia warzyw, co w praktyce jest stosowane tylko podczas kontroli "z góry"). Jak się robi sałatki czy platery nie wiem do dziś.
Całe szkolenie trwało łącznie 10 zmian. Zdarzyło się, że oficjalnie byłam na szkoleniu, jednak na zmianie byłam sama.

Współpracownicy

Jak wcześniej wspomniałam, na szkoleniu pokazano mi co robić przy otwarciu i zamknięciu, była też dokładna lista czynności, które trzeba wykonać. Niestety, kilkukrotnie zdarzyło mi się, że przychodząc rano do pracy zastawałam kompletny sajgon - sala dla klientów brudna, pojemniki na żywność brudne, brak jakichkolwiek zapasów warzyw (przez co żeby w ogóle otworzyć lokal, musiałam wykonać połowę pracy osób z poprzedniej zmiany).
Jedna ze współpracownic, która miała mnie zmieniać po południu, zadzwoniła z błaganiem w głosie "czy mogłabym zostać dwie godziny dłużej, sprawa życia i śmierci". Tą "sprawą życia i śmierci" okazał się... potężny kac, o czym radośnie oświadczyła mi już od wejścia.

Problemem był też grafik. W dniu, w którym tuż obok mojego miejsca pracy miało miejsce jakieś-tam-wydarzenie, byłam sama przez 10 godzin. Klientów mnóstwo, do tego zamówienia przez Internet, zapasów brak, sił brak. Nic, tylko siąść i płakać.

Płaca

Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziano mi, że stawka to 13 zł brutto (czyli dla studentki 11 zł na rękę). Szybko jednak okazało się, że "normalna stawka" to tylko 10 zł na rękę. Jedna z dziewczyn tam pracujących powiedziała mi, że i tak nie jest źle, ponieważ w czerwcu pracowało się tutaj za 8,50 zł. A od stycznia mamy ustawę o płacy minimalnej...
Muszę dodawać, że umowy do dziś nie widziałam na oczy?

Jeśli mam być uczciwym pracownikiem, to wymagam uczciwego traktowania. Dlatego po półtora miesiąca, bez większego żalu, rozstałam się z Subwayem.

*Subway działa na zasadzie franczyzy, więc każdy punkt ma innego właściciela. Mam nadzieję, że tylko w tym konkretnym jest tak "wesoło".

gastronomia

by otella
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
25 27

Trudno mi zrozumieć ludzi, którzy rozpoczynają pracę nie widząc umowy. Sami w ten sposób pokazują, że godzą się na to, że nie zobaczą również nigdy pieniędzy.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@xpert17: Albo naiwność - różne są charaktery albo zmuszona sytuacją - może w jej miasteczku nie ma za wiele pracy albo ktoś jej naopowiadał dziwów o premiach pod stołem (sama mam znajomego co bez umowy pracuje i zarabia rzeczywiście super, ale takie cuda to jak wygrana w totka)

Odpowiedz
avatar Izura
22 22

Czemu robisz bez umowy? Nie masz papierka, to nie zaczynasz, chyba że masz dniówki przy czymś typu zbieranie jabłek u znajomego.

Odpowiedz
avatar zielonykangurek
10 12

Rozumiem, że są w życiu różne sytuacje zmuszające do podejmowania różnej pracy, często za kiepską stawkę. Ale, poważnie, zgodziłaś się pracować bez umowy, za stawkę niższą niż Ci obiecano, i to sama na bardzo ruchliwych zmianach jeszcze będąc (teoretycznie) na szkoleniu? To i tak dobrze, że w ogóle zobaczyłaś jakiekolwiek pieniądze za tę "pracę"

Odpowiedz
avatar otella
4 4

@zielonykangurek: Pieniądze, za pozwoleniem szefowej, brało się z kasy w ramach "zaliczek", więc tak naprawdę mogłam każdą zmianę mieć zapłaconą na bieżąco. Dlatego oczekiwanie na umowę (do której podałam dane od razu, i miała się "niezwłocznie pojawić") nie wiązało się ze stresem o brak wypłaty. W momencie, kiedy wyszła prawdziwa stawka po szkoleniu (no bo umowy ciągle niet), zakończyłam moją przygodę tam.

Odpowiedz
avatar plokijuty
7 9

Byłem w Niemczech w Subwayu. Dostałem taką kanapkę, że za obiad dwudaniowy wystarczyła. Dopytywali się jakie chcę dodatki, jaki napój czy może coś gorącego. Aha, wszystko w cenie proporcjonalnie niższej niż w Polsce.

Odpowiedz
avatar Patrycja0
-4 4

Jeśli już mówimy o Subwayu, to zdarza mi się tam bywać. Jestem wegetarianką, więc biorę opcję awokado lub falafel i duuużo warzyw (wszystkie poza jednym dodatkiem). Przy trzecim dodatku ekspedientka patrzy na mnie spode łba, przy czwartym w jej oczach widać złość a lrzy piątym wygląda, jakby chciała wydrapać mi oczy. Cóż.

Odpowiedz
avatar glan
0 6

@Patrycja0: Cóż... wtedy mówisz "Pani jest niemiła! Rezygnuję z zakupu" i idziesz. Jesteś klientem, masz do tego prawo. To, że przez zabijanie wzrokiem ekspedientka zabiła sprzedaż to jej problem.

Odpowiedz
avatar abiness
2 4

Ja też tak pracowałam... umowa była już zaraz gotowa. Grafik zawsze był źle ułozony (prawie sami studenci tam pracowali) Punkt zamykany o 20... a czesto wychodzilismy dobrze po 23. Zrezygnowałam gdy szef przyszedł i oświadczył że skoro między np. 13 a 17 nie mamy ruchu to on za to będzie nam płacił 5zł a nie 8.50 bo skoro nic nie robimy to musi nam obciąć. Był to chyba 10 dzień miesiąca, wziełam pensje ( za cały miesiąc pracy dostałam 500zł - a byłam prawie codziennie w pracy). Odwróciłam się i wyszłam i nie wróciłam już. Najgorsza praca jaką miałam w życiu.

Odpowiedz
avatar lady1990
-2 2

Ludzie, przecież bardzo często (a u studentów to szczególnie) występuje takie coś, jak umowa zlecenie - którą się podpisuje co miesiąc, po przepracowanym miesiącu! Więc TEORETYCZNIE jakby dostała jedynie zlecenie do podpisania po przepracowanym miesiącu też by było ok. Ja się nie dziwię dziewczynie, że zaczęła pracę bez umowy, bo to baaaaaardzo częsty proceder - potrzebują pracownika na od zaraz, a umowę (a w zasadzie coś w stylu kontraktu ze wszystkimi warunkami, bo przy zleceniu ciężko o umowę z określonymi godzinami z góry, można jedynie określić warunki w takim "kontrakcie") drukują na za dwa-trzy dni. I prawdopodobnie tak też tu mogło być. Dziewczyna zaczęła pracę, być może pierwszą, zapewne myśląc, że umowa będzie zaraz a się nie stawiała, bo się bała, że jak nie ona, to sobie przyjmą kogoś innego... Na szczęście - przynajmniej w większych miastach - już nie ma (RACZEJ NIE MA) takiego zastraszania w stylu "albo się godzisz albo na twoje miejsce mamy tłum chętnych" i raczej brakuje pracowników. I na szczęście czasy się też już zmieniły na korzyść pracowników, że Janusze i Grażyny biznesu mają coraz mniej pracowników i muszą zmieniać nastawienie - ale niestety jak widać jeszcze nieuczciwi się trafiają. No cóż poradzić. Jak nie ma umowy o pracę, którą podpisujesz przed podjęciem pracy, to różne kwiatki się zdarzają (chociaż i na umowach o pracę zdarzają się nie fair pracodawcy).

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@lady1990: zlecenie podpisuje się PRZED rozpoczęciem pracy

Odpowiedz
avatar martene
1 1

Byłam na rozmowie w Subwayu. Wszystko super, tylko jak zapytałam o stawkę i usłyszałam 8 zł brutto (a było to we wrześniu '14) to podziękowałam i wyszłam. A jeszcze pisali do mnie maila, że gratulują i zapraszają do pracy. Dodam, że to Subway w centrum handlowym, w którym mają straszny zapieprz :v Kilka dni później znalazłąm pracę na recepcji za 10 zł na rękę, więc jednak się da.

Odpowiedz
Udostępnij