Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kto piekielny? Z mojej pracy przynoszę do domu: serki dla dzieci, jogurty,…

Kto piekielny?

Z mojej pracy przynoszę do domu: serki dla dzieci, jogurty, soki, ser żółty, serki wiejskie, białe, mleko, warzywa wszelkiej maści, owoce, soki. Opakowania są czasem uszkodzone, w sensie zgniecione, ułamane, ale bez dziur, produkt w środku nieuszkodzony lub ewentualnie pojemnik do umycia, wyczyszczenia. Hitem był 6-pak piwka z jednym uszkodzonym piwkiem w środku :). Policzyłam, że oszczędzam na jedzeniu/napojach spokojnie z 400 zł miesięcznie jak nie więcej. Młodzi zadowoleni, bo ciągle soczki, jak nie z marchewki (której potrafię przynieść ze 3 kg lub - jak ostatnio ważyłam - 5 kg pomarańczy), to z buraczków lub innego super warzywa.

Nie, nie kradnę.
Moja firma dzieli wiatę śmietnikową z pewnym dyskontem. Wywalają wszystko co ma wgniecenie, plamkę, wyrwany np. plastik w kartonie od mleka (można naciąć końcówkę).
Nie umiem, wyrzucając śmieci z mojej pracy, nie zajrzeć i nie zabrać do domu dobrych, z ważna datą do spożycia produktów, które wymagają jedynie umycia.

Nie rozumiem tylko, dlaczego tych produktów nie wystawią za np. 1 zł albo 50 gr?. Kupi każdy, kto patrzy na to ile ma w portfelu. Nie, lepiej wywalić tylko dlatego, że opakowanie złe? Dlaczego nie wystawią w kartonie dla bezdomnych, ubogich? Zresztą oni nigdy nie robią przecen, chyba jako jedyni.

Piekielny, bardzo popularny wśród Polaków dyskont...

by ~keiko
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar iks
13 29

Wliczają te produkty w straty, a straty zmniejszają podatki, tak więc rośnie im szansa na premię ;)

Odpowiedz
avatar xpert17
0 10

@iks: jesteś mistrzem kreatywnej księgowości! A napiszesz coś więcej w jaki sposób kupienie czegoś, nie sprzedanie, a potem "wrzucenie w straty" zmniejsza komuś podatki?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 12

@xpert17: Ponieważ straty są kosztem i zmniejszają zysk, a co za tym idzie podatki. Ale jak to może zwiększyć premię to nie wiem.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
7 7

@iks: Poza tym niektórym sklepom bardziej opłaca się wyrzucić bo mają jakąś zniżkę i/lub zwrot u dostawcy za wyrzucone produkty.

Odpowiedz
avatar iks
6 6

@GlaNiK: Nie, za produkty spisane jako straty. Aczkolwiek gdyby nie przepisy podatkowe u nas firmy sklepy by mogły te towary oddawać za darmo.

Odpowiedz
avatar zendra
7 7

@iks: Sklepy mogą bez przeszkód oddawać towary/produkty za darmo. Przepisy podatkowe nie mają w tym przedmiocie żadnych ograniczeń. Powstało wokół tego tematu sporo nieporozumień, nagłośnionych głównie za sprawą pewnego pechowego piekarza, który rozdał biednym chleb ze swojej piekarni, który to chleb nie sprzedał się danego dnia. Sprawa była swego czasu bardzo głośna, bo piekarz dostał z Urzędu Skarbowego "domiar" podatku VAT i dochodowego za te rozdane chleby. Wszyscy (nie znający zagadnienia) wieszali psy na Urzędzie Skarbowym sądząc, że ten każe płacić podatki od darowizn dla biednych ludzi, czyli od rozdawania swojego towaru za darmo. To pomyłka, wcale nie o to chodziło. Przepisy podatkowe wcale w najmniejszym stopniu nie obciążają jakimkolwiek podatkiem rozdawnictwa towarów/produktów. Pan piekarz popełnił rzecz niedopuszczalną w innej kategorii. Otóż wliczył on koszty materiałów i robocizny (mąka, cukier, prąd, pracownicy, ZUS, itp.) od tych rozdanych produktów, w koszty uzyskania przychodów swojej firmy! Czyli policzył te rozdane bochenki chleba tak, jakby to był przedmiot obrotu gospodarczego - a przecież nie był. Jeżeli ktoś chce coś rozdawać, to proszę bardzo, wolna wola, twoje pieniądze, twoja sprawa. Tylko nie wolno czegoś takiego wliczać w koszty działalności przedsiębiorstwa! Albo darowizna na SWÓJ koszt, albo koszty działalności gospodarczej. Albo jedno, albo drugie. Pan piekarz rozdał z dobrej woli chleb, który się nie sprzedał (co wolno byo mu zrobić), ale niestety postanowił zaliczyć koszty tego chleba w koszty uzyskania przychodu, czego nie wolno było mu zrobić. Innymi słowy, nie byłoby problemu, gdyby piekarz rozdał tyle chleba ile mu się podoba, a jednocześnie odliczyłby od kosztów swojego przedsiębiorstwa tę część wydatków, którą poniósł na rozdany za darmo chleb. Wtedy zarówno podatek VAT, jak o dochodowy byłyby wyższe, bo przy ustalonym przychodzie obniżone byłyby koszty (te, za rozdany za darmo chleb), ale podatkowo piekarz byłby czysty. Podobne nieporozumienie dotyczy kwestii "odliczenia strat w koszty". To nie do końca jest tak. Sklep kupując banany np. za 1000 zł, już zalicza ten zakup w koszty uzyskania przychodów. Jeżeli nie uda mu się sprzedać tych bananów i cały zakup za 1000 zł trzeba będzie wyrzucić do śmietnika, to powstanie strata w wysokości 1000 zł (pomijam koszty zakupu i inne niuanse), ale przecież sklep nie może ponownie odliczyć 1000 zł w koszty, tym razem jako straty! Nie można tego samego zakupu dwa razy zaliczać w koszty, raz jako zakup, a drugi raz to samo jako strata. Nie jest więc prawdą, że niesprzedane towary można "wrzucić w koszty". One zostały wrzucone w koszty już z chwilą ich zakupu i drugi raz pod żadnym pozorem nie da się ich wrzucić w koszty, nieważne czy zostały sprzedane, czy rozdane, czy wyrzucone na śmietnik.

Odpowiedz
avatar plamka
0 0

@zendra: Jeśli dobrze rozumiem: że jeśli sklep kupi banany za 1000 zł i je wyrzuci bo będą kiepskiej jakości - to wciąż ten 1000 zł wlicza w koszty uzyskania przychodu. Jeśli jednak odda je bezdomnym - to już nie. Zgadza się? Z tego by wynikało, że jednak bardziej opłaca się wyrzucić produkty niż je rozdawać.

Odpowiedz
avatar Izura
22 30

Sprzedaż po kosztach się nie opłaca. Uważaj z tym, bo są miejsca i ludzie, którzy mogą stwierdzić że kradniesz te rzeczy. A dla bezdomnych się nie wystawia, bo: 1. Nikt nie ma ochoty robić zakupów tam, gdzie się kręcą 2. Mają miejsca, gdzie ich nakarmia, mogą się przespać tylko mają być trzezwi

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-1 13

@Izura: Bezdomnym się nie wystawia, a biednym nie pomaga, bo od tego sklep VAT ma zapłacić. Była taka sprawa piekarza, który tzw. wczorajsze pieczywo oddawał lokalnej pomocy społecznej, żeby rozdała potrzebującym.

Odpowiedz
avatar Izura
5 7

@rodzynek2: To nie o to tam chodziło, chociaż tak chciał żeby było odebrane. Poczytaj.

Odpowiedz
avatar zendra
6 6

@Izura: "Uważaj z tym, bo są miejsca i ludzie, którzy mogą stwierdzić że kradniesz te rzeczy." Akurat tym autorka historii może zupełnie się nie przejmować. Judykatura jest w tej kwestii jednomyślna: przedmioty wystawione do śmietnika uznaje się za rzeczy porzucone przez dotychczasowego właściciela z zamiarem trwałego pozbycia się ich. To oznacza, że osoba biorąca dla siebie takie przedmioty, jest przez prawo uważana za posiadacza samoistnego i w dodatku pierwotnego. Czyli ktoś, kto zabiera przedmioty ze śmietnika staje się ich pełnoprawnym, i tak jakby pierwszym właścicielem! Pod względem prawnym zupełnie nic nie grozi @keiko.

Odpowiedz
avatar Meliana
38 38

Przemawia przez Ciebie idealizm, zupełnie nie z tego świata. Wiesz dlaczego prościej wywalić? Bo jakby oddali za darmo, to podatek od darowizny się fiskusowi należy - więc nie dość, że strata na towarze, to jeszcze trzeba za nią zapłacić. A jakby robili przeceny, to wierz mi, klienci nagminnie towar wywalaliby "przypadkiem" na podłogę lub uszkadzali na milion innych, kreatywnych sposobów, byle tylko nie zapłacić za niego pełnej ceny. A sklep jest po to, żeby przynosić dochód. Jakby chcieli odciążać budżety lokalnych mieszkańców, to założyliby fundację lub inny bank żywności. Aż dziw, że wywalają to wszystko normalnie do śmietnika, zamiast oddawać bezpośrednio do firmy utylizującej.

Odpowiedz
avatar didja
15 17

@Meliana: A ja jeszcze dodam kwestie sanepidowskie w przypadku otwartej żywności. I jeszcze coś: dla Ciebie "mała dziurka" w fabrycznie szczelnym opakowaniu to nic, dla osoby z HIT całkiem spore zagrożenie zdrowia.

Odpowiedz
avatar jass
14 26

@Meliana: I to jest właśnie zarówno smutne jak i bardzo piekielne, że podejście Autorki jest "idealizmem nie z tego świata". W normalnym świecie nie powinno być tak, że jedzenie bardziej opłaca się wyrzucić niż oddać potrzebującym.

Odpowiedz
avatar dymek91
9 11

@jass: Niestety muszę się z tym zgodzić, takie sytuacje są nagminne a mimo to cały czas smutne.

Odpowiedz
avatar Izura
7 15

@Meliana: pracowałam w sklepie, bywało, że jakieś produkty z krótką datą znajdowalismy z tyłu i klienci je nagle wyciągali w dniu upływu daty żeby ladowaly na przecenie. Np. Sery plesniowe, serki homogenizowane pomieszane datami(na paletce jest zawsze jedna)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 6

@dymek91: Państwo, podatkami (sklep, piekarnia itp. oddający żywność ubogim musi zapłacić VAT od podarowanej żywności), skutecznie zniechęca ludzi do wzajemnej pomocy.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 3

@Izura: Zdaje sobie sprawę, że to wymagające ale po to właśnie sprawdza się daty, żeby nie było takich cyrków.

Odpowiedz
avatar Meliana
5 7

@jass: Oczywiście, zgadzam się jak najbardziej - mi też jest najzwyczajniej przykro, widząc góry marnowanej żywności, kanapki walające się po śmietnikach wokół szkoły, itd. Też wściekam się na mamę, nagminnie robiącą zapasy, których nie byłaby w stanie przejeść 6-osobowa rodzina, więc lądują nietknięte w kompostowniku albo kurzym korytku. Niemniej, w normalnym świecie nie powinno być par żyjących "na kocią łapę", by wyłudzić zasiłki i zapomogi dla "samotnej" matki. Nie powinno być rodzin przechlewających 500+, sprzedających dary z Świątecznej Paczki, czy żywność i węgiel z MOPSu. Nie powinno być ludzi adoptujących dzieci, tylko po to, by mieć z tego fajną kasę. Nie powinno być "potrzebujących", którzy potrzebującymi się tylko na papierze, a żyją lepiej, niż wielu urabiających się po łokcie, by mieć co do gara włożyć. A są. I jest to równie smutne i piekielne.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 21

Przy rozdawaniu za darmo lub dużo taniej skarbówka lubi żądać VAT od pełnej ceny i przysolić karę za unikanie VAT. Tak np jedna piekarnię zbankrutowali. Innymi słowy zwyczajnie wyrzucać jest po prostu TANIEJ. Takie państwo.

Odpowiedz
avatar xpert17
6 18

@bloodcarver: VAT od pełnej ceny? A może jeszcze pogłowne od babci? W takich sytuacjach skarbówka po prostu nie uznaje odliczenia VAT, które sklep dokonał kupując towary. Bo żeby odliczyć VAT, zakup musi mieć związek ze sprzedażą opodatkowaną. A nie z darowizną. Czyli przykład: kupujesz coś za 1000 zł + VAT (dla uproszczenia weźmy stawkę 23% VAT, czyli płacisz 1230 zł). Sprzedajesz to za 1200 zł + VAT (1476 zł). VAT od 1200 zł (276 zł) powinieneś zapłacić fiskusowi, ale odliczasz sobie wcześniejsze 230 zł, czyli w rezultacie wpłacasz tylko 46 złotych. Ale to działa tylko, jak sprzedasz to co kupisz (albo w inny sposób zużyjesz na potrzeby swojej działalności gospodarczej). A nie, że kupisz towar za 1230 zł, rozdasz go albo zepsujesz, a potem liczysz na to, że urząd skarbowy jeszcze w nagrodę Ci odda 230 zł VATu. Słynny piekarz, który stał się takim symbolem uciśnionego przedsiębiorcy, właśnie tak robił: kupował mąkę, płacił za prąd, odliczał od tego VAT - a potem wykazywał bardzo niską sprzedaż chleba. Gdy skarbówka go zapytała, co Pan robi z tym całym chlebem, twierdził, że go rozdał biednym. Tyle, że nie znalazł się nikt, kto taki chleb kiedykolwiek od niego dostał.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
6 6

@xpert17: Widzę, że jeden, który rzeczowo potrafi napisać, jak się VAT rozlicza został zminusowany. To wiele mówi :) A piekarz sprzedawał chleb "spod lady", czyli po prosu nie nabijał na kasę, w takim wypadku wykazał, że np. w danym miesiącu kupił mąki za 5000zł, a chleba sprzedał za 1200. I w następnym. I w następnym. Nic dziwnego, że się skarbówka czepiła :) To się ukrywanie dochodów i oszustwo podatkowe nazywa.

Odpowiedz
avatar Meliana
-4 6

@Poecilotheria: Minusy chyba raczej za formę bardziej, niż treść jako taką - wskazanie błędu wraz z opisem poprawnej wersji to co innego, niż zupełnie zbędny sarkazm, silenie się na ironię i szydercze pytania retoryczne w stylu "może jeszcze frytki do tego, co?". No i nie wiem, jak Ty, ale ja komentarzy pisanych drugim schematem nie traktuję ani jako rzeczowych, ani merytorycznych, ponieważ nieco inaczej rozumiem te pojęcia. To trochę tak, jakby stwierdzenie "spier**j bucu" nazwać dyplomacją ;)

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 3

@Meliana: "rzeczowo" rozumiem tutaj jako prosto i zrozumiale. Nie odnosiłam się do całego komentarza, tylko fragmentu o rozliczaniu VATu. Zostało to wyjaśnione rzeczowo, czyli, za słownikiem PWN, (parafraza definicji słowa "rzeczowy") 'ujęte w sposób zgodny z istotą sprawy' :) edit: ale oczywiście, łapię, że minusy mogą być za formę, nie treść.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2017 o 18:42

avatar zendra
1 1

@xpert17: Ups! Napisałam powyżej na ten sam temat :) Nie zauważyłam, że ktoś już sensownie objaśnił przypadek rzekomo uciskanego przez skarbówkę pana piekarza.

Odpowiedz
avatar Eander
12 16

Cieszę się że tak robisz bo ja też nie potrafił bym spokojnie patrzeć na takie marnowanie żywności. Przy okazji pamiętaj że "daty ważności" też są różne. Czasem masz napisaną datę "przydatności do spożycia" i tu należy uważać bo jest to data po której dana seria produktów może zacząć się psuć, ale dużo częściej masz datę "najlepiej spożyć przed" która oznacza, że po tym terminie produkt jest przez jakiś czas nadal w pełni bezpieczny do spożycia ale traci po części jakieś walory estetyczne na przykład: - kolor(czekolada), - smak staje się mniej intensywny (przyprawy, czipsy), - faktura produktu, itd.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 4

@maat_: gównoburzę łatwo odrzucą od siebie i przekierują (słusznie) na przepisy podatkowe. A nasze państwo już kilka takich burz przeszło i nic.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bloodcarver: Zdaję sobie sprawę, ale wtedy na ogól robią jakieś działania pozoranckie dzieki którym cokolwiek skapuje do potzrebujacych

Odpowiedz
avatar Zunrin
1 1

@maat_: skutkiem gównoburzy mógłby być zamykany śmietnik.

Odpowiedz
avatar InuKimi
-1 3

Piekielne jest prawo i polityka, która zakazuje sprzedaży towaru uszkodzonego, a tym bardziej oddania. Bo trzeba zapłacić podatek. Moim zdaniem dobrze robisz, szkoda tych rzeczy.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Już ktoś częściowo wyjaśnił, czemu - ja wyjaśniam do końca. Nie doceniasz kombinatorstwa zarówno klientów, jak i pracowników. Mnie samą serce boli, bo teraz, przed świętami, wyrzuciłam mięsa i wędlin na prawie półtora tysiąca zeta, większość wciąż nadająca się do spożycia, a mi samej w portfelu do 10ego zostało dwie stówki. Ale wziąć dla siebie nie mogę. Czemu? A to temu, że a) mnóstwo pracowników kombinuje z przecenami - sama raptem miesiąc temu miałam sytuację, że koleżanka wcisnęła kit kierownikowi, że niby klienci się wypytują o górkę cielęcą - jest to towar, którego nie zamawiamy, bo nigdy nie schodzi i się go wyrzuca. Ale ona mu wcisnęła kit, że niby na święta ludzie chcą. Guzik prawda, sama chciała po prostu sobie kupić po przecenionej cenie. A że każda przecena to nasza strata i wszyscy dostajemy wtedy po premii, to już nieważne dla niej. Że ona kupi tylko część, a resztę się wyrzuci, to już nieważne. A jakby jeszcze mogła dostać za darmo, to wiadomo, co by było - dziewczyny zamawiałyby zdecydowanie za dużo mięa, żeby później mieć to mięso za darmo. Znowu inna sytuacja ze znajomego sklepu. Kiero zauważył coś dziwnego - jedna z dziewczyn łazi z towarem do łazienki, towar znika. Duże rzeczy, raczej nie schowałaby ich w kieszeń ani nie zjadła na miejscu. Otóż dziewczynka stawała na kibelku i chowała rzeczy za e, nie wiem jak to sie zwie fachowo... podwieszanym sufitem czy czymś? (można spokojnie u nas element sufitu przesunąć, żeby dostać się do elementów dachowych), a później, jak się kończyła data, to sobie przynosiła i przeceniała o 50% bo data do jutra. I tego typu kombinacji jest mnóstwo. Plus klienci też swoje robią w niektórych marketach. Po pierwsze w jednym ze znajomych Kauflandów więcej rzeczy się sprzedawało po przecenie niż normalnie, bo biedna dzielnica i ludzie przyłazili tam tylko po przeceny. Po drugie, jak już ktoś wspomniał, specjalne uszkadzanie lekkie towaru i później łażenie za obsługą, żeby przecenili. Itepe itede. Poza tym nie wiem, jak w Biedrze, ale w innych marketach jest wywalany towar tylko po terminie, a takiego towaru sanepid zabrania dawać komukolwiek nawet za darmo.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@szafa: Acha, i jeszcze jedno. Biedra wcale nie jest piekielna i trochę nie widzę piekielności, jeśli każdy może sobie ten towar w praktyce wziąć. Masz żarcie za darmo? Masz. Tylko się cieszyć. Inne markety specjalnie zamykają taki towar w specjalnych pomieszczeniach czy śmietnikach na klucz i nikt z tego nie korzysta, poza firmą utylizacyjną, która przyjeżdża tak rzadko, że spora część tego towaru się nadaje tylko do wyrzucenia. Tak więc ja piekielności nie widzę, wręcz przeciwnie, zazdroszczę, bo w mojej okolicznej Biedronce nie wystawiają tego dla publiczności ;) i nie skorzystam ;)

Odpowiedz
Udostępnij