Niniejszym chciałbym się podzielić z Wami takim oto newsem. Szczury opanowały oddział dziecięcy w szpitalu im. Narutowicza w Krakowie. Ich obecność można stwierdzić (zobaczyć/usłyszeć) m.in. w toalecie, gdzie zostawiają swoje "defekalia" (nikt im nie wytłumaczył, że należy robić "to" do tego owalnego z "wodospadem"). A podwieszany sufit w korytarzu to najlepszy tor wyścigowy, gdzie (prawdopodobnie) sprawdzają się na 1/4 mili. Odgłosy ich wyścigów słychać nawet w środku dnia.
Sprawa zgłoszona przeze mnie do WSSE (Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej). Zastanawiające jest jednak to, że przyjmujący zgłoszenie (jak najbardziej właściwy człowiek) zainteresowany był głównie tym, czy niniejsza informacja została przekazana "jeszcze innym osobom". WTF???
Na marginesie dodam, że jedna z pań pielęgniarek zamiast do nosa, podała mojemu dziecku krople do ucha. Po ostrym proteście mojej lepszej połówki pani pielęgniarka stwierdziła, że to nic nie szkodzi, bo... "kanały łączą się" i lek podobno dociera we właściwe miejsce. Dobrze, że nie było mnie przy tej akcji, bo kazałbym jej połknąć czopek. W końcu te kanały też się łączą.
Ogólnie na Oddziale Dziecięcym w Narutowiczu panuje "ludzki dramat" i stąd też moja ogromna prośba. Jeżeli możecie, to udostępnijcie ten wpis. Jeśli uda nam się w ten sposób uchronić choć jedno dziecko przed mocno wątpliwej jakości "opieką medyczną", będzie to dla mnie naprawdę wielki sukces. Nawet najgorszemu wrogowi nie życzę, by jego dziecko znalazło się tam, gdzie "wylądowała" moja żona z półtorarocznym synkiem.
To "owalne z wodospadem" to wejście do ich świata. Ty też raczej nie srasz na progu swojego mieszkania.
OdpowiedzZostawiają fekalia lub efekty defekacji, nie ma czegoś takiego jak defekalia Zgłoście to do sanepidu i poinformujcie prasę, najlepiej nagrać odchody i wyscigi
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2017 o 9:44
@maat_: Na użytek wpisu celowo stworzyłem takiego potworka słownego, jak również celowo umieściłem go w cudzysłowie.
Odpowiedz@LJ73: tak jak nizej ,,przyjemne" ktore juz slowotworem nie jest ? pewnie gdzies kolatalo sie madre slowo zastepujace zwykle kupska tylko proces pomylil sie z efektami :D na przyszlosc, fekalia szczurow i innych gryzoni (nie tylko zreszta, jeleniowatych tez) mozna nazywac bobkami ;)
OdpowiedzTo jest historia o tym że zgłosiłeś konieczność deratyzacji czy o tym, że pielęgniarka nie potrafiła się do błędu przyznać? Takie rzeczy zgłasza się do jej przełożonej i pisze raport o zdarzeniu niepożądanym, a nie bredzi w internecie. Nie sam błąd jest tu piekielny, ale fakt, że wykwalifikowany człowiek nie umie się do niego przyznać. Zdarzenie ze szczurami? Zgłaszasz konieczność deratyzacji, jak nie zareagują to przyjdziesz i będziesz o piekielnościach gadał.
Odpowiedz@Caron: Wpis jest przestrogą - jeżeli masz możliwość (a prawdopodobnie masz, chyba że przywiozła Cię karetka), to nie pakuj się z dzieckiem do Narutowicza w Krakowie. Podobnych atrakcji jest tam wiele, niekoniecznie "przyjemnych" dla pacjenta.
Odpowiedzco do kropli, to może po prostu pielęgniarka nie wiedziała o co kaman. Mój młody przed usuwaniem migdałów dostał do stosowania do nosa krople... do oczu. Też byłam zdziwiona, aż sobie wygooglowałam i wiele osób pisało, że przed podobną operacją dostało te same krople, ich celem było, albo obkurczenie śluzówki w nosie albo migdałów, już niestety nie pamiętam. Kiedy indziej byłam z klientką (dorabiam sobie jako tłumacz), a raczej jej dzieckiem, w szpitalu. Dzieciakowi na końcówce siusiaka wyskoczyła gula, za każdym razem jak sikał, wydawał z siebie nieludzkie krzyki (nie polecam w miejscu, gdzie głos się niesie...), po jakichś 10 godzinach w szpitalu, lekarz stwierdził, że to ropa pod napletkiem i dał maść do oczu (co samo w sobie mnie zaskoczyło, bo maść to sobie co najwyżej człowiek zaaplikuje na powiekę), żeby stosować na siusiaku. Co prawda przez czas oczekiwania na wizytę, większość ropy dziecko zdążyło wysikać i nieco mu przeszło, a i jego matka była sceptyczna co do używania maści do oczu 'trochę' niżej, ale podałam jej przykład mojego młodego i używała jej. Po paru dniach, czy to samo z siebie, czy może przez tę maść, dziecku przeszło. Może po prostu zaskoczyłeś pielęgniarkę i nie wiedziała, co powiedzieć ;)
OdpowiedzU osób z nieuszkodzonych błonami bębenkowymi ucho zewnętrzne nie łączy się z nosem ani gardłem...
OdpowiedzW tym szpitalu sąsiadka miała mieć rutynową operację woreczka żółciowego. Zmarła w nim na sepsę.
Odpowiedz@obserwator: infekcje, a co za tym idzie sepsa i jej powikłania, to znane ryzyko zabiegów chirurgicznych.
Odpowiedz