Nie madka, ale ojciedz roku wczoraj mi się trafił.
Wybrałam się wczoraj w odwiedziny do kolegów ze studiów - ot, jednodniowa wycieczka. Po kawce i ciasteczku zaproponowali, że pokażą mi tamtejszy kościół, bo raz, że zabytkowy, a ja jestem łasa na smaczki architektury sakralnej, dwa - świeżo po większej renowacji. Poszliśmy.
W kościele zastaliśmy tylko krótką kolejkę do konfesjonału, panią zajętą robieniem dziesiątek zdjęć ołtarza i nawy głównej oraz mężczyznę, który zabawiał małe, na oko półroczne dziecko - stał w bocznej kaplicy. Po obejściu całości weszłam do niej - akurat w tym momencie, w którym facet postanowił zmienić dziecku pieluchę. Zużytego pampersa odłożył prosto pod figurę Maryi, na biały obrus ołtarzowy...
Zwróciłam uwagę. Usłyszałam, że przecież widzę, że ciasno i nie ma miejsca. Rzeczywiście, kapliczka wielkości orzecha włoskiego i nie ma się w niej za bardzo jak obrócić, ale ludzie, są pewne granice bezmyślności. Odparłam, że przecież mógł iść od zakrystii, tam jest pewnie toaleta, nikt nie robiłby problemu - żachnął się, że nie pomyślał i o co mi chodzi, przecież już zabrał brudną pieluchę. Cóż, na pyskówkę nigdy nie trzeba było mnie namawiać i zaczęłam się z nim dochodzić. Scysję przerwała mi kobieta od zdjęć, jak się okazało - matka dziecka. Facet chyba upatrywał w niej wsparcia, ale się rozczarował - zaczęła go objeżdżać jeszcze zajadlej niż ja.
Co będzie następne, kładzenie dzieciaków na głównym ołtarzu, bo w ławkach nie ma przewijaków? Czy zamykanie się w konfesjonałach, bo trzeba berbecia nakarmić piersią?
A o co tobie chodzi? Jak dla mnie - o wiele dyskretniej można nakarmić dziecko w zamkniętym konfesjonale, niż na siedzeniu w zatłoczonym autobusie. Albo w restauracji przy stole. Nie jestem zwolenniczką karmienia piersią gdzie popadnie, ale - generalnie rzecz biorąc - karmienie, jako takie, grzechem nie jest. Więc jeśli w pustym kościele niemowlę zaspokoi głód, a nikt tego nie widzi - ja nie widzę problemu. Zaś co do zmieniania pieluchy. Zdaje się, że tatuś nie przewidział, że ktoś wejdzie do kapliczki akurat w momencie przewijania dzieciaka. Więc też starał się zrobić to dyskretnie. I bądź pewna, że figurka, pod którą na chwilę odłożył pieluchę, na pewno się nie obraziła. A Maryja-Panna-Zawsze-Przeczysta-Dziewica-W Niebie - kiedyś też musiała jakoś Jezuska przewijać, więc jego goły tyłek, zapewne, widziała setki razy. No to się chyba nie zgorszyła za bardzo? Poza tym... pyskówki w świątyni? Awanturować się w kościele nie przystoi, koleżanko. Gniew - to jeden z grzechów głównych!
Odpowiedz@Armagedon: Lenistwo to również grzech i tym właśnie się popisał ojciec dziecka, nie fatygując się nawet, żeby zejść do zakrystii. Z resztą już widzę minę księdza, który wchodzi do konfesjonału na spowiedź i widzi matkę karmiącą piersią.
Odpowiedz@ZebraPajama: "zresztą", "z resztą" to może wysuwać się ręka kasjerki. Wiem, piekielni nie lubią poprawiania błędów, ale uważam, że język polski trzeba szanować i starać się unikać błędów.
Odpowiedz@Crook:Przepraszam, postaram się poprawić i pisać poprawnie :)
Odpowiedz@Crook: na to już za późno. Zamiast używać cudzysłowu i pisać "matka" i "ojciec" gdy chcemy podkreślić osobę z odpieluszkowym zapaleniem mózgu piszemy te słowa z błędami. Dla mnie to jest po prostu przykre. Patrzy się na te słowa, zapamiętuje i rośnie pokolenie analfabetów.
Odpowiedz@Armagedon: no rzeczywiście, przewijaj dzieciaka w miejscu publicznym, bo tak trudno przewidzieć, że ktoś wejdzie.
Odpowiedz@Armagedon: A ja sie dla odmiany zgodze z armagedon, przynajmniej czesciowo. Ojciec co prawda nie powinien przewijać dziecka w tym miejscu, nie dlatego, ze to kosciol, ale dlatego ze to miejsce publiczne. Ale sam papież mowil o tym, ze jak najbardziej mozna karmic na mszy, wiec wlasciwie, czemu nie mozna skorzystac z pustego konfesjonalu?
OdpowiedzA co do karmienia piersią w kościele - proponuję zapoznać się z niedawną wypowiedzią Papieża - choćby tu: https://www.wprost.pl/swiat/10037912/Ktos-tu-jest-glodny-Papiez-zachecil-mamy-do-karmienia-w-Kaplicy-Sykstynskiej.html Konfesjonał w tym celu zdecydowanie bym odradzał - jeszcze ktoś się nie przyjrzy i zacznie się spowiadać... zaraz mi się film Ciało przypomniał.
OdpowiedzTak szczerze to kościół w końcu przydał się do czegoś. Nie trzeba było przewijać w restauracji.
Odpowiedz@drogowit: To spróbuj w meczecie ;)
Odpowiedz@imhotep: Chętnie, tylko najpierw muszę jakieś dziecko skołować :D
OdpowiedzCo do karmienia... Tydzień temu babce zaczęło ryczeć dziecko w kościele, oczywiście wywalila cyca na wieszch i karmimy. Cóż, była to już ostatnia msza i mało osób, ale starsze dziecko tej pani musiało ją dobić krzycząc na pół kościoła: Mamo ja też chcę cycusia! Uroczo! Ja rozumiem dzieci, głodne... ale czy tak trudno odciągnąć mleko do butelki?!?!
Odpowiedz@flav: Papież zachęcał matki do karmienia piersią w Kaplicy Sykstyńskiej. Także ten tego ;) No i wszystko można zrobić dyskretnie, może byłaś już kilka razy 2 metry od matki karmiącej piersią, tylko o tym nie wiedziałaś ;)
Odpowiedz@flav: Nie jestem zwolenniczką karmienia w miejscu publicznym. Ale nawet jeśli nie da się tego uniknąć można to robić na tyle dyskretnie, że otoczenie się nie zorientuje. Natomiast odciąganie nie zawsze jest rozwiązaniem. Mój młody, jak skończył 3 miesiące, przestał akceptować butelkę i smoczek. Próba podania kończyła się wymiotami. Wypróbowałam chyba wszystkie firmy na rynku i nic. Pozostała nam tylko natura.
Odpowiedz@LittleM: A czym podawałaś napoje? Przecież musiały być jakieś rumianki, soczki, itp...?
Odpowiedz@Naa: nie musiały, dziecku karmionemu piersią nie trzeba podawać innych płynów...
Odpowiedz@pasia251: Nie chodzi o płyny - soczki zawierają witaminy, ziółka podaje się, gdy dziecko ma kolkę, czy inne tego typu dolegliwości. I nie może być tak, że dziecko pije np. rok tylko mleko matki, a później nagle dostaje coś całkiem nowego - trzeba to wprowadzać stopniowo, i jak, skoro nie przez smoczek?
Odpowiedz@Naa: może najpierw zapoznaj się z tematem a potem wypowiadaj? Wierz mi, doskonale wiem jak i czym żywi się/poi dzieci... 3 miesięczne dziecko nie potrzebuje nic poza cyckiem. Później rozszerze się dietę, a płyny można podawać choćby z niekapka. Butelkę ze smoczkiem można całkowicie pominąć.
Odpowiedz@pasia251: No rzeczywiście, dopiero od Ciebie te prawdy objawione do mnie dotarły, wcześniej myślałam, że niemowlęta żywi się kotletami... Moje pytanie do @LittleM było logiczne i zasadne; skoro już się wtrąciłaś, to warto by było, żebyś się skupiła na temacie, a nie na udowadnianiu, że wiesz lepiej. "Oświecanie" mnie, czego NIE potrzebowało dziecko poniżej trzech miesięcy, nie jest odpowiedzią na pytanie o to, co działo się później, i podobnie nie są nią przypuszczenia, gdy pytałam o fakty.
Odpowiedz@Naa: Diete dziecka rozszerza sie przez podawanie posiłków stałych czyli smoczek nie jest potrzebny.
Odpowiedz@Naa: Picie soków jest bardziej szkodliwe niż dobroczynne, powie ci to każdy pediatra i dietetyk. Rozwijanie diety dziecka powinno trwać od 4-6 miesiąca życia, ale najlepszymi produktami do tego są gotowane owoce i warzywa, najlepiej niezbyt słodkie, nie sok! Soki nie zawierają NICZEGO, czego nie miałyby całe owoce czy warzywa (przetarte lub gotowane), a dodają do diety mnóstwo cukru i sprzyjają próchnicy, bo dzieci często zaczynają sączyć je nawykowo, dla smaku. Dla porównania mleko nie jest tak szkodliwe, bo po pierwsze ma odczyn zasadowy, który nie sprzyja rozwojowi bakterii próchniczych, po drugie zawiera cukry mniej "smakujące" tym bakteriom. Fun fact: Picie hektolitrów soków to najczęstszy powód tzw. "niejadztwa". Tak, dziecko może najeść się sokiem. Nie, to nie moze być substytut owoców i warzyw, ani tym bardziej obiadu.
Odpowiedz@slothqueen: Litości, a GDZIE ja pisałam, że mam na myśli soki słodkie? Albo że sok ma coś, czego nie ma w całych warzywach/owocach?? I w ogóle skąd pomysł, że nie mam pojęcia o wartościach odżywczych różnych pokarmów? Akurat miałam na myśli głównie soczki z warzyw (jak sprawdzałam ostatnio, na topie wciąż utrzymywała się marchewka, niekoniecznie sama - czy coś może się zmieniło?), i nigdzie nie wspominałam, że nie może być w tym soku dodatku przetartego warzywka. Tyle, że błonnik lepiej wprowadzać stopniowo, jak wszystko zresztą. Tego, że wyobrażam sobie, iż sok może zastąpić normalne posiłki, też nie pisałam, podobnie, jak mnóstwa innych bzdur. Czy tak trudno przeczytać te parę zdań, nie dośpiewując sobie nie wiadomo czego jeszcze?
Odpowiedz@Naa: no niestety nie masz pojecia, bo kazdy sok jest slodki takze z marchewki. i dlaczego blonnik nalezy wprowadzac stopniowo? pierwsze slysze. a nawet jesli zamierzasz podac dziecku sok razem z przetartym warzywem to mozesz go podac lyzeczka. naprawde sa ludzie ktorzy nie uzywaja butelek wcale.
Odpowiedz@Naa: Naprawdę uważasz, że mleko matki trzeba suplementować soczkami z czegokolwiek? Cóż takiego dobrego jest w soczkach, czego mleko zdrowej matki nie zawiera?
Odpowiedz@Felina: @butelka: cóż, jak dla mnie starczy już karmienia trolli i udowadniania, że nie jestem wielbłądem. a na swoje pytania znajdziecie informacje w wielu miejscach w sieci, najpewniej zresztą po prostu w Wikipedii. Miłego googlowania.
Odpowiedz@Naa: Ee, że co? Kto tu jest trollem niby? Mnie pediatra kiedyś opieprzyła, za dawanie soku okazjonalnie dziecku. Ale chodziło raczej nam o to, że sok, woda, koperki nie są konieczne dla dziecka do pół roku, a powyżej dziecko umie już pić z kubka (niekapka, albo zwykłego) więc da się wychować dziecko bez butelki. Ale każdy robi jak uważa.
Odpowiedz@Naa: ten post to dowód na to, jak daleko moze zajść branie wszystkiego do ciebie. komentuję jedno, jedyne zdanie, które napisałaś, i brzmi ono: "Przecież musiały być jakieś rumianki, soczki, itp...?" Otóż, nie musiały, bo soki są szkodliwe, i tłumaczę dlaczego. Moja wypowiedź nie powstała jako antyteza twojego posta, tylko wyjaśnienie, dlaczego się z nim nie zgadzam.
OdpowiedzDobrze, że Jezus nie fajdał w pieluchę... no bo jak to tak? kupa w żłóbku?
OdpowiedzWydaje mi się, że równie nie na miejscu było kładzenie pieluchy przed figurą Matki Boskiej co awantura w kościele w tej sprawi. A co so komentarzy - odnoszę wrażenie, że większa nagonka jest na kobiety karmiące piersią dzieci w miejscach publicznych (choć sama nie jestem za tym, a jak karmiłam to starałam sie robić to jak najdyskretnien) niż np. na facetach wywalających swoje "interesy" i szczających pod murkami i drzewami.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2017 o 10:19
@majkaf: nagonka może i tak, ale to szczanie pod murkiem jest karalne, nie karmienie piersią.
OdpowiedzKarmienie w pustym konfesjonale, to nawet niezły pomysł - przynajmniej dyskretnie (bez machania cycem przed oczami osobom, siedzącym tuż obok) i względnie spokojnie. Ale kładzenie brudnej pieluszki na ołtarzu, ze wszystkich możliwych miejsc?? Czy ten ojciec położyłby też taką pieluchę we własnym domu, na stole, przykrytym białym obrusem i gotowym do postawienia jedzenia? Bo chyba nie, i w kościele też nie powinien, ani katolickim, ani w świątyni jakiejkolwiek innej religii. Tłumaczenie, że "nie pomyślał", to poziom pięciolatka, nie dorosłego - w końcu mógł kogokolwiek spytać, co powinien zrobić - jego ego może by przetrwało przyznanie, że czegoś nie wie? A w toalecie w zakrystii byłoby mu też na pewno wygodniej, i ksiądz na pewno wolałby udostępnić swoją łazienkę, niż zastanawiać się, czy coś z pieluchy nie skapnęło w kościele, i nie będzie później "wzbogacać" atmosfery.
Odpowiedz@Naa: u nas poza mszami zakrystia jest zamknięta... zwłaszcza, jeśli ksiądz siedzi w tym czasie w konfesjonale... lepiej, w zakrystii nie ma ubikacji czy łazienki, więc mógłby to dziecko ewentualnie przewinąć na stole...
Odpowiedz@pasia251: No, to musi być w pobliżu inne miejsce, gdzie jest toaleta - jakoś nie wierzę, że wszyscy kolejni księża, którzy przybywają do tego konkretnego kościoła, mieli i mają stalowe pęcherze, i żaden nie pomyślał, że warto by mieć gdzie choćby nabrać wody, kiedy się robi porządki w kościele. Znów: należałoby (tylko, a dla niektórych - aż) spytać.
Odpowiedz@Naa: Ja naprawdę muszę przeprosić wszystkich tych, o których myślałam, że historie o karmieniu i pieluchach zmyślili, ale byłam ostatnio świadkiem kumulacji. Pani najpierw nakarmiła dziecko na środku sali restauracyjnej (oczywiście ani myślała się zakryć, a siedziałam akurat na wprost, więc naprawdę wiele mogłam zobaczyć, zwłaszcza, że dziecko nie było zainteresowane jedzeniem tylko na każdy odgłos rozglądało się wokół), a później przewinęła dziecko, po czym pielucha wylądowała na stoliku. Dobrze, że już mieliśmy wychodzić, bo zrobiło mi się niedobrze. Płacąc za obiad głośno poprosiłam kelnera, żeby dobrze zdezynfekował stolik obok skoro leżał tam brudny pampers. Chyba im się w końcu głupio zrobiło. Uprzedzając pytania, restauracja z dużą łazienką i ładnym nowym przewijakiem.
Odpowiedz@Naa: jest plebania, tyle że jak ksiądz jest w kościele to plebania zamknięta na głucho... Ksiądz oczywiście dostęp do łazienki ma. Nie za to toalety dla wiernych.
Odpowiedz@Madeline: Współczuję wrażeń, ale zupełnie się nie dziwię. Sama widziałam, jak matka w biały dzień wysadzała dwuletnią dziewczynkę na trawniczku przy bardzo ruchliwym skrzyżowaniu - o szerokość parkingu od wejścia do supermarketu, gdzie oczywiście jest toaleta z przewijakiem, i może o dwadzieścia metrów od urzędu, gdzie również są toalety. Na zwrócona uwagę odparła, że dziecko by "tak daleko" nie wytrzymało... (To chyba na takie sytuacje wymyślono pieluszki?) Później pomyślałam, że może należało ją postraszyć pedofilami, którzy mogliby namierzyć dziecko, gdy prezentowała je bez majtek w centrum miasta. Zresztą diabli wiedzą, czy w tym tłumie naprawdę jakiegoś nie było :|
Odpowiedz@Naa: nie wiem czy dzieckoby wytrzymalo, ciezko ocenic, zwlaszcza ze nie wiadomo jak blisko wejscia jest toaleta w markecie. Ale nie, pieluszki nie są na takie okazje, ponieważ jak już dziecko jest odpieluchowane, to zakładanie pieluchy je uwstecznia. Naa, ty chyba nie masz dzieci nie?
OdpowiedzTakie historie jeszcze bardziej umacniają mnie w przekonaniu, że aktualna wersja katolicyzmu to temat godny najwyżej politowania i uśmiechu pod nosem. Skoro nawet wyznawca tej religii (bo chyba w celach wyznaniowych odwiedzał tę kaplicę?) wykłada na jej symbol pakunek z g*wnem, to jak ateista lub innowierca ma tę religię szanować? Polscy „katolicy” to banda pozerów, która założyła sobie kiedyś zakład Pascala i żarliwie się go trzyma. Szkoda tylko dzieci wychowywanych w schizofrenicznej atmosferze lulajże-jezuniowej, ale nie mających pojęcia co po co i dlaczego. To przewijane dziecko albo kiedyś pójdzie po rozum do głowy i będzie prawdziwie wierzyć lub prawdziwie nie wierzyć, albo przewijać pod Maryjką własne dziecko.
OdpowiedzNie no ok, ja rozumiem "piekielność" tego faceta ale po pierwsze, to musicie wziąć pod uwagę drogie panie, że my faceci, mamy całkiem inne poczucie estetyki niż Wy. On nie zrobił tego celowo, po prostu nie widział w tym nic złego. Po drugie chyba nie kłócił się z Tobą prawda? Przyznał Ci rację, że mógł to zrobić gdzieś indziej. Po trzecie nie napisałaś że pobrudził ten obrus więc o co wielkie halo. No i po czwarte, koniec końców to on zajął się dzieckiem, podczas gdy mamusia pstrykala sobie fotki. Nie powiedział " te Karyna Brajanek się zesrał, weź się nim zajmij". Dziecko potrzebowało opieki i facet sprostał zadaniu. Kobietom nigdy nie dogodzisz...
OdpowiedzNie wiem czy dobrze zrozumiałam autorkę tego tekstu....? Matki małych dzieci nie mają wstępu do kościoła?? To nie matka decyduje kiedy dziecko zrobi w pieluchę i to dziecko wie najlepiej kiedy jest głodne,a jego nie interesuje czy jest w tramwaju,kościele czy hipermarkecie....Jak tak bardzo przeszkadza Ci widok pieluchy to nie patrz! Bogu i Maryi z pewnością nie przeszkadza,tak samo jak karmienie w kościele głodnego dziecka...Jak sama będziesz matką to może dorośniesz i zrozumiesz co jest ważne,to co wypada,czy to co trzeba...
Odpowiedz