Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

I tak znowu, miał być komentarz, ale będzie historia z mojej dawnej…

I tak znowu, miał być komentarz, ale będzie historia z mojej dawnej pracy.

Tak się złożyło, że swojego czasu pracowałem zarówno w dziennym domu dla osób z chorobą Alzheimera, jak i byłem konsultantem w zakładzie opieki długoterminowej, co sprawiało, że czasem mój podopieczny przechodził z jednej mojej pracy do drugiej. I to właśnie o takiej sytuacji będzie mowa.

Nieszczęśliwą bohaterką będzie Pani Joasia, która z kobiety rzutkiej, aktywnej sportsmenki i wg relacji męża ciepłej i kochanej żony, zmieniła się w wybuchową, niesprawną fizycznie osobę. Miała tego pecha, że Alzheimer skumulował się z udarem niedokrwiennym, który zaatakował mowę i odebrał sprawność w rękach.

Zajęło nam to trochę czasu, ale dzięki współpracy z psychiatrą i neurologiem oraz opiece męża zaczęła się usprawniać i, przy odrobinie cierpliwości, była kontaktowa, uśmiechnięta i na miarę swoich możliwości samodzielna. Niestety zdarzały jej się napady złości, podczas których trudno było nad nią zapanować i podczas jednego z nich, wywróciła się i złamała biodro. Skutkiem tego trafiła na operację i...

Trafiła już do mojej drugiej roboty. Kiedy ją przywieźli, szczęka mi opadła. Pani Joasia była skuta lekami uspokajającymi do tego stopnia, że była sztywna jak deska i ledwo wodziła oczami. Kiedy na następny dzień trochę przejaśniała, próbowałem z nią porozmawiać i choć wyraźnie mnie poznała, to nie była w stanie zrobić nic więcej niż wybełkotać kilka dźwięków i lekko ścisnąć mi dłoń.

Z rozmowy z mężem dowiedziałem się, że na ortopedii odstawiono jej wszystkie leki i choć rodzina uprzedzała, że jest ustawiona przez psychiatrę i bez tego będzie pobudzona, to wszyscy mieli ich informacje głęboko. O ile rozumiem to ze względu na narkozę, to zostawienie jej po operacji bez żadnego leku sprawiło, że wróciły najgorsze objawy otępienia. Joasia stała się agresywna, broniła się przed pielęgniarkami, próbowała bić, więc została spacyfikowana farmakologicznie do wspomnianego poziomu deski. Bez konsultacji z psychiatrą dostała silny neuroleptyk, zamiast choćby próby włączenia jej leków, które na nią działały.

Niestety po takim "leczeniu" nadawała się tylko do opieki długoterminowej. Nasz lekarz tylko pokręcił głową i stwierdził, że się wypłucze i trzeba mieć nadzieję. Niestety nie zdążyła, złamanie, operacja, znieczulenie, a potem dowalenie lekami i kilkanaście dni leżenia plackiem zrobiło swoje...

Zgasła po paru dniach, we śnie.

Szlag...!

by WilliamFoster
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
22 22

Moja mama była lekarzem i zwykle nie chcę przesądzać o czyjejś winie na podstawie wpisu na portalu, ale jeśli były popełnione błędy w miejscu gdzie była przeprowadzana operacja to warto by tym zainteresować sąd?

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
8 10

Z tego co pamiętam, to rodzina chciała nawet podjąć jakieś kroki prawne, ale chyba zrezygnowali. Swoja droga, to co udowodnisz? Stan pacjentki mógł być spowodowany przez wiele przyczyn, bezpośredniego zwiazku przyczynowo-skutkowego nie nie udowodnisz, a poza tym, to przecież nie zmarła w szpitalu, prawda? Co dziwne oddział ma dobrych chirurgów i opinię, więc zwalił anestezjolog.

Odpowiedz
avatar katem
2 2

@WilliamFoster: Proces leczenia jest do sprawdzenia w dokumentacji medycznej, i jesli faktycznie odstawili leki, i potem ich nie włączyli, to jest co najmniej błąd w sztuce lekarskiej i rodzina jednak powinna podać ich do sądu. Nawet nie po to, aby uzyskać odszkodowanie, ale aby ustrzec innych pacjentów przed takim traktowaniem. Z drugiej strony - niby eutanazja jest zabroniona, ale stosunek wielu (zbyt wielu) lekarzy do ludzi starych pokazuje, że ta idea przyświeca działaniu NFZ i wielu lekarzom.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 23

jak czytam albo widze takie przypadki, to zdecydowanie pozostaje przy mojej decyzji- jesli przydarzy mi sie cos takiego, co uczyni mnie niesprawna, niesamodzielna, zalezna od innych, jesli zalapie otepienie, demencje, Alzheimera, to prosze mnie wywiezc gdzies, gdzie eutanazja jest legalna i jej dokonac nie chcialabym byc ciezarem dla bliskich mi osob a i dla pani Asi tkaie zycie pewnie wesole nie jest

Odpowiedz
avatar GlaNiK
5 19

@bazienka: Powiedz mi czego nie zrozumiałaś kiedy ostatnio o tym wspomniałaś i ktoś Cię uświadomił, że nikt nie wyrazi zgody na eutanazje jeżeli nie będziesz w stanie samodzielnie, w pełni władz umysłowych, podjąć takiej decyzji? A sama niesprawność fizyczna raczej może zostać odrzucona jako powód eutanazji. W tych krajach gdzie to jest legalne jakoś nie bardzo się spieszą do jej wykonywania tak o!, już! bo pacjent tak stwierdził, tylko dlatego, że stał się niesprawny.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 15

@GlaNiK: powiedz mi czego nie zrozumieles w moim dopisku, ze zrobie notarialny dokument TERAZ jak jestem w pelni sprawna umyslowo? moge go sobie aktualizowac dopisujac, ze nadal sie zgadzam, co kilka lat i wyznaczyc wykonawce lub kilku w razie wu

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
-2 10

@bazienka, myślę, że nie masz szans na eutanazję. Bo gdzie znajdzie się bydle, ktore zechce "wyciągnąć wtyczkę" tak miłej, uczynnej i wspaniałej osobie jak Ty? Niemożliwe...!

Odpowiedz
avatar obserwator
-5 13

@GlaNiK: To się zdziwisz! Koleżanka hajtnęła się z Holendrem (rodowitym) i mieszka w tym kraju. Eutanazja jest tam zjawiskiem tak powszechnym, że nie zwraca szczególnej uwagi. Jest pielęgniarką. Niestety, muszę Cię też zmartwić: Z rozmów z nią wynika, że i własną matkę by "wyłączyła". A na pewno z naszej pogadanki i pytania o kupno kałamarza w Niderlandach (jakość najlepsza) do jednej drukarki - mama często do niej przylatuje i trzeba sobie wydrukować bilet. Kałamarz już się zaczopował i nie da się go nabijać. Kiedy mogę, to drukuję ja, natomiast gdy mnie zabraknie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2017 o 17:45

avatar Armagedon
-1 3

@obserwator: A co? Na tamten świat JUŻ się wybierasz?

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@bazienka: Tak, ale niestety wiadomka, że wszyscy dookoła będą wiedzieć lepiej, co dla Ciebie jest dobre i skażą Cię na tortury do końca życia. Empatia jest na takim poziomie, jakim jest, niestety, u ludzi.

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

@Armagedon: Testament mam sporządzony, owszem. :-D

Odpowiedz
avatar hulakula
7 7

IMO powinni być niezależni biegli sądowi do takich spraw. bo jak teraz jest-to słabo to widzę- gdy kolega opiniuje kolegę. wtedy ma zawsze "z tyłu głowy" myśl, że się wyklucza z tego środowiska. wystarczy poczytać sprawozdania z rozpraw o błąd medyczny- że nieraz przy ewidentnych błędach w sztuce, koledzy zaopiniują, że wszystko było ok.

Odpowiedz
avatar Michail
9 9

@hulakula: Można poprosić o opinię biegłego z zagranicy. Niestety trzeba ponieść koszty, które do małych nie należą.

Odpowiedz
avatar Gabs
2 2

Przerabiałam to samo z moją matką. Trafiła nagle do szpitala na prosty zabieg. Przez 48 godzin nie podali jej leków, które stale brała. Twierdzili zresztą, że ich nie przywiozłam. Transportem medycznym przyjechała do domu przypominając sztywną deskę. Kilka godzin później ponownie trafiła do szpitala, na szczęście innego, bo pojawiły się problemy z oddychaniem. Myślałam, że lekarz izby przyjęć rozszarpie mnie na strzępy, bo myślał, że to kolejna staruszka, której cwana rodzina leków nie podała, bo chce jechać na wakacje. Jedną awanturę później zastanawiał się, czy powiadamianie prokuratury coś w ogóle da, czy przypadkiem nie będą kryć się wzajemnie. Stan matki już się nie poprawił, tydzień później trafiła do ZOL. Złożyłam skargę do NFZ oraz do szpitala do rzecznika praw pacjenta. Nie powiem, co sądzę o odpowiedzi od jednego i drugiego, bo nie będę się wyrażać. Oczywiście wszystko było w porządku. Nie miałam siły iść do sądu i nie dziwię się tym, którzy nie idą.

Odpowiedz
Udostępnij