Nie wiem, czy piekielne, ale na pewno bardzo przykre.
Kilka miesięcy temu, przed wyjazdem do pracy jako opiekunka, załatwiłam sobie 'na próbę' coś w rodzaju praktyk w prywatnym domu opieki, żeby zobaczyć, co i jak. Przez około 2 tygodnie przychodziłam na dyżury i przyglądałam się, jak pracują opiekunki, częściowo wykonywałam ich obowiązki w ramach nauki itd.
Mam też pracującą tam jako pielęgniarka Mamę. Mama jest takim archetypem 'siostry' idealnej, w pracy osoba niesamowicie empatyczna, ciepła, w dodatku ma właściwie ponad 40-letnie doświadczenie i po prostu czuć, że zna się na swojej robocie.
Czas na właściwą historię.
Pierwszego dnia miałam pomagać pani Asi (imiona zmienione), opiekunce. Na samym początku, bardzo słusznie, zabrała mnie do sali z przykutą do łóżka kobietą. Właściwie to średnio przypominała człowieka, bliżej jej było do ufoludka z kreskówki. Moja 'instruktorka' głośno i wyraźnie przedstawiła panią:
- To jest Stasia, nasza roślinka. I jak Iksowate? Nie wystraszyłaś się jej? Bo ja za pierwszym razem uciekłam i nie chciałam wracać, hihi.
Faktycznie wrażenie niezbyt przyjemne. No ale przecież takich widoków się spodziewałam, tyle że ta pani wodziła za mną wzrokiem i to, jak mi się wydawało, dosyć świadomie.
No nic to. Pracę wykonałyśmy, ja nie dałam dyla. Jest dobrze.
Następnego dnia moja Mama pomagała opiekunkom przy kolacji i karmiła Stasię, bo Stasia podobno od innych jadła niechętnie. Dziwne, prawda? Cóż, dziwniejsze było to, że Mama mnie Stasi przedstawiła i powiedziała w prostych słowach, po co tu jestem. Rozmawiała z nią, ta jej odpowiadała, co prawda nieartykułowanymi dźwiękami, ale można było się zorientować, kiedy mówiła ‚tak', a kiedy ‚nie’.
Po wyjściu z sali opisałam Mamie sytuację z dnia poprzedniego i zapytałam, jak to jest z tą Stasią. Mamie zrobiło się bardzo przykro i powiedziała, że według niej i dzieci tej pani jest ona świadoma, ale ciało protestuje. Lekarz to podobno potwierdził.
Cóż, mam nadzieję, że Stasia przy okazji jest też głucha i nie usłyszała, jak przeraziła biedną Asię.
Dom opieki
Popraw, bo oczy wygryza - przykuta do lozka, nie przykluta.
Odpowiedz@Limek: poprawione! Mam okropną dysleksję ze wszystkimi z nią zwiazanymi fajerwerkami, a i telefon nowy, więc błędów nie poprawia jeszcze:). Przepraszam i obiecuję ortograficzna poprawę;)
Odpowiedz@Iksowate: A za co te minusy? Dysleksja to dysfunkcja jak każda inna, charakteryzująca się między innymi właśnie przestawianiem / dodawaniem liter. A autorka wcale się nie obraża za prośbę poprawy, tylko jest wyraźnie zadowolona, że ktoś błąd wyłapał i tenże błąd poprawia.
Odpowiedz@I_m_not_a_robot: Podejrzewam, że za samo przyznanie się do dysleksji... Chociaż również nie rozumiem po cholerę od razu minusować, skoro Iksowate po prostu przyznała, że ma problem. No i podziękowała za pokazanie go, a nie stwierdziła, że jej wolno bo jest dys. Cóż, może ci minusujący nie potrafią czytać ze zrozumieniem? ;]
Odpowiedz@Lucario: tyle ze przyznanie sie do dysleksji nic nie zmienia, trzeba jeszcze nad soba pracowac Iksowate, bardzo Cie lubie, ale jest slownik w telefonie czy komputrze... mialam w klasie kolezanke z dysleksja, sprawdziany oczywiscie bez patrzenia na bledy, ale dodatkowo zdawala testy z zasad ortograficznych, interpunkcjyjnych, dodatkowe dyktanda, lektury, nie bylo " zmiluj" dzis skonczyla medycyne, jest neurologiem
Odpowiedz@bazienka: to nie jest tak, że nie znam ortografii. Zanim dostałam opinię z poradni/od polonisty (też bierze udział w tym procesie, musi jakieś papiery wypełnić) musiałam udowodnić, że znam reguły. Tak to się przynajmniej odbywała niecałe 10 lat temu. A i w konkursach tez brałam udział i zajmowałam dosyć wysokie miejsca. Poza tym w ciągu tygodnia czytam czasem więcej niż statystyczny Polak przez rok (czyli podobno trochę ponad jedna książka;p). Po prostu, kiedy piszę dużo i szybko robię takie głupie błędy jak 'standarcik' i 'kąpozytor'. Dodatkowo myle 'r' i 'l', ale to wynika z mojej wady wymowy raczej. Typowy dyslektyk zna (powinien) zasady ortograficzne tylko ich nie stosuje. To generalnie dosyć złożona sprawa. I co do słownika. Uciekło Ci, Bazienko, że dopisałam iż mam nowy telefon i jeszcze nie 'nauczył' się pisać:p. Wykrywa błędy tam, gdzie ich często nie ma
Odpowiedz@bazienka: A czy to, że gdzieś, czasem, wkradnie się błąd pokazuje, że się nad sobą nie pracuje? Świat nie jest pełen ludzi perfekcyjnych w każdym calu ;)
Odpowiedz@Iksowate: nie ucieklo mi, po prostu myslalam, ze telefony maja wgrany jakis podstawowy slownik, ktory mozesz rozszerzac- nie mam smartfona, tak mi powiedziano :) i absolutnie nie chcialam reszta komentarza urazic Cie personalnie, po prostu mierzi mnie zaslanianie sie papierkiem bez pracy wlasnej, a z takimi przypadkami zazwyczaj sie spotykam ( 4 bledy ort w jednym zdaniu i to typu " niema", "TRUJKĄD" it., jednak powalaja mnie na lopatki a osoba nonszalancko- no mam dysortografie...)
Odpowiedz@bazienka: techniczna informacja, smartfony mają faktycznie podstawowy słownik. Może trochę więcej niż podstawowy, ale każdego słówka w nim nie ma. Mam opcje, że telefon 'uczy się' z smsów i innych takich. Ale jeszcze nie użyłam słowa przykuty;p Papierek w życiu ucznia dużo pomaga, moim największym problemem jest dysgrafia i naprawdę wiele bym dala, żeby mieć lepsze pismu, a ćwiczenia w moim przypadku g... Dają. Co mi po papierka skoro nie umiem ładnie napisać życzeń urodzinowych dla Mamy? Zresztą orrografy mnie sam wkurzają. Tym bardziej jeśli widzę je u siebie
Odpowiedz@bazienka: Akurat co do poprawności, to Tobie milion razy powtarzałam, że pomiędzy nawiasem a jego zawartością nie stawia się spacji, a widzę, że nadal tak robisz. Wybacz, ale kiedy widzę kogoś, kto, samemu pisząc niepoprawnie, krytykuje błędy innych, to nóż mi się w kieszeni otwiera. PS. Dotyczy to także cudzysłowu, natomiast przed myślnikiem ta spacja być powinna.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2017 o 22:44
ja mam naprawde nadzieje, ze pani Stasia ma problem ze sluchem, bo nie wyobrazam sobie, jak niewymownie musialoby byc jej przykro po uslyszeniu " nasza roslinka" i tekstu o wygladzie dodatkowo mam wrazenie, ze pani Asia tak grzecznie do tej kobiety sie odniosla ze wzgledu na ciebie, skoro nie powstrzymala sie nawet od tych przykrosci i nie uznala, ze jest w tym cos zlego...
Odpowiedz@bazienka: powiem ci, że do pracy opiekunki (nie pielęgniarki, to różnica w domach opieki - na szpitalnych oddziałach ZOL 'piguły' robiły wszystko, przynajmniej parę lat temu) nie potrzebujesz wysokich kwalifikacji (patrz ja;p), jej zadaniem jest umycie, przewinięcie pacjenta, rozdanie kolacji i posprzątanie obiektu. Nic wielkiego. Mam wraznie, że wiele poznanych tam kobiet pracuje w tym zawodzie z przypadku, nie mają za grosz empatii, ludzi ze wszelkimi alzheimerami (nie znam sie, mam na myśli 'duze dzieci') zbywają, byle mieć czas na fajkę. A Asia to jest taki typ 30-kilkuletniej blachary z motylkiem na tyłku, która bardziej pasuje do wiejskiej dyskoteki niż do tego typu pracy.
Odpowiedz@Iksowate: wiem wiem, czasem swiadcze tkaie uslugi mojej przyjaciolce, kiedy jej opiekunka zachoruje lub wyjezdza- Kasia jezdzi na wozku, a ja pielegniarka nie jestem jednak zawsze dbam, by czynnosci, w ktorych uczestnicze, rpzebiegaly w milej atmosferze i nie naruszaly jej granic intymnosci, czy jakichkolwiek innych nie wyobrazam sobie takiego zachowania, jakie prezentuje Asia, ani do osoby znajomej, ani obcej...
Odpowiedz