Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zacznę od tego, że jakieś dwa tygodnie nadszedł moment rozwiązania i na…

Zacznę od tego, że jakieś dwa tygodnie nadszedł moment rozwiązania i na świecie pojawiła się wyczekiwana przez całą rodzinę Anielka. :)
O piekielnościach mojej teściowej mogę napisać całą trylogię, ale dzisiaj o tym jak zniszczyła najlepszy dzień (i cały kolejny tydzień) mojego życia.

Stres ogromny, mimo przygotowania (torbę z wyprawką od tygodnia woziłam w bagażniku i całe dnie przesiadywał ze mną ktoś z rodziny coby ciężarna nie musiała tramwajem jechać do szpitala). Jednak ze względu na to, że to moje pierwsze dziecko, a i lat mam niewiele, to najbardziej wyczekiwaną osobą na porodówce nie był mój narzeczony tylko mama. Gdy się pojawiła odetchnęłam z ulgą, chociaż pojawiła się z Piekielną Teściową (PT).

Ta oczywiście, mając tylko jednego syna, postawiła sobie za cel dbanie o mnie i instruowanie mojej mamy, (która w przeciwieństwie do PT wychowała 5 dzieci) jak ma się zachować. Piekielności z tego dnia było tak dużo, że przytoczę te (moim zdaniem) najgorsze.

I. Ale ja chcę.
Jej marzeniem (sic!) od zawsze było wzięcie swojej wnuczki, zaraz po urodzeniu, na ręce. Nieważne, że ja jako matka powinnam ją wziąć na ręce pierwsza. Ona chce i już.
I dlaczego powiedziałam lekarzowi, że chcę żeby to moja mama była przy porodzie? Nie ma takiej opcji! Ona będzie i już. Próbowała nawet wcisnąć lekarzowi łapówkę, żeby zmienił nazwisko mojej mamy na jej, bo to ona chce wejść i już!

II. Pouczanie.
"Pani Kasiu! Niech pani jej nie podaje wody, bo dziecko się jeszcze utopi!" - hit wieczoru. Generalnie mama wyszła z zszarganymi nerwami ze szpitala, bo takich absurdalnych uwag było więcej. Gdy PT pojechała do domu, to właśnie moja rodzicielka najbardziej odetchnęła z ulgą.

III. Jedynak.
Jak już wspomniałam mój narzeczony jest jedynakiem. Gdy wpadł do szpitala (wiedział, że nie wejdzie na salę. Nie chciałam tego, on to zrozumiał), nadbiegła PT i zaczęła lament "O Marcinku, ty jesteś takim delikatnym chłopcem(!), nie możesz oglądać takich rzeczy. Mamusia wejdzie za ciebie na salkę, dobrze?". Gdy odrzekł jej, że wcale się tam nie wybiera, bo to dla mnie więcej stresu PT zaczęła mnie obrażać. Po wyzwiskach o nieodpowiedzialnych pseudomatkach, i nazywaniem mnie samicą psa stwierdziła, że na pewno zdradziłam jej syneczka, dlatego nie chcę go na sali.

IV. Największa piekielność, po której moja "wspaniała" teściowa ma zakaz zbliżania się do całej rodziny, wystosowany przez mojego przyszłego męża.

Tuż po przyjściu na świat maleństwa, lekarz pozwolił podać mojej mamie dziecko (zamiast pielęgniarki) w moje objęcia. Potem wyszła przekazać dobre nowiny rodzinie (córeczka piękna i zdrowa). Nie zdjęła jednak odzieży ochronnej, na której zostało trochę krwi, w momencie kiedy podawała dziecko.
PT jak to zobaczyła to wpadła w szał. Zaczęła wyzywać moją mamę od złodziejek(!), że ukradła jej wnuczkę(!). Następnie zwyzywała ją od brudnych ku*ew, które fetyszyzują się babraniem w cudzej krwi!

Możecie się domyślić reakcji mojego lubego, który (ocierając mojej mamie łzy - była dość zmęczona i po tych przykrych słowach po prostu zaczęła płakać) dość dosadnie, używając wszystkich znanych bluzgów w języku ojczystym, wyrzucił swoją matkę ze szpitala.

A to, co działo się tydzień po porodzie to długi i tak samo piekielny temat na kolejną historię.

Szpital

by deParis
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lostsoul
21 23

A jesteś pewna że ona nie jest chora psychicznie czy coś? Bo to brzmi mocno niepokojąco... Ona tak zawsze? No bo z tego co czytam to syna ma normalnego więc może coś jednak być w tym wszystkim. Ale mimo wszystko gratuluję zdrowej córeczki! :D

Odpowiedz
avatar deParis
16 18

@Lostsoul: Odkąd pamiętam to tak ma. Najpierw myślałam, że po prostu czuje się zobowiązana sprawować kontrolę jako głowa rodziny ("teść" ich zostawił, kiedy luby miał dwa latka i od tamtej pory nie ma z nim kontaktu). Aż tak mi to nie przeszkadzało, ale z czasem zaczęła próbować robić po swojemu w moim domu rodzinnym (tak, starała się nawet ustawić mojego ojca).

Odpowiedz
avatar deParis
10 12

@Lostsoul: i dziękuję, było trochę obaw, ale mała zdrowa i nawet rzadko kiedy płacze. :D

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@deParis: jak tak czytam, to wcale sie nie dziwie, ze tesc ja zostawil- ratowal siebie, tylko powinien zadbac o kontakty z synem...

Odpowiedz
avatar nasturcja
16 22

@healthandsafety: Pierwszy prawdopodobnie był lekarz. Moim zdaniem chodzi o pierwsze chwile z dzieckiem a nie przeniesienie. Zresztą po takim żądaniu nie zaufałabym nawet jeśli chodziłoby tylko o przeniesienie. Najważniejsza na sali jest matka i jej komfort i bezpieczeństwo. Człowiek który od progu nawet nie próbuje ich zapewnić nie powinien być nawet w zasięgu słuchu.

Odpowiedz
avatar deParis
8 12

@healthandsafety: Może nie byłoby w tym nic piekielnego, gdyby nie to, że chodziło o moje dziecko. Tak samo byłoby piekielne, gdyby teściowa rodziła dziecko, a ja bym wpadła do sali i przejęła je z rąk pielęgniarki, bo "to moje marzenie".

Odpowiedz
avatar deParis
17 21

@dorota64: Z narzeczonym zgodnie stwierdziliśmy, że osobą, która powinna być ze mną na sali jest moja mama. Żadne z nas nigdy nie było przy żadnym porodzie, nie mieliśmy pojęcia jak to będzie przebiegać. Ja się bardzo bałam, luby obawiał się, że może zemdleć.. A moja mama, która wydała na świat pięcioro potomstwa wydała się najlepszą opcją. I dalej uważamy, że to był najlepszy pomysł.

Odpowiedz
avatar dzemzbiedronki
11 11

@deParis: To, że nie byliście przy porodzie inie wiedzieliście, co i jak, ma akurat najmniejsze znaczenie - ważne, że lekarz/położna wie :) A co do reszty, w końcu celem towarzyszenia rodzącej jest to, żeby czuła się ona bardziej bezpiecznie i komfortowo. Niepokój, czy osoba towarzysząca sama nie zasłabnie w stresie czy np. nie palnie czegoś głupiego raczej relaksujące nie jest. Najważniejsze, że oboje - i Ty i Twój partner - uważacie, że obecność Twojej mamy podczas porodu była dobryą decyzją. Nawiasem mówiąc, mnie samą o włos ominęła podobna sytuacja - moja teściowa twierdziła, że to ona powinna być ze mną przy porodzie, to mój mąż (który bardzo chciał być ze mną i mnie wesprzeć) nie nadaje się, by mi towarzyszyć (fajne świadectwo wystawiłą swojemu synowi, nie ma co). Problem rozwiązał się zupełnym przypadkiem - musiałam położyć się do szpitala nieco wcześniej, a jak przyszło co do czego, zostałą podjęta decyzja o cesarskim cięciu, więc w sali operacyjnej i tak byłam sama :P

Odpowiedz
avatar tick
3 3

@dzemzbiedronki: Ja przy porodzie przez CC mojego syna byłem (tylko podczas znieczulenie nie mogłem być). Znajoma również rodziła przez CC i jej mąż również był przy tym.

Odpowiedz
avatar dzemzbiedronki
3 3

@tick: Czyli pewnie sporo zależy od szpitala.

Odpowiedz
avatar tanatos
2 2

@dzemzbiedronki: Bardziej chyba od sytuacji. Ja miałem być przy CC mojej żony (planowana sporo wcześniej), ale że synu się ja świat pchał, koniec końców było cięcie wykonane na szybko, a ja czekałem w pokoiku obok.

Odpowiedz
avatar Crook
2 2

Trochę nie mogę uwierzyć, że wcześniej teściowa tak się nie zachowywała, nie obrażała was i waszej rodziny, nie wymuszała określonych zachowań. Co, nie zauważyliście i nie spodziewaliście się agresji w szpitalu? Przecież takie zachowania nie biorą się znikąd i nie pojawiają się nagle. Nawet jeśli nie kwalifikują się do leczenia specjalistycznego, to powinny wywołać co najmniej całkowity ostracyzm w stosunku do teściowej. Ignorowanie, nie zapraszanie na żadne rodzinne spotkania, brak kontaktu telefonicznego - aż do chwili, gdy zrozumie i zacznie się inaczej zachowywać. Czy twój partner nie potrafi zachować się jak facet i zlikwidować problem? (myślę np. o rozmowie, nie o "rozwiązaniach ostatecznych:-)) Chce narażać ciebie na takie przykrości i upokorzenia? Chcecie mieć taką babcię dla dziecka? Rozwiążcie ten problem jak najszybciej, bo będzie tylko narastał, aż dojdzie do sytuacji, że zaszkodzi to waszemu związkowi albo komuś puszczą nerwy i stanie się krzywda.

Odpowiedz
avatar deParis
5 5

@Crook: Oczywiście, że się zdarzały. To, że znalazła się w szpitalu to czysty przypadek. Rodzice moi i lubego mieszkają na jednym osiedlu, więc bardzo często (niestety) moi rodzice ją widują. Mama mi miała przywieźć do szpitala parę drobiazgów, których zapomniałam (szlafrok, szczoteczka do zębów). Myślę, że jak teściowa zobaczyła moją mamę pędzącą do samochodu z torbą to domyśliła się, co się święci i pognała za nią. To tylko moje spekulacje, ale spodziewałabym się po niej, że "koczowała" przy oknie od kilku dni, żeby wiedzieć kiedy zrobić wielkie wejście w nasze życie...

Odpowiedz
avatar Shineoff
5 9

Całkowicie rozumiem, czemu chciałaś przy porodzie swoją mamę, a nie ojca dziecka, czy nie daj borze szumiący teściową. Sama bym wybrała taką opcję, uważam, że mężczyzna nie musi oglądać porodu z żadnej perspektywy, to jest kobieca i tylko kobieca sprawa. Ps. To zdanie "Tuż po przyjściu na świat maleństwa, lekarz pozwolił podać mojej mamie dziecko (zamiast pielęgniarki) w moje objęcia" - brzmi jakby twoja mama miała brać w objęcia pielęgniarkę :D

Odpowiedz
avatar gggonia
2 2

Przepraszam, ale mi najbardziej żal personelu szpitala który ten cyrk musiał oglądać i znosić.

Odpowiedz
avatar katka1110
1 1

Nie wyobrazam sobie zeby mojego meza nie bylo przy mnie podczas porodu. Bardziej bym sie krepowala przy mamie niz przy mezu. Troche dziwnie to wyglada u was ze jest odwrotnie. Czuje ze waszym zyciem bedzie dominowac walka pomiedzy matkami. Ty masz wieksze zaufanie do swojej niz do meza a tesciowa wpiernicza sie we wszystko.

Odpowiedz
avatar gggonia
2 2

@katka1110: Ja też bym wolała mamę przy porodzie niż faceta, wie jak to jest, wie jak to wygląda a mój goły tyłek jak to matka widziała jak byłam mała nie raz wiec, czego tu się wstydzić? poród to nie jest miły widok, nie jeden facet może mieć potem opory przed seksem, albo zwyczajnie nie umieć okazać wsparcia jakiego oczekujemy , nie wiedząc jak nam pomóc. Facet wydaje mi się zbędny na sali, ale to indywidualne podejście każdego.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

Brawo dla syna, wreszcie zachowal sie po mesku ( chociaz powinien juz wtedy, gdy obrazala ciebe w jego obecnosci, ja przyhamowac). Druga historie wrzucaj :) Wszystkieog dobrego dla Was

Odpowiedz
Udostępnij