Dołożę swoją historię o odchudzaniu i reakcjach ludzi.
Udało mi się w ciągu roku zgubić 20 nadprogramowych kilogramów. Zgodnie z planem zostało jeszcze jakieś 5 kg do wagi idealnej, no ale widać już efekty i jest w miarę ok poza tzw. boczkami, które można zatuszować odpowiednim ubraniem.
Piekielną okazała się moja przyjaciółka, którą znam od czasów szkolnych, czyli jakieś 20 lat. Dodam jeszcze, że zawsze byłam szczupła, a 20 kg przytyłam dwa lata temu, bo zażerałam problemy. Przyjaciółka też ma tyle do zrzucenia.
Wiele razy zaczynałyśmy razem dietę, ale po tygodniu nam się odechciewało. Poza tym ona wierzy w magiczne tabletki, które same odchudzają pomimo obżerania się. Ja w cuda nie wierzę, więc w końcu się zawzięłam i są rezultaty.
Rodzina i znajomi chwalą i komplementują, natomiast od przyjaciółki wiecznie słyszę, że my grubasy musimy się trzymać razem, że już zawsze będziemy tłuste, że te fałdy nigdy nie znikną.
Zazwyczaj zostawiałam te uwagi bez komentarza ale w końcu stwierdziłam, że z rozmiaru 44 zeszłam na 36/38. W odpowiedzi usłyszałam, że nie widać. Teraz namawia mnie usilnie, żebym zaczęła jeść jak człowiek (dużo słodyczy i tłustych potraw), a ona poleci mi super koktajl i dopiero będą efekty. Jednak zostanę przy swojej metodzie.
Przykro tylko, że od w sumie bliskiej osoby zero wsparcia i dobrego słowa.
To raczej nie jest przyjaciółka. Przyjaciółka zauważyłaby i pochwaliła rezultaty odchudzania. Ona po prostu nie chce pozostać sama z etykietką "grubas" (tu przepraszam wszystkie osoby z nadwagą, sama zresztą też mam o kilka kg za dużo i waham się od S do M).
Odpowiedz@mijanou: "mam o kilka kg za dużo i waham się od S do M"? Nie bądź śmieszna. No chyba, że masz 1,2m to zwracam honor
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2017 o 9:15
@mijanou: borze zielony, Ty zapasiona świnio... Jak Ty trafiłaś w klawiaturę swoimi zalanymi tłuszczem palcami? Idzie Nowy Rok, to dobry czas wziąć się za siebie. No bo sorry, umówmy się, trza mieć jakieś poczucie estetyki. Nie wstydzisz się sama na siebie patrzeć!? Między S a M!?!?! Potwór. Kaszalot. Jedyny słuszny rozmiar to XXS, od biedy jeszcze XS przejdzie. A teraz tak serio przeczytaj tę swoją wypowiedź jeszcze raz i pomyśl, czy nie palnęłaś głupoty. Za takie "sama zresztą też mam o kilka kg za dużo i waham się od S do M"- gdybym była faktycznie grubasem z problemami, to ostrego fqrwa bym złapała, że panna biadoli bo czasem musi rozmiar M nasadzić na zadek.
Odpowiedz@Lucario: No dobra, ale cała reszta akurat prawdziwa - "przyjaciółka" tak naprawdę nie jest przyjaciółką. Widać dla niej to bardziej "braterstwo nadwagi" (ok, siostrzeństwo ;) ), niż prawdziwa przyjaźń, skoro usiłuje zniszczyć wielomiesięczne starania autorki, bo tak jej pasuje. Przyjaciele się tak nie zachowują.
Odpowiedz@Lucario: Jeśli ubrania z Anglii, to można mieć lekką nadwagę i mieścić się w ich s/m :)
Odpowiedz@Lolitte: ja noszę XS, a mam kilka kg za dużo. a mam znajomą, która nosi L, a wygląda jak anorektyczka. wszystko zależy od wzrostu i budowy ciała :)
Odpowiedzo to to - ja obecnie noszę 38/40 i choć według przeliczników mam wagę ok, to chciałabym schudnąć kilka kilogramów (obecnie ważę 62-63 kg, chciałabym 60)
Odpowiedz@SzalonyJez: Takie przeliczniki są bez sensu. Gdybym chciał osiągnąć górną granicę normy BMI dla mojego wzrostu, musiałbym spalić więcej tłuszczu, niż ogółem mam.
OdpowiedzPrzyjaciółka ma po prostu kompleksy, które leczy w taki własnie sposób. Patrzy na Ciebie i widzi szczupłą osobę - taką która uporem doprowadziła do tego, że schudła. Sama nie potrafiła być konsekwentna. Dlatego teraz w ten sposób widocznie próbuje sobie jakoś "zrekompensować" swoje niedociągnięcia. Może warto, żebyś z nią po prostu porozmawiała. Powiedz jak odbierasz to co ona do Ciebie mówi. Spróbuj jej przemówić do rozsądku (niech wie ile Cię to kosztowało samozaparcia). Przekonaj ją na swoim przykładzie, że jej tez się to uda jeśli się zaweźmie, tylko musi być tak konsekwentna jak Ty. Być może w ten sposób jej jakoś pomożesz (jeśli zechce zrozumieć co do niej mówisz i jakie masz intencje).
Odpowiedz@ellee: Ja też myślę, ze to tutaj tkwi problem.
Odpowiedz