Kojarzycie miejsca parkingowe dla rodzin z dziećmi? Są szerokie i umiejscowione blisko wejścia. Fajna sprawa dla osób, które mają do wzięcia maluchy, nosidła wózki etc.
Nie zaglądam ludziom do samochodów. Nie patrzę, czy mają dzieci, jak miejsca są zajęte to szukamy innych, mamy trudniej, ale nie rozpaczamy.
Dzisiaj podjechaliśmy pod galerię handlową, miejsce dla rodzin było wolne, świetnie, bo mamy małego dzieciaczka w zimowej kurtce, trochę wyprawki i wózek, więc spokojnie się wypakowaliśmy z auta.
Kiedy wracaliśmy, widzieliśmy jak jakiś samochód pakuje się między nas a samochód obok. Małżeństwo bez dzieci. Zaparkowali tak, że nie da się otworzyć drzwi. Pytam męża czy wyjedzie żebyśmy mogli wsiąść, ale on zauważył, że my stoimy dobrze, samochód obok też, a oni wciskają się między dwa miejsca.
Pan na szczęście od razu przeparkował, ale szanowna małżonka wysiadła i powiedziała "Bo pan tak głupio zaparkował, co z tego że macie takie szerokie miejsce, jakbyście się przesunęli na krawędź, to byśmy się pomieścili!"
Nie, drodzy państwo. Nie chodzi w tym wszystkim o pakowanie się na siłę jak do konserwy. Poproszę o odrobinę wyobraźni i parkowanie kilka metrów dalej.
Kretynów jednak an świecie nie brakuje! Te miejsca to świetna sprawa, ile myśmy się nie raz na męczyli by wyciągnąć nosidełko czy wózek
Odpowiedz@maat_: Takie miejsca, to świetna sprawa pod warunkiem, że się nie przesadzi. Supermarket, w którym robię zwykle zakupy przesadził i teraz wygląda to tak: najbliżej wejścia do sklepu są miejsca dla niepełnosprawnych (tych się nie czepiam, zwłaszcza, że nie ma ich tak wiele i zwykle najwyżej dwa są wolne), potem miejsca dla ludzi z dziećmi - tych już jest za dużo i często są puste, a ty człowieczku nieuprzywilejowany dyrdaj przez pół parkingu w deszczu.
Odpowiedz@jorn2: Cóż za problem, wystarczy sobie zrobić dzieci lub uje*ać nogi.
Odpowiedz@jonaszewski: Na szczęście sobie nie "uje*ałem" mózgu, jak ty.
Odpowiedz@jorn2: To jeszcze nic. Kolega mi pokazał kiedyś fotkę z któregoś MOPu na A4: 12 miejsc parkingowych dla inwalidów pod rząd na jednym końcu parkingu, 12 na drugim. Nie przeszkadza to w niczym, bo sam parking w pipę duży (i pusty), ale wygląda co najmniej zabawnie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że na jednym zjeździe z autostrady zjadą na raz 24 uprawnione samochody?
Odpowiedz@Aster812: Zjazd geriatryków?
Odpowiedz@jorn2: "Dyrdanie przez pół parkingu w deszczu" to faktycznie wielka tragedia...
Odpowiedz@jorn2: Jak przestaniesz się bzykać z kolegą, to zrozumiesz, że z normalnego związku może powstać dziecko. A wtedy, jak powstanie taki mały człowiek, to zrozumiesz, że miejsca takie są przydatne i ułatwiają wiele ludziom, którzy nie mogą nigdzie zostawić dziecka, a zakupy trzeba zrobić.
OdpowiedzNiestety, ogólnie ludzi w Polsce najwyraźniej cechuje brak wyobraźni połączony z zaawansowaną ignorancją i egoizmem. Pewnie, ameryki nie odkrywam... po prostu przy każdym dowodzie na tę tezę jest mi trochę bardziej głupio. :/ W imieniu populacji przepraszam za kretynkę, no bo co mogę zrobić - znaleźć i wychować? Jakby między tymi miejscami niskie (np. 50cm) murki wstawić, to może być później kłopot z niektórymi pojazdami, czy z wózkami... No po prostu wstyd, że jak jest linia namalowana, to nie ma żadnej mocy sprawczej - ot, ktoś sobie na farbę wydał...
Odpowiedz"Kojarzycie parkingi dla rodzin z dziećmi?"- nie, ja kojarzę tylko miejsca parkingowe dla rodzin z dziećmi.
Odpowiedz@Papa_Smerf: Poprawione, dzięki ;)
OdpowiedzPrzyznam się bez bicia, że mimo braku berbecia w samochodzie, zdarza nam się zaparkować na takim miejscu. Z brzuchem prościej się wytoczyć, jak mogę szeroko otworzyć drzwi. Kiedy parkujemy na zwykłych miejscach, zdarza się dość często, że inny kierowca zastawi drzwi pasażera, choćby miał ukosem stanąć, a nie zawsze można najpierw wycofać auto.
OdpowiedzA ja bardzo czesto staję na miejscach dla rodzin, nawet jak przyjeżdżam sama, a inne miejsca są zajęte. Przepisy nie regulują kaprysu karyn, w kodeksie o ruchu drogowym nie ma słowa o nie parkowaniu na mejscach dla rodzin. To wymysł sklepów i nie widzę powodu, dlaczego miałabym nie zaparkować, jeśli inne miejsca są zajęte.
Odpowiedz@Nehelenia: Po pierwsze nie o to w tej historii chodzi. Po drugie matka, która parkuje na przeznaczonym dla niej miejscu, nie jest od razu kapryśną Karyną, szanujmy się trochę.
Odpowiedz@astrazione: Szanujmy się? Zacznijcie szanować wszystkich kierowców i ludzi, a potem domagajcie się szacunku. Nie jestem od tego by spełniać kaprysy matek, madek, Aś czy Karyn. Dopóki przepisy nie wprowadzą informacji, że to miejsca uprzywilejowane, jak te dla osób niepełnosprawnych (większość madek na nich by mogła parkować) to będę na tych miejscach parkować, bo...mam do tego prawo. Brakiem szacunku jest parkowanie na dwóch lub czterech miejscach, blokowanie i niszczenie aut na parkingu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2017 o 20:26
@Nehelenia: Czy ja gdzieś napisałam, że to są miejsca prawnie uprzywilejowane? Albo że Pani nie ma prawa tam parkować? To, że ktoś przygotował miejsca dla rodzin jest moim kaprysem? Proszę trochę ochłonąć, czytać powoli i ze zrozumieniem:)
Odpowiedz@astrazione: Czytam powoli i ze zrozumieniem. Co więcej - opanowałam tę umiejętność do perfekcji. Brakiem szacunku jest parkowanie na tych miejscach, gdy są dziesiątki wolnych. A brak przyzwolenia na widzimisię i kaprysy, to nie jest brak szacunku. To zdrowy rozsądek.
Odpowiedz@Nehelenia: Owszem, mandatu nie dostaniesz, ale na wolę pracownika sklepu, przeparkujesz pojazd. Sklep, prywaciarz, ma prawo regulować sobie, kto ma gdzie parkować. Twój teren, Twoje prawo.
Odpowiedz@Nehelenia: Prosiłam Panią o nienazywanie mnie Madką ani Karyną, bo jestem zwykłą mamą, która pojechała na zakupy, a nie jakąś roszczeniową patologią. A rozważania o braku szacunku w przypadku parkowania pod sklepem, to już Pani własne dopowiedzenia.
Odpowiedz@astrazione: A gdzie ja napisałam, że mówię o konkretnej osobie? Jeżeli ogólne określenie powoduje taką osobistą identyfkację - to wniosek nasuwa się sam. Madki też myślą, że są zwykłymi mamami, więc to słaby argument.
Odpowiedz@magic1948: Jakby tak to działało, to przepisy niemal nigdzie by nie obowiązywały. Nie obchodzi mnie wola pracownika sklepu. Nie przeparkuję samochodu. Mi mogą przeszkadzać kłamstwa pracowników nt towarów, złe metki cenowe, brzydki ochroniarz - muszę się z tym pogodzić. Jeśli ktokolwiek próbowałby mnie zmusić do zabrania samochodu lub wyrzucenia z terenu sklepu, narobiłabym smrodu na połowę kraju, a biorąc pod uwagę mój zawód byłoby to w pełni możliwe.
Odpowiedz@Nehelenia: To jest tak, jakbyś do kogoś na chatę podjechał. Parkujesz u niego na posesji a on Ci każe wyp....ć a Ty tego nie robisz. Chyba chore, co nie? I nie strasz bo się zes...z. Smród na pół kraju. Chyba po to, żeby udowodnić że się jest albo chamem, albo idiotą.
OdpowiedzA ja nie rozumiem zabierania małego dziecka z całą wyprawką do centrum handlowego. Biedne te dzieciaki - hałas, tłok, gwar, miliony wrzeszczących neonów, a do tego choróbska. Jasne, czasami trzeba zrobić zakupy, a dziecka nie ma z kim zostawić, to absolutnie zrozumiałe. Ale po zakupy nie trzeba jechać do centrum handlowego, przecież teraz wszędzie w zasięgu są sklepy, sklepiki, markety i inne Biedronki. Nawet jeśli samotny rodzic chciałby dajmy na to spędzić dla zabawy trochę czasu w centrum handlowym (chociaż mi osobiście nie sprawia to żadnej przyjemności, więc nie rozumiem takiej "rozrywki") to jednak lepiej temu biednemu dziecku będzie u kogoś zaufanego, lub u opiekunki... A nie wśród tysięcy ludzi. :/
Odpowiedz@InuKimi: Odnoszę wrażenie, że według niektórych wycieczka z dzieckiem na zakupy to dla rodziców niebywała przyjemność. Uwierzcie, że czasem nie ma wyjścia i nie da się pójść na spokojnie samemu załatwić codziennych spraw. Czy w takim razie naprawdę wybralibyście sklepy, w których ciężko zrobić krok? Nieraz wychodziłam od razu ze sklepu, bo alejki były tak ciasno, że nie da się wjechać wózkiem. Udogodnienia dla rodziców sprawiają, że szybciej się uwijamy z zakupami, żeby pójść na przyjemny spacer i dać Wam spokój. Że jak dziecko trzeba przewinąć, to idziemy w miejsce, w którym zadziałamy sprawnie i potem nie ma wrzasku na pół sklepu. Uwierzcie, że takie miejsca to dla nas mniejsze zło, a nie są nasze kaprysy, zachcianki, ani (litości!) rozrywka.
Odpowiedz