Sytuacja miała miejsce już ładnych kilka miesięcy temu, jednak dopiero teraz naszła mnie myśl, aby ją opisać.
Upalny, letni dzień. Stoję w jednej z uliczek wychodzących z wrocławskiego Rynku i palę papierosa, czekając na koleżankę. Nagle przede mną zmaterializował się (P)an. Wyglądał na kogoś, komu w życiu się nie wiedzie, jednak nie wydawał się bezdomny. Ot, "zadbany" menelik w dość młodym wieku (maksymalnie 30 lat). Pan spojrzał na mnie smutnymi oczami i zagaił:
(P): - Przepraszam, że przeszkadzam, ale mógłby mi pan może kupić coś do jedzenia? Bardzo głodny jestem.
(Ja): - Emm... jasne, obok jest sklep, chodź - powiedziałem, gdyż widziałem, że gość jest naprawdę zawstydzony, że pyta.
W ciągu tych 30 sekund, gdy szliśmy do sklepu, kilkukrotnie przepraszał, że mnie zaczepił, ale "od kilku dni prawie nic nie je". Uspokoiłem go, mówiąc, że gdybym miał z tym jakiś problem, to po prostu nie przystałbym na jego prośbę.
Gdy tylko weszliśmy do lokalu, Pan wskazał na stoisko z pieczywem i zapytał, czy mogę mu wziąć kilka suchych bułek. Nakazałem, żeby wziął, ile tylko potrzebuje. Następnie skierowałem się z nim na stoisko z nabiałem, wziąłem do koszyka ze dwa opakowania sera, chwilę później dorzuciłem też jakieś mięsne wyroby, kiełbaski czy coś takiego. Idąc do kasy złapałem jeszcze za bochenek chleba, gdy Pan zatrzymał mnie i spytał:
(P): - A... Mógłbym też sobie jakiś ser wziąć?
(Ja) - Ale ten koszyk cały będzie dla ciebie.
Facet dosłownie ze łzami w oczach kilkukrotnie pytał, czy jestem pewny, przecież nie muszę. Stwierdziłem, że to nie są jakieś wielkie pieniądze i żeby sobie jeszcze coś wziął, jeśli chce. Stanowczo odmówił. Zapłaciłem za zakupy, wręczyłem Panu reklamówkę i życzyłem smacznego.
Mój "obdarowany" oddalił się z pożywieniem, a ja stałem jeszcze chwilę pod sklepem, myśląc, czy nie powinienem sobie kupić czegoś do picia. Wtedy przez nie do końca zamknięte drzwi sklepu usłyszałem głos (K)asjerki:
(K): - Ty, no gościa poje*ało, nie?
- Ale co? - odezwał się nieco bardziej stłumiony głos.
(K): - No ku*wa, zrobił zakupy jakiemuś brudasowi, ja pie*dolę!
- Jak ch*j?
(K): - Wszedł i obkupił menela na cały dzień, może jeszcze niech mu gałę zrobi!
- Hahaha (laughs in polish).
Dlaczego ludzie tak reagują na pomoc innym? Z zazdrości? Bo ciężko mi to wyjaśnić...
Pamiętajcie, niezależnie od tego, jak na Was patrzą, róbcie co uważacie za słuszne. ;)
Wroclove
Ja ostatnio zostałem zaczepiony przez menela pod kebabem, czy oddam mu swoją bułę. Powiedziałem, że w żadnym wypadku, no bo nie będę zjedzonego do połowy kebsa oddawał i po prostu zamówiłem mu żarcie, a że spadałem z obiektu to poprosiłem ciapka za lada, że ten kebab będzie dla tamtego pana. Mówię, że karta, a Turek, że nie trzeba płacić i się uśmiechnął. Różni są ludzie. Trzeba być nie tylko z zawodu, ale również mentalną kasjerka żeby w ogóle skomentować zakup 5 bułek i sera. Niech ma co jej i żyje! Zwróć uwagę, że nie tylko pomogłeś gościowi, ale jeszcze gratis dostarczyła super anegdotki i spazmów śmiechu niedowalonej kasjerce. (WTF laugh on Polish??)
Odpowiedz@fenek: niektórzy po prostu tacy są, oceniają ludzi po tym jak ten ktoś wygląda i wiedzą wtedy nagle tysiąc faktów o danej osobie (choć widzieli ją pierwszy raz na oczy). Ja z własnego już małego doświadczenia wolę po prostu osoby szczere jak coś chcą, czy to bułkę czy tam np 2 zł, jak mówią wprost, że im np brakuje to ja dam albo jak ty czy autor - to kupię
Odpowiedz@fenek: laughs in Polish to taki żarcik z napisów do seriali i filmów, najczęściej na netflixie, gdzie jeżeli dana postać jest np. Koreańczykiem i płacze, to w napisach (skierowane są bardziej do niesłyszących) w nawiasach zamiast "sobbing" będzie "sobbing in korean". *flies away*
Odpowiedz@fenek: Zamiast "mentalną kasjerką" przeczytałem "mentalną kajzerką" ;_; W sumie i tak by pasowało do tej babki z historii..
Odpowiedz@elysiia: thank u captian!
OdpowiedzPrzykre jest to, że ludzie muszą żebrać o jedzenie
Odpowiedz@Enyulek: nie muszą, autor dał się naciągnąć.
OdpowiedzTwoje pieniądze, więc Twoja sprawa, na co je wydajesz nikomu nic do tego. Ale wstać i bić braw też nie będę, a wiesz czemu autorze? Mnie zastanawia tylko jedno... 30 letni mężczyzna (siła wieku!) nie może pójść do pracy jak taki głodny? W historii wszak nie było wzmianki o niepełnosprawności uniemożliwiającej uczciwą pracę. Jeśli człowiek czuje głód zaczepi się gdziekolwiek – na budowach, w warsztatach, zwłaszcza w tym okresie zawsze przyda się para rąk do „przynieś/wynieś/pozamiataj”. Ale po co? Czym to się różni od patologicznych (podkreślam patologicznych i dysfunkcyjnych) rodzin 500+ gdzie dwoje młodych nie pracuje i śmieje się pracującym w twarz, bo państwo, mops, cokolwiek innego da, więc oni nie muszą…
Odpowiedz@sisrahtaK: pewnie moze kto tam wie. Ale zdaj sobie sprawe, ze po 1 wypłata jest zazwyczaj po przepracowany miesiącu (czasami nawet do 10 lub 20 kolejnego miesiąca) co daje nawet 50 dni pracy zanim otrzyma sie zapłatę. Mozna zglodniec. Druga sprawa Wrocław jest bardzo mocno nastawiony na zatrudnianie ukraincow. Oczywiście nie mowie ze facet powinien trwać w niepracowaniu. Wielu młodych ludzi kończy szkole i jest kompletnie nieprzygotowany do szukania pracy. A gość różni sie od 500 plusowcow tym, ze autor wydał na niego pieniądze z własnej woli.
Odpowiedz@Malibu: Nie zgodzę się z Tobą, że jak pójdzie do pracy to miesiąc głodowania go czeka. Wystarczy przejść się po osiedlach i popytać - komu trzeba węgiel zrzucić do piwnicy, a może drewno porąbać/ poukładać. Nawet tutaj były historie, że ludzie żebrali o jedzenie, ale nie chcieli w zamian nawet trawnika skosić. 100 odmówi, 50 zaproponuje, żeby ktoś na to zarobi, a 10 po prostu da ot tak. Wystarczy być cierpliwym w nagabywaniu. Podkreślam, autor zarobił pieniądze i wydał na co chciał. Fakt nikt mu nie ma prawa dyktować tego co ma robić. Ba! Może nawet spalić pieniądze jego sprawa. Tylko ja nie rozumiem, naprawdę zwyczajnie nie rozumiem, czemu nasze społeczeństwo uczy ludzi w sile wieku, że wszystko dostaną darmo? Czytam komentarze, że to przykre, że ludzie muszą żebrać, że to uwłaczające ich godności, ale moim zdaniem to brednie. Komu wstyd to 3 etaty ciągnie i nie błaga na ulicy, albo żyje skromnie. A komu nie jest wstyd idzie pod biedre czy innego lidla i szuka takich, co mu kupią wszystko. Autor zrobił jak chciał, kultury kasjerek nie będę komentować i finezji ich wypowiedzi, ale osobiście nie widzę w tej sytuacji nic godnego podziwu.
Odpowiedz@sisrahtaK: Generalnie się z tobą zgadzam, ale niezupełnie jest tak, że dał mu swoje pieniądze i nikomu nic do tego. Dając cwaniaczkowi pieniądze wsparł patologię i opłacalność żebrania, a na tym tracimy wszyscy musząc oganiać się od tych, dla których praca jest poniżej godności.
Odpowiedz@sisrahtaK: nie wolno palić pieniędzy... One nie są twoje tylko NBP.
Odpowiedzze tak zapytam- co je to obchodzi, na co wydajesz swoje pieniadze?
Odpowiedz@bazienka: genialne pytanie! Nie żeby to było klu historii...
Odpowiedz@fenek: zrobiłeś mi dzień, dzięki :D
Odpowiedz@salee_n: to wszystko zasługa naszej gwiazdki, bazienki! Bez niej nic by nie było (;
OdpowiedzWydawać każdy może na co chce, ale nie lubię tego napastliwego żebrania. Nigdy nie wiem co strzeli takiemu do głowy po odmowie, a na mandaty oni mają wywalone bo nawet dokumentów nie mają. Jak ktoś chce komuś realnie pomóc i ktoś tej pomocy chce (a nie tylko szpanować swoja dobrotliwością) to są domy dla bezdomnych, caritas itp. którzy naprawdę wspomagają bezdomnych a nie tylko "dają rybę zamiast wędki".
Odpowiedz@gggonia: albo niby chce taki jedzenie, ale nie chleb, margaryne, pasztet, nieee on chce buleczki i poledwice sopocka, i ser plesniowy albo kupisz cos tam, a on walnie to do pierwszego kosza...
OdpowiedzAutorze, czy człowiek ten przedstawił się jako Rafał?
Odpowiedz@gunis: Nie przedstawił mi się :/
OdpowiedzWitam Też kiedyś pomagałem osobie stojącej przed sklepem która poprosiła o kupno jedzenia. Zrobiłem zakupy i przekazałem. Potem wyjeżdżając z parkingu spotkałem tą samą osobę wymieniającą jedzenie z menelikiem za alkohol (tanie wino), miał kilka siatek już zebranych. Także czasem nawet zakup jedzenia da się przerobić na nałóg. Trzeba uważać komu się pomaga i jak. Tak jak zwierze przyzwyczajone do naszej pomocy się uzależnia i potem może sobie nie dać rady w normalnym życiu. Tak i tacy ludzie mają. Danie czegoś nie zawsze pomaga czasem uzależnia i pozwala trwać w uzależnieniu(bo tak wygodnie, wpisz dowolne).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2017 o 1:13
Oczywiście twoje pieniądze to twoja sprawa. Choć z drugiej strony kij ma dwa końce. Dałeś mu jedzenie, ale po zjedzeniu tego na następny dzień dalej będzie głodny. Dasz biedakowi rybę, to zje rybę, a jutro znowu będzie głodny. Zaś jeśli dasz mu wędkę, sam sobie będzie codziennie łowił ryby.
OdpowiedzWyrozumiały jesteś. Ja bym do tego sklepu wlazł i najpierw doprowadził baby do łez a potem zadzwonił do właściciela i przedstawił mu sytuacje. Zapewne jedna z nich szukałaby już nowej pracy. Nie toleruję niewychowanych debili
Odpowiedz