Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Owadzi sklep, dziś, godziny popołudniowe. W sklepie ludzi masa, więc staram się…

Owadzi sklep, dziś, godziny popołudniowe.

W sklepie ludzi masa, więc staram się jak najszybciej zrobić podstawowe zakupy i sobie iść. Nie, żaden tam obiad - parówki, twarożek, masło, pomidorek i… bułki czosnkowe (winna!).

No to dochodzę do tych bułek. I co widzę? Jakiś wyraźnie niedomyty pan grzebie radośnie w tych czosnkowych półbagietkach gołymi łapskami, każdą nagniata (testuje chrupkość), odkłada, przebiera. Wszystkie, jakie tam były zostały chyba dokładnie wymacane.

No wryło mnie lekko w podłogę, ale podeszłam i mówię (mówię, nie krzyczę, co ważne dla historii): "Proszę pana, co pan wyprawia? Przecież ktoś będzie kupował to pieczywo, nie wolno dotykać gołą ręką!”.

Pan nic. Pomyka jak jeleń do kas. Ale traf, akurat jakaś pani w zielonej bluzie opatrzonej identyfikatorem i wyszytym logo sieci przechodziła obok. Więc ją zaczepiam i mówię, że to pieczywo należy wymienić/wyrzucić, bo zostało dokładnie zmacane/wygniecione przez tego pana (tu wskazuję niedomytego, stojącego w ogonku do kasy), a zatem stanowi ono potencjalne zagrożenie dla zdrowia, o obrzydzeniu nie wspominając.

Kto zgadnie: jaka była reakcja skwaszonej pani?

Pognała za klientem, by obciążyć go rachunkiem za wymacane pieczywo? Pognała, by klientowi zwrócić chociaż uwagę? Zabrała inkryminowane bułki na zaplecze celem wyrzucenia bądź choć pozornej wymiany do czasu, aż za rudą przestanie dymić z rury wydechowej auta (no, nie dymi - ja tylko tak symbolicznie)?

Nie! Reakcja skwaszonej pani była następująca (wywrzeszczana w moją stronę): "I co się pani tak tu awanturuje?!”.

No to ja, z cierpliwością wypracowaną poprzez skrzywienie zawodowe, cierpliwie tłumaczę jeszcze raz sytuację i potencjalne konsekwencje w postaci potencjalnych zagrożeń i obrzydliwości.

Finał:

SP (Skwaszona Pani): "No ale co się pani tak awanturuje?!”.

JA: "Proszę zawołać kierownika" (moja cierpliwość nie obejmuje osobników płci obojga o inteligencji dorodnego kalafiora).

SP: Ja jestem kierownikiem!

Sytuacja, jak z nieśmiertelnego „Misia".
("Ja jestem kierownikiem tej szatni, nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?").
Bareja wiecznie żywy. Szczęściem nie był to owadzi sklep, w którym stale robię zakupy.

Ok, skończyłam historię. Teraz to samo opiszę w skardze, którą wyślę do kierownika regionalnego. Może okaże się rozumną istotą?

owadzi sklep

by mijanou
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
7 7

@zmywarkaBosch: Nie, gabloty jeszcze nie powiesili^^

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 10

@mijanou: Wystarczy, że ciebie powieszą ;)

Odpowiedz
avatar iks
8 8

To zawoła Pani kierownika sklepu, albo dzwonię do Sanepidu!

Odpowiedz
avatar cassis
9 9

Zgłoś do sanepidu.

Odpowiedz
avatar rennard
1 9

@cassis: Zadzwoni i co powie? -Halo Sanepid? Bo tu pan bułkie zmacał a kierownik nic z tym nie zrobił" A oni w tedy przyjadą i zrobia pomiary swoim atomowym odkurzaczem czy bułki faktycznie zostały zmacane?

Odpowiedz
avatar Patrycja0
4 4

Wystarczy monitoring.

Odpowiedz
avatar Drahenfels
15 15

@kijek: No chyba nie. Pracuje w owadzim sklepie. U nas pieczywo jak spada to jest oddawane do wywaleni, A z tym myciem co 3 dni to chyba jakaś bajkę Ci ktoś naoopowiadał bo po 1 dniu to jest już tak twarde że można zęby połamać wiec proszę cie nie pierd....

Odpowiedz
avatar mijanou
13 13

@kijek: Jestem naiwna ale nie aż tak. Nawet jeśli jest tak, jak mówisz i pieczywo jest wrzucane rękoma przez pracownika (a chyba nie jest bo ciepłe pieczywo jest zsuwane z tac do plastikowych kontenerów, widziałam!) to przynajmniej mam pewność, że pracownik ma ważną ksiązeczkę SANEPIDowską a zatem ryzyko jest znacznie mniejsze. Jest jednak różnica. Co do "drugiego życia mięsa"-nic mi o tym nie wiadomo. Rzadko jadam mięso. Ale wydaje mi się, że w przypadku owadziego sklepu to ktoś Ci głupot naopowiadał.

Odpowiedz
avatar kijek
-4 8

@Drahenfels: to może przeszkolisz obsługę owadziego sklepu w krakowskich sklepach? pozdrów kasjerkę, która wrzuca wprost odradza zakupy poszczególnych produktów bo "odświeżane" :D a na drugi raz nie zaręczaj za całą owadzią sieć bo znajomych tam mam i niejedno może obrzydzić. Kolorować nie mają sensu bo wprost mówią, że robota dobra tylko klientów się lekko turla ;)

Odpowiedz
avatar kijek
2 6

@mijanou: książeczka sanepidowska magicznie nie zmywa syfu z rąk a do obowiązków pracownika należy naprawdę dużo. Wiesz jak brudne ręce się ma od samego obsługiwania na kasie? banknoty i monety to największe siedlisko bakterii, ale skoro książeczka sanepidowska pozwala Ci lepiej spać to cofam ;). Miłego wieczoru Państwu życzę i może mniej zaufania do JAKIEJKOLWIEK sieci sklepów. Żadna marka nie gwarantuje jakości jak pracownik brudas i leń

Odpowiedz
avatar Limek
3 3

@kijek: Koloryzowac, jesli juz.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 4

@kijek: ja Ciebie zapewniam, że w życiu stosuję zasadę ograniczonego zaufania. Gdybym zauważyła pracownika nakladającego bułki do pojemników gołą dlonią to zapewne także zwróciłabym uwagę/zareagowałabym. Jednorazowe rękawiczki foliowe (jeśli już ktoś musi macać/dotykać pieczywo) obowiązują i personel i klienta.

Odpowiedz
avatar Iras
6 6

@kijek: Mięso ma to do siebie, że pomalutku ulega sobie rozkładowi. O ile da się "umyć" kiełbasę, z której wylazła sól (to akurat nic takiego, bo wszelkie mocniej podsuszane i dojrzewające wędliny się tak zachowują, że stają się białe) to w przypadku kawałka surowego mięsa, umycie nic nie da. Proces rozkładu nie przebiega wprawdzie równomiernie, jednak żadne mycie nie sprawi, by kilkudniowe mięso znów stało się pozornie świeże.

Odpowiedz
avatar jorn2
3 3

@Iras: Z dodatku takie mycie byłoby często droższe niż co tańsze asortymenty mięsa w hurcie.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
6 6

od kiedy dronki i inne idle same paczkują mięso? By można było tam wyjąć ze starej tacki, odświeżyć i ponownie zapakować z nowszą datą. I to wszystko w sklepie a nie u producenta, jak kiedyś z wędlinami czynił Konspol.

Odpowiedz
avatar Rudy102
2 2

@kijek: a powiedzmy w oszołomie, pieczywo jak spadnie pracownikowi na podłogę podczas wkładania do gabloty to wrzuca się takie bułki do osobnego pojemnika na straty. Towar nie wraca na sklep. Foliowe rękawiczki są zawsze używane. Kiedy widzę, że klient zostawił na jakimś regale pełną siatkę pieczywa bo się rozmyślił to też wyrzucam to do śmieci,bo nie wiadomo czy ktoś tego gołymi łapami nie brał. Nienawidzę takich ludzi co nie szanują chleba. Bo taki idiota myśli,że ktoś to później kupi.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@kijek: w Katowicach w samym centrum koło Heliosa jest jeden tak brudny, ciasny, obleśny biedronkowy sklep, z cieknącą wodą z dachu, ( cieknie pomiędzy stoiskiem z owocami a pieczywkiem), jednym ledwo co działającym czytnikiem czasem działa, ale zasadniczo nie ) i większość produktow nie ma cen. A te co są, okazuje sieże są pozamieniane, cena przy kasie zawsze wyższa.Porażka

Odpowiedz
avatar Methelin
11 11

Nie zdziwiłbym się, gdyby kobieta nie była kierownikiem, tylko przypisała sobie ten tytuł, by cię spławić. Jest to typowy przykład pracownika, który zdaje się pracować za karę.

Odpowiedz
avatar mijanou
6 6

@Methelin: Byc może tak było. Nie mam jednak chęci zabawiać się w detektywa, niech kierownik regionalny to zrobi- to jego podwładna. Skarga poszła, teraz niech on się tym zajmie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Ciekawe podejście, akurat wczoraj zawędrowałam na forum pracowników i poczytałam trochę o tajemniczych klientach oraz premiach, więc naprawdę się dziwię, że tej babie tak to zwisało.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-1 5

@Drago: Pracowałam miesiąc w biedrze.Warunki pracy: wypiekanie, sprzątanie, wykładanie towaru i na dodatek jeszcze kasy. Bajka to o tajemniczym kliencie. Masz mu machnąć ręką w kierunku danego towaru jeśli Ci się taki zapyta i to w sumie tyle. On sobie ma sprawdzić czy się ceny zgadzają z produktami i czy są produkty na półkach bez cen, a są bo towar jest codziennie praktycznie przekładany. Ewentualnie może mieć zastrzeżenia do obsługi na kasie jak go kasjerka natnie. A nie natnie, bo tajemniczy klient to zazwyczaj kasjerka z innej biedry i się po prostu znają. Jednym słowem ciężko się załapać na czerwoną buźkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@PrincesSarah: Pracowałaś MIESIĄC. Wybacz, ale prędzej uwierzę ludziom, którzy pracują tam od kilku lat i jasno piszą, ile było od TK i jak spadła premia. Wiedzą lepiej, niż Ty.

Odpowiedz
avatar voytek
-3 3

Dlatego pieczywo kupujemy w piekarni a w supermarketach tylko te zafoliowane!

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

pewnie jakby nawet wziela te bulki to zaraz by wrocily na miejsce, bo kolejni klienci nie sa swiadomi... kiedys widzialam lody lezace przy kasie dobre 15-20 minut ( stalam wtedy w kolejce), potem ktos je zabral- oczywiscie do zamrazarki, nie na straty

Odpowiedz
avatar ewcia934
0 0

Pracuje już ponad rok w Biedrze i takie zachowanie kierowniczki jest niedopuszczalne. W końcu klient nasz pan. Bułek nie mogła pozbierać niestety, bo by były za duże straty dla sklepu, ale mogła chociaz iśc i upomnieć danego pana, że tak nie wolno robić.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 0

@ewcia934: Mogła ale nie poszła. Natomiast oberwało się mi za rzekome awantury, choć przecież mówiłam bardzo spokojnie (trzeba chyba trzęsienia ziemi, żebym się na kogoś wydarła).

Odpowiedz
avatar Rovena7
0 0

Różnie bywa w takich sklepach. nie tylko owadzich. Ja raz kupiłam spleśniały ser. Był szczelnie zapakowany. Poszłam oddać ale problemu ze zwrotem kasy nie miałam. Ale przypadki, gdy ktoś dotyka łapami pieczywo, wkurza mnie.

Odpowiedz
Udostępnij