Może nie do końca piekielne, ale na pewno zastanawiające.
Ostatnio zdarzyło mi się kilkukrotnie poszukiwać różnego sprzętu elektronicznego wartego od kilkudziesięciu do prawie tysiąca zł. Z racji, że sprzęt ten raczej wolno się zużywa, to aby przyoszczędzić pieniążków rozglądałem się również za używanymi egzemplarzami. Ja rozumiem, że każdy ma prawo wystawiać co chce, za ile chce, ale jaki sens jest za używaną rzecz i to niejednokrotnie już po okresie rękojmi żądać wyższej ceny niż zapłaciłbym za nowy przedmiot w 60% sklepów?
I to nie są pojedyncze przypadki, tylko takich ogłoszeń jest naprawdę sporo.
Już pominę przedmioty mające w tytule "stan idealny", a w opisie dopisek "urządzenie w stanie idealnym, ale się nie włącza" (w cenie wcale nie sugerującej niesprawności).
Szczególnie dużo powyższych sytuacji zaobserwowałem na trzyliterowym portalu z ogłoszeniami.
P.S. Przykładowo głośniki w sklepach stacjonarnych kosztują 50-80 zł, w internetowych 40-80zł, gdzie medianą jest 50zł. Natomiast pełno jest ogłoszeń z używanymi za 70zł (oczywiście plus ewentualna przesyłka).
zakupy
Nikt nie kupi to obniza cene. A jak kupi - jego problem.
Odpowiedz@SaraRajker: Dokładnie. Prawo rynku ;)
OdpowiedzTe "pieniążki" mnie bolą w oczy. Jak to słyszę to od razu pojawia mi się przed oczami taki typowy Janusz
Odpowiedz@Azajasz: Pisząc zastanawiałem się czy ktoś się do tego przyczepi, ale jednak zaryzykowałem i stało się :) Ja akurat nie widzę w tym nic złego. Pieniądze dla mnie same w sobie to tylko papierki lub zera i jedynki na jakimś serwerze. Bardziej staram się postrzegać je przez wartość konkretnych rzeczy do jakich mogą mi one posłużyć (nie koniecznie materialnych). Te zaoszczędzone nie miały jeszcze sprecyzowanego przydziału więc w tym stanie były tylko "pieniążkami". A czy jestem typowym Januszem, to raczej nie mnie oceniać - chociaż jak większość polaków coś tam w sobie z niego pewnie mam :)
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2017 o 21:23
@lvlaras: *niekoniecznie P.S. Coś mi czasami nie działa opcja edycji komentarzy.
Odpowiedz@lvlaras: działa, tylko trzeba odświeżyć stronę. I masz na edycję komentarza chyba 5 minut.
Odpowiedz@lvlaras: dziwna logika. "Pieniazki" po prostu brzmi infantylnie.
OdpowiedzCóż, każdy sprzedaje za ile uważa. Czy ktoś kupi - jego sprawa. Jedyna piekielność to kwestia stanu idealnego uszkodzonego - tylko się czas traci na takie ogłoszenia
Odpowiedz@Allice: Niby wiem, ale strasznie mnie to dziwi. No i trochę irytuje gdy wyszukując trzeba przewijać "te" ogłoszenia. Można co prawda ustawić próg cenowy, ale czasami ludzie wystawiają przedmioty z dodatkowymi akcesoriami i wtedy ceny są odpowiednio wyższe, a chciałbym te oferty także widzieć.
Odpowiedz@lvlaras: Ostatnio szukałam pewnej kolekcji książek. Nowa kolekcja kosztuje około 270zł. Ktoś wystawił używaną kolekcję za "350zł do lekkiej negocjacji". Zawsze mam wtedy ochotę mu napisać coś żeby się nie ośmieszał z taką "ofertą".
OdpowiedzKwestię głośników mogę wyjaśnić. Wśród tych co wiedzą jak głośnik nie tylko działa, ale i jak go na przykład naprawić, jest silne przekonanie że stare głośniki Tonsila są najlepsze na świecie. Często są to głośniki już od dawna nie produkowane. Do których ciężko zdobyć części do naprawy. I taki głośnik może kosztować. Nie podnoszę tu kwestii zasadności takiej czy innej ceny. To prawa rynku niech regulują. Tak samo nie polemizuję z jakże subiektywnym odbiorem jakości dźwięku z takiego czy innego głośnika. Wiem tylko że wśród zagorzałych fanatyków Tonsila regeneracja głośnika na nieoryginalnych częściach to zbrodnia. Dlatego często akurat właśnie głośniki mają absurdalne ceny, bo to może akurat rzadkość.
Odpowiedz@tatapsychopata: "jest silne przekonanie że stare głośniki Tonsila są najlepsze na świecie" bo są ;)
Odpowiedz@tatapsychopata: btw, anegdotka,jak rozbierali Tonsil i kogoś tam przypalił prąd, bo ktoś zawalił odcięcie wszelkiego zasilania, to powstała legenda, że zakład się broni przed rozbiórką :)
OdpowiedzMoże oni sprzedają za połowę kwoty, za jaką kupili?
Odpowiedz@imhotep: To samo mi przeszło przez myśl. Nie pomyślą, żeby sprawdzić, po ile rzecz dana o podobnych parametrach teraz "chodzi", tylko myślą "skoro kupiłem za 1000, to muszę wziąć przynajmniej 500!" ...a że czasy się zmieniają, nie myślą. Ja na przykład kupiłam swojego starego lapka za 2800, ale teraz byłby wart (nowy) najwyżej 1500 zeta, a używany już w ogóle poniżej 1000.
OdpowiedzSzukasz przedmiotów kolekcjonerskich dla kolekcjonerów to płać:) A mnie jeszcze wkurza podawanie ceny netto, nagminne przy sprzedaży samochodów na allegro czy otomoto, bo lepiej plasują się przy posortowaniu po cenie. Na pewno nikt się nie zorientuje, że jeszcze 23 % vatu trzeba doliczyć przy zakupie. Jeszcze jak gdzieś na początku jest napisane, że cena neto to powiedzmy, ok. Ale jak przeczytasz całe głoszenie, obejrzysz naście zdjęć i na końcu jest napisane cena netto odstępnego, jeszcze 124 raty po 5000 i 50 000 wykupu to serio masz ochotę dać idiocie bana.
Odpowiedz@Garrett: Podawanie cen netto to amatorka. Wesoło robi się przy parapetach, płytkach i tego typu cudach, gdzie sortowanie po cenie nie daje nic, bo i tak trzeba sprawdzić, czy sprzedawca podaje cenę metra, centymetra, decymetra, czy może jednak cala albo stopy. Jak dotąd wymieniłem tylko jednostki długości... Mierzenie powierzchni to już wyższy poziom :)
OdpowiedzMnie rozkłada na części pierwsze podobne zjawisko, tylko dotyczące psów. Regularnie sobie buszuję po różnych stronkach adopcyjnych itd., w tym na olx (znajomi szukają wymarzonego sierścia, więc im pomagam). Pomiędzy faktycznymi ofertami adopcji co i rusz trafiam na bardzo mądre ogłoszenia o treści mniej więcej: "ODDAM! Pies rasy [tu wstaw rasę], w wieku [tu przedział od roczniaków po siedmiolatki], CENA [tu wstaw cenę od 1/3 wartości szczeniaka prosto z hodowli aż po 100% wartości takiego małego sierścia]. WARTO!!!" Szalenie kuszące, zapłacić cenę "hodowlaną" za kilkulatka, najczęściej bez żadnego treningu, przyzwyczajonego do jednego właściciela, bez żadnych informacji o tym, czym był karmiony, jak "eksploatowany" (stawy itd.), często z futrem kwalifikującym się tylko do zgolenia... Interes życia! Moim "faworytem" jest siedmioletnia suka kaukaza, od szczeniaka trzymana w kojcu, nie wysterylizowana i (sądząc po wyglądzie) nigdy nie czesana, w opisie wspomniane, że psu zdarzają się "drobne problemy z agresją w kontakcie z innymi psami i obcymi ludźmi". Nie no, napraaawdę? ;) Nie wiem, co siedzi w głowach ludzi, którzy wystawiają takie ogłoszenia.
OdpowiedzW Anglii jest wiele firm zajmujących się rozbiórką złomowanych samochodów i sprzedażą pochodzących z nich części. Duża część tej sprzedaży odbywa się przez internet. Wiele razy widziałem używane części w cenie wyraźnie wyższej niż nowe w fizycznym sklepie. Po prostu czekają na jelenia, który nie sprawdzi ile nowe części kosztują, tylko od razu będzie szukał używanych.
OdpowiedzBrawo, tak właśnie działa wolny rynek. Wiem, że są takie jednostki, które chciałyby państwowego bata regulującego ceny. Na szczęście takowego (jeszcze) nie ma, tak więc piekielnością wykazuje się jedynie autor historii. Dlaczego? Bo ma ból czterech liter z powodu prawa do wystawiania towaru po dowolnej cenie. Serio aż tak to Cię boli? To kup nową rzecz w sklepie. I nie omieszkaj pomarudzić, że ceny się różnią w różnych sklepach. No jak to tak? Te głośniki są za 50 złotych? Dałbym za nie 10! Skoro ktoś wystawia używany towar po cenie takiej samej lub wyższej, niż w sklepie, to albo tego nie sprzeda i będzie musiał obniżyć cenę, albo ktoś jednak się na to zgodzi. Czy jest to oszustwo? Nie, do cholery! Oszustwem byłoby wmówienie potencjalnemu kupcowi, że towar jest nowy i wciśnięcie mu starego i zepsutego.
Odpowiedzto samo jest z rzeczami dla dzieci, zwrocilam kiedys pewnej Pani na fb, ze wozek ktory sprzedaje uzywany za 300 zl mozna kupic nowy za 310. No obnizyla cene - do 280 zl. No ale coz...
Odpowiedz