Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłem na zakupach w sklepie, którego nazwa kojarzy się z "dobrym". Z…

Byłem na zakupach w sklepie, którego nazwa kojarzy się z "dobrym". Z chłodziarki wybrałem wyrób garmażeryjny pakowany w atmosferze ochronnej, czyli o trwałości liczonej w tygodniach. Na szczęście odwróciłem paczkę, aby sprawdzić datę przydatności. Zobaczyłem wówczas na produktach dwie szare plamy pleśni wielkości ok. 1 cm. Od razu zrezygnowałem z zakupu tego wyrobu, nawet przeszła mi ochota na przeglądanie innych paczek w poszukiwaniu nadającej się do jedzenia.

Jak zawsze w takich przypadkach (aby uchronić od trefnego zakupu osoby niedowidzące lub spieszące się z zakupami), podszedłem do najbliższej osoby z obsługi, aby dyskretnie poinformować o moim znalezisku. Tym razem trafiło na osobnika stojącego przy wyjściu na zaplecze między dwoma stoiskami z obsługą. Ze strony osobnika spotkało mnie tylko wzruszenie rąk i usłyszałem odpowiedź "Ale ja nie jestem z tego stoiska" i za chwilę mogłem oglądać jego, znaczy się osobnika. plecy.

Podszedłem więc do jednej (P1) z pań {P1;P2} obsługujących na stoisku obok i, jak poprzednio, poinformowałem dyskretnie o odkryciu. Tym razem udało mi się przekazać zdefektowany towar w ręce pracownika P1. Co prawda oblicze pani wyrażało pełne zdziwienie pt. "Czego chce klient?". Nim zdążyłem odejść kilka metrów do mojego wózka usłyszałem:

[P2] - Proszę pana, ale dlaczego nam to pan daje, Przecież tO jest z działu NABIAŁ.
[Ja] - Bo to jest spleśniałe i nie nadaje się do jedzenia.
[P1] - Ale to nie jest z naszego stoiska. Co my mamy z tym zrobić?

Nie wiem, jeśli chodzi o mnie, to P1 i P2 mogą to sobie nawet kupić i zjeść, ale najpierw niech ktoś sprawdzi towar eksponowany w chłodziarce i usunie zepsute opakowania. Wykonanie tej ostatniej czynności zasugerowałem paniom, przy czym dodałem, że mogą powiadomić kogoś z personelu. W międzyczasie rozmowa stawała się coraz głośniejsza i klienci w pobliżu odwracali się i słuchali naszej przepychanki słownej.

[P2] – Ale proszę pana, my nie mamy czasu kogoś szukać, a TO jest nie z naszego stoiska.

Ponieważ ja też nie mam czasu i "to" nie jest z mojego stoiska, zostawiłem "zaangażowane inaczej" w swoją pracę P1 i P2 oraz grono zdziwionych słuchaczy i poszedłem z pozostałymi zakupami do kasy.

Po drodze trafiłem na szarego pracownika od wykładania towarów. Dopiero ten wykazał zainteresowanie, choć nie miałem w ręce corpus delicti aby mu przekazać i ułatwić poszukiwania spleśniaków.

Sklep zepsuty towar reakcja pracowników

by Johny102
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Johny102
7 7

@Armagedon: Nie ja dzieliłem. Jest tak - stoi w 2 rzędach kilka szaf chłodniczych tworząc alejkę. Z jednej strony po kolei wyeksponowane są: masła, margaryny, serki topione, sery dojrzewające i żółte a w pod koniec - naleśniki, pierogi, kluski, krokiety itp. z "fabryki". Nie wiem co w tym jest dziwnego.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 10

@Johny102: A ja nie wiem, co jest dziwnego w moi zdziwieniu. Jak również nie pojmuję, czemu społeczność "Piekielnych" to taka zagrożeniowa zbiorowość? Najzwyklejszą w świecie wypowiedź zaraz traktują jak atak. WIEM, że nie ty dzieliłeś. Wyraziłam tylko zdumienie, że wyroby garmażeryjne ktoś zaliczył do działu NABIAŁ.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Kilka dni temu kupiłam majonez z datą przydatności 8.11.2017, czyli niecały miesiąc po terminie. Wróciłam do sklepu, powiedziałam, bez problemu mogłam ten majonez wymienić. Nie chciałam pani na kasie sprawiać problemów, więc sama poszłam sobie po nowy majonez, a tam co? 10 innych słoiczków z datą 8.11.2017. Powiedziałam o tym pani stojącej najbliżej mnie i usłyszałam: "ktoś nie dopilnował". Chciałam powiedzieć, że teraz ktoś pójdzie do sanepidu, ale - nie wiem w sumie czemu - ugryzłam się w język.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Marcelinka: ale nie powiadomilas tego sanepidu? szkoda robi sie zdjecie najlepiej z widoczna data aktualna na fotce, i datami produktow, wystarcza :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bazienka: Chodzę do tego sklepu już półtora roku i była to ich pierwsza wpadka. Jeśli się powtórzy, to wtedy już miła nie będę. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Ja bym powiedzial ze dzwonie po sanepid to i przy okazji ich dział sprawdza.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

pewnie wrzucili produkt tam gdzie byl z nadzieja, ze nikt inny nie zobaczy plesni normalma procedora w sklepach kilka razy bylam swiadkiem- nawet rostopione lody wracaja do zamrazarki

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2017 o 18:41

avatar groman2
1 1

pracowałem w jednym z hipermarketów (francuska sieć z ptakiem w logo) i tam każdy pracownik jest szkolony by: 1. nie zostawiać klienta samemu sobie, nie ma takiej odpowiedzi jak "nie wiem, nie obchodzi mnie to". Albo sam rozwiązujesz problem albo idziesz z klientem do innego pracownika, który problem "rozwiąże" 2. towar nie był spleśniały/przeterminowany - jest on sprawdzany praktycznie codziennie. A jak przychodzą kontrole to i kilka razy. a to co opowiadasz to jakiś kosmos. Tam gdzie pracowałem za takie zachowanie dostało by mi się od kierownika.

Odpowiedz
avatar nietruskawki
0 0

corpus delicti - aż mi się studia przypomniały :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Po pierwszej próbie powinieneś powiadomić sanepid, a nie szczypać się z pracownikami.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

Ale to się bardzo łatwo załatwia, mówią Ci że się oni tym nie zajmują, nie ich dział. Ty na to do nich - to poproszę z osobą odpowiedzialną - oni że nie mają czasu. No to Ty informujesz że masz zdjęcie(blef) pleśni na towarze i że poinformujesz PiH i Sanepid oraz Kierownika sklepu, że Pan/Pani (tutaj odczytanie z identyfikatora) Imienia i Nazwiska. Od razu spanikują. Znam to podejście: "to nie należy do moich obowiązków" - typowe korpo, spychologia - w tym przypadku patologiczna ale oni wiedzą że mogą sobie na to pozwolić, bo klient zwykle nie będzie podskakiwał, przecież oni nie odpowiadają przed klientem ale przed kierownikiem zmiany.

Odpowiedz
Udostępnij