Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jaki Orange ma bajzel. Zmieniliśmy adres zamieszkania, więc nasze Love…

O tym, jaki Orange ma bajzel.

Zmieniliśmy adres zamieszkania, więc nasze Love musiało powędrować za nami. Zgłosiłam prośbę o przeniesienie internetu, konsultant oddzwonił, potwierdził adres, datę i godzinę oraz, co najważniejsze mój aktualny numer telefonu, pod którym będę dostępna dla pana montera. Co ważne, zarówno pan przyjmujący zlecenie na przeniesienie, jak i pan umawiający wklepywali mój aktualny numer, czyli ten, pod który oni sami do mnie dzwonili.

Pan monter umówiony był między 8-10 rano. Dochodzi 10, pana montera ani widu ani słychu, więc dzwonię dopytać, o co chodzi. Pani na infolinii obiecała pogonić sprawę. Krótko przed 11 dzwoni do mnie konsultant z Orange, mówiąc, iż monter był, ale w domu nikogo nie zastał, że dodzwonić się nie mógł i na kiedy następny termin umówić. We mnie zawrzało i zabulgotało, bo siedzę w domu, co rusz spoglądając na zegarek, gdyż ważne sprawy do ogarnięcia miałam.

Powiadomiłam, że w domu jestem nieprzerwanie, nikt nie dzwonił - ani na telefon, ani do furtki, więc pan monter ma się u mnie zjawić dziś, teraz, zaraz (ja wiem, roszczeniowa postawa, ale od ok. tygodnia korzystaliśmy z internetu na kartę, udostępnianego z telefonu, więc zrozumcie chęć posiadania czegoś lepszego, tym bardziej że mam tv internetową, więc bez łącza nie ma tv).

Coby ochłonąć, ubrałam berbecia i poszłam do sklepu. W drodze mijam znajome białe autko, czyli pan monter wrócił. Nawrót i pędzę, coby dopilnować, żeby zadzwonił chociaż. Cóż się okazało? Pan monter był, owszem, ale teraz mają takie zasady, że zanim wejdą na podwórko czy zadzwonią do drzwi, muszą najpierw zadzwonić na telefon.

To co, pan nie dzwonił? Ano dzwonił, ale ktoś mądry inaczej nie zaktualizował tam mojego numeru. Pan przepraszał i pokazywał, że on ma u siebie stary numer.

Więc ja pytam, po co po dziesięciokroć konsultanci potwierdzali mój numer jako ten, na który będzie się pan techniczny kontaktował? No po co?

orange

by mlodaMama23
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar suonick
3 3

Zgłaszałem awarię Internetu. Poproszono, więc podałem numer kontaktowy (a dokładniej potwierdziłem, gdyż ten już widniał w systemie). Przez tydzień monter nie mógł się ze mną skontaktować. Znał mnie i miał do mnie numer komórkowy. Niestety, w tamtym przypadku procedura podobno wymaga dzwonienia na numer stacjonarny. Ten nie jest zlikwidowany tylko i wyłącznie dlatego, że pakiet wychodzi korzystniej. Sęk w tym, że nikt nigdy się nie dodzwoni, ponieważ linia nie jest zakończona aparatem. Oczywiście powtarzanie jak mantrę "mam linię, nie mam urządzenia, nie korzystam z telefonii stacjonarnej, tylko komórka" jest jak rzucanie grochem o ścianę...

Odpowiedz
avatar wolhun
-1 3

To wcale nie jest bajzel. Po prostu nie kliknął aktualizacji w systemie, albo źle ustawił opcje programu przy wyszukiwaniu klienta i nieprawidłowo się to zapisało i nie było widoczne dla innych.

Odpowiedz
avatar Zimny
5 5

Czyli najwidoczniej ten pracownik nie został odpowiednio przeszkolony, czyli ktoś niewystarczająco go przeszkolił lub tak na "odwal się" i za to odpowiada, ergo - mają bajzel.

Odpowiedz
Udostępnij