Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia mojej znajomej, opisana za jej zgodą. O tym, jak łatwo zmienić…

Historia mojej znajomej, opisana za jej zgodą. O tym, jak łatwo zmienić czyjeś podejście do pewnych spraw. I o reakcji ludzi na rzeczy, o których nie mają pojęcia.

Moja znajoma (na potrzeby historii Ewa) to kobieta o złotym sercu. Pamiętam, że od zawsze u niej w domu roiło się od zwierząt, Ewa z rodzicami przygarniała każde zwierzę, któremu tylko mogli pomóc. Nawet gołębie z wykrzywionymi paluchami mogły znaleźć u nich schronienie. Od razu zaznaczam, że zwierzaki były zadbane i szczęśliwe.

Ewa skończyła lat 18 i wyprowadziła się z domu. Poznała chłopaka. Chłopak miał psa, sześcioletniego wyżła niemieckiego szorstkowłosego (z drugiej ręki). Sielanka trwała 2 lata, dopóki Ewa nie zdecydowała się zamieszkać z chłopakiem.

Pies okazał się potworem. Darł się niemiłosiernie (pies myśliwski, więc jak zaskowyczy, to czasem białko w oczach się ścina). Otrzymują mnóstwo skarg od sąsiadów. Fura sierści latająca po mieszkaniu, pies niszczycielski (zdewastował nową kanapę ze skaju, wydrapał dziury i jeszcze się tam zsikał) i na dodatek właśnie zaczął sikać. Wszędzie.

Bywałam u Ewki, wielokrotnie byłam świadkiem jak pies wracał ze spaceru, po czym wskakiwał na fotel i sikał. Podczas mojej dwugodzinnej wizyty potrafił się zsikać trzy, cztery razy. Moje zachowanie też nie było w porządku, ale przestałam Ewkę odwiedzać, bo nie było wizyty, żebym nie wdepnęła w siki tego psa po drodze do łazienki czy gdzieś. Widziałam, że jest jej głupio, że trochę zaczyna tracić siły. Ewka straciła wszystkich przyjaciół po kolei, nikt nie chciał do niej przychodzić, no bo musiałby siedzieć albo w śmierdzącym fotelu, albo na ręczniku, bo Amor akurat gdzieś wskoczył i nasikał.

Spotkałam się z Ewką jakieś dwa miesiące później. Poszłyśmy na kawę i dziewczyna pękła. Po prostu płakała z bezsilności. Wynajmowane mieszkanie pies zdewastował całkowicie. Panele są zgnite od środka, meble pognite, w całym mieszkaniu cuchnie. Dziewczyna się trzęsie na myśl o zdawaniu mieszkania, kto by się nie wściekł na miejscu właściciela?

Ma dość, bo nawet wyspać się nie może do pracy, wstaje rano w mokrym łóżku (zamknięcie drzwi od sypialni nie pomaga, bo albo je sobie otworzy, albo będzie się darł wniebogłosy całą noc i wydrapie dziurę). Ewa ma cztery kołdry zapobiegawczo, gdyby się w którąś zsikał i poprzednia nie zdążyła wyschnąć. Opowiadała mi, że wielokrotnie spali pod śpiworem. Wiele razy gdy przyjeżdżali goście, musieli spać na podłodze, bo Amor zsikał się w materac, gdy goście odbywali wieczorną toaletę.

Amor nie jest chory, Ewa zrobiła mu wszystkie możliwe badania. Winna jest kastracja, niedobór jakiegoś hormonu - ale pies dostaje leki, i to leki, które kosztują 150 zł za butelkę. Jest wyprowadzany na dwór praktycznie co chwilę. Była konsultacja z behawiorystką, która rozłożyła ręce (pies podobno jest niespokojny wskutek pojawienia się nowego domownika i zapach moczu go uspokaja). Chłopak Ewy całe dnie siedzi w pracy, wraca wieczorem do już posprzątanego mieszkania i traktuje psa jak królewicza. Szkoda mi strasznie dziewczyny.

W końcu miarka się przebrała, do Ewy przyjechała siostra z dzieckiem i pies zrobił to, co zwykle na stertę ubranek młodego. Ewa wystawiła ogłoszenie o adopcji psa, tylko i wyłącznie do domku (żeby ewentualny następny właściciel nie miał pretensji) i że nawet jest skłonna opłacać opiekę weterynaryjną, karmę i wszelkie wydatki związane z psem, tylko chce mieć prawo do odwiedzin.

Dziewczyna została zaszczuta. W każdym odezwał się działacz GreenPeace, w końcu to bestialstwo i szczyt nieodpowiedzialności. Tak to jest, jak głupie małolaty adoptują psy, które się nudzą, kiedy przestają być szczeniakami.

Chciałabym, aby te osoby chociaż na tydzień się z Ewą zamieniły. Zobaczyły, jak to jest budzić się z twarzą w plamie szczyn starego psa na hormonach. Jak to jest kłócić się co dzień z partnerem przez psa. Jak to jest płakać z bezsilności, bo nie możesz zasnąć, bo pies odpieprza ci właśnie koncert na trzy skowyty. I przede wszystkim jaki stosunek miałyby do najemcy ich mieszkania, który ma takiego psa?

Ewa nie chce psa wyrzucić, oddać do schroniska czy uśpić. Chce poszukać mu nowego domu w którym będzie miał warunki, by sikać gdzie popadnie. I tak wytrzymała bardzo długo, bo jakieś cztery lata! Cztery lata w tym koszmarze.

Bardzo mnie poruszyła ta historia, może dlatego, że to bardzo delikatny temat. Również na podłożu czysto higienicznym - dziewczyna młoda, ładna, zawsze zadbana… Uwierzcie mi, że od kiedy mieszka z tym psem zmieniła się nie do poznania. Już jej się nie chce starać, jej jest wstyd za warunki, w jakich mieszka. Ja również jestem absolutnie przeciwna wyrzucaniu psów z domu. Ale w takiej sytuacji? Co sądzicie na ten temat?

pies problem adopcja schronisko

by ZjemCiSzalik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
30 40

No i przez takich "obrońców" psy kończą w lesie przywiązane drutem do drzewa, albo gorzej.

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
22 22

@bloodcarver: Wiesz, w przypadku tej dziewczyny jestem pewna że taka sytuacja jest wykluczona. Ale masz rację, ile osób nawet nie pofatygowało się poszukać innego domu w obawie przed takimi komentarzami i pozbyli się psa "po cichu"..

Odpowiedz
avatar bloodcarver
15 17

@ZjemCiSzalik: Zwłaszcza że nie da się oddać psa do schroniska - przyjmują tylko bezpańskie psy. Skoro więc nie da się do schroniska, a szukanie przez internet kończy się linczem... najgorzej wychodzą na tym psy.

Odpowiedz
avatar xwisniowa
2 4

@bloodcarver: nie rozumiem jaki wpływ mają obrońcy zwierząt na to, że ludzie je porzucają w lesie...? A druga sprawa to schroniska na ogół przyjmują zwierzęta bezpośrednio od właścicieli,ale wiąże się to z opłatą..

Odpowiedz
avatar Lonely_Sheep
35 51

Oddałabym takiego psa bez wahania. I to nie wcale dlatego, że nie mam serca, bo lubię zwierzęta, ale ludzie. Ten pies niszczy jej życie. A czynnik, który niszczy życie trzeba wyeliminować, jeżeli nie ma innej opcji... Oczywiście nie mówię o przywiązaniu do drzewa czy coś, tylko o oddaniu właśnie. Na dużym podwórku na jakiejś wsi, gdzie mógłby obsikiwać płoty czy krzaki do woli, nie byłby aż tak uciążliwy. A jak nie, to schronisko. Sorry Winnetou. Lepsze to, niż ma się wykończyć psychicznie. A tak w ogóle, co na to jej facet? Mówiłaś, że traktuje psa jak księcia, więc dziwi mnie, że zgodził się na oddanie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 15

@Lonely_Sheep: Schronisko nie przyjmie psa, jeśli da się zidentyfikować właściciela, więc nie, nie oddałabyś.

Odpowiedz
avatar Lonely_Sheep
26 30

@maat_: Zauważ, że chłopak psa miał zanim koleżanka autorki się z nim związała. Dlatego uważam, że nic winna nie jest, a i tak 4 lata w takim czymś to ja podziwiam. Ja po max kilku miesiącach postawiłabym facetowi ultimatum. Tym bardziej, że z historii wynika że opieka nad niewychowanym (czy też może cierpiącym z powodu złych warunków, nie wiem, nie znam się na tym jakie taki pies powinien mieć warunki) spadła całkowicie na dziewczynę. Także ona moim zdaniem jak najbardziej poszkodowana. Jak kogos obwiniać o głupotę, to faceta. Plus ciekawe kto zapłaci właścicielowi mieszkania za zniszczenia, jak się w końcu o nich dowie - on czy oni razem. A kwota to pewnie będzie niemała.

Odpowiedz
avatar Lonely_Sheep
16 20

@celulozarogata6: No już nie porównujmy tej sytuacji do Żydów i Cyganów - myślę że zamysł mojej wypowiedzi był dość jasny ;) Wyraźnie napisałam że nie mam na myśli zagazowania tego psa czy odcięcia mu głowy. Nikt nie wymagałby raczej od niej mieszkania na siłę z chorym psychicznie partnerem, to dlaczego wymaga się, żeby altruistycznie mieszkała z takim psem? Co mogła, zrobiła, Jeżeli wszystkie opisane w historii czynności (typu wet, behawiorysta) zostały wykonane, to nie wiem co ta dziewczyna miałaby jeszcze zrobić. Odejść i zostawić chłopaka, z którym jej może pod każdym innym względem dobrze? Żadnej przemocy wobec zwierząt nie popieram, ale wobec braku innych środków psa bym oddała i nie postawiła go ponad swoje życie ani relacje z partnerem. Takie moje zdanie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 28

@celulozarogata6: No mi nie gra dosyć mocno. "Poznała chłopaka. Chłopak miał psa, sześcioletniego wyżła..." "Sielanka trwała 2 lata." "...jakieś cztery lata! Cztery lata w tym koszmarze." 6 + 2 + 4 = 12 Wyżły niemieckie żyją 12 do 14. lat. Więc wychodzi na to, że ten musi już być staruszkiem. Pomysł oddawania psa w obce ręce na końcówkę jego żywota wydaje się kuriozalny. Wytrzymało się cztery lata - można jeszcze trochę dłużej. Pewnie już niewiele. Stary pies nie zachowuje się jak szczenię. Nie skacze po kanapach czy fotelach i z pewnością nie miałby sił, by "dosłownie co chwilę" wychodzić na spacer. Na długim spacerze pies dokładnie opróżnia pęcherz. Czasem, wracając już do domu, podnosi jeszcze łapę nad krzaczkiem, ale jest w stanie "spuścić" jedną, lub dwie krople moczu, a czasem nawet i to nie. Więc jakoś słabo widzę możliwość, żeby "pies wracał ze spaceru po czym wskakiwał na fotel i sikał." Poza tym, nawet jeśli w ciągu kolejnych dwóch godzin pies sikał ze cztery razy - to musiałoby to być takie zwykłe "posikiwanie" tu i ówdzie, a nie spuszczanie "niagary" na podłogę. Ja nie jestem behawiorystką, ale coś mi mówi, że jeżeli takie sytuacje jakie opisuje autorka zaczęły mieć miejsce po wprowadzeniu się Ewy na stałe - to pies po prostu zaczął zaznaczać "swój" teren, bo nowego członka stada nie akceptował. Dziwnym, natomiast, wydaje się, że miało to związek z kastracją. Czyżby wykastrowano tego psa jak miał 8 lat? A zrobiono to dlatego, że miała wprowadzić się dziewczyna? To byłoby już zupełnie bezsensowne. No a jeżeli psa wykastrowano wcześniej - jego nagłe upodobanie do dewastacji i sikania po kątach nie mogło wynikać z kastracji. Może to brutalne co napiszę, ale moim zdaniem właściciele powinni rozważyć możliwość uśpienia tego psa. Dla jego dobra i dla swojego. Zbrodnią byłoby skazywać go w ostatnich miesiącach żywota na mękę tęsknoty. A sikać po kątach to on raczej już nie przestanie. "Odwiedzanie" psa byłoby tylko traumą dla wszystkich zainteresowanych, a przede wszystkim - dla tego staruszka.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 10

@Armagedon: jak faktycznie taki stary, to uśpienie może być dobrym rozwiązaniem. Niestety :( Pytanie tylko czy znajdzie się weterynarz, który to zrobi, skoro od czterech lat w sumie nic się ze stanem psa nie pogarsza.

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
10 12

@Armagedon: Pies ma lat 10. Policzyłam cztery lata razem więc może po prostu się nie zrozumieliśmy. Pies był wykastrowany jak był u poprzedniego właściciela ponieważ miał przerost prostaty. Pies jest ciągany po weterynarzach i każdy szuka winy w organizmie, przepisuje coraz to nowe hormony w związku z czym pies puchnie jak korek mimo stosowania karm weterynaryjnych. I tak, widziałam na własne oczy - wyszła po mnie na przystanek z psem, wysikał się ile wlezie i po godzinie były dwie kałuże. Wynika to z pewnością z zachowania psa, ale w tym kierunku już też robiła co można, włącznie z wywiezieniem psa do dziadów i doszczętnym szorowaniu wszystkiego octem i preparatami zabijającymi zapach moczu. Nie rozumiem do czego pijesz, myślisz że specjalnie zamyka psa w domu żeby zasikał wszystko? Czy że wymyśla, tylko nie wiem po co? Facet po postawieniu ultimatum zgodził się, zastrzegł sobie jedynie prawo do odwiedzania psa w nowym domu. A druga sprawa, pies został chłopakowi wciśnięty bo komuś od niego z rodziny się znudził. Pies ewidentnie nie akceptuje koleżanki w domu. Ale co, ona ma się wyprowadzić? Bez sensu. Za niejasności przepraszam, nie jestem główną bohaterką historii.

Odpowiedz
avatar Habiel
9 15

@ZjemCiSzalik: Już widzę te fale chętnych na starego psa, który w dodatku ma mieć odwiedziny właściciela. Ludzie wzbraniają się przed umową adopcyjną, a co dopiero wizytami byłych właścicieli. Inna sprawa, że dla psa, czy kota, czy innego zwierzęcia, takie odwiedziny by jeszcze sprawę pogarszały. Najpierw komuś się go oddaje, jest wśród obcych, a gdy przychodzi właściciel to go nie zabiera ze sobą. Już bardziej humanitarne jest go uśpić, niż narażać na ciągłe rozgrzebywanie ran.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
-4 12

@Lonely_Sheep: Ale to NIE JEST JEJ pies, prawda? w całej tej syt. nie ma informacji, co na to prawowity wlasciciel psa. No nie wiem czybym się ucieszyla, jakby moj partner postanowił oddac komuś moje zwierzę domowe bez nawet zapytania mnie o zgodę?

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
10 14

@celulozarogata6: Rozmowy na temat psa odbywały się u nich regularnie ale bez powodzenia, chłopak jest przekonany o świętości swojego psa. Kocha go, oczywiście, zabiera na długie spacery. Ale to na jego dziewczynę spada cały obowiązek zajmowania się nim przez solidny kęs dnia. Kiedy mieszkali sami pies sypiał ze swoim panem, był częstowany obiadem z talerza, spędzali całe dnie razem. Kiedy pojawiła się Ewka miejsca w łóżku mniej, baba do tego karci za sępienie i wszędzie się ciągnie za Panem. Myślę że tu tkwi problem, to zwykła zazdrość psa. Dlatego nie akceptuje jej w swoim "stadzie".

Odpowiedz
avatar Naa
0 6

@Habiel: To nie tak - stopniowe przeprowadzenie psa, później częste (codzienne) odwiedziny na początku, a następnie coraz rzadsze, właśnie mogą pomóc. Ale przecież nie tak staremu psu! Takie oddawanie można przeprowadzić, gdy pies jest młody, i elastyczny. A schorowanego staruszka w ogóle kto by wziął?

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 19

@Lonely_Sheep: jestem za. jakkolwiek na to spojrzec pies to tylko zwierze i moje- ludzkie - szczescie jest wazniejsze niz jakies zlosliwe bydle

Odpowiedz
avatar bazienka
3 13

@Lonely_Sheep: bardzo dobrze iszesz, ja dodatkowo bym wyjechala sobie na urlop na np. 2 tygodnie zostawiajac chlopaka z psem- niech sprzata szczyny, zyje w zaszczanym ( po kilkunastu godzinach mocz zwyczajnie by go uderzal po powrocie do domu), niech sam czysci meble, pierze koldry i poduszki itp., niech sam sie tym psem zajmuje... niech zaplaci polowe za remont mieszkania ( i to spory remont jesli trzeba odgrzybiac, odkupic wszystkie meble oraz wymienic panele, pewnie dodatkowo osuszyc sciany czy podloge) chociaz swoja droga przegnite moczem meble musza strasznie smierdziec, nie wiem, co ten facet ma w glowie, naprawde u m nie ultimatum byloby takie, ze albo zwierze ( nie ma opcji bym miala psa ale to moglby byc np. kot czy inne zwierzatko), albo ja po miesiacu tkaich atrakcji

Odpowiedz
avatar KIuska
-1 13

@ZjemCiSzalik: Zwierzęta nie sikają ze złości. One sikają bo albo nie mają gdzie (brudna kuweta lub brak spaceru), albo są chore, albo mają problem psychiczny. Zwierze nie zsika ci się na buty bo cię nie lubi lub zazdrości, to tak nie działa. Ja coś źle zrozumiałam czy ona chce oddać psa bez wiedzy i zgody na to właściciela tego psa?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@ZjemCiSzalik: A może pies na coś z nerami, a weterynarze robią ich w choja, bo wyczuli hajs? Pieseł młody już nie jest.

Odpowiedz
avatar Evergrey
2 12

@bazienka: A może weź się dokształć w temacie psów. One nie potrafią robić niczego złośliwie. To jest antropomorfizacja mówienie że pies sika w domu złośliwie. To jest wina tylko i wyłącznie WŁAŚCICIELA. Zawsze.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Evergrey: ja po prostu przenigdy nie bede miala psa. i problem rozwiazany :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Armagedon: odnośnie opróżniania pęcherza: koleżanka mojej mamy miała po sąsiedzku psa. Pies był wypuszczany z mieszkania rano, biegał przez cały dzień po okolicy, jak miał dość to stał pod klatką i czekał, aż ktoś będzie wchodził/wychodził, by go wpuścić. Po czym po drodze na drugie piętro szczał na ścianę na każdym półpiętrze. I to nie było pare kropelek.

Odpowiedz
avatar xwisniowa
0 8

@Lonely_Sheep: szkoda, że nawet byś się przez moment nie zastanowiła tylko piszesz, że „oddałabyś go bez wahania”.. bo niszczy Ci życie ;p jeżeli dzieko jest krnąbrne i się nie słucha też można je oddać bo niszczy życie rodzicom ;p..? Jesteśmy dorośli i bądźmy odpowiedzialni za swoje czyny. Jeżeli zamiast psa mieszkałaby z nimi starsza schorowana matka mająca problem z higieną teżbez zastanowienia byś ją oddała?

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
0 6

Zasadnicza różnica polega na tym, że pupil to nie jest dziecko xD Ten argument jest tak denny, że aż strach.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
-1 1

@Lonely_Sheep: Taaak pies miał wszystkie mozliwe badania... jasne... Smiem wątpic. Nie uwierzę ,że przez 4 lata nie dało się nic zrobic. A skoro przedtem pies NIE SIKAL, dopiero jak koleżanka się wprowadzila, to najwidoczniej pies nie toleruje .. kolezanki. na jej miejscu bym sie po prostu wyprowadzila i zamieszkala osobno.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
-1 1

@Nimfetamina: no coż, jak ktoś mowi, że można tak ot oddac zwierzę, to raczej wątpie,że nie ucieknie od rodziny przy pierwszych problemach z dzieckiem typu ciężka, kosztowna, długotrwala choroba...

Odpowiedz
avatar ejbisidii
19 23

Też mam wyżła. Roczniak, ale bardzo dobrze wyszkolony. Problem tkwi w naturze wyżłów. Jak autorka zauważyła, to pies myśliwski - potrzebuje przestrzeni, miejsca do pobiegania, zabawy. Zdecydowanie nie jest to pies do małego mieszkania, bo zaczyna się frustrować i niszczyć rzeczy. Prawda jest taka, że przy doborze rasy należy kierować się warunkami, jakie jesteśmy w stanie psu zapewnić. Bo podobnie jak york nigdy nie będzie polował na sarny, tak wyżeł nigdy nie będzie psem kanapowym. I basta.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
28 28

@ejbisidii: York wbrew pozorom też nie powinien być kanapową maskotką. Yorki to psy myśliwskie i potrzebują spacerów i nowych bodźców, bo inaczej kolokwialnie mówiąc im odpieprza. Cała masa ludzi traktuje yorki jako misie-pysie do tulenia i często nawet ich nie wyprowadza (są malusie, mogą sikać na podkładach higienicznych w domu, więc po co wychodzić?). Efekty takiego "wychowania" każdy widział- sfrustrowane, agresywne, szczekające i atakujące wszystko i wszystkich małe potworzysko z kokardką na głowie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 30

A więc tak: pies myśliwski w bloku. I ktoś uważa, ze to może się udać? Taki pies potrzebuje wielokilometrowych spacerów, gonitw za zwierzyną. Tylko domek z dużym ogrodem może mu pomóc. Jestem za zakazem trzymania dużych psów i psów myśliwskich w bloku

Odpowiedz
avatar healthandsafety
19 23

@maat_: Moze sie udac. W Anglii jest wiele psow mysliwskich trzymanych w domkach (bez ogrodu)/mieszkaniach, tylko, ze tu wlasciciele wiedza jak psem sie zajac by byl szczesliwy. Problem z psem kolezanki Autorki lezal po stronie wlasciciela psa, ktory cale dnie spedzal w pracy i nie dbal o psa.

Odpowiedz
avatar fenek
8 12

@maat_: tak na dobrą sprawę, to każdy pies lubi biegać i każdy jest w jakiś sposób myśliwski (ma instynkt łowiecki, lubi coś pogonić), więc to co pitolenie to głupota. Zresztą jasno jest w historii powiedziane, że pies tak reaguje na nowego domownika (wcześniej tak nie łał, a chyba też był myśliwski?). A o psie nie ma co dyskutować bo to sprawa jego właściciela. Dziewczyna powinna pogadać z facetem. Ktoś musi z czegoś zrezygnować.

Odpowiedz
avatar mruk
1 3

@maat_: ja tam mam dwa duże psy myśliwskie w bloku i są na pewno dużo szczęśliwe niż sąsiadujące z nami york, kundelek i foksterier ;p

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@maat_: Oczywiście, że to się może udać. Tylko trzeba wiedzieć, że taki pies potrzebuje ruchu, uwolnienia energii i z pewnością trzeba mu poświęcić więcej czasu. To, że ktoś ma dom z ofródkiem nie sprawi, że pies nie będzie demolować/sikac w domu jeśli nie zapewni mu się bodźców związanych ze spacerami, bieganiem w nowych miejscach. Każdy zwariuje, jeśli stale będzie zamknięty na jednym terenie. Nawet pies.

Odpowiedz
avatar pasia251
6 6

@maat_: wyobraź sobie, że posiadam psy myśliwskie w bloku od wielu lat. Szczęśliwe psy. Wybiegane, polujące, spędzające czas zgodnie ze swoją naturą. Wielkość mieszkania nie ma znaczenia - ważne jest co się z tym psem robi. Nawet w domu z największym ogrodem pies może być zaniedbany i znudzony. Dodam tylko, że jamniki, yorki, beagle itp. to też psy myśliwskie.

Odpowiedz
avatar fenek
6 12

@bazienka: przeczytałaś te 5 komentarzy wyżej o psach, które mieszkają w bloku i są szczęśliwe? Nie masz psa, nigdy nie miałaś. Tak napisałaś wyżej. Męczy to się twój mózg jak piszesz. Można trzymać owczarka w 30 m mieszkaniu i nie jest to problem.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

@fenek: hmmma kto i jakim urzadzeniem zmierzyl " szczescie" tych psow? bo jak dla mnie jesli duzy pies nie ma jak sie obrocic w mieszkaniu, pokoju, ciagle sie o cos obija, to niekoniecznie jest szczesliwy

Odpowiedz
avatar fenek
0 4

@bazienka: skoro nie ma takiego urządzenia to skąd wiesz, że jest nieszczęśliwy? Wydaje mi się, że bardziej godni zaufania w tej kwestii są właściciele psów (komentarze powyżej) niż ty. I wbrew pozorom na 30m taki pies spokojnie się obroci.

Odpowiedz
avatar mijanou
15 15

Kurczę, nie wiem, jak jest w przypadku psów ale jeśli kot jest nerwowy, po traumie, niespokojny to ja kilka razy kupowałam feliway'e (taki zbiorniczek z wtyczką, którą się podłączało do prądu i to ustrojstwo uwalniało kocie "feromony szczęścia"). Może podobny gadżet istnieje w psiej wersji? Skoro, według behaviorysty, psa uspokaja zapach moczu to może też chodzi o jakieś psie feromony, psia wesja feliway? Na koty działało znakomicie a zestresowany kot też umie sikać co chwilę. Moje koty też potrafią mi czasem nasikać na fotel albo, co gorsza, do buta (mieszkam w sumie między UK a Polską, częśc roku spędzam tam a część tu i one przemieszczają się ze mną i za każdym razem podróż to dla nich stres bo przez jakiś czas w nowym-starym miejscu sikają i wtedy w ruch idą feliwaye. Pomaga)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2017 o 15:41

avatar Evergrey
19 19

@mijanou: Po pierwsze to jakiś nędzny ten behawiorysta skoro tylko rozkłada ręce i nie umie pomóc. I tak są feromony dla psów. Adaptil się nazywa. Tanie to nie jest ale na moją bestię działało.

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
4 6

@Evergrey: O feromonach jeszcze nie słyszałam, wiem że czyszczenie mebli jakimiś zoologicznymi środkami do zabijania zapachu jest u niej na porządku dziennym. Przekażę, dziękuję w jej imieniu.

Odpowiedz
avatar Naa
7 11

@mijanou: Rewelacyjne! Nawiasem: niecała minuta googlania, i proszę, np. słowa kluczowe: Dog Apeasing Pheromone buy. Jak behawiotysta mógł o tym nie wiedzieć?

Odpowiedz
avatar Evergrey
7 11

@Naa: No właśnie dlatego powątpiewam w to, że pies był u behawiorysty. Ze swoim psem byłam u 3 zanim trafiliśmy na kogoś kto nam faktycznie pomógł, ale każda z tych 3 osób jako doraźne załagodzenie problemu stresu i nadpobudliwości sugerowała feromony. No i nie znam behawiorysty, który rozłożyłby ręce. Zazwyczaj nawet jeśli sprawa "przerasta" kompetencje to akurat w tym zawodzie referuje się psa dalej. Do kogoś z większym doświadczeniem.

Odpowiedz
avatar Naa
5 11

@Evergrey: Też mi się wydaje, że żadnej wizyty u behawiorysty nie było, tylko kolejna historyjka o podjętych staraniach, i pieniądze "zaoszczędzone" na honorarium specjalisty. Nawet co do wizyt u weterynarza mam wątpliwości, bo przecież zauważyłby, że pies nie jest leczony tak, jak być powinien. No, i stwierdzenie, że to nie choroba... Owszem, choroba, i to poważna.

Odpowiedz
avatar Crook
-3 25

Albo to fejk, albo twoja koleżanka jest bezduszna i nie ma ani serca do zwierząt, ani - a może przede wszystkim - wiedzy i umiejętności zajmowania się psami. Próba oddania komuś do ogrodu (czyli na stałe na dwór) starego, dużego psa (bo - jak słusznie wyliczyła Armageddon pies ma ok. 12 lat) i to psa z problemami to bestialstwo i sadyzm. Pies to nie rzecz, którą na starość można wyrzucić na śmietnik (a tak poczuje się stary pies, który większość życia przeżył ze swym opiekunem, w ciepłym domu), którego raptem oddają komuś obcemu, każą mieszkać na zewnątrz - nawet zimą!(bo wszakże w domu nie, bo sika). A obsikiwanie i wiele innych psich "przypadłości" można wyleczyć. Wiem co mówię - mam m.in. ok. 13-letniego wielkiego psa wziętego ze schroniska już jako dorosły, z traumą jak stąd na księżyc. Pewnie, niektórych urazów psychicznych nie wyeliminuje się całkowicie, ale kochający, stanowczy i mądry opiekun poradzi sobie ze zdecydowaną większością psich problemów.

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
1 1

@Crook: to go adoptuj jak takiś miłośnik praw zwierząt. Jakbyś się obudził kilka razy z twarzą w zasikanej poduszce to zmieniłbyś zdanie.

Odpowiedz
avatar pomarina
-1 15

Ten Greenpeace to tak na serio czy autorka sobie dopowiedziała? Ta organizacja nie zajmuje się psami i kotami a środowiskiem naturalnym. Jeżeli to była prywatna opinia pracownika to po co wymieniać nazwę? Aby było bardziej przekonująco? Ja tutaj nie widzę problemu w psie ale w partnerze, który z kolei problemu nie widzi. Jak najbardziej można wyeliminować takie zachowanie psa, ale trzeba chcieć. Psa można nauczyć np. nie wchodzenia do pewnych pomieszczeń (czyli tam nie naleje), można go brać na porządne spacery gdzie nie tylko się wybiega ale i popracuje troszkę umysłem. Naprawdę, wiele jest sposobów, ale nawet jakby przyszedł behawiorysta i ot tak psa naprawił to nie uważam, aby pozostawienie go w takich warunkach było odpowiednie. Ewidentnie potrzeby psa nie są spełniane, więc pewnie lepiej by mu było u kogoś innego. U kogoś kto ma warunki na psa, ma dla niego czas i serce. Teraz jest w miejscu, gdzie jest problemem.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
3 11

@pomarina: Jezu, człowieku... serio? Myślałam, że ja mam problemy z wyłapywaniem żartów...

Odpowiedz
avatar kaede
15 21

Sorry, ale piekielny to jest ten facet-własciciel, nie pies i nie koleżanka. Ewidentnie nie ma wiedzy na temat tresury psa i nie zajmuje sie nim / nie sprzata po nim. Komentujacy tutaj poruszyli temat usypiania - żaden weterynarz nie uśpi zdrowego zwierzęcia - a z historii wynika ze jest zdrowy. Prosze nie róbcie czegoś takiego jak oddawanie z wizytacjami ex-własciciela. Pies sobie przypomni i bedzie uciekał z nowego domu, co gorsze moze wpaść pod samochód podczas takiej ucieczki. Ten typ potrzebuje nie tylko domu i ogrodu ale i przystosowanego - dużego kojca z zadaszeniem (wyzły ucza sie dosyc szybko, ze po ogrodzeniu mozna sie wspinac). Miałam trzy generacje tych psów w domu. Zadne nie było agresywne, inteligentne i mega szybko sie uczyły higieny, sztuczek itd, sa to psy typowo zadaniowe, bez zadan szybko sie nudza i niszcza rzeczy. Moi zdaniem w domu koleżanki nie ma alphy i pies sobie ubzdurał ze nim jest, tylko głupi nie wie jak taki alpha ma sie zachowywać - stad szczanie po kątach. Pies potrzebuje tresury - własne posłanie (najlepiej typu takiej klatki/ala domku), własne zabawki, bez dostepu do sypialni, na nocne wycie pomaga - wymeczenie psa długim spacerem z aportowaniem, a jak wyje to trzeba podejsc i kazac warować. Ten obowiazek nalezy do własciciela - ktorym jest chłopak. Kolejnym obowiazkiem jesli nie zostanie spełniony pierwszy, jest znalezienie odpowiedniego nowego domu - to nalezy rowniez do chłopaka czyli WŁAŚCICIELA. Twoja koleżanka nie powinna go wyreczac ani w pierwszym ani w drugim. Moze i ciezko sie zyje w zasikanym domu, ale jeszcze ciezej z osoba ignoruje ten smierdzacy problem i nie robi nic w kierunku jego rozwiazania (stawianie wymagan, ze "oddaj, ale chce odwiedzac psa" to zadna pomoc o.O).

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 15

1. inny behawiorysta, 4 lata to nie jest " nowa sytuacja" 2. kazdemu z zaszczuwajacych dalabym tego psa na tydzien 3. wyprowadzilabym sie; po prostu powiedzialabym chlopakowi ja albo pies, w najgorszym razie oddala psa do schroniska boze takie historie tylko utwierdzaja mnie w przekonaniu, ze przenigdy psa w moim domu nie bedzie

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2017 o 19:39

avatar Naa
7 15

@bazienka: Psy to najcudowniejszy gatunek na tej planecie. Ich jedyną wadą jest, że tak bardzo ufają nam, ludziom. I jak ludzie je zawodzą, to czasem nie potrafią sobie z tym poradzić, i wtedy dzieją się różne złe rzeczy - ale to jest wina ludzi, nie psów.

Odpowiedz
avatar KIuska
5 9

@bazienka: Oddałabyś nie twojego psa do schroniska? Jeszcze bez zgody właściciela? AHA.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 13

@Naa: a ja psow nie lubie i mam do tego takie samo prawo, jak ty je kochac :)

Odpowiedz
avatar Naa
-4 8

@bazienka: Masz, nie da się zaprzeczyć - tylko szkoda mi, że tracisz przez to tyle radości, którą mogłabyś mieć z obcowania z nimi :(

Odpowiedz
avatar Evergrey
2 10

@bazienka: Masz. Ale przestań rozpowiadać bzdury na ich temat. Bo praktycznie w każdym z twoich komentarzy pojawia się jakaś durna i nieprawdziwa informacja na temat psów. Myślałam że tak wspaniała osoba, na jaką się we wszystkich historiach kreujesz, empatyczna i sprawiedliwa ma więcej rozwagi przy wypowiadaniu się w kwestiach o których nie ma pojęcia...

Odpowiedz
avatar popielica
5 9

@bazienka: i całe szczęście, że psa u ciebie nie będzie...

Odpowiedz
avatar mijanou
1 3

@bazienka: Nie ma obowiązku osiadania psa/kota. Jesli masz zwierz to licz się z dopustami w postaci sikania (czasem się zdarzy), podrapanych mebli, pożartych butów itp. Jeśi jesteś zwolenniczką sterylnej czystości to rzeczywiście nie bierz do domu zwierzat.

Odpowiedz
avatar aegerita
5 9

@bazienka: Jak ja się cieszę, że nie lubisz psów. Proszę Cię, nie lub także kotów, szczurów, szynszyli i patyczaków. W ogóle nie lub nikogo poza własnym gatunkiem, bo z podejściem "to tylko zwierzę" jesteś idealnym materiałem na piekielnego pseudoopiekuna jakiegokolwiek stworzenia. Pamiętaj że człowiek też jest zwierzęciem. Mam nadzieję, że na potrzeby dziecka nie reagujesz "to tylko dziecko". Ech, psychologia...

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 6

@Naa: ja tak nie uwazam @KIuska: autorka pyta co bysmy zrobili, wiec odpowiadam, wg mnie proste... wg historii chlopak nie mial nic przeciwko oddania psa do domku z mozliwoscia odwiedzin @Evergrey: wiesz, 0bowiazku lubienia mnie etz nie ma :) @mijanou: wiem, moja kotka tez posikiwala, ale rozwiazalam problem i jest ok @aegerita: no wybacz, ale moj komfort psychiczny jest wazniejszy i ja bym nie pozwolila na agresywne zachowanie czy zasikiwanie wszystkiego tak, ze wstyd kogokolwiek zaprosic do domu, ponadto siedz sobie w szczynach z miesiac. JA bym teog nie wytrzymala i po wyczerpaniu WSZYSTKICH srodkow, jakie mi do glowy przyjda, tak, pozbylabym sie psa i tyle dziecko to czlowiek, mozna mu wytlumaczyc pewne rzeczy, psu nie

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@bazienka: Niemowlakowi nie wytłumaczysz, jak po nim nie posprzątasz, to będziesz siedzieć w szczynach i nie wyjaśnisz, że ma przestać lać. Pięcioletniemu dziecku wytłumaczysz, chociaż nie ma gwarancji, że posłucha. Ludzie to nie maszyny, żeby zachowywali się zgodnie z programem. Psy też nie. Można je nauczyć wielu rzeczy i jeśli zadbasz o dobrą relację z czworonogiem, będzie mu zależało, by zrobić to, czego chcesz (tzw. "will to please"). Ale pies jest w tym podobny do małego dziecka, że jest od człowieka całkowicie zależny i to człowiek tworzy warunki, w jakich zwierzak musi żyć. Ten pies nie włamał im się do domu. To oni wzięli psa i zarazem odpowiedzialność za jego zdrowie i życie. A teraz chcą się tej odpowiedzialności pozbyć. I oczywiście, masz prawo uważać, że Twój komfort estetyczny jest ważniejszy niż życie psa, że za błędy człowieka powinien zapłacić pies, bo to "tylko zwierzę". Twój system wartości, Twoja sprawa. Ja się po prostu cieszę, że psów nie lubisz i nigdy żadnego nie weźmiesz. Tak trzymaj. I żadnych innych zwierząt też nie bierz...

Odpowiedz
avatar Naa
11 19

W tej historii jest tyle dziur logicznych, że najlepsze, co można założyć, to potężne redagowanie opowieści przez główną bohaterkę, czyli Ewę. 1. Pies, sądząc po objawach, ma chorobę Cushinga https://cowsierscipiszczy.pl/choroba-cushinga/ - tylko jeśli ma uzupełnianą wazopresynę (ten drogi hormon), to powinien przestać ciągle sikać, bo po nim objętość moczu właśnie wraca do normy. Ktoś robi "oszczędności"? 2. Sikanie ze stresu - może, ale wciąż - czemu tak obfite? IMO - chyba jednak ktoś "oszczędza". 3. Ewa miała dwa lata na oswojenie psa, nim się wprowadziła, i dwa po. Jeśli kocha psy, i zna się na zwierzętach, powinno jej to wystarczyć kilka razy na sprawienie, żeby zwierzak ją pokochał. Jeżeli on stresuje się coraz bardziej, to coś jest tam nie jest tak piękne, jak się wydaje. 4. Czemu dwie podobno troszczące się osoby nie wpadły na to, żeby postawić dużą kuwetę, i nauczyć psa z niej korzystać? Mokre, śmierdzące meble lepsze? 5. Pies jest chłopaka, a ten wszystko puszcza na żywioł? Powinien starać się najbardziej. Na co liczy? ...Zgadzam się z Crook - oddanie takiego starego psa, to bestialstwo. Zwłaszcza, że jemu chyba dużo czasu nie zostało, bo wcale nie ma tak dobrej opieki, jak głoszą osoby za niego odpowiedzialne :(

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
0 0

@Naa: Skończ snuć swoje chore domysły, pies ma warunki jak królewicz mimo swojego zachowania. I skoro taki biegły z Ciebie znawca sztuki zwierzęcej to chyba powinieneś wiedzieć że 10 lat to trochę za dużo na uczenie psa korzystania z kuwety?

Odpowiedz
avatar malami1001
8 14

Generalnie zgadzam się z Naa. Nie wiem na co choruje pies ale jeśli koleżanka jest z Łodzi bądź okolic mogę polecić doskonałą weterynarz, która jest wspaniałym diagnostą. Prowadzi mojego psa już od roku, poprzedni weterynarze leczyli go nie na to co trzeba przez ponad rok. Poza tym niszczenie mieszkania to jest tylko i wyłącznie wina opiekuna. Po pierwsze nie jest nic napisane ile pies ma dziennie zapewnionego ruchu. Bo jeśli tylko to są wyjścia na siku pod blok to pies nie ma gdzie spożytkować energii więc wyżywa się na mieszkaniu. Pies, zwłaszcza myśliwski potrzebuje bardzo dużo ruchu, minimum 2 godzin intensywnego wysiłku fizycznego, a nie łażenia za opiekunem na smyczy. W domu również można psu zapewnić zajęcie bawiąc się z nim czy ucząc sztuczek. Przez naukę pies męczy się najszybciej gdyż do nauki trzeba myśleć. Poza tym są zabawki, którymi pies może zając się sam, choćby takie do których wkłada się smaczki i pies musi się natrudzić żeby je wydobyć. Niszczenie mieszkania to jest wina zaniedbań i kompletnej niewiedzy jeśli chodzi o zapewnienie psu podstawowych potrzeb. Pomysł z kuwetą również dobry jednak ja poszukałabym naprawdę dobrego weterynarza, nie wierzę, że nie da się nic zrobić. Natomiast jeśli chodzi o to, że pies reaguje stresowo na koleżankę autorki świadczy to nie za dobrze o koleżance. Ja rozumiem, że takie zachowanie psa może doprowadzać do pasji i pewnie pies nie raz oberwał, nie mówię, że fizycznie ale choćby słownie od koleżanki, więc zwyczajnie się boi. On nie rozumie czego koleżanka od niego chce, gdyż niewychowany nie wie, że to co robi jest złe. Nawet dzieci należy nauczyć wszystkich zachowań a ludzie jakoś dziwnie oczekują, że pies będzie sam z siebie wiedział, że nie wolno niszczyć mebli czy sikać na fotel. Nawet jeśli się na psa wrzeszczy on nie wie za co, nie łączy słownej agresji ze zdarzeniem, bo nikt mu nie pokazał, że to co robi jest niewłaściwe. Poza tym psy doskonale wyczuwają nastroje ludzi, więc jeśli autorki koleżanka pała niechęcią do psa on to wyczuwa i reaguje stresem. Tacy ludzie nie powinni mieć żadnych zwierząt.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
9 11

A nie myślała o tym, żeby się wyprowadzić? To nie jej pies, więc ona raczej oddać go nie może, ale jak najbardziej może zerwać z kolesiem, który nie ogarnia.

Odpowiedz
avatar Naa
5 9

@KoparkaApokalipsy: Wcale nie musiałaby zrywać, jeśli ten chłopak dla niej taki ważny. Ale gdyby znikła z mieszkania na kilka(naście) dni, to, jak zareagowałby na to pies, a jak chłopak, mogłoby być bardzo znaczące.

Odpowiedz
avatar Iras
9 9

W pierwszej kolejności niech zmienią weterynarza. Nietrzymanie moczu na tle hormonalnym zdarza się u suk - nie u samców. A ów drogi lek, to nic innego jak hormony - samicy, nie samca. Dodatkowo - nawet u samicy - problem pojawia się maksymalnie pół roku po sterylce. Jeśli do tego czasu nie wystąpił - to już nie wystąpi. Druga sprawa - to co opisujesz nie ma m=nic wspólnego z nietrzymaniem moczu. Gdy coś, lub ktoś nei trzyma moczu - po prostu mu "leci" a on tego nie czuje - nie ma tu czegoś takiego, że specjalnie gdzieś wlezie, żeby nasikać. Wygląda to po prostu tak, że pies np. śpi - i leje przez sen. On tego nie czuje w żaden sposób. Bardziej wygląda to na reakcję stresową - i nie tule "zapach moczu go uspokaja", co moczem stara się zagłuszyć zapach np. intruza. A to, że jest faszerowany żeńskimi hormonami na pewno mu w tym nie pomaga. Mimo wszystko największe prawdpodobieństwo jest tu problem zdrowotny - a "wszelkie możliwe badania" wykonywane przez konowała, który samca faszeruje żeńskimi hormonami są o kant tyłka potłuc...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 18

I tak bardzo długo wytrzymała. Wyjątkowo chyba zgodzę się z @bazienka. Jej ludzkie szczęście jest ważniejsze. Brutalne ale prawdziwe. Jak coś zatruwa mi życie to staram się rozwiązać problem. Jak się nie da, to trzeba się go pozbyć. Kurczę, ludzie z małżonkami się rozwodzą jak są nieszczęśliwi. A to jest tylko pies. Porównywanie go do dziecka jest też nie na miejscu, serio. Ja tam wolę ludzi od psów/kotów/wstaw dowolne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@KIuska: Rozwaliłaś mnie tym roku porównaniem. Na prawdę nie wiem, czy się śmiać czy płakać, że ktoś rozumuje w taki sposób...

Odpowiedz
avatar KIuska
-3 11

@Lumen_: Rozwaliło cię to? To miło, to oznacza, że masz jakieś uczucia. Empatii na pewno nie masz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 14

@KIuska: Mam, do ludzi ogromną. Człowiek jest i bedzie dla mnie zawsze ważniejszy niż jakiekolwiek zwierzę. Zawsze zastanawiało mnie odwrotne podejście. Jest gro ludzi typu wegetarianie, weganie itd. Oni nie jedzą tego mięsa czy innych produktów od zwierząt bo krzywda zwierzaka. Natomiast chodzą w tanich ubraniach z sieciówek, szytych w Bangladeszu czy innych Chinach, gdzie ludzie pracuj po kilkanaście godzin, za głodowe 2 $ dziennie. Gdzie zatrudniane są dzieci i nie ma czegoś takiego jak prawo pracy. To jest dopiero brak empatii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 10

@KIuska: Już nie mogę edytować a chcę jeszcze coś dodać. Przy tym, co dzieje się na świecie czyli wojny, głód (wiesz, że na świece umiera z głodu dziecko co 6 sekund?), choroby i inne plagi to płakać się chce. Więc pies lejący 4 lata po domu, gdzie tylko się da, faktycznie nie budzi we mnie empatii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@KIuska: I minusuj sobie do woli. Nie będę się srać, że do w/w argumentów nie potrafisz się odnieść.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
2 8

@Lumen_: i tak mamy przeludnienie.. Człowiek jest i bedzie dla mnie zawsze ważniejszy niż jakiekolwiek zwierzę. a dla mnie moj pies. wylane mam na obcych ludzi

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@kosimazaki: Schroniska też przepełnione. Po ulicach nie szwendają się przecież bezdomne psy czy zdziczałe koty. Jak będziesz kiedyś potrzebował jakiejś pomocy (czy to w chorobie, czy jak będziesz stary i niedołężny) to poproś swojego psa o pomoc.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@KIuska: Jeśli przeraża Cię to, co piszę to przeraża Cię rzeczywistość, bo właśnie ją opisałam. W jednym się zgodzę. Człowiek to też zwierzę Gdyby babka miała wąsy to by była dziadkiem. Tak odnośnie kolejnej części wypowiedzi. Wszyscy nie mogą przestać jeść mięsa. Jest potrzebne chociażby dzieciom (zalecenia WHO) oraz w mięsie są kwasy tłuszczowe, których nie da się zastąpić. Ale to już chyba nawet Tobie ktoś tu niedawno wyjaśniał (witamina MIENSO). Myśl sobie o mnie co chcesz. Średnio obchodzi mnie zdanie obcych ludzi z sieci na mój temat. Ja kończę, nie ma sensu kopać się z koniem.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 8

@Lumen_: Smutne. Widzisz, empatia nie jest zjawiskiem wybiórczym - że do jednych ją masz, a do innych wolisz nie. Ja rozumiem, że nie każdemu i nie zawsze można pomóc, ale współczuć można. Tymczasem Ty bezdusznie odwracasz głowę, bo to przecież "tylko pies" - w domyśle pewnie mniej wartościowy od Ciebie czy byle mordercy czy pedofila, któremu oddajesz szacunek tylko dlatego, że należy do tego samego gatunku co Ty. Według tej samej logiki nie będziesz współczuć bezdomnemu (to tylko obdarty dziad), prostytutce (to tylko k*rwa), osobie chorej psychicznie (to tylko wariat) i tak dalej. Zawsze znajdziesz usprawiedliwienie dla swojej obojętności, tak samo jak dla okrucieństwa innych. Naprawdę smutne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@aegerita: Zamiast rzeczowo i logicznie się odnieść do moich argumentów wyjeżdżasz z emocjami jak typowa baba. No i do czego ta dyskusja ma nas doprowadzić? Każdy człowiek jest dla mnie ważny. Zamiar wspierać schroniska wspieram domy dziecka czy samotnej matki. Zamiast zbierać koce dla psów wolę je oddać do noclegowni, dla bezdomnych, którzy są według Ciebie niewarci uwagi. Mam prawo wyboru i wybieram pomoc ludziom. Jeśli to dla Ciebie smutne to już nie mój problem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Dobra, Dziewczyny?. Ja tutaj przestaję zaglądać. I tak za dużo czasu tutaj spędziłam. Chyba nie zrozumiałyście mnie do końca. Nie mówię, że pomoc zwierzętom czy ta słynna już empatia do nich to coś złego. Mówiłam, że mając do wyboru pomoc człowiekowi a psu czy kotu, wybieram człowieka. To samo dotyczy szczęścia. Takie wartości wyznaję i nikomu nic do tego.

Odpowiedz
avatar KIuska
-2 6

@Lumen_: Nie zrozumiałaś to ty nas. Nie wiem czego oczekiwałaś, pochwały? Uwagi? Nie dostałaś jej i nie dostaniesz. Tak jak aegerita zauważyła, empatia to nie jest wybiórcze uczucie. Ale ty jak widać tego nie zrozumiesz.

Odpowiedz
avatar Zmora
4 6

@KIuska: "Wiesz, że gdyby wszyscy przestali jeść mięso to skończyłby się głód na świecie?" Pierdu, pierdu. Sprawdź statystyki lepiej. Problemem nie jest ilość produkowanego pożywienia, a jego dystrybucja. Produkujemy wystarczająco pozywienia by wykarmic wszystkich na świecie, problemnem jest jednak to, że w bogatych krajach mnóstwo z tego się marnuje. Jakby tak znaleźć metodę dystrybucji resztek z zachodnich stołów do Afryki to głód też by się skończył...

Odpowiedz
avatar aegerita
0 4

@Lumen_: Ależ wspieraj, kogo chcesz, Twój czas i Twoje pieniądze. To bardzo budujące, że pomagasz. Smutne jest to, że bazując na swoich emocjach (bo kogoś "wolisz" od kogoś innego), oceniasz, kto jest wart pomocy czy choćby uczciwego traktowania, a kto nie. Z Twoimi emocjami nt. wartościowania istot nie dyskutuję, bo masz prawo czuć, jak chcesz. A rzeczowego argumentu na to, że każdy człowiek jest z automatu i odgórnie ważniejszy od każdego psa/kota/whatever nigdy nie widziałam, bo takiego nie ma. Wszystkie są oparte na emocjach właśnie. BTW To nie ja "wyjechałam z emocjami jak typowa baba". Po prostu twierdziłaś, że masz ponoć wielką empatię - do ludzi. Więc chciałam sprawdzić, jak ta Twoja empatia wygląda w praktyce. Do ludzi widać też słabo, bo to "nie Twój problem".

Odpowiedz
avatar polaquita
1 3

@Lumen_: a u mnie empatii nie budzą ludzie, których jest 7 miliardów!!!!!! I wciąż ta liczba się zwiększa. Widać nie umiera ich tak wielu.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
5 5

takie calkiem durne pytanie.. mieszkajac z facetem pies robil to samo czy oni po prostu sie przeprowadzili (wynajeli mieszkanie) zeby zamieszkac razem?

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 9

Historia zupełnie nie trzyma się kupy, napisana została chyba tylko po to, żeby nieodpowiedzialni ludzie usprawiedliwili sobie porzucenie zwierzaka. Wiele nieścisłości i bzdur zostało już wytkniętych, ale się dołączę. Jeśli lekarz twierdzi, że pies jest zdrowy, a jednocześnie wciska głupim ludziom leki za 150zł za butelkę (kretyński argument swoją drogą, zwłaszcza kiedy nie wiadomo, czy butelka wystarcza na tydzień, czy na rok), to konował i tyle -> zmienić lekarza. Jeśli behawiorysta twierdzi, że pies po 4 latach uważa kogoś za nowego domownika O_o i że "zapach moczu go uspokaja", to szarlatan bez podstawowej wiedzy -> zmienić behawiorystę. Zdrowy fizycznie, szczęśliwy pies, który ma zapewnioną odpowiednią do potrzeb ilość ruchu, nie zaleje mieszkania. Jeżeli uporczywie sika, to: a) jest fizycznie chory; b) nie spędza wystarczająco dużo czasu na spacerach i/lub c) jest w jego życiu coś tak stresującego, że sam sobie z tym nie radzi. Ale jasne, najłatwiej powiedzieć, że to złośliwość i oddać/wyrzucić kłopot. Niestety wątpię zarówno w dobrą opiekę weterynaryjną - bo dobry lekarz albo by zdiagnozował i leczył problem, albo przestał faszerować psa lekami, jeśli jest zdrowy - jak i w konsultacje z behawiorystą - bo takich bredni chyba żaden behawiorysta by nie wygłosił. Jeśli chłopak Ewy też chce pozbyć się psa (po ultimatum, które stanowi najlepszy wyznacznik jakości ich związku), oto jedyne w miarę uczciwe rozwiązanie: pójść z psem na długi spacer do lasu, nakarmić smakołykami, przytulić i bezboleśnie zabić. Własnoręcznie, to będzie dla psa lepsze niż morbital u weterynarza. Bo oddawanie starszego, chorego i/lub skrajnie zestresowanego psa w obce ręce to dużo większe okrucieństwo.

Odpowiedz
avatar voytek
-3 5

zachciało sie dziewczynie samodzielnosci to ma! Powiedz kto jej kazał wybierac chłopaka z psem a jesli juz to chyba mogła postawic warunek - albo ja albo pies? jesli chlopak naprawde by ja kochał to wybór był oczywisty :) niech jak najszybciej zmiana faceta i zada od niego odszkodowania za straty|!

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 4

@voytek: Przeczytaj jeszcze raz co wymóżdżyłeś - bo nic mądrego to nie jest...

Odpowiedz
avatar kosimazaki
1 3

@voytek: Powiedz kto jej kazał wybierac chłopaka z psem a jesli juz to chyba mogła postawic warunek - albo ja albo pies? jesli chlopak naprawde by ja kochał to wybór był oczywisty :) no proste ze pies. pies nie stawia ultimatum

Odpowiedz
avatar polaquita
2 2

może pieluchę niech mu zakłada?

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 4

Co sądzimy? Że takim "obrońcom" g*wno do tego co zrobi z psem ani w jaki sposób. Każdy w internecie szczeka jaki to z niego mega miłośnik - a jak powiesz - słuchaj - nawet za darmo Ci dam, bierz - najczęściej jest - ja nie mogę, mam już jednego/dwa/dziesięć psów/kotów/żółwi czy czego tam. Niech się nie przejmuje ale musi znaleźć coś zastępczego - uwagi obcych niech ma w poważaniu - głębokim.

Odpowiedz
avatar antys
1 1

Nie mam siły czytać tych wszystkich komentarzy, więc nie wiem, czy ktoś już to pisał, ale specjalnie się zarejestrowałem tylko po to... Sprawę trzeba zlustrować. A) Znaczenie terenu. 1. Zwierzę, nieważne czy to kot czy to pies, przede wszystkim znaczy teren. Skoro to kastrat to plus jest taki, że w moczu nie ma "jego hormonów", które dają dużo bardziej, niż sam mocz (możesz mi wierzyć na słowo). Znaczenie mogło rzeczywiście zacząć się po pojawieniu nowej osoby w już za małym mieszkaniu. Ale... 2. Po takim czasie pies najpewniej nie przechodzi już stresu z powodu nowej osoby. Po prostu wszędzie czuje swój zapach. 3. Jeśli jest to znaczenie terenu, to ona się już tego problemu nie pozbędzie. Dla człowieka łóżko może śmierdzieć octem, ale pies/kot wyczuje swoje siki i po prostu umocni swój zapach ponownie obsikując mebel. Środki "zabij zapach po zwierzaku" serio nie działają. Wypróbowałem chyba wszystkie, jakie można u nas kupić. 4. Żeby przestał obsikiwać to, co i tak nim przeszło, trzeba usunąć. Czyli usunąć wszystko, co było obsikane. Pościel, łóżka, meble, panele, skuć tynki, wylewkę... 5. Najlepszym sposobem byłoby przeprowadzenie się na jakiś mały domek z ogródkiem. Nie wiem gdzie ta historia ma miejsce, ale u mnie małe domki mieszkalne można wynająć w cenie mieszkania. Często dochodzi do tego samodzielne palenie w piecu, ale chyba lepsze to niż spanie w sikach. B) Choroba Przez moje domostwo przewinęło się sporo zwierzaków. Obecnie mam kastrowanego kota. Chorowitego kota. M.in. zasikiwał teren. Wcześniej miałem też m.in. psa na sterydach, więc coś mogę i tu powiedzieć. Zwierzę po lekach, a wielce prawdopodobne, że są to sterydy, nie tylko "puchnie" od wody. Zapycha się karmą. Ale zacznijmy od leków - znaleźć porządnego weterynarza, bo jeśli pies ostro tyje, to leki i karma są źle dobrane i robił to jakiś konował. Sterydy są różne, na prawdę ich rodzaj i ilość trzeba dopasować. Ale sterydy POWINNO podawać się tylko po dokładnej diagnozie. Np. przeciągły stan zapalny krtani, ostre przewlekłe zapalenie pęcherza, IBD. Twoja koleżanka powinna sprawdzić co konkretnie ma za lek i na co przepisany. Skonsultować się z osobami, które te psy mają i hodują (są fora dla psiarzy). Sam miałem do czynienia z weterynarzami, którzy przepisują sterydy na odczepnego. Absolutnie trzeba to zweryfikować i sprawdzić, czy lek ma jakiekolwiek podłoże do stosowania. Pies, którego miałem na sterydach, dostawał różne dawki ze względu na zapotrzebowanie organizmu. Raz dostawał całą dawkę a następnego dnia połowę itp. Było to po badaniach w innym mieście, które niemało kosztowały. Leki były dobrane dobrze, ale trzeba było je dozować tak, jak się widziało, że pies się czuje. Po sterydach zwierzę "puchnie", bo je i pije ponad miarę. I choćby miał dozowaną karmę, to zjada ją najpewniej na raz. Zapychają się jelita, przez co jest parcie na pęcherz. Dlatego trzeba psu gotować coś, co pomaga jelitom się oczyścić, a przy okazji wchłania część wody, bo tę przy sterydach musi mieć pod dostatkiem. U mnie była to kasza z marchewką. Sterydy wyniszczają organizm i pies będzie sikał po nich coraz częściej. Będzie wypadała sierść i szybciej zdechnie. Dla mojego psa były konieczne, bo bez nich się dusił. Kot też miał przepisane, przez 3 wetów a tylko jeden, piąty, go zdiagnozował. Poprzedni by go zabili i nie boję się tego napisać. C)Stres Pies od stresu sika pod siebie. Po prostu nie trzyma moczu. Można wtedy diagnozować np. zapalenie cewki, ale tu to raczej wykluczone. D) Behawiorysta Nie, nie i jeszcze raz nie. Większość behawiorystów, to tak na prawdę samozwańczy wielbiciele zwierząt po pseudokursach. Znajoma miała psa, który zaatakował jej dziecko bez żadnego uprzedzenia. Wcześniej zachowywał się dobrze i był agresywny tylko względem innych psów, ale na spacery chodził w kagańcu. Dziecko trafiło do szpitala a pies do schroniska, gdzie weterynarz stwierdził chów wsobny i agresję wrodzoną (bóle głowy itd.). Miał zostać uśpiony, ale jakiś skret

Odpowiedz
Udostępnij