Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chodziłam do małego gimnazjum, takiego gdzie wszyscy się znają i wszystko o…

Chodziłam do małego gimnazjum, takiego gdzie wszyscy się znają i wszystko o innych wiedzą. Fajna szkoła, ciepło wspominam. Z wyjątkiem jednaj piekielnej sytuacji.

Otóż pewnego dnia nauczycielki stworzyły ankietę: "W skali od ... do ... oceń, na ile lubisz danego kolegę/koleżankę".

Do pokoju, w którym mieliśmy ją wypełnić zapraszano nas po jednej osobie. Takie pozory dyskrecji. Jednak zamiast pojedynczych kartek dla każdego, przewidziano jedną dużą tabelę (w pionie należało znaleźć swoje nazwisko, a w poziomie przypisać ocenę każdej osobie). Każdy, kto wypełniał, mógł przeczytać wybory poprzedników.

Efekt? Idealny temat do nowych intryg towarzyskich. Wszyscy chcieli wejść na samym końcu - żeby przeczytać "na ile" lubią ich inni i odwdzięczyć się adekwatną oceną (a czego innego spodziewać się po gimnazjalistach?). Ci, którzy weszli jako pierwsi, pytali potem pozostałych. Oczywiście nie obyło się bez wyrzutów: "Dałaś Aśce 4, a ona tobie tylko 3!" i ploteczek "No proszę, a Olę oceniają najniżej".

Niezręcznie było mi oceniać osoby, które znałam słabiej. Wiadomo jak to jest - czasami w kimś denerwuje sposób bycia, inne upodobania, cokolwiek. Wystarczy zachować neutralne relacje i tyle. Nie chciałam wcale oświadczać wszem i wobec, że akurat tego kogoś nie darzę sympatią.
Mimo stabilnych relacji w klasie, miałam pewien stres, czytając tę nieszczęsną tabelkę. Nie chcę wiedzieć, jak czuli się uczniowie, którym przypadło najmniej "punktów lubienia".

Jak już wspomniałam, szkoła była mała. Nauczyciele doskonale wiedzieli, kto jest podziwiany, a kto siedzi w ławce sam. Nie mam pojęcia, czemu miała służyć ta ankieta.
I co to w ogóle za pomysł, żeby relacje między ludźmi określać przy pomocy cyferki...?

szkoła gimnazjum

by Tosty_z_serem
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kazmirz
19 21

Jest kilka sposobów na takie ankiety - nie wypelniasz zadnego pola, dajesz wszystkim 0, 10 albo cokolwiek innego byle tak samo; nie w kazda gre warto grac :)

Odpowiedz
avatar mijanou
8 8

@kazmirz: Niestety, w kazdej szkole chyba jest zespół rady pedagogicznej d/s mierzenia jakości pracy szkoły i stąd te ankiety (nieraz dziwne). Jednak ta, opisywana przez Autorkę jest dla mnie kompletnie pozbawiona sensu i celu. I w dodatku przeprowadzona karygodnie.

Odpowiedz
avatar Tosty_z_serem
2 2

@kazmirz: Teraz też tak myślę, ale wtedy najwyraźniej nie. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Ankieta służyła do pracy doktorskiej jednego z nauczycieli. Celem ankiety była obserwacja dzieci, jak się zachowają wobec niesprawiedliwości, jak wpłynie pierwsza część ankiety na "oddanie" głosów głosującym wcześniej, lub jeszcze inne, na pewno nie związane z pytaniem w ankiecie. Taki "eksperyment psychologiczny".

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
10 10

@thebill: "trochę" to okrutne, tym bardziej, że dzieciaki w tym wieku biorą wszystko do siebie 100 razy bardziej. Sama pamiętam jak mi było koszmarnie przykro przez długi czas, gdy chłopcy zrobili osobisty ranking dziewczyn z klasy i wtedy zajęłam jakoś miejsce w ogonie :/ Do tej pory jest mi nieprzyjemnie na wspomnienie tego, mimo że minęło już sporo lat i jako dorosła kobieta im się podobam :/

Odpowiedz
avatar Molochor
0 0

@thebill: Przeprowadzone to było w bardzo nieetyczny sposób, do tego nienaukowy - o ile jakąś wartość mogłoby mieć ocenianie po nazwiskach na jednej kartce, o tyle ocenianie pod własnym nazwiskiem już nie, do tego ociera się to o działania sprzeczne z etyką.

Odpowiedz
avatar Bevmel
6 6

Jako rodzic wybralbym sie natychmiast do tej szkoly i zapytal o cel takiej ankiety.

Odpowiedz
avatar BlackDragon321
8 8

Osobiście w podobnej ankiecie bym pewnie wypełnił wszystkie pola na maksymalną ocenę. W sumie też miałem w szkole ankiety. Były jednak prawdziwie anonimowe (bez podpisywania się), a nauczycielka po zebraniu na naszych oczach przemieszała kartki. Tak się powinno prowadzić ankiety.

Odpowiedz
avatar nasturcja
8 8

Wypełniasz swoją ankietę, kilka cudzych i poprawiasz jakąś wypełnioną. Po czym wychodzisz i mówisz, że twoja już była wypełniona. Robi się bałagan i wrzaski jak ktoś mógł mieć dostęp do nie swojej ankiety i cała zabawa bierze w łeb a przy odrobinie szczęścia organizator orientuje się gdzie popełnił błąd w zapewnianiu anonimowości.

Odpowiedz
avatar tomatek
2 2

Miałem podobnie w podstawówce 18 lat temu. Tam kazdy dostawal osobną kartke ale "wychowawczyni" nie omueszkala wyczytać przy całej klasie nazwiska najmniej lubianych osób. do takich ja nalezalem. To co, że kilka osob z ktorymi sie trzymalem ocenila mnie dobrze, to co ze ja wiekszosc (zarowno tych, którzy mnie ocenili słabo) ocenilem niekrzywdzaco. "pani nauczycielka" powiedziała, zebym się zastanowił nad swoim zachowaniem. Ot taki pedagog z krwi i kosci

Odpowiedz
avatar NieLubieFejsbuka
1 1

@tomatek: u mnie w szkole dla odmiany koleżanka wpadła na pomysł żeby przeprowadzić taką ankiete. Każdy miał napisać na kartce swoje imie i nazwisko i puścić w obieg po klasie. Ponieważ to było gimnazjum to wiadomo jakie są dzieciaki w takim wieku. Ja byłam bardzo nieśmiała i nie byłam zbyt popularna w klasie, osoby ktore nie miały nic do napisania o danej osobie pisały "bez komentarza", gorzej gdy ktoś pisał: debilka, małomówna, niemowa, upośledzona i inne przykre określenia dla trzynastolatki. Po dziś dzień zastanawiam sie co koleżanką kierowało do przeprowadzenia takiej ankiety, bo dotkneło to takie osoby jak ja.

Odpowiedz
avatar tomatek
0 0

@NieLubieFejsbuka: zapewne kierowała nimi chec dowartosciowania sie. Wnioskuje, ze na taki pomysl wpadly te bardziej popularne i lubiane kolezanki?

Odpowiedz
avatar lvlaras
0 0

@NieLubieFejsbuka: Możliwe, że koleżanka naczytała się o różnych zabawach integracyjnych tylko nie do końca zrozumiała idee i realia panujące w gimnazjum. Kilkukrotnie w drużynie harcerskiej stosowaliśmy coś podobnego. Każdy puszczał w obieg kartkę i osoby mogły dopisać (nie trzeba było zachowywać kolejności wpisów) po jednej rzeczy jaką lubią w danej osobie, i po jednej rzeczy jaka im przeszkadza. W mniej więcej zgranej paczce, która traktowała każdego z szacunkiem pozwalało to na zobaczenie jak nas naprawdę postrzegają inni i dowiedzieć się nad jakimi zachowaniami warto popracować. Osoby które czuły się niedowartościowane, niejednokrotnie w ten sposób dowiadywały się o swoich zaletach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2017 o 20:09

avatar LadyAnnabeth
0 0

Pamiętam że w podstawówce też coś takiego wypełnianialiśmy. Przeprowadzała to wychowawczyni co roku/dwa razy do roku i miało to na celu wykrycie ewentualnych zgrzytów między dzieciakami i w razie potrzeby interwencję. Czy miało to sens? Ciężko powiedzieć, jakaś tam logika w tej idei była. Ale nie ocenialiśmy skali "lubienia" ale tylko raczej "kontakty między sobą" i odbywało się to w maksymalnej dyskrecji. Sytuacja opisana w historii moim zdaniem nie powinna mieć miejsca.

Odpowiedz
Udostępnij