Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wytłumaczcie mi proszę, czy to ja jestem jakaś dziwna, czy może takie…

Wytłumaczcie mi proszę, czy to ja jestem jakaś dziwna, czy może takie myślenie to standard.

Któregoś dnia weszłam na facebook'a i zobaczyłam pewien post na grupie na temat diety roślinnej w moim mieście. Ludzie często dzielą się tam informacjami o promocjach na specjalne produkty, doradzają gdzie warto iść do restauracji i ogólnie dają fajne porady jak nie zbankrutować. Bardzo fajna społeczność, nic politycznego. Coś było jednak z tym konkretnym postem "not yes". Pewna dziewczyna, którą nazwę na potrzeby historii Grażyną, zauważyła że konkretna waga w jednym ze sklepów w moim mieście "myli się" co do ceny na korzyść klienta. Chodzi o sklep, w którym produkty waży się przed podejściem do kasy i waga drukuje nalepkę z kodem kreskowym. Grażynka radziła więc aby się do tego przybytku udać (tutaj cytat) "zanim się skapną" i nabrać jak największe ilości produktu, zważyć z niższą ceną i zakupić.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mi takie zachowanie wydaje się nie do końca właściwe. Oczywiście w linii sklep-gigant vs. człowiek ciężko jest poprzeć jakiś market, ale istnieje jeden problem. Dla tych którzy może nie zdają sobie z tego sprawy - w wielu sklepach za straty na kasie odpowiedzialny jest pracownik, który się pomylił. Nie wiem jak to wygląda akurat w tym markecie, ale myśl że zaoszczędzę 10 zł, a ktoś będzie miał z tego tytułu problemy mnie zniechęca.

Wracając do postu... Odpowiedzi nie było wiele, ale jedna dziewczyna zwróciła w komentarzach uwagę, że może warto by było poinformować pracowników o tej kwestii. Nie obrażała nikogo, ale użytkownicy grupy zaczęli ją wyśmiewać, a sama Grażyna stwierdziła, że w takim procederze nie widzi nic złego.

Przyznam, że cała ta sytuacja mnie trochę rozśmieszyła, więc podzieliłam się historią z paroma moimi znajomymi. Tylko jedna koleżanka widziała w tym coś złego. Dlatego teraz się zastanawiam, czy jest w tej sytuacji coś niemoralnego? Czasami zdaje mi się, że to jest jeszcze PRL-owska pozostałość w naszym narodzie, typu: "walczę ze złym systemem więc wolno mi wszystko".

Osobiście rozumiem, że kiedy ktoś zakupił produkt po błędnie niższej cenie to z jakiegoś powodu nie decyduje się wrócić do sklepu aby wyjaśnić pomyłkę. Jednak namawianie dużej ilości ludzi na celowe wykorzystywanie takiej sytuacji jest chyba trochę nietaktowne.

Uprzedzając komentarze na ten temat - tak, jestem pewna, że nie była to promocja, a pomyłka.

by Devotchka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
13 17

Masz rację, tylko jedna uwaga - za straty na kasie faktycznie może być odpowiedzialny kasjer (i ma to zapisane w umowie), natomiast za omyłkowe nieprawidłowe zaprogramowanie wagi raczej bardzo byłoby ciężko pociągnąć pracownika do odpowiedzialności finansowej (oczywiście zawsze można go pozbawić premii czy nie przedłużyć umowy).

Odpowiedz
avatar Devotchka
-2 4

@xpert17: No tak, przepraszam, myślałam że wyraziłam się jasno pisząc "ktoś może mieć z tego powodu problemy" niżej. :) Dziękuję za zwrócenie uwagi.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@xpert17: No nie do końca tak jest. W każdym chyba markecie dostaje się premię za sprzedaż i straty. Jeśli straty przekroczą określony pułap - nie ma premii (często nie ma wtedy ani jednej ani drugiej premii, nawet jak sprzedaż dobra). Więc de facto kasjer i reszta pracowników dostają po kieszeni.

Odpowiedz
avatar Rak77
16 18

Podobna sytuacja. W innym portalu ktoś umieścił film w którym instruuje w jaki sposób można oszukać automat i kupić np kawę za 10 groszy. Jakie zdziwienie gdy ktoś spytał się autora czy zdaje sobie sprawę że okrada i namawia innych do kradzieży.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@Rak77: Tak, złodzieje zawsze są zaskoczeni, gdy ktoś ich nazwie złodziejem. Oni zawsze mają wypracowaną pokrzywioną moralność. Na przykład moi znajomi z pracy nie kasują biletów, bo na naszej linii nie ma kontroli nigdy. Omal mnie nie zlinczowali, gdy stwierdziłam, że to kradzież. "PRZEPRASZAM, CZY TY NAZYWASZ NAS ZŁODZIEJAMI?!?!?" Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać

Odpowiedz
avatar agatqqx
-1 1

@szafa: Że co? A skąd ten wniosek? Jakieś badania można prosić? :D Nie znam żadnego złodzieja, który by się obraził za nazwanie go złodziejem:)

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@agatqqx: E, pracuję od kilku lat w handlu, gdzie spotkałam wielu złodziei i wśród pracowników i wśród klientów, a wcześniej studiowałam i wynajmowałam mieszkanie z różnymi osobami. Poznałam sporo drobnych złodziejaszków (z kilkanaście osób co najmniej). WSZYSCY, co do jednego/jednej, święcie oburzeni na uwagi, wszyscy mający swoje święte wytłumaczenia dla kradzieży. Może tacy "prawdziwi" złodzieje, kradnący jakieś duże sumy się nie kryją za pseudosumieniem i się nie obrażają. Ja znam/znałam tylko drobnych i oni wszyscy grają świętoszków.

Odpowiedz
avatar Hideki
5 13

"Mój interes liczy się najbardziej" to bardziej kapitalizm, niż PRL. W tej sytuacji bardziej działa mentalność walki (poprzez m.in. okradanie) ze złym systemem/oprawcą (państwa rozbiorowe, potem naziści, komuniści, a obecnie kapitaliści).

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 5

@Hideki: Masz rację, o to mi chodziło. Zmienione. :)

Odpowiedz
avatar Komissar
-2 8

Potrzeba jeszcze dwóch pokoleń, żeby coś się pod tym kątem zmieniło.

Odpowiedz
avatar asdf34
6 6

@Komissar: Pojedyncze przypadki zawsze będą. Bardziej martwi reakcja większości :(

Odpowiedz
avatar Gienek
14 24

Miałem bardzo podobną sytuację dzisiaj mianowicie z promocją Mc Donalda na farmerską bułkę od 7.00 do 8.00. Wchodzę rano z żoną i córką do Mc donalda i proszę o 3 gratisowe bułki. Córka w tym czasie usiadła i zajęła się lekturą szkolną ale była widoczna. Na moje zamówienie padła odpowiedź, że jeden farmerski na 1 osobę na co odpowiedziałem, że wiem i dlatego proszę trzy. Kasjerka bez mrugnięcia okiem wydała paragon z numerem zamówienia. I tak siedzę i z nudów zerkam na paragon a tam jak "wół" stoi, że dwa farmerskie mam zamówione. Podszedłem do kasy i tłumaczę, że jest nas troje a córka siedzi przy stoliku. Kasjerka odpowiedziała, że przy zamówieniu mają być obecne wszystkie osoby zamawiające ale przeprosiła, sprostowała i zamówienie dodatkowe wydała od ręki.. Jednak w całej tej historii właśnie przykre jest to, że w Polsce z uwagi na takie zachowania Grażyn i Januszy trzeba udowadniać, że nie jest się złodziejem ani naciągaczem.Ot taka piekielna mentalność społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar jorn2
5 7

@Gienek: Naprawdę myślisz, że Polacy się pod tym względem istotnie różnią od innych? Jeśli tak, to się mylisz.

Odpowiedz
avatar Meliana
15 19

Tacy, co chcą się nachapać byli, są i będą. Złodzieje byli, są i będą. Parę miesięcy temu Lidl zrobił promocję "kup, a jak nie będziesz zadowolony, zwrócimy ci pieniądze". Ludzie całymi rodzinami potrafili wynosić po kilka kilkukilogramowych opakowań proszków do prania, wysypywać je do worków w bagażniku, po czym już puste natychmiast odnosili reklamować. I też znam takiego, co był strasznie rozgoryczony, że nie dość, że jego własna żona i dzieci nie chcą "skorzystać, póki się nie skapną", to jeszcze dostał ultimatum, że jak sam odwali taką wiochę, to w domu może się nie pokazywać. To samo jest z tymi nieszczęsnymi świeżakami - większość wzruszy ramionami, bo zabrakło, to zabrakło, trudno, a będą i tacy, co petycję do ministra sprawiedliwości wystosują, bo "oszukujo! po kontach dla swoich chowajo!". Ludzie są różni i żadna przemiana, czy to pokoleniowa, czy ustrojowa tego nie zmieni. Za komuny też nie wszyscy kradli.

Odpowiedz
avatar Agness92
10 10

@Meliana: ci co twierdzą, że ktoś chowa świeżaki dla swoich zapewne ocenia po sobie. Jemu do łba nie przyjdzie, że nie wszyscy są tak pazerni

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

@Meliana: O tej akcji Lidla dowiedziałam się z internetu a konkretnie z filmików pokazujacych przesypywanie/przekładanie towarów do "opakowań zastępczych" w bagażnikach aut na lidlowych parkingach (i to wcale nie byle jakich aut, bo furki wypasione też w filmikach występowały) i marsz z powrotem do sklepu z pustymi opakowaniami celem zwrotu gotówki. To już mi, jako osobie oglądającej było wstyd za zachowanie grażyn i januszów biznesu. Tym bardziej, że znaczna część tych ludzi nie wyglądała na osoby potrzebujące i biedne na tyle, by w jakikolwiek sposób wytłumaczyć te przekręty. Normalnie było mi wstyd za tych ludzi. Co do świeżaków to akurat mam koleżankę, która z braku innej pracy postanowiła przeczekać złą passę i zatrudniła się w owadzim sklepie (żadne zasiłki nie przyszły jej do głowy jako osobie nie korzystającej z żadnych socjalów z zasady)i nawet spisałam jej "świeżakowe" przygody w jednej z historii na tym portalu. Nikt normalny chyba nie jest w stanie zrozumieć awantur o tę chińską tandetę a ludzie zachowują się tak, jakby chodziło o sztabki złota. Nie wiem, czy część społeczeństwa jest już tak upodlona, czy to "znak czasów" ale wiem jedno: normalny człowiek tak się nie zachowuje.

Odpowiedz
avatar manius
5 5

@Meliana: Ale to "chowanie po kątach" mamy chyba w genach... gdy pracowałem kilkanaście lat temu w jednym ze sklepów "wielkopowierzchniowych" miałem taką sytuację: Szefowie działu z elektroniką schowali 3 wielkie telewizory (wtedy telewizor LCD to było coś) w magazynie i zastawili paletami z jakimś papierem toaletowym czy innym towarem. Sprzęt był w systemie, a że schowany na magazynie to się nie sprzedawał. Ktoś sprawdzał jak długo dany towar się nie sprzedaje i robił okresowe obniżki cen. I tak po pół roku telewizory z prawie 5tys. staniały do 2500zł. Postały jeszcze kwartał i staniały do 1700-1800zł. Wtedy nagle sprzedały się jednego dnia. A kto kupił? Szefowie działu "elektro". I wszystko skończyłoby się małym niesmakiem ale "wisienką na torcie" jest informacja, że sprzęt poszedł do komisów prowadzonych przez te osoby i został sprzedany w o wiele wyższej cenie niż ta po ostatniej obniżce. To co się działo nie było jednorazowym przypadkiem, lodówki, pralki i inne sprzęty też tak były "sprzedawane". A szefostwo nic z tym nie robiło - nie wnikam dlaczego, ale moge się jedynie domyślać. I zeby było jeszcze bardziej smutno - pracownicy wiedzieli o procederze ale nie mogli kupić takiego sprzętu nawet po "pierwszej obniżce" bo sprzęt był "zarezerwowany" dla kierownictwa.

Odpowiedz
avatar Issander
-4 12

Ja cię rozumiem, ale argumentowanie, że nie można tak robić, bo stracją kasjerzy, jest co najmniej słabe... Po pierwsze, świadome wykorzystywanie czyjegoś błędu jest tak samo niemoralne niezależnie od tego, kto na tym straci. Po drugie, pracownik odpowiada za SWOJE błędy. Nie może odpowiadać za nieswoje błędy. Myślę, że żaden kasjer nie programuje wag ani nie ma w obowiązkach sprawdzania, czy waga jest dobrze wytarowana. Zatem jeśli w takim wypadku sklep próbuje wyciągać odpowiedzialność względem pracownika, to sklep go oszukuje i nie ma co zrzucać odpowiedzialności za to na klienta. Bowiem klient oczywiście zachował się nie w porządku, ale strata kasjera nie jest efektem jego działań, tylko oszustwa ze strony sklepu.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-3 3

@Issander: Naturalnie kasjer i sprzedawca MUSZĄ sprawdzać i to wielokrotnie, czy waga jest odpowiednio i dokładnie wytarowana, bo nikt nie musi płacić opakowania dodatkowo w cebie podstawowego towaru. A jak tego nie robią na swoją niekorzyść, to ich sprawa. Jeśli natomiast klient jest nabierany na tarze i pokapuje się, to może zaprotestować.

Odpowiedz
avatar Issander
5 7

@ZaglobaOnufry: Czy ty naprawdę przeczytałeś to samo, co ja napisałem? To sklep ma obowiązek sprawdzić, czy waga jest wytarowana. Pracownik natomiast ma tylko takie obowiązki, które są zapisane w umowie. Jeśli pracownik ma to w wykazie obowiązków i tego nie robi, to rzeczywiście jego wina... Natomiast w większości przypadków tak nie jest, bo nie ma to sensu, a nawet gdyby ktoś się uparł, to przecież kasjer nie ma możliwości co chwila latać na dział z owocami, by sprawdzić, czy przypadkiem waga nie szwankuje.

Odpowiedz
avatar fenek
1 3

@Day_Becomes_Night: co ma do tego PRL? Czy to po prostu taki punkt odniesienia, wszystko co ble to PRL? Czy co?

Odpowiedz
avatar tick
15 15

A mnie dziwi zupełnie co innego... Na portalach, forach anonimowych, większość potępia takie zachowanie. Na publicznym, gdzie większość posługuje się prawdziwymi danymi - pochwala takie zachowania...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Kiedyś automaty do rozmieniania bilonu w Berlinie Zachodnim zamiast 5 DM przyjmowały stare 20zł. To były czasy...

Odpowiedz
avatar whateva
-1 1

Jesteś jakaś dziwna, bo stawiasz niepotrzebne apostrofy.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

Nie bez powodu jednym z naszych przysłów narodowych jest "okazja czyni złodziejem"... :/. Znam tylu ludzi, którzy kradną w drobnych sprawach (niekasowanie biletów, podjadanie cukierków na wagę, pojedynczych owoców, zwijanie pieniędzy "bezpańskich", wykorzystywanie cudzych pomyłek itp itd) i w życiu by nie pomyśleli, że są złodziejami, bo oni po prostu są "zaradni" i tyle. I jakby nie wolno było "to by przecież było zabezpieczone" albo "to ich problem, że nie pilnują/że się pomylili" itp itd. Masakra.

Odpowiedz
avatar burninfire
1 1

Każda waga ma swój limit. Można nakłaść jakiś ciężkich rzeczy, rozkalibruje się i będzie źle pokazywała. Dziwne, że pracownicy nie sprawdzają czy dobrze działa. Nawet jeżeli przez to jakieś ogromne korpo miałoby straty to wciąż jest okradanie drugiego człowieka. Co za różnica czy 10 zł to godzina jego pracy, czy 3 minuty?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 0

@burninfire: Bo widocznie pracownikowi to zwisa, czy sklep ma straty, czy (przeważnie) okrada klienta, bo nie ma tego wyraźnie zapisane w umowie o pracę, choć to oczywiste.

Odpowiedz
Udostępnij