Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Do szewskiej pasji doprowadzają mnie idioci, którzy na bezczelnego zastawiają chodniki swoimi…

Do szewskiej pasji doprowadzają mnie idioci, którzy na bezczelnego zastawiają chodniki swoimi kolubrynami, a już jeden gagatek przegiął ostatnio po całości.

Moja "metropolia" doczekała się w końcu generalnego remontu jednej z dwóch głównych, przelotowych ulic. Cała droga jest remontowana za jednym zamachem, co powoduje multum utrudnień w ruchu. Na całej trasie ruch odbywa się wahadłowo, a pobocze i część drogi zarekwirowano na pas dla maszyn etc. Jest więc wąsko, karkołomnie i non-stop są korki. Aby nie dokładać zmartwień kierowcom, ruch rowerowy tymczasowo puszczony jest jedynym ocalałym chodnikiem. Tyle przydługiego wstępu.

Musiałam załatwić sprawę w miejscu, do którego przez remont nie dojeżdża komunikacja miejsca. Pożyczyłam więc od matki rower i bez szczególnego entuzjazmu (błoto, wszędzie błoto) ostrożnie pojechałam wspomnianym chodnikiem. Sprawę załatwiłam, wracam tą samą trasą, marząc już tylko o przebraniu się w suche ciuchy... Ale nie mogło być tak pięknie.

Pod jednym z przydrożnych zakładów usługowych stoi ON. Pan i władca, jak się miało wkrótce okazać. Ustawił się tak, jakby chciał wjechać do zakładu (brama zamknięta, przybytek był już nieczynny), zatarasował cały chodnik, a zadek jego karaczana (combi takiej długości, że stare Volvo mają na noc) wystawał jeszcze na dobre 30cm na drogę. Naiwnie sądząc, że facet pewnie musiał tylko awaryjnie na moment stanąć, zlazłam z roweru i czekam. I czekam. I czekam - deszcz się na mnie leje, a facet w środku siedzi, widzi mnie, nie nastawia GPSa ani nic takiego, no po prostu siedzi i się na mnie gapi... Pokazuję na migi, że chcę przejechać (może jakiś zmulony jest i nie ogarnął, no nie wiem), a gościu... wyciąga sobie e-papierosa i spokojnie zaczyna go nabijać, mając mnie kompletnie w poważaniu.

Szlag mnie trafił.

Patrzę na drogę, nieprzerwany sznur aut, każdy siedzi drugiemu niemalże na zderzaku. Obejść cholernego karaczana nie sposób, bo już i tak samochody muszą omijać jego wystający na drogę bagażnik. Podeszłam do karaczana i zapukałam w szybę, ale facet uparcie gapi się tym razem w podsufitkę, kurzy e-fajkę i udaje, że mnie nie ma.

Co miałam zrobić? Przyciągnęłam rower jak najbliżej siebie i bardzo, bardzo ostrożnie zaczęłam wychylać się zza karaczanowego zadka, machając do jadących samochodów, że potrzebne mi przejście. Nikt oczywiście nie poczuwał się do przepuszczenia mnie, więc poczekałam, aż korek stanie na światłach i z duszą na ramieniu zaczęłam przeciskać się pomiędzy karaczanem a pozostałymi autami, chcąc jak najszybciej wrócić na chodnik, żeby zdążyć przed zmianą świateł (tamte mają bardzo krótkie cykle). Niechcący przetarłam kierownicą (gumowaną) po bagażniku. I się zaczęło...

Facet nagle odzyskał zdolność postrzegania świata wokół siebie, wyparzył z samochodu z prędkością nadświetlną i zaczął mnie wyzywać.

[B]uc: - Ty [męski zwisie], porysowałeś mi auto!
[J]a: (wlazłam na chodnik i dopiero wtedy się odwróciłam) - Nic panu* nie przerysowałam, zahaczyłam gumowaną kierownicą.

Buc zorientował się, że nie jestem facetem, zatchnął się na chwilę, po czym nawet nie zerknął na bagażnik i wrócił do bluzgów.

[B]: Ty szmato, celowo to zrobiłaś, z zemsty! Dzwonię na policję! Nie widzisz, że zaraz wyjeżdżam?!
[J]: Proszę dzwonić, to pan zastawia cały chodnik. Pięć minut stałam i pokazywałam, że chcę przejść. Skąd miałam wiedzieć, że chce pan wyjeżdżać?

Facetowi się chyba coś przegrzało w mózgu, bo zamilkł na chwilę, pomemlał i chyba doszedł do wniosku, że brak argumentów można nadrobić decybelami.

[B]: PORYSOWAŁAŚ MI CELOWO AUTO! TY PSYCHICZNA JESTEŚ! DZWONIĘ NA POLICJĘ! PORYSOWAŁAŚ MI AUTO! NIE WIDZISZ, ŻE WYJEŻDŻAĆ ZARAZ MIAŁEM?! (wiwat logika).
[J]: A skąd ja to miałam wiedzieć?! Dzwoń pan, prawo jest po mojej stronie, cały chodnik zastawiony! Muszę się pakować pod tiry, żeby móc przejść!

Ten jakże owocny i odkrywczy schemat dialogowy powtórzył się jeszcze dwa czy trzy razy, po czym osiągnęłam taki poziom wku*wienia, że wyciągnęłam komórkę i zaczęłam sama wybierać numer lokalnej komendy, informując o tym faceta. I nagle cud! Gościu na wieść o faktycznym przyjeździe policji ekspresowo wsiadł z powrotem do karaczana, pozamykał zamki, włączył silnik i na siłę, po chamsku zaczął cofać prosto pod koła jadących ulicą samochodów. Przy tej ekwilibrystyce jeszcze miał siłę machać na mnie środkowym palcem...

A na koniec smaczek: dosłownie pięć metrów dalej jest supermarket z dużym, wygodnym, dopiero co wybrukowanym parkingiem, gdzie można bez problemu na chwilę stanąć, z wygodą dla siebie i społeczeństwa... No ale po co. Lepiej przez kwadrans kłócić się o wyimaginowaną rysę. Wiwat kultura.

* Zawsze staram się nie dać sprowadzić do poziomu "tykania", chyba, że naprawdę się już wpienię.

debil na chodniku

by leprechaun
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-5 9

Karaczan to raczej coś małego nie dużego

Odpowiedz
avatar fenek
6 8

@maat_: karaczan przede wszystkim jest obrzydliwy i niechciany. Zresztą jak na owada duży.

Odpowiedz
avatar leprechaun
4 6

@maat_: Ja "karaczanami" nazywam wszystkie kombi o długim, wystającym tyle, bo kojarzy mi się to z długimi, wystającymi odwłokami karaczanów. I wbrew pozorom nie jest to nacechowane pejoratywnie, zdarza mi się tego użyć w konkteście np. "Kochanie, patrz jaki karaczan, ile by się dało zmieścić w takim bagażniku!". :)

Odpowiedz
avatar m_m_m
14 14

Niepotrzebnie stukałaś i wchodziłaś w durną dyskusję. Wizyta patrolu byłaby właściwym zakończeniem.

Odpowiedz
avatar leprechaun
3 5

@m_m_m: U nas niestety do tak błahych spraw policja potrafi jechać godzinę, a czasami stwierdzają, że nie mają patroli i proszą o zadzwonienie za jakiś określony czas.

Odpowiedz
avatar Naa
4 4

@leprechaun: Przypuszczalnie wystarczyłoby pokazanie mu wystukanego na telefonie numeru policji ;]

Odpowiedz
avatar Cynik
12 12

@leprechaun: Do takich spraw patrol nie jest potrzebny. Wystarczy zdjęcie lub film zrobione telefonem, na których uwiecznione są popisy "miszcza kierownicy". Dobrze,jeśli można zidentyfikować na nich pojazd, najlepiej również kierowcę. Zgłosić możesz na dowolnym komisariacie do 12 miesięcy po zdarzeniu i "miszczu" dostanie pamiątkę z odwiedzić twojej "metropolii".

Odpowiedz
avatar leprechaun
4 6

@Cynik: A tego nie wiedziałam. Bardzo mnie cieszy, że można to rozwiązać w ten sposób, bo przez takich "miszczów" połowa chodników w "metropolii" awansowała na prywatne parkinkgi...

Odpowiedz
avatar inflamator
0 0

@Cynik: Jesteś tego pewien? Ja gdzieś czytałem, że takie "zdalne" zgłoszenia to tylko dotyczące agresji na drodze są rozpatrywane. Zwykłych przewinień podobno nie ma co zgłaszać. Nawet nagranych, czy ze zdjęciami. Ale może zgłaszałeś już takie rzeczy? Jeśli mógłbyś odpisać, czy faktycznie reagują, to będę wdzięczny.

Odpowiedz
avatar hulakula
6 6

takie sytuacje przekonują mnie coraz bardziej do zakupu kamerki i zamontowania jej na kasku. regularnie się zdarza, że tacy miszczowie kierownicy np. traktują strzałkę jak normalne zielone światło, albo blokują ścieżkę, bo przecież on MUSI te 3 sekundy szybciej przejechać przez skrzyżowanie

Odpowiedz
avatar Naa
4 4

@hulakula: Kiedyś widziałam, jak jacyś panowie (z oczyszczania miasta? z administracji?) "sprzątali" na parkingu za pomocą dmuchaw do liści. Liści tam było niewiele, za to masa kurzu, jak to późnym latem - a oni starannie rozpylali go po stojących tam samochodach... Obłoki były takie, że chyba i do niższych okien najbliższego bloku docierało. Wtedy jakaś kobieta po prostu wyjęła telefon i zaczęła wszystko filmować. Po chwili zauważyli, chcieli coś jej powiedzieć, ale tylko popatrzyła na nich znacząco, i filmowała dalej. Panowie poszeptali między sobą, i zaczęli dmuchać tak, żeby kurzu nie wydmuchiwać na dwa metry w górę. Kamera to potęga - zdecydowanie kupuj! :)

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

@Peppone: A nie doczytałeś, że był puszczony ruch rowerowy chodnikiem? Są nawet specjalne znaki drogowe stosowane w takich sytuacjach, le szok!

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

@Peppone: że nie wspomnę tym, że niekiedy ścieżki rowerowe to nalamowany znaczek na chodniku ;-) a nie osobna ścieżka czy bikepass.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2017 o 8:53

avatar j879393
4 4

Trzeba było przejść po masce, a nie bawić się w wchodzeniem na ulice

Odpowiedz
avatar leprechaun
1 1

@j879393: Z rowerem trochę ciężko. ;)

Odpowiedz
avatar atheo
1 1

Jeśli zaczniesz ichfilmowac to nagle okazuje się ze da się odjechać w tempie ekspresowym :)

Odpowiedz
avatar leprechaun
3 3

@atheo: A to jeszcze zależy, znajomej takie chamidło wyrwało komórkę z ręki i rzuciło na ziemię. Potem się kajał i przepraszał, ale policji to nie obchodziło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Tradycyjnie polecam kluczyk do wentyli. Malutki, mieści się w portfelu, ale jak wychowawczo działa na kierowców! Już jedna aplikacja czyni cuda :)

Odpowiedz
avatar leprechaun
0 0

@mooz: Może być troszku ciężki do zastosowania, kiedy właściciel wozu w nim siedzi. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@leprechaun: Wszystko zależy od tego jak szybko biegasz sprinty na dalekie dystanse ;)

Odpowiedz
avatar leprechaun
1 1

@mooz: Sprintów nie biegam w ogóle, bo po 500m trzeba wzywać do mnie karetkę z butlą tlenową. ;)

Odpowiedz
Udostępnij