Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam na drugim piętrze w przedwojennej kamienicy. Pod nami wprowadził się sąsiad,…

Mieszkam na drugim piętrze w przedwojennej kamienicy.
Pod nami wprowadził się sąsiad, który przejął mieszkanie po kimś z rodziny. Kiedyś tu mieszkał, potem długo go nie było i wrócił.

Na początku był spokój, sąsiada czasami trafiałam na klatce.
Uprzejmości wymieniane, czasami pogadaliśmy bo i ja mam psa i oni mają dwa więc można było podyskutować, która bestia ma gorsze nawyki i jak z nimi walczyć :)

Ostatnio jednak sąsiad znalazł sobie kompanów do picia.
Od szóstej rano codziennie szczeka pies. Sama mam psa wiem, że po to jest pies żeby czasami szczekał ale ona (bo to sunia) ujada pół dnia. Drugie pół dnia oni drą się jak diabli w stanie upojenia. Czasami przeplata się to ze szczekaniem i muzyką. Nikomu nie otwierają drzwi.

Trafić sąsiada już na klatce nie idzie ale to może lepiej go nie oglądać.

Parę dni temu jednak przegięli.

Siedziałam koło północy grając na komputerze jak poczułam smród spalenizny. Myślałam z początku, że to mój laptop bo gra bardzo dużo pamięci potrzebuje. Ale śmierdzi coraz gorzej. Myślę sobie - może listwa się fajczy albo coś nie tak z kontaktami. Po sprawdzeniu domu lecę do okna bo już podejrzewam co jest. Otwieram je i ciach czarny dym w twarz.

Krew w żyłach jak lód, poleciałam obudzić rodzicielkę, kapcie na nogi i lecę na dół. Już nie raz w kamienicy było pełno dymu, a jedno mieszkanie z kamienicy frontowej sąsiadka spaliła. Pamiętam tamten strach oraz ten huk ognia i cholernie mi nie pasowało, że pod nami się kopci. Bynajmniej nie był to zapach spalonego garnka tylko plastiku.

Łomoczę do ich drzwi, zero reakcji. Pies ujada jak wariat myślę sobie - cholera jak ich nie ma to trzeba chociaż psa uratować. Próbowałam siłą "otworzyć" drzwi ale nie udało się. Straż wezwana przez sąsiadkę, jak słyszę, że rodzicielka z podwórka woła, że oni są w środku i chyba już ugasili bo światło się pali w pokoju gdzie się unosił dym.

Nie otworzyli drzwi do przyjazdu straży pożarnej. Przecież łatwiej głupa palić, że nic się nie stało. Osobiście wystartowałabym z gębą jakby mi ktoś drzwi próbował wyrwać ale oni twardo udawali, że ich nie ma. Strażaków po dłuższej chwili wpuścili. Jakieś zaprószenie ognia. Pewnie z papierosem usnęli i coś się podjarało.

Prawie cała kamienica na nogach ale na szczęście na strachu się skończyło.

Gdy już wróciłam do mieszkania naszła mnie taka refleksja:
Przyjechały do nas na sygnale dwa wozy straży pożarnej.
Przyjechali bo durny sąsiad nie otwiera drzwi.
A oni mogli być gdzieś naprawdę potrzebni.

Najgorsze jest to, że choćbym chciała ich gdzieś zgłosić to sąsiedzi mnie nie poprą. Każdy będzie marudzić ale spytany przez administrację czy sprawiają problemy to odpowie "nie"
Dlaczego? "Bo nie wypada" "Po co się czepiać" "Bo co mnie to obchodzi" - to jest najlepsze zwłaszcza jak dwie minuty wcześniej od tej samej sąsiadki leciała litania jakie to z nimi problemy.

Albo ja się robię moherem za młodu albo coś jest nie tak z niektórymi ludźmi.

Sąsiedzi

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
11 11

Ja sam zauważam, że jednak z nimi jest coś nie tak

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@bazienka: W Polsce? Nie ma takiej opcji. Jedyna jaka jest to eksmisja współlokatora,czyli gdy mieszkasz z taką osobą w jednym mieszkaniu. W ich sytuacji nie ma takiej opcji OTOZ to podstawa, jest nawet szansa, ze oni zawiadomią policję i prokuraturę o znęcaniu się nad zwierzętami. Doradzam anonimowe zgłaszanie. Warto też zawiadomić sanepid, ze syf i robactwo się zalęgło

Odpowiedz
avatar bazienka
2 6

@maat_: po pozarze- zlozyc doniesienie o spowodowaniu zagrozenia zdrowia lub zycia innych mieszkancow "Niezależnie od postępowań karnych istnieją również cywilne środki ochrony. Z Pani wiadomości nie wynika, czy problematyczni sąsiedzi są najemcami mieszkania, które zajmują czy właścicielami. W pierwszym przypadku z pomocą może przyjść art. 13 ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu Cywilnego: " Jeżeli lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku, inny lokator lub właściciel innego lokalu w tym budynku może wytoczyć powództwo o rozwiązanie przez sąd stosunku prawnego uprawniającego do używania lokalu i nakazanie jego opróżnienia.". W drugim przypadku, gdy sąsiedzi są właścicielami zajmowanego lokalu ich eksmisja może mieć miejsce na podstawie art.16 ustawy o własności lokali: " Jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od niego opłat lub wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości." Decyzję o usunięciu kłopotliwego lokatora może podjąć wspólnota mieszkaniowa, jednak może uczynić to wyłącznie jednogłośnie. Oznacza to, że bez zgody zainteresowanego nie można go z mieszkania wyprosić. Chyba, że uchwałę wspólnoty zastąpi orzeczenie sądu. Wówczas jednak wniosek w tej sprawie muszą złożyć osoby, których udziały wynoszą co najmniej połowę (chyba że wspólnotę mieszkaniową na zewnątrz reprezentuje zarząd- wówczas to on składa wniosek do sądu). " "każdy właściciel nieruchomości nie powinien zakłócać prawa swoich sąsiadów do spokojnego korzystania z własności, stąd na podstawie art. 144 w związku z art. 222 par. 2 Kodeksu Cywilnego: "Art. 222 § 2. Przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń." Można zatem w sądzie cywilnym domagać się zakazu podejmowania przez sąsiadów działań, które ingerują w nasze prawo własności, a więc np. hałasy, zapachy, wibracje i inne zakłócenia. "

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@bazienka: Nie ma takiej opcji, w zyciu żaden sąd nie nakaże eksmisji i sprzedaży mieszkania. Nie ma ani jednego takiego przypadku w polskim orzecznictwie

Odpowiedz
avatar bolo191
8 12

I w dodatku jak taki pijus trafi do szpitala bo przez zachlanie coś sobie zrobi, to będzie przed każdym innym na cito zdiagnozowany.

Odpowiedz
avatar Michail
0 6

Śmierdzeniem z powodu pamięciożernej gry mnie rozbawiłaś do łez. Plusik za to ;)

Odpowiedz
avatar kitusiek
6 6

@Michail: Mój laptop potrafił śmierdzieć od gier - przy normalnej pracy nagrzewał się do ok. 70 stopni, w grach 90, więc po jakimś czasie zaczynało podśmierdywać ;)

Odpowiedz
avatar Naa
0 2

Tylko żeby im te nieszczęsne psy odebrać, i umieścić gdzieś, gdzie będą bezpieczne i kochane... A potem pozwolić, żeby przy następnym pożarze trochę najedli się strachu - może to podziała trzeźwiąco?

Odpowiedz
avatar Niunieczka89
0 0

"Trafić sąsiada już na klatce nie idzie ale to może lepiej go nie oglądać."-Czy tylko ja nie wiem o co tu chodzi..?

Odpowiedz
avatar leprechaun
2 2

@Niunieczka89: U mnie sąsiedzi-menele są niesamowicie upierdliwi i bezczelni, przy każdym przypadkowym spotkaniu próbują wyżebrać pieniądze, a jak się odmówi, to często robią się agresywni. W dodatku cuchną nieziemsko. Tak więc większość ludzi z okolicy cieszy się, kiedy nie musi ich oglądać i tutaj zapewne o podobną rzecz chodziło. :)

Odpowiedz
avatar Budyniowa
3 3

Miałam podobny problem. U nas mieszkała alkoholiczka, która potrafiła o 23 siedzieć u mnie pod drzwiami mieszkania i żebrać o 2 złote. Z mężem mieliśmy dość i do każdego jej ekscesu zawiadamialiśmy policję: Pijackie hałasy na klatce, za głośna muzyka po 22, dziwne i pijane osobniki na klatce. Ktoś zawiadomił nawet o pożarze w jej mieszkaniu (podpalona świeczką firanka). Zawiadomiliśmy Wspólnotę Mieszkaniową o sytuacji i po jakimś (niedługim czasie) dostała nakaz eksmisji. Aktualnie podobnie walczymy z sąsiadem alkoholikiem (jak się chwali byłym kryminalistą chorym na raka), chociaż ostatnio się uspokoił. Miał kiedyś psa, którego wypuszczał za drzwi i wpuszczał jak mu się podobało. Skargi sąsiadów nic nie dawały, a pies potrafił szczekać i wyć pod oknami całą noc. Dopiero jak po kolejnej nie przespanej nocy, wściekła, poszłam do niego i wytłumaczyłam, że jak nie zmieni się sytuacja to zawiadamiam TOZ i Straż miejską, podliczyłam mu sumę mandatów za takie zachowanie (ok 5 tysiecy za znęcanie się nad psem, brak dostępu do pożywienia i wody oraz nie sprzątanie po nim), to wtedy oddał psa kobiecie kilka bram dalej, która o psiaka zadbała.

Odpowiedz
Udostępnij