Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Boję się psów i mam do tego pełne prawo. Denerwują mnie psy…

Boję się psów i mam do tego pełne prawo. Denerwują mnie psy bez smyczy i kagańca, a jeszcze bardziej ich właściciele którzy zapewniają, że Fafik czy Pikuś chce się tylko ze mną przywitać i nie gryzie.

Wczoraj rano czekałam na taksówkę na parkingu, gdy nagle doskoczył do mnie wielki czarny mieszaniec. Wystraszyłam się, zaczęłam krzyczeć, bo nawet nie miałam gdzie uciec. Około 50 metrów ode mnie stał mężczyzna naprawiający samochód. Jak się okazało pies był jego. Próbował go przywołać, ale bydlę nic sobie z tego nie robiło, więc facet wrócił do naprawy auta, a jego zwierzak cały czas skakał koło mnie szczekając i próbując przewrócić. Całe szczęście, że przyjechała taksówka i przepłoszyła psa.

Drodzy właściciele czworonogów, ogromna prośba, jeśli chcecie aby wasz pupil się wybiegał, to zabierzcie go do psiego parku, albo sami zacznijcie z nim biegać.

by ~Alciapralcia11
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
14 20

@Jon: Ja nie znam Twojego psa. Nie wiem, czy obszczekiwałby mnie i usiłował przewrócić po to, by mnie zagryźć czy zalizać. I miałabym pełne prawo użyć gazu pieprzowego a następnie skopać Ci tyłek gdybyś przypadkiem był w pobliżu, choć tak naprawdę to psa mi byłoby żal. Ciebie nie bo masz zakichany obowiązek wychodzić z psem na smyczy. Mój pies jest przyjacielem wszystkich ludzi i kotów. A jednak zdarzyło się, że wyszczerzył zęby i prawie się wyrywał z warkotem do przechodzącej obok kobiety. Kobieta nie prowokowała psa, nawet na niego nie patrzyła. Pomyśl teraz, co by było, gdybym nie wyszła z nim na smyczy. Pies to pies a Ty ponosisz pełną odpowiedzialność za niego.

Odpowiedz
avatar Naa
-2 18

@mijanou: Zgadzam się, że czasem lepiej jest użyć gazu, chociaż to niesprawiedliwe, bo winny jest właściciel, a cierpi pies, którego najpierw źle wychowano, a później puszczono bez kontroli... No, ale jednak jest to krzywda przejściowa, już trudno. Ale jestem szczerze zaskoczona - naprawdę nie wiesz, jakie pies ma zamiary, chociaż sama masz zwierzaki? Przecież pies sygnalizuje swoje zamiary z daleka - postawą, sposobem poruszania się, spojrzeniem - całym sobą, nawet nie musi wydawać żadnych dźwięków. Co do tej kobiety - oj, jestem pewna, że może i nie patrzała, ale prowokowała, tylko w sposób mało widoczny dla ludzi, a bardzo wyraźny dla psów (znów - ruchy, spojrzenie, do tego pewnie woń potu, przesyconego adrenaliną). Gdyby była możliwość dowiedzenia się tego, najpewniej by się okazało, że ona psów nienawidzi, boi się, i każdemu napotkanemu życzy jak najgorzej. Ja, jak widzę, że mój pies zaczyna przyglądać się jakiemuś człowiekowi, biorę go na smycz, ale dlatego, że człowiek, którego obserwuje z niepokojem, najprawdopodobniej nie jest godny zaufania ;]

Odpowiedz
avatar aegerita
0 10

@mijanou: Bez przesady z tym zakichanym obowiązkiem. Nawet mało przyjazne psom polskie prawo pozwala spuścić zwierza ze smyczy (oczywiście pod warunkiem sprawowania nad nim kontroli, a zazwyczaj też nałożenia kagańca, kiedy pies biega luzem). Zresztą to wynika nawet ze zdrowego rozsądku - kontrolowana swoboda pozwala wychować zdrowego psychicznie psa, a nie nadpobudliwego agresora. Niewygodny fakt: najbardziej agresywne są psy trzymane krótko, cały czas na smyczy. @Naa: Też nie do końca z tym sygnalizowaniem zamiarów. Psy ze skopaną socjalizacją, np. po przejściach, czasem nie potrafią się skutecznie komunikować. Choćby moje oba kundle notorycznie "kłamią". Starszy, 40kg bydlątko, ma bardzo oszczędną mowę ciała i zwykle sztywno zamiera w bezruchu, więc czasem ludzie się go boją. On akurat jest niegroźny, zresztą dobrze wyszkolony, panuję nad nim głosem. A młodszy, 18kg post-łańcuchowy burek, wyrywa się z pełnym ekscytacji skomleniem i piszczeniem, przez co jest odbierany jako szczeniak. Ten akurat mógłby dziabnąć, tym bardziej że ma niestety agresję smyczową do psów. W efekcie duże czarne bydlę chodzi luzem, a sympatycznie uśmiechnięty rudy pokurcz jest zawsze na smyczy/lince. Tak, mam się za odpowiedzialnego opiekuna.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 4

@Naa: zgadzam się w 100%. Pies w tej sytuacji jest najmniej winny bo to pies. Pies nie myśli, nie ma zdolności przewidywania. A ja na krzywdę zwierząt jestem szczególnie wyczulona. Co do "języka ciała psa" to nieraz, zwłaszcza jak szybko robi się szarówka a teren źle oświetlony to ciężko stwierdzić a jak doberman ma dodatkowo skopiowane uszy i ogon to już w ogóle (na szczęście coraz mniej ludzi kopiuje ogony i uszy bo jest zakaz). Generalnie więc widzisz spory kształt, ktory leci w Twoim kierunku i szczeka/warczy. Nie za bardzo więc masz czas by się przyjrzeć, co dodatkowo utrudnia szarówa potęgowana jeszcze sporym zadrzewieniem terenu i fatalnym oświetleniem. Jest to kwestia sekund. Niemniej jednak winę ponosi właściciel a nie pies.Problem jednak w tym, że własciciela w ogóle nie widzisz bo taki półmózg puści psa i nie zwraca nawet uwagi, że pies mu znika z pola widzenia. @aegerita: słowa-klucze: "pod warunkiem sprawowania nad psem kontroli". Bo nie chodzi o to, by psa trzymać na krótkiej smyczy i nie pozwolić biedakowi nawet powęszyć. Jeśli sprawujesz kontrolę nad psem, pies idzie przy nodze, widzisz go, pies nie zaczepia ludzi, nie podbiega do nich- ok, niech sobie biega bez smyczy. Ja widzę, że obok psa jest właściciel. Ale przecież nie o takie sytuacje mi chodzi.Tylko o takie, w których właściciel amstaffa, rottweilera czy dobermana jest typowym półmózgiem, który puszcza psa i nie zwraca uwagi na to, gdzie pies pobiegł i dlaczego nie ma go w zasięgu wzroku. A później jeszcze głupio się tłumaczy, że pies chciał się tylko pobawić/przywitać.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 5

@mijanou: Ależ oczywiście, że kontrola jest kluczowa, każdy prawdziwy opiekun psa (a nie bezmyślny "właściciel") to przyzna. I nie tylko nad dobermanem czy kaukazem, ale w dokładnie tym samym stopniu nad jamnikiem i shih-tzu. Niestety, duże psy często bywają agresywne przez małe, niewychowane i puszczane luzem. No i przez smycze. Ja nie wiem, skąd w ludziach to przekonanie, że kawałek sznurka daje kontrolę nad psem. Otóż nie daje. Daje pewną możliwość ograniczania ruchów psa, ale przy tym bardzo źle wpływa na proces wychowawczy. Dlatego mam takie uczulenie na ludzi, którzy wszystkie psy chcą widzieć na smyczach (a niektórzy jeszcze w kagańcach). To najlepsza droga do produkowania coraz bardziej sfrustrowanych, nieprzystosowanych społecznie i agresywnych psów.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@mijanou: Nie wszędzie jest obowiązek wychodzenia z psem na smyczy. Zależy to od lokalnych przepisów.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 1

@aegerita: Jak bym widziała swoje schroniskowe.Duża czarna mućka-wystarczy na nią spojrzeć,ręką pokazać siad i już pies znika oczach. A mała przesympatyczna,biała z łatkami w typie jack russell. Merdająca ogonkiem i uśmiechnięta.I tylko patrzy jak capnąć w pietę. Pierwsza psica ze schroniska beż żadnych sygnałów podeszła do znajomego i ugryzła go w d.... Nie szczekała,nie warczała,byliśmy obok.Po prostu jej nie spasował.

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
6 10

Znam ten twój strach przed psami - kuzyn, mając bodajże 3latka, został zaatakowany przez psiaka. Przez dwa lata bał się psów, nieważne czy był blisko czy daleko, mojego psiaka mniej - bo stanął w obronie ale i tak się bał

Odpowiedz
avatar dzemzbiedronki
8 10

Oj, rozumiem aż za dobrze. Sama jako dziecko zostałam pogryziona, co poskutkowało wieloletnim lękiem przed psami. Obecnie jest dużo lepiej (nawet sama mam psa), ale nadal obce, biegające luzem psy budzą mój niepokój niezależnie od gabarytów.

Odpowiedz
avatar Violae
4 8

@dzemzbiedronki: Tak swoją drogą, osobiście nigdy nie zostałam zaatakowana przez psa - ba, przez całe moje dzieciństwo posiadaliśmy jakiegoś wielkogabarytowca w domu, na jednym nawet siadałam gdy byłam jeszcze malutka. Mimo to gdy widzę dużego psa puszczonego luzem, idącego chodnikiem również odczuwam niepokój i mimochodem się usuwam, przechodzę na drugą stronę ulicy czy coś. Szczególnie jeśli nie widać właściciela w pobliżu. W sytuacji autorki chyba bym się posikała że strachu - przypominam, miłośniczka psów w trzecim pokoleniu, swojego psa łapię za zęby podczas zabawy, nie boję się spotkań na psich wybiegach etc...

Odpowiedz
avatar Violae
8 12

@dzemzbiedronki: Reasumując, nic w tym dziwnego bać się obcego, niepilnowanego zwierza. Bez względu na przeżycia, bez względu na okoliczności i zachowanie psa.

Odpowiedz
avatar Navan
-4 12

Polecam nosić scyzoryk, lub nóż. Mam taki sam lek i scyzoryk pomaga mi i mętalnie, a także kiedyś być może będę miał większe szanse na wyjście z opresji nie tylko z konfrontacji ze zwierzęciemtami...

Odpowiedz
avatar Navan
4 8

Art. 25. § 1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.***np.człowiek*** § 3. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu. ***np.strach przed psami***

Odpowiedz
avatar Navan
4 6

Art. 423 Kto działa w obronie koniecznej, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro własne lub innej osoby, ten nie jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną napastnikowi

Odpowiedz
avatar Naa
-1 5

@Navan: Skoro z takim upodobaniem szperasz po ustawach, polecam Twojej uwadze pojęcie "podżeganie" - znajdziesz je zarówno w Kodeksie Karnym, jak i w Kodeksie Wykroczeń. Może Ci się przydać. Tak nawiasem: "mętalnie"?? Nie ma takiego słowa.

Odpowiedz
avatar PluszaQ
10 12

Gaz pieprzowy. Walnąć psu, a jak się właściciel zacznie sapać, to jemu też przywalić po oczkach. Gwarantuję, że zaraz potulniejszy się zrobi

Odpowiedz
avatar mijanou
12 12

@PluszaQ: Niestety, ja noszę przy sobie gaz pieprzowy bo mieszkam na terenie parku krajobrazowego- idealnego na spacery z psami. Idiotów puszczających swoje dobermany i rottweilery luzem nie brakuje. Psy latają, doskakują a właściciel często nawet nie jest w zasięgu wzroku by psa zawołać. I mnie naprawdę nie interesują tłumaczenia, że pies szkolony jest, że niegroźny i że chce się tylko bawić. Raz wylądowałam w błocie gdy pies chciał się pobawić bo akurat w pozycji pionowej pies był wyższy ode mnie. A na pewno silniejszy, nie mówiąc o tym, że w konkursie na siłę nacisku szczęk nie miałabym z nim szans. Od tamtej pory noszą gaz pieprzowy i zdarza mi się z niego korzystać. Lubię psy, sama mam psa (i koty) ale gdy czuję się zagrożona to trudno, korzystam z gazu.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@mijanou: pies " chce sie tylko pobawic" ale ja NIE CHCE sie bawic z obcym psem poza tym nie wiem nigdy, czy nie chcial sie np. pobawic w berka gryzionego gaz rowniez nosze, w zelu

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 6

Rozumiem strach ludzi przed psami, sam zostałem pogryziony przez psa, jak byłem 4-ro, czy 5- cio latkiem. Ale wkurza mnie też czasami zachowanie niektórych ludzi bojących się psów (broń Boże nie pisze to do Ciebie autorze). Jak ide z moim psem (mam amstafa) na spacer i mijam ludzi, którzy proszą o przytrzymanie psa, bo się boją ich prawo. Zawsze chwytam psa niemal przy obroży, ma tylko tyle luzu, żeby umiał łeb obrócić i schodzę z nim tak, żeby pies był na jednym z pasów zieleni wokół chodnika, a żeby z drugiej strony bojący się pieszy miał, jak najwięcej miejsca na minięcie nas. Mimo to zdecydowana większość z nich wybiera minięcie mnie po stronie, po której znajduje się pies, którego się boją. Nawet jeżeli trzeba iść po pasie zieleni na którym może czyhać "psia niespodzianka".

Odpowiedz
avatar burninfire
0 0

@rodzynek2: To po co się wysilasz? Złap psa i idź/stój, a jak obejdzie Cię i psa jakiś idiota to już jego problem. Pamiętam jak pracowałam w markecie, przyjeżdżała dostawa, część sklepu była zastawiona przez palety i lodówki. Oczywiście ludzie zamiast przejść w kolejną alejkę, żeby to okrążyć pchali się z dużymi koszami na palety i lodówki, i krzyczeli, że nie da się przejść. Noo raczej?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Podbiegł do mnie "szczekun". - proszę zabrać psa! - powiedziałem do starszej właścicielki czworonoga skaczącego na mnie ubłoconymi łapskami.Starsza pani powiedziała - proszę się nie bać, on nikomu krzywdy nie zrobi... - wiem, ale zaraz ja mu zrobię krzywdę uśmiechając się wyjąłem z kieszeni "motylka". Tylu złych słów na swój temat nie słyszałem nigdy! Począwszy od domniemanej profesji mojej mamy, przez moje wykształcenie, zawód, i na upodobaniach seksualnych kończąc. Pikuś uciekł....

Odpowiedz
avatar sqby
6 8

Ja też nie lubię psów, wolę wieprzowinę, ale z braku kasy...

Odpowiedz
avatar imhotep
2 2

@sqby: Akurat w Chinach psy to bardzo drogie danie :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

@aegerita: Pies musi mieć smycz i kaganiec. Dura lex sed lex.

Odpowiedz
avatar aegerita
-3 11

@thebill: No... nie. Ogólnopolsko reguluje to KK, który mówi tylko o "zwykłych lub nakazanych środkach ostrożności". Szczegóły dookreślają uchwały gminy, gdzie zwykle jest podany obowiązek wyprowadzania psa na smyczy (a np. agresywnego dodatkowo w kagańcu) i w jakich okolicznościach można go z tej smyczy spuścić. Chyba nigdzie nie ma obowiązku wyprowadzania psa na smyczy I w kagańcu, z wyjątkiem ułamka procenta populacji - psów z kretyńskiej listy "ras uznanych za agresywne". A na nadgorliwców trzymających się litery prawa, a nie ducha (bo w końcu chodzi o to, żeby pies nie był niebezpieczny/uciążliwy dla otoczenia, czy o utrudnienie mu życia dla samej idei utrudniania?) też miałam sposób. Musi być smycz? Slużę: 20m linka i proszę, pies niczym nieograniczony, a prawa przestrzegam. Kaganiec też znalazłam taki, że pies mógł swobodnie paszczę otworzyć i w razie potrzeby obrony także ugryźć. Ale na pudełku był napis "kaganiec", więc wszystko w zgodzie z przepisami. Naprawdę lepiej zwierza wychować niż patrzeć tylko na suche przepisy, mając w poważaniu zdrowy rozsądek.

Odpowiedz
avatar whateva
2 2

@aegerita: Obyś kiedyś trafiło ze swoim burkiem na mnie - z przyjemnością cię przeczołgam w pełni zgodnie z literą prawa.

Odpowiedz
avatar aegerita
-2 2

@whateva: W sensie co zrobisz? Bo nie wiem, czy to ma być groźba czy co... Powtórzę: prawa w sytuacji opisanej przestrzegam, bo 20-metrowa smycz to też smycz. Miałam zresztą kilka dyskusji z policjantami, strażnikami miejskimi itp. Jakoś wszyscy dali sobie wytłumaczyć, że postępuję zgodnie z prawem. Przede wszystkim jednak postępuję zgodnie z zasadami pożycia społecznego, które dla mnie mają więcej sensu niż (często głupie) prawo. Nie pozwalam mojemu psu skakać, szczekać, warczeć na obcych ludzi. Dotykać też, chyba że sami wyciągną do niego rękę. Więc z czystej ciekawości - co Ci przeszkadza pies przechodzący obojętnie obok, cicho i bez gwałtownych ruchów? PS Kultura wymaga, by w wypowiedzi pisemnej zaimki drugiej osoby pisać dużą literą. PPS O, po komentarzach widzę, że fakty niewygodne spotykają się z silną niechęcią :-D Drodzy anty-psiarze, żyjcie sobie szczęśliwie, ale i dajcie żyć innym. Jeśli ktoś się boi i poprosi, żebym swojego kundla zawołała do nogi albo przytrzymała, oczywiście nie ma problemu. Zwłaszcza osób z fobią mi szkoda, bo to jednak znacząco utrudnia im życie. Ale jeśli ktoś żąda, żebym psa zabrała albo zakuła w dyby tylko dlatego, że on chce BO TAK, to trudno, wyładuj człeku swoje frustracje gdzie indziej, bo ja też jakieś prawa mam. I moje psy również.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

rozumiem cie w 100% ja sie nie boje tylko zwyczajnie psow nie lubie i nie chce byc obsliniana prze zobcego pra, takze obwachiwana ( np. w kroku), nie chce, by pies skakal na mnie i brudzil czy moczyl mnie lapami wreszcie- nie chce, by mnie ugryzl czy poszarpal nie mam pojecia, czy trafiam na psa spokojnego, czy tez z jakas trauma po to sa zasady, by ich przestrzegac w ww sytuacji, jak facet naprawial samochod, telefon w dlon i krecimy filmik z luzem biegajacym duzym psem, wypalasz plytke i na policje albo zglaszasz mailowo, kolesia znajda po nr rejestracyjnym

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

dlaczego prosisz tych gówniarzy o cokolwiek - należy dzwonić po straż !

Odpowiedz
avatar Lukasus
0 0

Wszystkich paranoików należy zaje..ć. Bo to szmaciarze którzy nie chcą iść do psychiatry. Nie będą downy nam dyktować co mamy robić

Odpowiedz
Udostępnij