Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem instruktorem strzelectwa. Od kilku lat pracuje na niedużej strzelnicy, ale bywają…

Jestem instruktorem strzelectwa. Od kilku lat pracuje na niedużej strzelnicy, ale bywają momenty, że mamy bardzo dużo chętnych. Co w tym piekielnego? Bardzo dużo.

Zacznijmy od tego, na strzelnicy głównie zauważam 3 typy osób, ci którzy strzelają pierwsi raz, ci którzy strzelają regularnie i ci, którzy strzelają dla szpanu.
Jak ta druga grupa jest znośna, tak pozostałe nie.

1. Osoby, które strzelają pierwszy raz.
Rozumiem, strzelając pierwszy raz raczej nie będziemy wszystkiego wiedzieć, dlatego zawsze tłumaczę zasady BHP, jak się obchodzimy z bronią, że celujemy tylko w kierunku tarczy i tego typu informacje. Czy ludzie słuchają? Rzadko. Z reguły wygląda to tak, produkuję się przez 10 minut, pytam czy zrozumiałe, mówią tak, nagle patrzę, a on się z załadowaną bronią odwraca, żeby zrobić sobie zdjęcie, dodatkowo trzymając palec na spuście, o wypadek nietrudno. Zwracasz uwagę - przeproszą, a potem znowu złamią jakiś przepis, na przykład załadowaną broń odkładają na stanowisko. Niby się mówi - ale co się może stać?, ale uwierzcie mi dużo już widziałem, to jest możliwe, wystarczy niewielka usterka i ktoś może dostać.

Często też się trafiają osoby, które przychodzą z małymi dziećmi, ale dziecko nie chce pistoletu na przykład .22, który jest idealny dla niego, bo ma mały odrzut i jest lekki, oni chcą im dać od razu coś dużego, a jak odmówię bo przepisy bezpieczeństwa, to obraza, że przecież on go będzie pilnować.

Potem kolejni to są jak my ich nazywamy Janusze biznesu. Przychodzi z reguły starszy koleś z żoną/szwagrem/kolegą, patrzą na ceny i narzekają dlaczego tak drogo (gdzie i tak w porównaniu do strzelnic w okolicy i wyboru broni mamy bardzo niskie ceny), że gdzieś tam strzelał niżej, albo że jest stałym bywalcem. Z reguły albo biorą coś taniego jak 9 mm, albo biorą karabinek AK, bo "z takiego strzelałem w wojsku". I się zaczyna, omawiasz zasady BHP "młody, byłem w wojsku, a potem w milicji, ja wiem lepiej niż ty jak się z tego strzela", po czym albo magazynek źle wpina, źle ładuje pociski i nie wchodzą do magazynka, albo źle się ustawia do strzału (przy broni długiej często skutkuje to urazem np. barku), albo odwraca się i mówi "ej zrób mi zdjęcie, hehe", a na upomnienie reagują słowami "młody, ja wiem co robię".

A potem najlepsza część, trzeba zapłacić. Patrzą na rachunek i się kłócą, że oni przecież tyle nie wystrzelali, albo, że źle policzyłem, albo się pytają o rabat, bo tak dużo wystrzelali (aż 20 strzałów, szaleństwo), a potem zapłacą i tak, i narzekają, że tu nie przyjdą, bo drogo i obsługa okropna.

2. Pozerzy.
Nie mam tutaj na myśli osoby, które kupują drogą broń, słuchawki itd., mam na myśli osoby, które przychodzą na strzelnicę, bez żadnego dzień dobry, z bronią w pokrowcu, albo bez, mówią "te stanowisko, na godzinę" i rzucają w ciebie pieniędzmi. Zwrócisz uwagę, że broń ma być w pokrowcu? Zignoruje cię, albo powie, że on nie musi, bo zaparkował tu za rogiem. Po czym teraz zaczyna się zabawa.

Rozkłada się na stanowisku, wyciąga błyszczącą jak psu jajca, nowiutką broń, paczkę amunicji, pas z ładownicami na magazynki, zakłada swoją tarczę, odsuwa na najdalszą odległość i teraz najlepsze. Zaczyna się rozciągać, rozgrzewać czy jakieś inne tańce odprawiać, chwyta za broń, ogląda ją dokładnie z każdej strony (dużo osób wkłada ją do kabury, a jak zwracamy im uwagę, że musi zostawić ją na stole to mówi "ja wiem co robię", albo "nie przeszkadzaj, skupiam się").
Ładuje powoli i dokładnie każdy magazynek, wkłada do ładownic, przez kilka minut ustawia się, po czym w końcu bierze broń, wpina magazynek i zaczyna strzelać. Myślicie, że strzela powoli, a precyzyjnie? Nieee, wywali cały magazynek w przeciągu kilku sekund, od razu wepnie nowy i strzela dalej, patrzysz na tarczę, a cała tarcza jest dziurawa, niby logiczne prawda? Ale jeżeli by umiał strzelać, to jego skupienie nie obejmowałoby całej tarczy. A oczywiście jak zwrócisz uwagę, że mają strzelać wolniej, bo utrudniają strzelanie innym to powie "to nie mój problem, zapłaciłem za to stanowisko, robię co chcę".

To jest tylko kilka historii, jest ich o wiele więcej, jak chcecie to piszcie ;)

strzelnica

by JLJY1
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
25 25

Co do narzekania przy rachunku, cóż, ja strzelam w miejscu gdzie płaci się z góry i ta - dam! Zero problemów. Zero dyskusji. Jest cennik, nie podoba się to nie musi

Odpowiedz
avatar Agness92
14 14

Dawaj więcej, tylko przeczytaj przed dodaniem, bo wkradają się literówki :)

Odpowiedz
avatar BlackCat
11 11

Ja chcę więcej ;) Poniekąd siedzę w temacie, to chętnie poczytam, co ludzie wywijają

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2017 o 0:47

avatar 2night
10 10

Czy mogę prosić o wyjaśnienie kwestii pokrowca? I czemu nie można trzymać broni w kaburze? "Nie mam tutaj na myśli osoby, które kupują drogą broń, słuchawki itd., mam na myśli osoby, które przychodzą na strzelnice, bez żadnego dzień dobry, z bronią w pokrowcu, albo bez, mówią ,,te stanowisko, na godzine" i rzucają w ciebie pieniędzmi. Zwrócisz uwagę, że broń ma być w pokrowcu? "

Odpowiedz
avatar Azja
11 13

@2night: Regulamin strzelnicy. Broń poza stanowiskiem musi być rozładowana i umieszczona w kaburze, pudełku transportowym lub pokrowcu. Chodzi o to, żeby nikt nie latał z giwerą w łapie, bo nie ma pewności, czy w ogóle ją rozładował. A tak jak jest schowana, to przynajmniej na spust nie naciśnie.

Odpowiedz
avatar JLJY1
12 12

@2night: kwestie bezpieczeństwa. Wchodząc na strzelnice z bronią własną musisz mieć ją w pokrowcu, wyobraź sobie sytuacje, że jesteś na strzelnicy, a nagle wchodzi ci koleś z karabinkiem AK w ręce, który jeszcze może być w dodatku załadowany. Kwestia trzymania broni w kaburze.. temat rzeka, jedne strzelnice pozwalają, inne nie, u nas jest zakaz (pozwalamy tylko na zawodach, albo dla osób, które są również instruktorami strzelectwa i je znamy) bo już był wypadek, że koleś wyciągając za szybko pistolet oddał strzał w ziemie, bardzo blisko swojej stopy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

To na strzelnicę można wejść z dzieckiem? O.o Nigdy nie byłam niestety więc totalnie się nie orientuję, ale gdybym się wybierała to intuicja podpowiada że to nie miejsce dla dzieciaków. Chyba że przez "dziecko" rozumiesz nastolatka?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Farellka: Dziecko to np 13-17 latek

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
3 3

@Farellka: Widuje na strzelnicy rodziny z bobasami nawet. Oczywiście taki maluch nie strzela tylko wystawia się na słońce. Ale już w przypadku 7-8 latka nie ma przeszkód żeby pod kontrolą instruktora/rodzica z uprawnieniami prowadzącego strzelanie postrzelał.

Odpowiedz
avatar Naa
-5 9

@bezznaczenia: Pod względem "technicznym" najpewniej masz rację, ale myślę, że uczenie strzelania tak małego dziecka nie jest właściwe. 7-8 latek może łatwo dojść do wniosku, że broń jest przedmiotem, służącym do zabawy, tej samej kategorii, co klocki, czy miś - a tak jednak nie jest, klockiem nie da się zabić kogokolwiek dlatego, że przez chwilę było się nieuważnym, no, i zasadnicze przeznaczenie broni też jest przecież skrajnie inne, na pewno nie rozrywkowe. Chyba lepiej poczekać, aż dziecko zrozumie, o co chodzi w odpowiedzialności, a nim to nastąpi, wyrobić w nim trochę obawy, i świadomości, że broń, to nie rzecz, którą każdy może i powinien się posługiwać. To lepsze, niż ryzyko, że oswoi się z nią za bardzo, i zacznie obchodzić się zbyt swobodnie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 7

@Naa: zastępowanie odpowiedzialności strachem to głupota. To może jeszcze nie dawać do rąk siekiery czy maczety na działce? Nie uczuć jak używać bezpiecznie wiertarki i wyrzynarki? I najlepiej w kuchni niech ucieka z krzykiem przed ostrym nożem? Jeśli twoje dziecko myli piłę czy pistolet z klockami to współczuję, ale albo ty powinnaś bardzo poważnie przemyśleć jak wychowujesz, albo twoje dziecko powinno być pod opieką psychologa bądź psychiatry.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 5

@Naa: Jak poczujesz się lepiej to przemyśl co piszesz bo chyba ci gorzej. Nie mierz mnie swoją miarą, to że piszesz po lekach czy czymś nie znaczy że ja też. Jeśli wydaje ci się że jest tylko jeden rozmiar wiertarek to rozmowę o narzędziach właśnie skończyliśmy. Doucz się, przyznaj do ignorancji, przeproś i możemy do niej wrócić. Jeśli wydaje ci się, że dziecko magicznie nabierze odpowiedzialności gdy się go nie będzie jej uczyć, to dla dobra twoich dzieci i ludzi którzy będą mieli z nimi kontakt mam nadzieję że zostaną ci odebrane. Albo lepiej, że się nigdy nie urodzą.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 3

@Naa: PS poczytaj co było w podstawówce na zpt te 20-30 lat temu, i co robili wtedy harcerze i zuchy. Z twoim podejściem pewnie padniesz na zawał...

Odpowiedz
avatar Chantall
2 4

@bloodcarver: W podstawówce na ZPT koledzy z mojej klasy (przełom lat 80/90, klasa szósta albo siódma) robili m.in. deski do mięsa, które wycinali z większej deski piłką. Ale też pracowali na takiej cieniutkiej pile elektrycznej (nie wiem jak się fachowo nazywa, chyba wyrzynarka), gdzie ze sklejki wycinali różne kształty. Na pewno też w pracowni były imadła i wiertarka stołowa. Więc w sumie masa narzędzi, którymi można sobie zrobić krzywdę.

Odpowiedz
avatar Naa
-1 1

@Chantall: @Chantall: Na to, nawypisywał bloodcarver, nie zamierzam więcej odpowiadać - takie teksty nadają się jedynie do zgłoszenia właścicielom portalu, i dowodzą, że ich autor nie jest kimś, z kim warto prowadzić dyskusje. Natomiast po Twojej wypowiedzi nie potrafię powstrzymać się od prostego pytania: a w jakim Ty byłeś wieku, gdy uczyłeś się się w szóstej, czy też siódmej klasie podstawówki? Bo jeśli miałeś wtedy siedem lat (a właśnie o ten wiek od początku chodziło), to powinni o Tobie pisać w gazetach ;P

Odpowiedz
avatar BORCH
2 2

@Naa: @bloodcarver: Chyba trochę za ostro wam się ta dyskusja rozwinęła i to z obu stron. Ale co do uczenia dzieci obsługi broni to słyszałem opinie, że jest to lepsze niż trzymanie go w niewiedzy. Najogólniej chodzi o to, żeby przedstawiać dziecku broń jako narzędzie niebezpieczne, którym jednak należy się umieć posługiwać zgodnie z pewnymi zasadami. Jak dzieciak uczy się obsługi broni i w dodatku co jakiś czas np. postrzela sobie pod nadzorem to są mniejsze szanse, że sięgnie po nią z czystej dziecięcej ciekawości. A jeśli już nawet sięgnie to umiejąc się nią posługiwać najprawdopodobniej nie zrobi sobie krzywdy. Cały problem z takim podejściem do użytkowania broni jest taki, że najpierw rodzic musi mieć do broni taki sam stosunek jak opisałem powyżej a to, przynajmniej w Polsce, jest raczej rzadkością. A jeśli chodzi o posługiwanie się narzędziami, w tym również tymi potencjalnie niebezpiecznymi, to mnie uczono się nimi posługiwać w wieku szkoły podstawowej. Nie pamiętam dokładnie czy to było akurat już w wieku 7 lat, ale np. nożem kuchennym kroiłem sobie samodzielnie chleb na kanapki kiedy jeszcze nie miałem dość siły, żeby bochenek przytrzymać całkowicie nieruchomo. Do mnie również należało przygotowanie drewna na rozpałkę. Mój ojciec nauczył mnie posługiwać się w tym celu siekierą i wierzcie mi byłem z tego baaardzo dumny. Razem z tzw. Zajęciami Praktyczno-Technicznymi zaskutkowało to tym , że nauczyłem się posługiwać siekierą, sierpem (hehe wakacje na wsi), młotkiem, dłutem itp. już nie wspominając o takich banałach jak śrubokręty czy klucze. Dlatego jestem za tym, żeby dziecko uczyć obsługi narzędzi, w tym również tak niebezpiecznych jak broń palna. Na dłuższą metę wydaje się mi się to po prostu bezpieczniejsze niż trzymanie w niewiedzy.

Odpowiedz
avatar yakhub
2 2

@Naa: Może się zdziwisz, ale naprawdę nie widzę przeszkód, dla którego miałbym nie dawać 7-latkowi siekiery do ręki (i uczyć się nią posługiwać, wraz ze wszystkimi niezbędnymi zasadami bezpieczeństwa). Oczywiście pod nadzorem. Mój 3-letni syn "używał" parę razy wkrętarki. Także z założonym wiertłem. To jest właśnie świetna okazja, żeby dziecko zrozumiało, że nie wszystkie przedmioty służą do zabawy, i do nauki zasad bezpieczeństwa. Bo prędzej, czy później zostawisz tę siekierę/wiertarkę/nóż na wierzchu. I lepiej, aby wtedy dziecko wiedziało, do czego to służy, i że to nie jest zabawka.

Odpowiedz
avatar Naa
-1 1

@BORCH: Bardzo Cię proszę, nie pisz o mnie w tym samym zdaniu, co o bloodcarverze. Nie mam z nim nic wspólnego, co możesz (jeśli potrzebny przykład) poznać choćby po tym, że chociaż nie zgadzam się z częścią Twojej wypowiedzi, to staram się odpowiedzieć spokojnie i logicznie, a bez złośliwości czy agresji. Podobnie było z moim pierwszym wpisem w tym temacie, i tak się składa, że mam prawo mieć własne zdanie na jakiś temat, i je wyrazić, jeśli nikogo to nie obraża. Jak ktoś się ze mną nie zgadza, ma prawo podjąć dyskusję - ale w dyskusji zwalcza się argumenty, i robi się to kontrargumentami, a nie wyzłośliwia na czyjś temat. I owszem, w moim drugim wpisie pojawiły się oznaki zdenerwowania, ale śmiem twierdzić, że nie ma na tej planecie takiego świętego, który w uznałby, że wszystko w porządku, gdy ktoś z braku argumentów zaczyna sypać obelgami. Co to Twojego "słyszałem opinie..." - cóż, a ja słyszałam opinie, że broń nie jest dla dzieci (i nawet się z nimi zgadzam). Dlaczego Twoje "Słyszałem opinie" ma być ważniejsze od mojego? Chyba zdajesz sobie sprawę, że takie stawianie sprawy tak naprawdę nic nie wnosi? Poza tym, jest taka jedna naprawdę ważna sprawa: broń nie jest narzędziem. Narzędzia służą do tego, żeby z ich pomocą coś zrobić - wykonać, przetworzyć, naprawić. Broń służy do zabijania lub ranienia, a celem jej istnienia jest śmierć lub cierpienie. Właśnie tę podstawową różnicę dziecko powinno zrozumieć, nim znajdzie się choćby w pobliżu broni. Owszem, czasem, części dorosłych, broń służy do celów rozrywkowych, ale to nie znaczy, że powinna być traktowana jak zabawka. A szczęśliwie nie mamy wojny, zresztą nie należymy do krajów, w których do walki wysyła się dzieci, i nikt tu nie musi polować, żeby przeżyć, więc naprawdę nie ma konieczności, żeby się śpieszyć z opanowaniem akurat tej szczególnej umiejętności.

Odpowiedz
avatar Naa
-1 1

@yakhub: Może się zdziwisz, ale ja też chodziłam na ZPT ;] Co więcej, miałam nauczycielkę, która nie uznawała podziału na płci (za co będę jej dozgonnie wdzięczna), dzięki czemu umiem używać narzędzi, a gdy potrzebuję powiesić coś na ścianie, albo wymienić kontakt, nie muszę szukać "fachowca", i czekać, aż łaskawie przyjdzie. Także spora część prac remontowych nie jest poza moim zasięgiem, a może Cię zaciekawi, że na dodatek mam uprawnienia technika-informatyka. Jeżeli wyobraziłeś sobie mnie jako paniusię, która boi się złamać paznokietek, to akurat nie ja. Ale co do ZPT, pamiętam też, że bardziej techniczne zajęcia zaczynało się około szóstej klasy - wcześniej były to lekcje typu "wykonaj pudełeczko z kartonu", albo "zrób kwiaty z bibułki", oraz szycie - także dla chłopców, bo chodziło o wyrobienie sprawności manualnej, nim dzieci dostaną do rąk hebel czy dłuto. Był też rysunek techniczny, pomagający rozwijać wyobraźnię przestrzenną. Małe dzieci nie mają jeszcze dobrej koordynacji ruchów, a często także brak im siły (której też najpierw muszą nabrać), dlatego te lekcje odbywają się właśnie w takiej kolejności, a nie innej. Wyobrażam sobie, że "dałeś" synkowi wkrętarkę do potrzymania, ale sam jej nie wypuściłeś, i była to tylko chwila... Z tym, że jednak istnieją różne zestawy zabawkowe, dostosowane do wieku, a pomagające bezpiecznie zaspokoić dziecięcą ciekawość - nie lepiej zacząć od nich? No, i mam nadzieję, że "zaprawę" z ciężkimi i ostrymi przedmiotami, takimi, jak siekiera (nie mówiąc o maczecie!) planujesz zacząć dopiero za kilka lat. To nie jest nawet kwestia wyrabiania odpowiedzialności, tylko ryzyka, że dziecko zrobi sobie, lub komuś innemu krzywdę zupełnie niechcący, bo nie umie jeszcze ocenić trafnie swoich sił, i nie wie, co jest dla niego za trudne; od tego ma rodziców. Co do noża - przy małych dzieciach radziłabym używać głównie takich z drobnymi ząbkami. Takim nawet 4-5 latek może uczyć się kroić, bo ząbki zwykle nie ześlizgują się z krojonego jedzenia, a ewentualnie ukłują, ale raczej nie utną palca jednym ruchem, ani nie przetną ważnego naczynia krwionośnego. Mnóstwo rzeczy można rozegrać tak, żeby były kształcące, ale bezpieczne.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
9 9

@Littlefingers_Throat: Najczęściej to informatycy :D Dużo sprzętu najdroższych marek, obowiązkowa taktyczna broda, mało wiedzy i zwykle jeszcze mniej doświadczenia. Każde strzelanie zaczynają do 1,5 h (u nas płaci się za wstęp nie za godzinę) przeglądu sprzętu i dyskusji która kabura jest lepsza i dlaczego właśnie ta którą kupili a nie ta kolegi.

Odpowiedz
avatar czaron
3 3

@bezznaczenia: Nie trzeba być informatykiem, żeby być nerdem ;)

Odpowiedz
avatar LittleM
9 11

Poszła bym na strzelnicę, ale ostatni raz to miałam w ręku kbks, w liceum i tak się zastanawiam, czy będzie ktoś miły i na początku pokaże mi ca z czym.

Odpowiedz
avatar Rak77
10 10

@LittleM: Bez problemu. Nawet jeśli instruktor będzie zajęty to wśród strzelców jest wielu uprzejmych i miłych ludzi którzy prośbie nie odmówią :)

Odpowiedz
avatar Chantall
0 0

@LittleM: Zwykle i tak musisz przejść szkolenie BHP na stanowisku strzeleckim, czyli to co pisał autor - broń odkładać rozładowaną, nie celować w ludzi, etc. Ale na części strzelnic można zamówić usługę z instruktorem. Ja tak zrobiłam za pierwszym razem.

Odpowiedz
avatar Etincelle
9 9

Och, jak ja kocham dialogi typu: - Proszę zrobić coś/nie robić czegoś. - Ale ja tylko... Noż cholera, aż się prosi o pytanie, czy znaleźli taki wyjątek w regulaminie. A swoją drogą, dlaczego nie mogą strzelać, hm, szybko? Tzn. nie wiem, ja się nie znam, może to oczywiste dla ludzi, którzy się tym zajmują, ale bardzo możliwe, że byłabym zniesmaczona poleceniem dostosowywania swojego tempa do wygody innych na innych stanowiskach, jeżeli padłoby to w takiej formie, bez żadnych wyjaśnień. :P

Odpowiedz
avatar kierofca
4 4

@Etincelle: Może tylko sens w tym jest niewielki, nie poprawi celności strzelając seriami, jak nie będzie miał celności to zamiast pistoletu lepiej kupić tasak karczownik. Dlatego najpierw się uczy na celność i skupienie, a później można na 2paca czy innego Lee Jonesa ze "Ściganego" ;)

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 7

@kierofca: pewnie masz rację z tym, że nie poprawi celności, ale to chyba nie ma nic do rzeczy? Znaczy, nie musi chyba iść na strzelnicę, żeby się doskonalić? Może iść dla rozrywki, więc jeśli sprawia mu radość wyprztykanie niezliczonej liczby nabojów w kilka sekund, to co komu do tego? :P Znaczy, no ja poważnie pytam, nie znam się, a na razie to wygląda tak, jakby obsługa wyciągu na nartach miała ochrzaniać każdego, kto jeździ byle jak, typowo dla zabawy, zamiast szkolić technikę. ;p

Odpowiedz
avatar JLJY1
1 1

@Etincelle: ze strzelaniem szybko wyglada to tak, stanowiska są dosyć blisko siebie, podczas strzelania osoby obok odczuwają te gazy wylotowe, przez co, głównie osoby nowe mają problem utrzymać swoją broń i nie mają takiej samej frajdy ze strzelania. Tak samo kolejne kwestia, strzelnica jest zamknięta, a słuchawki nie są perfekcyjne, uwierz mi, ale nawet przy najlepszych na rynku słuchawkach dźwięk szybkiego strzelania, w szczególności jak tłumaczysz cokolwiek innym jest czymś okropnym

Odpowiedz
avatar kierofca
1 1

@Etincelle: Podchodząc w ten sposób to ok, niech się bawi. Na szczęście tacy strzelcy dość szybko kończą, mnie to nie bardzo przeszkadza między innymi dlatego że preferuję strzelnice otwarte :)

Odpowiedz
avatar imhotep
6 6

Nie możesz dawać jednego ostrzeżenia, po czym delikwenta wywalać ze strzelnicy?

Odpowiedz
avatar Littlefingers_Throat
5 5

@imhotep: pewnie byłby to najskuteczniejszy i najprostszy sposób, ale nigdy nie wiadomo, czy taki rozjuszony typ nie złapie w afekcie za giwerę. Wariatów nie brakuje.

Odpowiedz
avatar JLJY1
2 2

@imhotep: kwestia też wyglada taka, przy osobach nowych takie coś nie ma sensu, bo wyobraź sobie ze nie wiesz czegoś, albo zapomnisz, albo nie jesteś pewien, upomną cię raz a potem wywalą. W przypadku notorycznego łamania przepisów tak robimy. Większy problem jest jak ktoś sobie wynajmie tor na godzinę czy więcej. Chcesz go wyrzucić? Usłyszysz, że on zapłacił za ten tor może robić sobie cokolwiek chce przez ten wykupiony czas, a dalsza kłótnia z reguły skutkuje tym, że delikwent zaczyna nas obrażać i nam grozić, czy to, że wystawi nam zła opinie, pozwem sądowym, albo jeszcze czymś innym co wymyśli

Odpowiedz
avatar Littlefingers_Throat
3 3

@JLJY1: bo trzeba dać napis, żeby wpuszczać tylko w krawatach ;-)

Odpowiedz
avatar imhotep
3 3

@JLJY1: To mu oddajesz kasę za niewykorzystany czas i niech spada, zanim narobi szkód u siebie lub innych. To chyba nie są pistolety na piankowe strzałki.

Odpowiedz
avatar Naa
1 3

Ciekawe historie, czytałam z zainteresowaniem, ale... Jak dla mnie, czyli osoby, która nigdy nie oddała choćby jednego strzału, chwilami było trochę zbyt egzotycznie ;) - po prostu zakładasz, że wszyscy wiedzą o pewnych rzeczach (zasadach, zwyczajach,...), a nie zawsze tak jest. Oczywiście, dało się domyślić, ale gdybyś od czasu do czasu dodał maleńkie wyjaśnienie, czytałoby się lepiej, i - wyobrażam sobie - miałbyś więcej plusów. Mimo wszystko chętnie poczytam więcej :)

Odpowiedz
avatar Eddek
0 0

@JLJY1 wiem, że nie odpowiesz precyzyjnie, ale jaki rejon kraju? :)

Odpowiedz
Udostępnij