Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia opowiedziana kilka lat temu, przez doktora prowadzącego ćwiczenia na moim wydziale.…

Historia opowiedziana kilka lat temu, przez doktora prowadzącego ćwiczenia na moim wydziale.

Ma on kolegę, którego rodzina od pokoleń jest ateistyczna, co chyba rzadkie w tym kraju. Po prostu już pradziadek kolegi, biorący udział w wojnie polsko-bolszewickiej, w Boga nie wierzył i w takim duchu kolejne pokolenia chowano.

Córka rzeczonego znajomego w danym roku poszła do przedszkola i było postanowione, jak i przekazane dyrekcji i nauczycielkom, że w katechezie organizowanej w przedszkolu córka brać udziału nie będzie. Oczywiście nie ma problemu.

Kilka tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego dziecko przychodzi się pochwalić rodzicom, że nauczyła się nowego wierszyka. I zaczyna - "Zdrowaś Mario, łaski pełna..."

Jak się okazało katechetce nie podobało się, że jak dzieci siedzą z nią w kółeczku, to Karolinka w tym czasie siedzi w kącie i się bawi. Nie obyło się bez dyskusji, w którym koronnym argumentem było "a co to panu szkodzi, że dziecko o Bogu posłucha..."

Ciężko być nie-katolikiem w tym kraju.

katolicy

by mikado188
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar TakaFrancuska
20 74

@fenek: od pokolen rodzice indoktrynuja swoje dzieci. Chrzczą je.. każą chodzić do kościoła, zapisują na katechezę. Wiele z tych dzieci, poprzez wychowanie jest "wierząca" bo takie pranie mózgu zrobili im rodzice. Niektóre się wyłamuja i zostają ateistami. Ok, jestem ateistka więc to raczej subiektywne odczucie, ale moim zdaniem wychowanie dziecka bez religi, jest mniejszym praniem mózgu niż wychowywanie dziecka w wierze. W końcu jeśli będzie miało to 18 lat to będzie mogło wybrać. A jeśli wasz bóg istnieje, to nawet dziecko wychowane bez boga, powinno go czuć prawda ?

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
20 54

@fenek: miałoby to sens co mówisz, gdyby rodzice dzieci katolickich, zapisywali je również na lekcje o islamie np.. bo inaczej to tez "ograniczanie dziecku wiedzy do pewnych rzeczy". Zgadzam się że religia jest zakorzeniona w polskiej kulturze i historii, ale to akurat nie znaczy, że jest to pozytywny fakt i że trzeba dalej praktykowac to co jest złe.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
7 49

@Imperator: szczerze ?? to religijne dni wolne jak dla mnie mogłyby być zlikwidowane. A dla religijnych niech i sobie maja te święta - niepłatne oczywiście, bo to jednak jest absencja w pracy. I każdy byłby zadowolony.

Odpowiedz
avatar Cynik
25 31

@Imperator: to mieliście religioznawstwo, a nie religię. Zawsze się zastanawiałem właśnie jak ma być prowadzona katecheza, a zwłaszcza jakie ma być kryterium ocen na niej, by była to religia a nie religioznawstwo.

Odpowiedz
avatar sunshine_pl
24 40

@fenek: religia jest podwaliną, ale pytanie czy miała pozytywny czy negatywny wpływ na rozwój społeczeństwa? Akurat ja nie interesuję się tym tematem na tyle, by wypowiedzieć się o pozytywnych aspektach, ale 3 największe religie negują rolę kobiet w świecie (rodzenie dzieci i dbanie o ciepło ogniska domowego jedynym zajęciem słusznym dla bab), ponadto inkwizycje, palenie książek, palenie inteligencji (głównie kobiet ale też mężczyzn) słowem ciemne wieki. Z drugiej strony wiara czyni cuda, istnieją przypadki cudownych uzdrowień, których nauka nie potrafi wytłumaczyć - według mnie to nie Bóg ale sama wiara ma na to wpływ, inni nazywają to wizualizacją, ale prawda jest taka, że nie znamy pełnych możliwości naszego mózgu. Nie zmienia to faktu, że w naszym państwie istnieje rozdział z Kościołem, więc lekcje katechezy powinny mieć miejsce przy kościołach w niedziele, a nie, jak w mojej szkole 3 lekcje religii w liceum, ale np. 1 fizyki (mat fiz)

Odpowiedz
avatar sunshine_pl
-3 19

@fenek: nie interesuję się tym tematem, sama to zaznaczyłam ;) liceum skończyłam 10 lat temu (jak ten czas leci), a było i chyba nadal jest, najbardziej prestiżowe w powiecie, więc wyboru dużego wtedy nie miałam - ambicja mi na to nie pozwalała :) odnosząc się do twoich słów, masz prawie rację, wfów też 3 w tygodniu, ale jak jakiś nauczyciel zachorował to też dodatkowa lekcja czasami wpadła, a matmy chyba 3 były. Biol chem fiz nie miał fizyki w ostatniej klasie, no ale religia musiała być trzy razy w tygodniu! :) pomimo przeciwności losu udało mi się z fizyką swoją przyszłość związać, bo to mój drugi kierunek, który kończyłam. Za "moich" czasów jeszcze nie było rozporządzenia, według którego religia może być albo na pierwszej albo na ostatniej lekcji, więc u nas był np w środku lekcji (co nie zmienia faktu, że siedzieliśmy wtedy sobie w radioweźle)

Odpowiedz
avatar sutsirhc
17 29

@sunhsine_pl: Za moich czasów lekcje religii odbywały się raz w tygodniu, w salkach katechetycznych przy kosciele. W VIII klasie SP szły dzieciaki do bierzmowania i to był koniec nauki, jak ktoś czuł powołanie to szukał szkół prowadzonych przez księży lub zakonnice i był zadowolony (no powiedzmy), a dalszą naukę kontynuował w seminarium. Dzisiaj religię zaczynają w przedszkolach a widzę że kończą jako pełnoletni ludzie. Jak wchodzila religia do szkół to juz były opinie o wtrącaniu się kościoła do szkolnictwa, że Kościół będzie dążył do rozbudowy władzy metodą małych kroczków, i jak widzę to były głosy ludzi którzy wiedzieli co będzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
34 66

"Religia powstała gdy pierwszy oszust spotkał pierwszego głupca"

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
6 30

Te wszystkie pierdo*ne religie mi zwisają, jeśli nie zmuszają kogokolwiek do ich wyznawania i nie twierdzą, że są jedyne, najważniejsze i jedyne słuszne, oraz nie nawołują do nietolerancji i karania, bądź nawet zabijania niewiernych. Conajwyżej można się jako postronny uśmiać z ponoć posiadania pośmiertnie kilkudziesięciu dziewic i podobnych obiecanek cacanek.

Odpowiedz
avatar Jon
12 36

Przykra historia, pozostaje walczyć z ciemnymi umysłami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 76

Bzdura, jestem agnostyczką w III pokoleniu i w ogóle nie jest ciężko, w życiu żadna nie przyjemność mnie z tego powodu nie spotkała. Ludzie lubią się masturbowac swoim ateizmem masakrycznie żałosne jest takie zachowanie. Oj jaki ja jestem wyjątkowy, jaki ja jestem lepszy od tego ciemnogrodu, o jaki ja jestem udręczony bojownik oświecenia. Kompletne bzdury i przejaw kompleksów

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
26 52

@maat_: Gdybyś Ty jedna była wartościową próbką statystyczną to może i miałabyś rację. Ale nie jesteś. Ludzi jest mnóstwo, mają różne warunki, są w różnych miejscach i mają różne rodziny. Więc to, że Ty nie miałaś problemu nie znaczy, że wszyscy mieli łatwo. No i niestety bywa dość często, że jak ateista śmie odmówić pójścia do kościoła, nauki jakiejś modlitwy, ochrzczenia dziecka itp. to jest jedno wielkie "olaboga". Jeszcze zmuszanie do bierzmowania... też fantastyczne doznania. Rodzina mojej mamy to w większości banda katolskich hipokrytów, która każdy przejaw wybicia, również religijnego, traktuje jako cios i potrafi stawiać kłody pod nogi tak długo aż postawi na swoim lub niszczony członek rodziny zerwie kontakt. Takich ludzi jest całe mnóstwo, na tej stronie też się nie jedna historia o tym pojawiła. No ale proszę, mów dalej że my się tak "masturbujemy ateizmem" i że wcale nie jest ciężko. Przecież co nam to przeszkadza, że wbrew naszej woli nas i nasze dzieci uczą modlitw itd, nie?

Odpowiedz
avatar livanir
31 35

@maat_: Imnotarobot powiedział to ostro, ale ma racje. Mi nigdy nie zdarzył sie problem z kurierem, a jednak jest sporo takich historii tutaj, to znaczy ze mam je negować i wmawiać autorowi winę/ upierdliwość lub brak empatii czy coś? Nie, wole sie cieszyć.

Odpowiedz
avatar krzyssp
20 28

@maat_: Świat nie kręci się wokół ciebie, to że ciebie nie spotkała żadna przykrość to nie znaczy że innych tak samo. I co ma podniecanie się ateizmem wspólnego z tym wyznaniem? Głupoty piszesz i tyle.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
19 29

@maat_: "Ludzie lubią się masturbowac swoim ateizmem". Tak samo jak swoim katolicyzmem, tylko że wg nich to się nazywa tradycja i kultura, którą trzeba kultywować, choć często mają o niej za przeproszeniem gówniane pojęcie. A jak komuś nie podoba się manifestacja katolicyzmu w życiu publicznym i nie chce brać w tym udziału, czyli np. brać udziału w jakichś oficjalnych uroczystościach o podłożu religijnym, uczęszczać na religię, chodzić do kościoła itp., to wtedy dowiaduje się, że strasznie manifestuje swój ateizm i nie powinien być taki antykatolicki. Przyznaję, że kiedyś byłem bardzo antykatolicki. Drażniło mnie wszystko, co z tym związane. Potem mi przeszło. Wiesz, dlaczego? Wyjechałem. Do kraju, który kiedyś był bardziej katolicki niż Polska, ale obecnie Kościół ma dużo mniejszą władzę. Choć wpływy tej religii cały czas są widoczne, i to niekoniecznie w pozytywnym sensie, to jednak nie ma to już takiego wpływu na życie publiczne. Nikogo na siłę się nie zmusza to uczestnictwa w obrzędach religijnych. Kto chce, chodzi do kościoła, ale też nie spotkałem się z przypadkiem, żeby był z tego powodu szykanowany. Po prostu, żyj i pozwól żyć. I przeszło mi. Już mnie kościół nie wkur... Może dlatego, że co chwila nie pokazuje się w telewizji jakiś biskup czy polityk powołujący się na wartości religijne (a przeciwko demaskowaniu pedofilii w kościele przynajmniej niektórzy byli przeciwni; takie to chrześcijańskie wartości), który podobno wie lepiej, jak mam żyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 27

@maat_: Naucz się LaVey'a na pamięć. Ubędzie ci?

Odpowiedz
avatar Armagedon
34 48

@maat_: No, porównanie super! Kotka na płotku do jednej z ważniejszych modlitw katolików. To po pierwsze. Po drugie, dziecięce wierszyki są zrozumiałe dla dzieci. Dziecko wie co to kotek, co to płotek i co to mruga. Za to nie wie co to "błogosławiona" i "łaski pełna". I zapewne nawet nie wie co to "niewiasta". A niewierzący rodzic nie ma obowiązku małolatowi takich rzeczy tłumaczyć, bo już samo to oznacza, że te modlitwy akceptuje. Może wprawdzie powiedzieć "dziecko, nie ucz się tego, bo to są głupoty", ale wówczas musiałby odpowiedzieć na pytanie "a dlaczego?". Dzieci są dociekliwe. Każdy katolik wrzeszczy, że ma prawo wychowywać dziecko według swojej religii. Więc niech przyjmie do wiadomości, że ateista też ma prawo wychowywać dziecko według swoich przekonań. Bo to JEGO dziecko, a wiara katolicka obowiązkowa nie jest. Jeśli ateista, jako dorosły człowiek, zatęskni do boga - to niech go szuka sam w różnych religiach i wyznaniach. Ciekawe tylko, czemu zdarza się to niezmiernie rzadko? O wiele częściej, natomiast, wierni odchodzą od swojego Kościoła, bo tracą wiarę. Też ciekawe, dlaczego? Może więc rodzic-ateista woli oszczędzić dziecku religijnych rozczarowań, rozterek i dylematów, przez które sam musiał kiedyś przechodzić? A małe dziecko jest jeszcze ZA MAŁE na filozoficzne, religijne dysputy.

Odpowiedz
avatar Eander
7 7

Po pierwsze i najważniejsze piekielne nie jest tu to że dziecko poznało jakąś modlitwę, tylko to w jaki sposób to zrobiło. Jasne że gdyby nauczyło się jej od rówieśników (usłyszało i powtórzyło)nie było by sprawy, ale to że "katechetka" nie uszanowała woli rodziców to już całkiem inna kwestia. @maat_: Ja jestem katolikiem i wcale nie chcę żeby moje dziecko uczyło się modlitw innej religii, więc czemu czyjeś dziecko ma się uczyć moich? Jasne że w takiej sytuacji postaram się porozmawiać z dzieckiem i mu to jakoś wytłumaczyć ale dla kilkulatka takie rzeczy to ciężkie tematy do ogarnięcia. @Armagedon: Katolicy doskonale wiedzą że każdy ma prawo wychowywać dzieci po swojemu. Tylko widzisz wszędzie znajdziesz fanatyków. Czy to w kwestii religii czy orientacji lub feminizmu czy rzeczy tak trywialnych jak to co kto je, a jak wiesz takim ludziom nic nie wytłumaczysz więc nie generalizuj że katolicy tak strasznie narzucają wszystkim swoją wiarę. Niestety ale takie jednostki często psują opinię całej grupie.

Odpowiedz
avatar minutka
8 10

@greggor: A jakie to ma znaczenie?

Odpowiedz
avatar greggor
4 10

@minutka: Żadne, ciekaw jestem.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 16

@greggor: Mam nadzieję, że nie szufladkujesz ateisty jako zwolennika bolszewików i w przypadku katolika zadałbyś to samo pytanie. Wydaje się oczywiste, że żaden katolik nie walczył po stronie czerwonych, ale mógłbyś się zdziwić, bo we wszystkich krajach socjalistycznych mnóstwo ludzi modliło się po kryjomu. Tak na marginesie to Piłsudski raczej ateistą nie był (nie jestem pewien jego przekonań religijnych), ale z Kościołem nie było mu po drodze. Oczywiście musiał się z nim układać jako polityk, ale jednak był zwolennikiem ograniczenia klerykalizmu. I chyba nikt nie ma wątpliwości, po której był stronie. Także pytam, czy w przypadku katolika też zadałbyś takie pytanie? Jeśli nie, to moje zdanie o tobie jest jak najgorsze, ale powstrzymam się od dalszych komentarzy.

Odpowiedz
avatar Chantall
2 4

@pasjonatpl: W 1899 r. Piłsudski wypisał się z Kościoła Rzymsko-katolickiego i przeszedł na luteranizm żeby mógł wziąć ślub. Potem znowu powrócił do rzymskiego katolicyzmu, ale faktycznie wśród barwnych powiedzonek Marszałka są i odnoszące się do Kościoła.

Odpowiedz
avatar Molochor
2 2

@pasjonatpl: No cóż, jednak w takim kontekście wspomnienie o wojnie Polsko-sowieckiej może delikatnie sugerować, że pradziadek raczej z tej ateistycznej strony przyszedł.

Odpowiedz
avatar Habiel
40 54

Jestem ciekawa jakie by było podejście, gdyby dziecko z wierzącej katolickiej rodziny przyszło po przedszkolu/szkole i zaczęło nagle "klepać" modlitwy islamskie. Zapewne nie było by to "a co szkodzi o Bogu posłuchać" i rozczulanie się nad swoim losem jako innowiercy, ale jawny zamach na wolność, bo jak to moje dziecko ma znać modlitwy ciapatych!

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
25 35

@Habiel: No dokładnie. Bawi mnie to całe "a co ci szkodzi?" itp. No ale punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Póki tych ludzi to nie spotka to chyba nie zrozumieją.

Odpowiedz
avatar sawner
6 8

@Bevmel: Duży kwantyfikator oznacza, że zakład przegrywasz jeżeli choć jeden z "oburzonych" ateistów nie rozpływałby się w zachwytach. Pieniądze wypłacasz w gotówce, czy przelewem?

Odpowiedz
avatar kisiel231
-1 3

@sawner: Już przegrał. Jestem tym jednym z "oburzonych" co nie rozpływa się w zachwytach.

Odpowiedz
avatar Budyniowa
8 28

Ja na religię chodziłam, bo tak należy. W liceum trafił nam się katecheta zakonnik, młody facet na luzie, który rozumiał, że nie wierzę, ale za to dało się z nim rozmawiać o religii i za to zostałam na lekcjach. Umówiliśmy się, że będe uczęszczać, ale bez klepania regułek, a kartkówki będę pisać na swój sposób i za moją zgodą rozśmieszałam cały jeko zakon (w dobrej myśli). Tak więc pisałam typu: "Trzy osoby boskie: Ja, kosmetyczka i fryzjer" itp. I takich katechetów życzę innym.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
15 17

@Budyniowa: Tylko raz miałam takiego fajnego księdza. Przyszedł za katechetę w drugiej klasie i miał zostać. Katecheta był tak beznadziejny, że nawet wierząca, kochająca boga, koleżanka zastanawiała się czy się nie wypisać. Ja uciekłam już po pierwszej lekcji, kiedy (wreszcie!) mama uszanowała fakt, że nie chcę w tym uczestniczyć. Na religię do księdza chodziłam z własnej nieprzymuszonej woli bo facet był sympatyczny, miał ogromną wiedzę i chętnie z nami rozmawiał na przeróżne tematy. Był świadom wad religii i problemów, do których może doprowadzić, nieścisłości w piśmie itd. Nie ukrywał tego i nie ganił za podniesienie tych tematów i pytania z nimi związane jak każdy inny ksiądz/katecheta. Miał zostać już na stałe. Oczywiście został wywalony na jakieś zadupie. Najwyraźniej był zbyt dobry i szczery.

Odpowiedz
avatar myscha
15 31

Wypowiem sie jako matka wychowująca swoje dziecko w nie-wierze od jakichś 16 lat. Najtrudniej było w przedszkolu. Na początku poweidziałam, ze mój syn nie będzie chodził na religię, przyjęto do wiadomości, uwzględniono, na czas katechezy wychodził do grupy maluchów. No i rozpacz, bo odzielaja go od jego grupy, dlaczego musi wychodzić, jak inni zostają. OK, niech jednak chodzi, integracja ważniejsza, a nie zależało nam tak bardzo, żeby nic o religii nie wiedział. A ksiądz powiedział, że trzeba chodzić do kościoła, dlaczego my nie chodzimy? Hmm, ktoś tu podważa autorytet rodzica, bo albo rodzic ma rację, więc co ten ksiądz i po co mam tego słuchać, albo ksiądz ma rację, wtedy rodzice są zatwardziałymi grzesznikami. W szkole było już łatwiej, nawet przed komunią, kiedy (naprawdę dojrzale jak na 8 latka) syn zdecydował, że pomimo tego, co może go spotkać (brak prezentów, ewentualne wyśmiewanie przez rówieśników, komentarze od katechety) nie chodził na religię i nie przystąpił do komunii. Potem już było z górki.

Odpowiedz
avatar Sintra
2 30

Stwierdzanie na podstawie jednego takiego epizodu że "trudno być w tym kraju nie- katolikiem", wręcz prowokuje do komentarza że w naszym kraju w ogóle "trudno być". Kimkolwiek. Katolicy na co dzień słyszą i czytają masę komentarzy i epitetów opluwających "ciemną masę", kobiety i mężczyźni słyszą kupę seksistowskich uwag, homoseksualiści są prześladowani, matki z dziećmi szykanowane, a staruszkowie spychani na margines... Jak dla mnie faktycznie katechetka popełniła błąd- ale błąd popełniono już na etapie planowania zajęć. Te powinny być w czasie kiedy dzieci mają zajęcia dodatkowe, moje dziecko w czasie religii wychodziło na świetlicę, gdzie była masa zabawek, i w najmniejszym stopniu nie czuło się poszkodowane. Śmiem twierdzić że dziecko które i tak zostawało na sali, i tak by się tych modlitw nauczyło, dzieci chłoną wszystko jak gąbka, raczej nikt jej słuchawek wyciszających nie zakładał. Podejrzewam że w tym samym przedszkolu więcej jest takich sytuacji kiedy życzenia rodziców są ignorowane, i ciężko rozdmuchiwać wspomnianą sytuację do miana wojny religijnej i przymusowej indoktrynacji. To tak jakbym wyskoczyła z argumentem jaka to ja jestem gnębiona i krytykowana, po kilka lat temu jakaś pani, bardzo na pozór życzlwa i przejęta, stwierdziła przy moim dziecku że pójdzie do piekła bo nie jest ochrzczone...Zawsze wkurzało mnie ocenianie społeczeństwa na podstawie wyrywkowych zdarzeń i jednostek. Bo to są jednostki. Rodzice tego dziecka mają kontakt z setkami osób regularnie, tak zakładam, z tysiącami innych- sporadycznie, i naprawdę postawa jednej czy dwóch z nich jest jakąś realną informacją o tym jak to jest "w naszym kraju"?

Odpowiedz
avatar SirCastic
3 21

@minutka: ..jak to, że pewnego razu fan metalu okazał się bardziej tolerancyjny od katechetki, ma dowieść, że biały mężczyzna, niewierzący, zamożny i wykształcony, heteroseksualny i mięsożerny ateista, nie ma prawa czuć się atakowany, kiedy jego sposób życia i przekonania są deprecjonowane??

Odpowiedz
avatar SirCastic
7 13

@minutka: O, przepraszam. Myślałem że próbujesz dowieść swojej teorii o nadwrażliwcach "w każdej grupie znajdą się jednostki, które jako atak na siebie odbierają rzeczy, nad którymi większość ludzi przechodzi do porządku dziennego" , a to tylko anegdotka była. Głupi ja.

Odpowiedz
avatar ynka
9 19

Dlatego moje dziecko chodzi do prywatnego przedszkola, w którym mam kontrolę nad programem, a religii nikt nie uczy.

Odpowiedz
avatar okooko
-1 1

@ynka: Jakbym mógł to bym dał Ci 10 plusów. O ile wiem nie ma przymusu posyłania dzieci do przedszkola. Idąc dalej jeden z lepszych pomysłów PO, a mianowicie bon edukacyjny, rozwiązywał problem w latach szkolnych dziecka. Nie ma to jak stwarzanie sztucznych problemów. A teraz czekam na te minusy od światłych ateistów.

Odpowiedz
avatar malami1001
25 47

Ilość minusów pod Twoją historią tylko pokazuje kompletnie niezrozumienie tematu właśnie przez katolików, więc nie powinno dziwić Cię zachowanie pań w przedszkolu. Ponieważ to jest ich wiara wydaje im się, że to nic takiego kiedy zmusza się do jej nauki niewierzących. Jednak gdyby ich dzieci przymusowo zostały poddane islamskiej czy hinduskiej indoktrynacji byłaby afera na cały świat. Nie rozumieją, że zmuszanie dzieci ateisty do "nauki" o ich Bogu jest dokładnie tym samym co zmuszanie dzieci katolika do "nauki" o Allahu. No ale ponieważ żyjemy w kraju katolickim to ateiści powinni się tak samo przyporządkować katolikom jak chrześcijanie w krajach muzułmańskich powinni przyporządkować się muzułmanom siedząc cicho i "ucząc" się o ich Bogu. Tylko dziwne, że prześladowania chrześcijan w krajach muzułmańskich budzą taki sprzeciw katolików skoro chrześcijanie są w tych krajach mniejszością i powinno dostosować się do większości. To się nazywa hipokryzja i brak odczuwania empatii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 21

@malami1001: Jestem katoliczką i mieszkam w kraju protestanckim. Moje dzieciaki chodza na katechezy do kościoła. Mają religioznawstwo w szkole ( o islamie też się uczyli). W okolicach świat Wielkanocnych i Bożego Narodzenia mają w szkole spotkanie z pastorem z pobliskiej parafii, albo cala szkoła odwiedza kościół i tam mają zajecia. Moje dzieci obchodzą zarowno tutejsze święta religijne jak i święta katolicke. A ja im tłumaczę ktore swieto jest świętem naszego kościoła, a ktore święto świętujemy z naszymi sąsiadami, bo to jest ich religia a święto obchodzone jest w ciekawy sposób.

Odpowiedz
avatar minutka
20 20

@fingerbol: Super, dzieciaki od małego mają możliwość nauki pokojowego współistnienia i zrozumienia innych (trochę zazdroszczę). Chociaż ja miałam w szkole mądrą siostrę katechetkę, która przy nauce rachunku sumienia podkreśliła, że dokuczanie innym z powodu innej wiary/niewiary jest grzechem...

Odpowiedz
avatar SirCastic
14 20

@mijanou: Bez urazy, ale dla czytającego ze zrozumieniem w treści jest wyraźnie napisane, że kompletnie zignorowano informację od rodzica że cyt. "przekazane dyrekcji i nauczycielkom, że w katechezie organizowanej w przedszkolu córka brać udziału nie będzie". Twoje błyskotliwe <<iść i zażądać>> skończyło się cyt. "a co to panu szkodzi", bo "katechetce się to nie podobało"! Miał stać i pilnować? Bo inni nie wypełniają swoich prawem nakazanych obowiązków i nie widzą problemu? Jak zaczną czterolatki ładować genderem, płaskoziemistością czy innym antyszczepionkowstwem to też nie będzie przesady? Jak zaproszą scientologów, urządzą dionizje czy wprowadzą zbiorowe śluby dzieci na placu zabaw to dalej nie będzie problemu?

Odpowiedz
avatar SirCastic
11 13

@mijanou: Nie mogę przestać być błyskotliwy, tak już mam, podobno z przymrużeniem oka mniej razi.... Co do twoich światłych porad, w przedszkolu świetlicy nie ma, przedszkole jest ustawowo (czy tam rozporządzeniem ministra) zobowiązane do zorganizowania wykwalifikowanej opieki zastępczej na czas katechezy (opieki nauczyciela przedszkola, nie woźnej i nie kucharki), i, jak sądzę, przedszkole świetnie wie jak ma obowiązek postępować - tylko tak nie postępuje. Skądinąd, mniemam, że skoro Ojciec otrzymał zwrotnie informację "nic się nie stanie", "katechetce się nie podoba" i między wierszami "wychowawczyni pije w tym czasie kawę" i "co panu szkodzi dać nam chwilę odpocząć" to znaczy że zapewne wysunął był jakieś zastrzeżenia i życzenia co do właściwej opieki nad swym potomstwem. Co z tego po skardze wyszło - autor nie pisze. Jeśliby drugi raz życzeniu rodzica nie stało się zadość - droga wiedzie do kuratorium, kurii itd.

Odpowiedz
avatar okooko
0 0

@fingerbol: Polecam poszukać różnic w podstawach wiary katolickiej i protestanckiej i wytłumaczyć dzieciom herezję wiary protestantów, jednocześnie zachowując szacunek do osoby ludzkiej. Niestety nie da się pogodzić dwóch totalnie różnych założeń ("wiar"). Wg protestantów stworzenie jest "ad intra" Boga, a wg katolików "ad extra"

Odpowiedz
avatar Allice
21 23

Krótko: niech każdy wierzy w jakiego boga chce (albo i w żadnego). Niech obchodzi święta, nie, uprawia seks przed ślubem, z zabezpieczeniami, chodzi do świątyni czy nie. Ale przekonywanie innych do tego że "moje wierzenia są cacy, twoje kłamstwem i złem" to już powyżej mojego progu tolerancji.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 6

@Allice: Z wyjątkiem wierzeń nakazujących ukamienować zgwałconą kobietę za cudzołóstwo - te są złem i należy je tępić, ośmieszać, poniżać i ogólnie doprowadzać ich wyznawców do zmiany wiary lub nawet zgonu, oczywiście w granicach obowiązującego prawa.

Odpowiedz
avatar dudek
-1 1

@bloodcarver: czyli chrześcijaństwa?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 11

Mam rewelacyjny pomysł. Niech każdy dzieciak przymuszany przez szkołę do uczęszczania na religię, pokaże księdzu bądź katechecie to: https://www.youtube.com/watch?v=SGNvJDQdLDs Myślę, że po projekcji tego klipu uczeń może mieć wręcz zakaz wstępu na lekcje religii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 20

Problemem w tym kraju jest to, że nikt nie widzi problemu w nawracaniu tych, którzy tego nawracania sobie nie życzą.

Odpowiedz
avatar bazienka
13 17

nadal jestem za tym, by religia byla W SALCE PRZYKOSCIELNEJ- jak ktos do kosciola chodzi, to i na godzine katehezy ma blisko nie zas w szkolach lub przedszkolach

Odpowiedz
avatar cassis
11 15

Jak ludzie w szkole chcą rzetelnej wiedzy o seksie - to nieee, zło, szatan, i "to należy do rodziców". Ale jak w tej samej szkole wpi3przają wszędzie religię od małego, to wszystko okej? NIE! nie jest okej! - religia tym bardziej leży w gestii rodziców dziecka, a nie szkoły. A wiara jako taka nie podlega ocenie na stopnie w szkole. Albo mamy i religie (wszystkie!) i ewolucję i rzetelną wiedzę o seksie - w tym o różnych orientacjach oraz o tym, że masturbacja jest w porządku, a antykoncepcja niczego nie zabija - albo nie mamy niczego. Najwyższa pora przestać być takim zakłamanym narodem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2017 o 14:41

avatar TartaCzekoladowa
3 5

@cassis: Tak jest! Jak bym mogła to dałabym ci więcej plusów :)

Odpowiedz
avatar Molochor
1 3

@cassis: I religia (taka jak teraz z możliwością zamiany na etykę/religioznawstwo) i WDŻ (czy inna wiedza o seksie) jeśli miałyby być organizowane w szkole, powinny być z możliwością wyboru - to pierwsze zamiennie, drugie na początku/końcu dnia zajęć, i dobrowolne. Nie tak dawno szkołę opuściłem, i z całą stanowczością mogę stwierdzić, że mi WDŻ czy WoS potrzebne by nie było - cześć powiedzieli rodzice, część się dowiedziałem sam, a i uważam że szkoła to nie miejsce na takie rzeczy - zwłaszcza że istnieje spora szansa, aby na to naszła ideologia, czy to z prawa czy to z lewa - i w jednej szkole powiedzą, że z antykoncepcji to tylko kalendarzyk a onanizm pierwszym stopniem do piekła, a w drugiej że róbta co chceta, bierzcie pigułki, walcie za trzech a z prezerwatywą to i się stosunkujcie z kim tylko się da - i oba podejścia będą złe i nierzetelne

Odpowiedz
avatar cassis
0 0

@Molochor: akurat nie nam oceniać, czy "walta sie ile chceta" jest złe. Dopóki nie dzieje się nikomu krzywda - to niby czemu nie? To nie tobie oceniać. Nie mi. I nawet nie rodzicom takiego nastolatka. Wolność jednostki. Dopóki nastolatek ma skończone lat 15, bo tego wymaga prawo, to może i z dwudziestoma osobami, jeśli tak lubi. Seksualność należy do wyborów JEDNOSTKI, a nie jej wychowawców. Akurat WDŻ powinien byc obowiązkowy i prowadzony przez kwalifikowanych seksuologów. Bo prawda jest taka, ze WIĘKSZOŚĆ rodziców z dziećmi nie rozmawia o seksie. Twoi widac byli niechlubnym wyjątkiem. Co zaś się tyczy WOSu - wosu powinno być jeszcze więcej, jesli chcemy miec odpowiedzialne społeczeństwo obywatelskie, a nie dekli, których da się kupić kiełbasa wyborczą bo nie rozumieją ani struktur prawnych ani sposobów działania wyborów samorządowych / państwowych czy tego jaki mamy ustrój.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Jak widzę historię o religii to az mnie odrzuca zazwyczaj od komentarzy. Teraz wyjątkowo weszłam i od razu pożałowałam. Jestem ateistką i po części zgadzam się z wypowiedzią @maat: ludzie robią zdecydowanie zbyt dużo szumu wokół spraw wiary (a już szczególnie w internecie). Czasami czytam dyskusje internetowe z których wynika tylko jedno: katolicy chcą nawrócić ateistów a ateiści katolików, najlepiej wirtualnie "wykrzykując" na cały głos swoje argumenty i "zatykając uszy" by nie słyszeć odpowiedzi ;) W tych dyskusjach brakuje tylko jednego: szacunku dla innych poglądów. Jesteśmy różni i mamy różne zdanie na te same tematy, może zamiast walczyć i obrażać się jak dzieci warto zaakceptować czyjeś poglądy? Szczególnie jeśli dotyczą one tematu, w którym ani jedna ani druga strona nie potrafi udowodnić swoich racji bo nie istnieją takie dowody (istnieją tylko teorie i spekulacje). Teraz wypowiem się na temat historii: mieszkamy w kraju z jedna dominująca religią, dużo się w tym kraju zmienia (z powodu globalizacji, powszechnej tolerancji etc.) jednak zmiany jeszcze długo będą trwać. Czy ciężej być ateistą w tym kraju? Myślę że nie ciężej niż niepełnosprawnym, czarnoskórym czy w ogóle jakkolwiek różniącym się od masy, można się spotkać z niewielkimi przykrościami (jeszcze), ale w skrajnie rzadkich przypadkach wiąże się to z szykanami czy poważniejszymi problemami.

Odpowiedz
avatar minutka
0 0

@malami2112: Dzięki za ten głos, szkoda, że mogę Ci dać tylko jedną okejkę...

Odpowiedz
avatar leprechaun
-2 4

To nie tylko domena Polski. W Irlandii do wielu mniejszych szkół (publicznych, nie katolickich) nie można zapisać dziecka, jeśli nie jest ochrzczone... Wcale nie tak dawno temu nie można było również używać antykoncepcji, a po dziś dzień w Wielki Piątek alejki z alkoholem w marketach są zamknięte i zasłonięte workami na śmieci, żeby nawet nie móc spojrzeć na grzeszny napitek (oczywiście przezorny naród tydzień wcześniej robi zapasy idące w zgrzewki). Aczkolwiek jakoś mniej w Irlandii spotykałam "osobistych" fanatyków katolskich. Państwo miesza się z Kościołem na wielu płaszczyznach, ale ludzie jako ludzie mają dużo mniej odchyłów, niż mohery w Polsce.

Odpowiedz
avatar Fantaghiro
1 1

Katechetka absolutnie powinna uszanować wolę rodziców i zostawić dziecko w spokoju. Zrobiła źle i tyle. Jednocześnie tak zupełnie szczerze to trochę nie rozumiem decyzji rodziców: Czemu dziecko nie może o Bogu posłuchać? Przecież nie musi wierzyć. Ja jestem katoliczką, ale gdybym miała dzieci, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby w przedszkolu posłuchały np. o ateizmie, o islamie. Bez względu na wyznanie czy przekonania, wiedzę o różnorodności w tej kwestii wypada mieć.

Odpowiedz
avatar dzikzlasu
1 3

Ciężko jest być nie-katolikiem, skoro dzieci niemal od razu po urodzeniu się chrzci, potem prowadzi się je do pierwszej komunii i tak dalej to się ciągnie aż do bierzmowania. W międzyczasie te dzieciaki chodzą na religię prowadzoną przez natchnioną katechetkę i uczą się modlitw, których sensu nawet nie rozumieją. Innymi słowy od małego wmawiają dzieciom, że tam w chmurach siedzi dziadek z brodą i patrzy na wszystko co robimy. Bez względu na to czy one tego chcą, czy nie. Indoktrynacja.

Odpowiedz
Udostępnij