Mieszkam na dość sporym osiedlu. Jak to na osiedlu są altany z koszami na śmieci. Mamy też małe kosze usytuowane przy klatkach, czy ławeczkach. I owe małe kosze są bohaterami tej historii.
W czym tkwi problem dowiedziałam się na spotkaniu członków spółdzielni, gdzie jednym z punktów obrad była propozycja usunięcia małych koszy na śmieci. A dlaczego? Ano, bo Panie sprzątające skarżą się, że muszą je opróżniać, bo ludzie... olaboga... wrzucają tam śmieci!
Właściwie nie byłam zaskoczona.
Niedawno zgubiłam klucz od samochodu. Poszukiwania zaprowadziły mnie do myśli, że mógł wylądować w koszu przy klatce, gdy poprzedniego dnia wieczorem, wyrzuciłam z samochodu śmieci.
Telefon do spółdzielni zaowocował z numerem telefonu do koordynatora sprzątaczy. Po ustaleniu, że nikt z państwa sprzątających nie znalazł klucza, na koniec dostałam reprymendę.
Pani koordynatorka powiedziała, w dość dosadny sposób, że śmieci należy wyrzucać do altan, a nie do przyblokowych małych koszy. Wyjaśniłam, że to była tylko jakaś pusta butelka i kilka papierków... Nie obchodziło to pani. Śmieci wyrzucać do altan! Oni nie będą opróżniać małych koszy! Bez przesady!
Wracając do projektu... upadł. Wyśmiany przez członków spółdzielni. Powstał nowy projekt. Zmiany firmy sprzątającej.
uslugi
Panie sprzątające powinny zarządzić obowiązkowe ubranie członków spółdzielni w krawaty.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: https://www.youtube.com/watch?v=7sLiAebWM7U Bareja wiecznie żywy :D
OdpowiedzObawiam się, że usunięcie śmietników pogorszyłoby tylko sprawę pań sprzątających. Jak nie ma kosza, to wielu ludzi - zwłaszcza tych, co tylko przechodzą, albo odwiedzają - zacznie wyrzucać śmieci pod siebie. Kosz w pobliżu to zawsze jakaś motywacja, a mentalność ludzka jeszcze się nie zmieniła za bardzo.
OdpowiedzHa ha ha :D ale akcja :D Jacy z Was zwyrodnialcy! Do śmietników śmieci wyrzucacie!
OdpowiedzHm....to teraz rozumiem, dlaczego z osiedla poznikały małe kosze na śmieci. Widocznie pracownikom mojej spółdzielni też nie chciało się ich opróżniać. A skoro nie ma koszy to ilość papierków, niedopałków czy ogryzków na chodnikach zauważalnie się zwiększyła. Ot, logika. Bo chyba łatwiej opróżnić ten kosz niż latać z miotłą po całym terenie, schylać się sto razy by śmieci włożyć do wora. Serio, gdy są rozstawione kosze na smieci to ludzie z nich korzystają.A tak to, co miało w koszach lądować, ląduje na ziemi. Jak mawia moj kolega, f**k logic.
Odpowiedz@mijanou: No, niekoniecznie. Bo, moim zdaniem, w tych koszach, oprócz śmieci, lądują także torebki z psimi odchodami. I teraz tak. Z jednej strony - zupełnie się nie dziwię firmie sprzątającej, że nie ma ochoty babrać się w gównach, lub - co gorsza - robić selekcji nieczystości z koszy. Pewnie kolejna firma sprzątająca będzie miała ten sam problem. Z drugiej zaś - właściciele psów nie mają obowiązku zabierać odchodów ze sobą do domu. No, a z trzeciej - gdyby zlikwidowano małe kosze, wiadomo, że ilość psich kup na trawnikach gwałtownie by wzrosła. Bo większości nie chciałoby się latać z zasranym woreczkiem do altanki śmietnikowej. Na moim osiedlu są zsypy, altanki śmietnikowe, małe kosze na śmieci, a także kilkanaście specjalnych pojemników na odchody czworonogów. Opróżniają je zatrudnieni przez spółdzielnię dozorcy, którzy również dbają o czystość w blokach. Nie wnikam, co robią z tym psim "towarem" mażącym się w torebce, być może wyrzucają do altanek i problem "przerzucają" na pracowników sortowni śmieci? O ileż mniej kłopotu sprawiała psia kupa zostawiona w trawie, rozpadająca się szybko, szczególnie podczas deszczu i w sposób naturalny użyźniająca glebę?
Odpowiedz@Armagedon: Psie odchody nie użyźniają gleby. Generalnie użyźniają odchody roślinożerców i kilka bardzo szczególnych innych przypadków (nietoperze). Odchody mięsożerców są dla roślin niezdrowe. Za to odchody psów mogą zawierać pasożyty. A potem po tej trawie biegają inne psy oraz dzieci.
Odpowiedz@Armagedon: Problem tkwi głównie w tym, że w znacznej większości miastach nie ma specjalnych koszy na psie odchody.
Odpowiedz@Armagedon, widziałaś kiedyś kupę psa? ;)
Odpowiedz@bloodcarver: Właściwie mogłam się spodziewać, że z problemu psich gówien w osiedlowych koszach na śmieci zaraz zrobi się problem psich gówien na trawniku. Oczywiście, sterta gówien zakiszonych w torebkach - zwykle używanych, sklepowych - nie stanowi żadnego zagrożenia, szczególnie w upalne lato. Pomijam już fakt, że z otwartych koszy wygrzebują te torebki ptaszyska szukające pożywienia i roznoszą je po okolicy. A z tych "specjalnych" pojemników wydziela się taki smród, że na wymioty się zbiera. We wszystkich lasach i puszczach zwierzęta srają w ściółkę i jakoś las nadal rośnie, mimo, że nikt gówien nie sprząta. Oprócz, oczywiście, wielu odmian zwierząt, głównie owadów, koprofagów i nekrofagów, zajmujących się "sprzątaniem" i "recyklingiem", również w miastach. We wszystkich oceanach, morzach i jeziorach świata, wszystkie wodne stwory wypróżniają się równo wprost do wody dodając do niej tysiące ton gówna na dobę. A jakoś ludzie nie mają zahamowań przed kąpielą, czy uprawianiem wodnych sportów. Skoro przyroda "wymyśliła" sobie organizmy, które jedzą i srają - z pewnością wymyśliła również sposób, żeby sobie z tym radzić.
Odpowiedz@Armagedon: Przyroda nie wymyśliła sobie miast. Ani nie wymyśliła sobie psów. Przyroda wymyśliła wilki w lesie - gdzie wilków zawsze było dużo, dużo mniej na 100 kilometrów kwadratowych, niż w miastach mamy psów na jeden kilometr kwadratowy, nie mówiąc już o tym jak mało w tym kilometrze naprawdę jest trawnika. Zresztą trawniki też w przyrodzie nie występują, łąki mają znacznie bardziej złożony ekosystem a wilki na łąki wychodzą raczej niechętnie.
Odpowiedzpod moim blokiem też stoi kilka małych koszy i bardzo szybko się zapełniają a nawet bym powiedział że przelewają, bo ludziom nie chce się wyrzucać śmieci do altany, która znajduje się tak cirka 50m od bloku, gdzie trzeba pokonać długie schody... no cóż...
Odpowiedz@Anonimus: No cóż, jeśli altana jest niedostępna dla osób starszych, osób z dziećmi w wózkach i osób po prostu na wózku, oraz trudno dostępna dla kogoś kto zapierniczał na nogach 12h dniówkę w pracy i teraz ma dość, to ludzie nie będą z niej korzystać. Nawet jak znikną małe kosze. Teraz przynajmniej macie jakoś unormowane gdzie te śmieci lecą.
Odpowiedz@Anonimus: No widzisz. Po przeczytaniu twojego komentarza przyszło mi do głowy, że te małe kosze osiedlowe postawione głównie po to, by nie śmiecić papierkami, ogryzkami, czy butelkami po napojach, niektórym służą do wywalania śmieci domowych, bo do kosza bliżej, niż do altany. No cóż... w takiej sytuacji nie dziwiłabym się firmie sprzątającej, bo ile razy dziennie można opróżniać jeden kosz? A od wywozu odpadków z gospodarstw domowych są przedsiębiorstwa oczyszczania miasta, które podjadą śmieciarą, załadują i otrzymają za to niemałą kasę.
Odpowiedz@Armagedon: Ojej biedni pracownicy firmy sprzątającej muszą wykonać to za co im płacą. No to kto to widział aby wymagać od sprzątaczki wynoszenia śmieci. Kurka. Każdy ma jakiś zakres swoich obowiązków w pracy i jego obowiązkiem jest to wykonać. Te kosze na tym konkretnym osiedlu nie są raczej jakieś wyjątkowe, a firma pewnie istnieje trochę na rynku. To jest przecież absurd aby domagać się zmian w infrastrukturze u klienta, te kosze przecież były już wcześniej. Wystarczyło sprawdzić zakres prac przed podpisaniem umowy. Dobrze robicie, że chcecie szukać innej firmy.
Odpowiedzniech tylko u mnie usuna male kosze na smieci... mamy nie altanki, ale pomieszczenia w bloku- NA KLUCZ, altanki, ktore znam, tez sa AN KLUCZ jak mysli pani z serwisu sprzatajacego- gdzie wyladuja te drobne smieci? chyba lepiej je wyniesc z calym kublem niz pojedynczo zbierac z trawy lub chodnika?
OdpowiedzNo biedne panie sprzątające, żeby im tyłków nie rozerwało z przepracowania
OdpowiedzOpowiem ci ciekawostkę. Byłam w Japonii 2 tygodnie, w środku portowego miasta + Tokyo i tam nie ma ani jednego kosza na śmieci, a jest czyściej niż na nowo otartej drodze. Ludzie po prostu segregują.
Odpowiedz@Arcialeth: albo papier po lodzie, cukierku, gumie wkladaja do kieszeni, a nie wywalaja pod nogi
OdpowiedzKto normalny wyrzuca śmieci do kosza? A tak na poważnie, absurd do kwadratu. Przez osiedle przechodzi mnóstwo ludzi, nie tylko mieszkańcy. Nie sądzę, żeby przechodzeń biegał wkoło bloków szukając altany. Pozwolę sobie jeszcze ponażekać. U mnie w bloku, pod skrzynkami pocztowymi, są duże śmietniki, głównie na ulotki. Przez jakis czas byłam cierpliwa i zbierałam ulotkowy dywan spod skrzynek i wrzucałam do tych koszy, bo szkoda mi tej kobity o wstyd za tych swintuchów. Jednak coś we mnie pękło. Wypisałam kartkę, informując że trafienie ulotką do kosza to nie żaden wyczyn. Postraszyłam, że jak przyłapię brudasa na wywalaniu tych świstków na ziemię, to pozbieram wszystkie ulotki z osiedla, zapcham mu skrzynkę i okleję drzwi, by inni wiedzieli kto tak syfi. (Zaznaczałam, że osoby o ograniczonej sprawności proszę by podsunęły upuszczone śmieci pod kosz) Podpisałam się jako sąsiadka. Ktoś dopisał- debilka. Mam to gdzieś, bo wiecie co? Przez ostatnie dwa tygodnie, tylko raz sprzątałam spod skrzynek. Jednak można trafić!
Odpowiedz@KurkaRurka: PonaRZekać ;) I dobrze, że masz gdzieś. Bo może się raz kiedyś zdarzyć z różnych powodów, ale nie non stop przecież.
Odpowiedz