Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia sprzed lat nieomal dwudziestu - jak to stałem się narzędziem zgorszenia…

Historia sprzed lat nieomal dwudziestu - jak to stałem się narzędziem zgorszenia publicznego.

W ciągu dnia dość często zajmowałem się dwu- trzyletnią dziewczynką. Jej matka studiowała na studiach dziennych, ja miałem nienormowany czas pracy, często pracowałem w domu - jak dla mnie OK, nie ma problemu. Szczególnie, że żłobki państwowe w tamtych czasach to była naprawdę sodomia gomorią poganiana i do tego puszka z Pandorą (żeby zacytować jedno z byłych prezydentów).


Problemy zaczęły się, jak zaczęliśmy wychodzić na plac zabaw.
Oto moje piekielności:

Na plac zabaw ubierałem najczęściej Berenikę "na chłopaka" - bo jak siądzie w piaskownicy, albo będzie miała ochotę polepić coś z błota to chyba lepiej, jak ma na sobie dżinsowe ogrodniczki i takąż kurtkę. Do tego uważałem, że bandanka na głowie wygląda lepiej niż dzieckowa czapa. Berenika zadowolona, bo strój do zabawy.
Ale nie mamusie na placu zabaw. Czasy były takie, że byłem tam 25 dni na 30 w miesiącu jedynym mężczyzną.


Oto krótkie wyjątki z rozmów - nie pamiętam całości, to już tyle lat - to co mi się w głowę wbiło:

1) "Czemu ten chłopiec zaczepia moją córkę?"
"To nie jest chłopiec, proszę Pani."
"To jak ją Pan ubierasz, lesbijką zostanie, albo jeszcze gorzej!"

2) "Czemu Pana syn łazi po błocie?"
"Widać ma taką ochotę, i to nie jest mój syn."
"No dobra, wszystko jedno, Pana dziecko!"
"To nie jest moje dziecko."
"To czemu Pan z nim przyszedł?!"
"Bo się nią opiekuję."
"Olaboga, wyrodna matka, czasu dla dziecka nie ma!"
"No nie ma, studiuje."
"No to czemu tak po błocie łazi?"
"Tak jak mówiłem, widać ma ochotę"
Obraza majestatu (dobrze, że nie było jeszcze mody na pedofilię, choć i tak jedna matka Policję wezwała, ale o tym potem).

3) Berenika lubiła huśtać się na huśtawce. Ale tak im wyżej, tym lepiej. Wtedy pełnia szczęścia i radosne okrzyki. Więc po paru wizytach na placu zabaw, nauczony doświadczeniem, zabierałem ze sobą dwa długie szaliki. Wiązałem Berenikę w pasy jak kierowcę F1 - i jedziemy - od oporu do oporu!
Tu znów mamusie.
"Czemu Pan tak ją huśta" (już nauczyły się, ze to dziewczynka)
"Bo jak widać lubi."
"Ale mój synek też by tak chciał."
(synek z 50 kilo, mamusia niewiele więcej)
"A to proszę bardzo, druga huśtawka jest wolna."
"Ale my nie mamy szalików."
"Nie ma sprawy, pożyczę."
"Ale ja go nie rozbujam!"
"A to mogę pomóc, 5zł za 15 minut"
(w końcu co Berenika, to Berenika, ale na fizycznego na placu zabaw się nie najmowałem)
"Aż ty męski organie rozrodczy, synu kobiety lekkiej profesji, mojemu synkowi huśtawki nie rozbujasz?!"
"No teraz, to już na pewno nie."

4) Parę dni później, mamusie wystosowały do mnie zbiorowy protest - że mam tak Bereniki nie huśtać, bo ich dzieci też tak chcą.
Nie przejąłem się.

5) Przychodziła jedna z matek z jakimś odbiciem na punkcie antyseptyki. Nie, jej dziecko nie było chore, bo jak to opiekunowie w jednym parku zabaw ze sobą gadaliśmy.
"Ale tu wszystko takie brudne, jak ma się moja Różyczka tu bawić?"
Więc zawsze przychodziła ze świeżo wypranym kocykiem, i takimi barierkami, co wyglądają jak basen bez dna - i tam się jej latorośl mogła bawić, bez tych brudnych dzieciaków, piasku, albo i błota.
Az pewnego dnia dziecię wygrzebało sobie dziurę w kocyku i wydobyło spod niego psią kupę. Pełnia szczęścia i dziecię wysmarowane od góry do dołu.
Matka chyba zrozumiała i odpuściła, bo 3 dni potem Różyczka już siedziała w piaskownicy.

6) No i wisienka na torcie. Jak obiecałem. Przez to że po prostu lubię się dzieciakami zajmować i się nimi przejmuję - może dlatego, że byłem harcerzem, zuchmistrzem, instruktorem harcerskim - to jak widziałem, że się ewidentnie nudzą, a opiekunki wolą sobie na ławkach poplotkować - to wymyśliłem im zabawę w pociąg - to znaczy idzie to co najsłabiej jeszcze chodzi - a potem reszta w tym samym tempie i tym samym szlakiem. Generalnie świetna zabawa i dla dopiero co łażącego - bo idą za nim, i dla reszty, bo muszą iść jak mały dzieć.
I tu się zrobiła afera. Policja przyjechała. Więc koniec zabawy,
wyjaśniamy.


Pokazuję policjantom, że mieszkamy tu i tu, że opiekuję się dzieckiem koleżanki.
"A skąd mamy to wiedzieć?"
No więc ja, na pewniaka, bo Berenika nauczona od kiedy nauczyła się mówić - "Berenika gdzie mieszkasz?"
"Ul. xxx. nr zz".
Mówię do policjantów - "To podejdźmy, jakieś 100 metrów".
Tu muszę im oddać honor - żaden nie zaprotestował, nie ma co dzieciaka straszyć.
Podeszliśmy, otworzyłem drzwi, jeden pokój ewidentnie dzieckowy...
A na całe szczęście, parę miesięcy wcześniej był spis powszechny. I Berenika została zapisana jako "mieszkaniec gospodarstwa domowego" - jest na kwitku, dziękuję, do widzenia.
Potem panowie mieli przez to problem, ale to temat na inną historię.

by Trepcio
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar greggor
12 12

Kto miał niby problem? Policjanci, bo przyjechali do wezwania? Nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar iks
10 12

@greggor: Pewnie jakaś madka złożyła skargę na nich.

Odpowiedz
avatar Trepcio
5 17

@greggor: Policjanci, bo weszli do mieszkania bez nakazu, ani bez podkładki, że coś tam się może dziać. Ale udało się z tego wybronić - w końcu jak oni ludzcy to i ja ludzki. Głupie, ale to były czasy jakoś nie za długo po zmianie systemu i Policja była wielce na cenzurowanym.

Odpowiedz
avatar timka
9 11

@Trepcio: Jesli ktoś sam ich wpuścił to przecież nie potrzebowali żadnego nakazu. Do tego sam im to zaproponowałeś..

Odpowiedz
avatar Trepcio
3 5

@timka: Przypomnij mi to za parę dni, to opowiem jak potem było. Mało piekielnie, rzaczej zabawnie, ale biuro-idio-kracja się wykazała :)

Odpowiedz
avatar bazienka
10 14

jestes moim mistrzem a tych bab wtracajacych sie w wychowywanie cudzych dzieci nie zrozumiem nigdy

Odpowiedz
avatar RedRose
14 14

Pamiętam "za swoich czasów", że zarówno ojcowie jak i matki przychodzili na plac zabaw i zajmowali się dziećmi. Bawiłam się z takimi braćmi, którymi w większości zajmował się ich sympatyczny tato. Co do punktu 5) - opieka mojej mamy na placu zabaw wyglądała następująco, ja się bawiłam tu i tam, a mama siedziała na ławce i czytała książkę, od czasu do czasu na mnie spoglądając. Jakby ta "mamusia" to zobaczyła, to by chyba na zawał zeszła :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2017 o 17:05

avatar Balbina
8 8

@RedRose: Identycznie zajmowałam się moją córką. Książka w ręce(jakoś mnie nie rajcowały pogaduchy z matkami) a młoda w piaskownicy. Często wyłaziła(wtedy raczkowała)i z rogalem na buzi zasuwała w różne alejki. Brałam ją wtedy pod pachy i znów do piaskownicy. Brudna jak nieboskie stworzenie ale szczęśliwa.

Odpowiedz
avatar burninfire
4 10

@RedRose: Teraz madki wyewoluowały. Zauważyły, że można mieć jednago gówniaka i już nie robić zupełnie nic przez kolejne 10 lat. O przepraszam, ciężko pracować, bo blog parentingowy sam się nie napisze, instagram świeci pustkami, a i przecież trzeba siedzieć na aliexpress i zamawiać kolejne zbędne rzeczy. Tylko ci mężczyźni poszkodowani, bo muszą utrzymywać pasożyta, ale w zasadzie sami chcieli. A madka dziecka ojcu nie da, bo jeszcze zobaczy, że to faktycznie nie jest aż taka ciężka praca i będzie jej kazał iść do roboty.

Odpowiedz
avatar Mirmil
18 18

" wymyśliłem im zabawę w pociąg [...] I tu się zrobiła afera. Policja przyjechała." Niby czemu? Bo z tekstu wynika że aferę spowodowały dzieci podróżujące niezarejestrowanym pojazdem transportu publicznego.

Odpowiedz
avatar Trepcio
1 7

@Mirmil: Dokładnie opisałem zabawę w pociąg, warto czytać ze zrozumieniem.A aferę spowodowało to, że dzieci nie jak zwykle nudzą się w piaskownicy, tylko coś robią.

Odpowiedz
avatar Mirmil
9 9

@Trepcio: Opisałeś zabawę w pociąg ale z tekstu nie wynika dlaczego ktoś miałby wzywać z tego powodu policję. To tak jakbyć pisał: "Jadłem lody. Zrobiła się afera." - nie widać związku. Jakbyś napisał że to dlatego iż "madki" myślały że jesteś pedofilem ("no bo jak to żeby się facet z dziećmi bawił!") miałoby to więcej sensu.

Odpowiedz
avatar Trepcio
-1 7

@Mirmil: Dlatego, e dzieci nie bawiły się w piaskownicy, na bujawkach, huśtawkach, tylko robiły coś innego.

Odpowiedz
avatar timka
5 7

@Trepcio: Przyjechali bo dzieci się bawiły?

Odpowiedz
avatar Trepcio
-1 7

@timka: Zapewne z okazji, że któraś mama wkurzona, że jest inaczej niż zwykle ich wezwała. Wybacz - nie pytałem.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 3

Ej serio to takie trudne do zrozumienia? Przyjechali, bo jakiś "typ" zainteresował się dzieciakami i wymyślił im zabawę. Pewnie "siakiś pedofil". :D

Odpowiedz
avatar Ginsei
0 4

No przecież obcy facet nie będzie dotykał mojego bąbla! Bo jak one wtedy wyglądają - one mają dziecka pilnować, a nie jakiś obcy i to za darmo! :P

Odpowiedz
avatar Gorn221
0 2

To imię jest na serio?

Odpowiedz
avatar Trepcio
0 0

@Gorn221: Przepraszam, ale nie.

Odpowiedz
Udostępnij