Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytałem gdzieś o planowanym przywróceniu zasadniczej służby i przypomniały mi się moje…

Czytałem gdzieś o planowanym przywróceniu zasadniczej służby i przypomniały mi się moje przygody z WKU. Choć ja na szczęście wojska z uwagi na studia i dziecko uniknąłem, kolega niestety trafił do wojska i wyszedł jako kaleka.

Ale od początku…

W ostatniej klasie liceum dostajemy wezwania na komisję poborową, cóż, ojczyzna wzywa, to idziemy. Standardowo - lekarze i wywiad, który do tej pory pamiętam: "Jest pan zdrowy, nie pije i nie pali, wypadków pan nie miał, nie leczy się pan na nic”. Ja nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, jak już było to wszystko zaznaczone.

Kolega za to miał problemy zdrowotne. Jakaś wrodzona wada serca, mógł żyć normalnie tylko z pewnymi ograniczeniami dotyczącymi wysiłku. Wiem, bo raz jak goniliśmy autobus, to musiał usiąść i wręcz zrobił się przezroczysty, papiery od specjalisty ma, chodzi regularnie do kardiologa.

Cóż, dla szanownej komisji to nie ma znaczenia, dostaliśmy kategorię A.

Potem, gdy była rozmowa z oficerem, poinformowałem o planowanych studiach i mam donieść informację o przyjęciu, bo inaczej w kamasze. Na studia się dostałem, odpowiedni papierek doniosłem do WKU. Ok?

Nie, po jakimś czasie dostaję bilecik do wojska, że mam stawić się tu i tu.

Pojechałem do WKU i cóż oni mogą zrobić, poszedł bilet, mam się stawić na wrześniowy pobór. Ale znowu rozpoczynam studia, to problem. Zaświadczenie mam, to dają mi czas do otrzymania indeksu, czyli informacji, że studia rozpocząłem.

Październik, dostałem indeks, to biegiem do WKU, profilaktycznie karteczka z dziekanatu też wzięta. Pokazałem oficerowi, ten dołączył do dokumentów i zakomunikował: „co semestr proszę przyjść z indeksem”.

Myślałem, że koniec, ale miałem jeszcze wizytę policji z żandarmerią, bo jednostka nie dostała papierów o moich studiach.

Wspomniałem o koledze. Nie dostał się na wymarzony kierunek, a odwołania od decyzji o kategorii A spełzły na niczym.

Już pierwszego dnia tak go przegonili, że jego serce doznało rozległego zawału. Jak mi mówił, gdy leżał i czuł, że umiera, to słyszał: „Żołnierz, k…, bieg, zapie….j, nie symuluj…”.

Zaczęli go ratować dopiero, gdy przestawał oddychać.

Wypisali go kilka dni później z kategorią E i dużym pogorszeniem stanu zdrowia. I lekami do końca życia.

wojsko

by bayhydur
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
5 17

Chyba trafiliście do jakiegoś dziwnego WKU.

Odpowiedz
avatar krogulec
12 14

@rodzynek2: Dziwnego? Raczej burdel mają wszędzie: - listonosz przyniósł wezwanie. Na kopercie inne nazwisko, na wezwaniu inne i na potwierdzeniu jeszcze inne. - jako dzieciak miałem wypadek oraz operację. Przez lata chodziłem co 3 miesiące na kontrolę. Na komisję dostarczyłem grubą kartotekę wraz z wypisem ze szpitala. I tak wysłali mnie do innego lekarza aby to potwierdził. - Dostałem zwolnienie, książeczkę z kategorią D i poszedłem do domu. Po tygodniu przyszło pismo z WKU, że poszedłem do lekarza i nie wróciłem. Dzwonię do WKU o co chodzi. Jak mogłem nie wrócić skoro mam książeczkę? Kobieta grzebie w papierach i jest faktycznie dostałem. Ba, jej wydanie osobiście podpisał przewodniczący komisji. A teraz deser. Wg książeczki brata to na komisję poszedł w wieku 3 lat , a miejsce urodzenia to 400km od rzeczywistego.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
16 18

@Rak77: Po pierwsze Zasadnicza Służba Wojskowa nie została zlikwidowana tylko chyba zawieszona. Po drugie podobne wypadki żołnierzy chorych ale z kategorią A widziałem w wojsku jeszcze w 2000 roku. I po trzecie spędziłem kilka lat jako szeregowy zawodowy i widziałem żołnierzy zawodowych którzy dostawali z swojego WKU wezwania do szkolenia rezerwy, więc w naszych WKU panuje, jak i w całym woju nieziemski burdel i dlatego uwierzę we wszystko. Istnieje takie powiedzonko "Tam gdzie kończy się logika tam zaczyna się MON" A co do komisji to przeżyłem ich kilka, poborowa komisja nie zawsze jest złożona z cywili, do tego w moim regionie często komisje odbywały się w Szpitalu Wojskowym i lekarze w stopniu kapitana czy pułkownika byli normą.

Odpowiedz
avatar Chantall
0 0

@Dark_Messiah: Kolega studiujący w szkole oficerskiej co roku (chyba na trzecim roku wreszcie dobrze zaznaczyli) dostawał wezwanie do WKU celem odbycia zasadniczej służby wojskowej. To były okolice roku 2000 więc jestem w stanie uwierzyć w wezwania zawodowych na szkolenie rezerwy.

Odpowiedz
avatar bayhydur
6 12

Działo się to ponad ćwierć wieku temu na początku lat 90tych. I przez jakiś czas mieli bałagan.

Odpowiedz
avatar Balbina
12 20

@bayhydur: Brat mojej koleżanki w końcu lat 80-tych dostał powołanie do wojska.Chłopina słabego zdrowia,cherlaczek i wada wzroku. Wada bardzo poważna -8 dipotrii na obydwa oczka. Komisji to nie przeszkadzało i dostał powołanie do wojska. Na ćwiczeniach"pochylili" się nad jego zdrowiem i kazali mu za biegnącymi żołnierzami dżwigać amunicję. Padł był po drodze razem z tą amunicją. Śmiałyśmy się że specjalnie dla niego powinni utworzyć kategorię DR -dobijanie rannych- bo tylko do tego się nadawał

Odpowiedz
avatar cassis
38 46

Wojsko powinno byc dla chętnych. Zawsze. Jak ktoś chce się dac zabic za coś tak nieistotnego jak foszki między rządzącymi - śmiało. Ale o tym, czy zamierza się zginąć za ideę kraju czy nie - powinien decydować człowiek, nie przepis. Nikt nie ma prawa skazywac nas na śmierć, bo rząd wymyślił sobie wojnę. Chcesz walczyć? walcz. Niemiła ci jest przedwczesna śmierć w woju - także twoje prawo.. Rządowi wara od tego.

Odpowiedz
avatar Carima
26 30

@cassis: Ja uważam takie przymusowe wojsko za współczesną formę niewolnictwa. Jest wielu ludzi, którzy chcą walczyć za kraj, czują się patriotami i mają taką ambicję - aktualnie ciężko im się przepchać do wojska zawodowego. W wakacje poznałam chłopaka, któremu przeszkodziło 0,1 czy 0,2 wady wzroku, ale i tacy, co się teoretycznie w pełni nadają - mają problem. A w sytuacji obowiązkowej służby wojskowej wielu ludziom rujnuje się życie - w momencie kiedy chcą rozwinąć jakiś biznes (lub co gorsza już założyli i teraz wszystko się zmarnuje), czy założyć rodzinę. Poza tym w obecnych czasach, przypadkowi ludzie przeszkoleni w taki sposób i biorący udział w jakiejś wojnie, byliby mięsem armatnim - bo technologia poszła naprzód i wojsko, jakiego kraj potrzebuje to dobrze wyszkoleni i dobrze zaopatrzeni zawodowi żołnierze, a nie oszukujmy się - takie szkolenie na masówkę to nikogo dobrze aktualnie do walki nie przygotuje. Nie ilość a jakość.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2017 o 16:20

avatar m_m_m
25 29

@cassis: "Nikt nie ma prawa skazywac nas na śmierć, bo rząd wymyślił sobie wojnę." Jak wymyślił to niech walczy - ring, tv, sędziowie i 10 rund dla premierów a potem dogrywka - 10 rund prezydenci.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
2 10

@Carima: Masz i nie masz racji. Wojny wygrywają rezerwiści a mięso armatnie jest zawsze potrzebne. Co do szkolenia łatwiej jest w czasie wojny zmobilizować kogoś kto miał do czynienia z bronią, wie jak ja rozłożyć złożyć i załadować niż kogoś kto nie był w woju i nigdy nie dotykał broni i to już jest plus. Ale masz też racje "z niewolnika nie ma pracownika" Zawodowi żołnierze też giną na wojnie i ktoś ich musi zastąpić, więc jakieś szkolenie z obsługi broni powinno być zarówno dla mężczyzn jak i dla kobiet bo to zapewnia rezerwy zdolne do walki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 23

@Dark_Messiah: Szkolenie ze strzelania i składania broni - tak. Obowiązkowa służba - a w życiu.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 5

@Drago: Może jakieś kilka wakacyjnych szkoleń wojskowych?

Odpowiedz
avatar Carima
8 8

@Dark_Messiah: Na szkolenie z użycia broni to bym się chętnie przeszła sama - kto wie, kiedy coś takiego może się w życiu przydać. I takie kursy nie pochłaniają aż tak wielkiego budżetu jak bezsensowna w tych czasach zasadnicza służba wojskowa. Jestem jak najbardziej za.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
4 4

@Carima: Jak mieszkasz w mieście to nie pochłaniają ale jak mieszkasz na wsi to masz problem, znam to z autopsji

Odpowiedz
avatar babubabu89
9 9

@Dark_Messiah: Od tego powinny być lekcje przysposobienia obronnego ale na obecną chwilę lekcje PO to jakiś żart.

Odpowiedz
avatar Habiel
7 7

@babubabu89: Teraz to nazywa się (o ile znowu nie zmienili) Edukacja dla bezpieczeństwa. Osobiście w liceum na tym przedmiocie miałam okazję postrzelać na strzelnicy i cóż to było wszystko. Szkolą w zakresie udzielenia pierwszej pomocy, zachowania w trakcie zagrożenia, a jak się obronić przed drugą osobą to już nie.

Odpowiedz
avatar Monoslad
-1 5

@Dark_Messiah: złożyć i rozłożyć ak47 potrafi nawet szympans, a i to nie w pełni na trzeźwo. Broń strzelecka jest zazwyczaj niezwykle intuicyjna, tak w obsłudze, jak w użyciu, tu nie trzeba żadnej filozofii (oczywiście pomijam broń specjalistyczną).

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@cassis: Nawet jak wojny nie ma to ta obowiązkowa służba wojskowa to straszny syf. Tak jak @Carima powiedziała - ktoś chce się jakoś rozwijać, intelektualnie czy biznesowo (i być też dobrym, płacącym podatki obywatelem) a tu d*pa. Traci się czas wbrew swojej woli. Jeszcze do tego dochodzi aspekt robienia na odwal się. Przecież jak ktoś nie chce być żołnierzem to i się nie będzie starał, nie będzie dbał o sprzęt itd. Wojsko tylko na tym traci. W mojej opinii powinny być zajęcia ze strzelania, składania broni, ekwipunku żołnierza, jak przenosić nieprzytomnych, a także ze strategicznych miejsc w danym mieście by było wiadomo gdzie iść w razie zagrożenia. Najlepiej w liceum na przysposobieniu obronnym. Uważam też, że mogłyby być jeszcze darmowe kursy dla chętnych. Ale obowiązkowa służba wojskowa powinna zniknąć na zawsze.

Odpowiedz
avatar cassis
2 6

@Dark_Messiah: jak ktokolwiek wejdzie do polski, to nie, nie dam się zabić. Spierdo1ę stąd w te pędy gdzie indziej. Nikt mnie nie zmusi do ginięcia za cos tak nieistotnego jak kawałek ziemi, bo wcale nie wybrałam sobie miejsca urodzenia i nie zamierzam za nie ginąć. Nie jesteśmy zwierzętami [podobno] więc nie zachowujmy sie jakby w procesie ewolucji nam mózgu nie przybyło.

Odpowiedz
avatar Monoslad
0 4

@cassis: A za rodzinę, przyjaciół, znajomych?

Odpowiedz
avatar cassis
1 3

@Monoslad: co za rodzinę? Nie mam żadnej. Za przyjaciół? w razie wojny? Nie. Kupie im bilety na ten sam samolot. Nie spieszy mi się do piachu. Jestem pragmatyczna. Aczkolwiek jak pie$dolnie atomówką to żadna armia - czy z poboru czy zawodowa - nie będzie miała znaczenia.

Odpowiedz
avatar Monoslad
27 31

To może ja, jako człek z dwudziestosiedmio letnim doświadczeniem w mundurze. Jestem absolutnym przeciwnikiem poboru. Obecne pole walki, to nie miejsce masowych, milionowych armii, jak onegdaj, gdy potrzeba było mięsa, mięsa i jeszcze raz mięsa, któremu należy pokazać, jak ładować karabin i którą stroną bagnet kole. Teraz żołnierz, to zawodowiec - dobrze wyszkolony specjalista, umiejący posługiwać się niejednokrotnie bardzo skomplikowanym sprzętem, wytrenowany tak fizycznie, jak psychicznie. W XXI wieku, najważniejszy jest sprzęt, następnie strategia oraz umiejętność jej taktycznej realizacji, nie zaś masowość. I banał na koniec - pobór kosztowałby miliardy. Lepiej, naprawdę lepiej wydać je na sprzęt i szkolenie zawodowców. Zaś względem sytuacji podobnych do opisanej. W tamtych latach, większość starych trepów, którzy zasiadali w WKU, to pierdzistołki z komunistycznym etosem, totalnym zwisem na robotę, traktujący poborowych, jak śmieci.

Odpowiedz
avatar Monoslad
20 24

@iks: ależ ja nie widzę problemu. Jako militarysta, który kocha wojsko i wszystko, co z nim związane, bardzo chciałbym, aby nasza armia, była potężna. Droga do tego jest bardzo prosta i nazywa się pieniądze. Przeznaczmy 15 - 20% PKB na wojsko, sformujmy milionową armię zawodową, i Rosjanie, swoimi siłami konwencjonalnymi, po jakichś , piętnastu latach, będą mogli nas pocałować. Oczywiście, do tego procenta PKB, trzeba doliczyć banalne kilka bilionów dolarów, na wstępne zakupy systemów bojowych. Gdy je znajdziesz, wówczas faktycznie zasmarkam się ze szczęścia.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
11 15

@iks: Na dzień obecny to ani Rosjanie ani Chińczycy nie muszą wysyłać ani jednego żołnierza, żeby nas pokonać. Rozwaliliby nas w drobny mak pociskami dalekiego zasięgu. I wcale nie mam na myśli głowic nuklearnych. Przy aktualnym stanie polskiej armii (chyba, że o czymś nie wiem), to mają wystarczająco dużo pocisków konwencjonalnych, żeby nas pokonać. Oczywiście zwycięstwo to nie to samo, co inwazja i okupacja. Do tego musieliby wysłać armię, ale każdy, kto zna historię Polski, wie, że okupacja naszego kraju nie jest dobrym pomysłem. Bo chociaż w regularnej wojnie przegramy szybko, to w partyzantce i walce z ukrycia radzimy sobie znacznie lepiej i walka z nami pochłania mnóstwo czasów i środków, a i tak się nie poddawaliśmy.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 4

@Monoslad: po co od razu miliardy dolarów wywalać na coś, co za 5-10 lat będzie co najmniej przestarzałe? Oczywiście na początek coś trzeba kupić, a nie lepiej zainwestować jakieś wyższe uczelnie, które by tworzyły dla wojska? Od dział, czołgów po systemy cybernetyczne. Tu mogliby się wykazać ci co często uciekali przed przymusowy poborem na studia. Gdzie zamiast zdrowia i siły fizycznej bardziej liczyłoby się co mają w głowie?

Odpowiedz
avatar zartie
1 3

@rodzynek2: Na to potrzeba setki miliardów i nie ma żadnych gwarancji, że przyniosą efekt. Bo potrzebne są pieniądze, materiały, technologie i ludzie z doświadczeniem. Ale według ciebie powinniśmy być jak Korea Północna: uzbrojeni po zęby, a zwykli obywatele jedzą korzonki.

Odpowiedz
avatar Bevmel
5 5

@pasjonatpl: Prawda jest taka, że nawet z najlepszą technologią, to między Niemcami a Rosją nie poradzimy sobie sami z nikim. Dla Polski najważniejsze są sojusze.

Odpowiedz
avatar Monoslad
3 3

@rodzynek2: Mylisz się okrutnie. W chwili obecnej, długość życia systemu bojowego, to kilkadziesiąt dobrych lat, bywa że więcej - vide choćby nasze efy. Jeśli chodzi o produkty "made in Poland", cóż... jako tako wychodzi nam broń strzelecka - MSBS na przykład to całkiem fajna giwera, jednak jeśli chodzi o opracowanie choćby pojazdów, to mamy całkowitą, totalną i kompletną czarną dziurę w zakresie myśli technicznej (przykład: podwozia do Krabów), o lotnictwie nie będę wspominał, aby nie kopać leżącego. A produkcja komponentów do usystemowienia róznych typów uzbrojenia, czyli oprogramowanie, komponenty elektroniczne etc to coś, co nie istnieje praktycznie. Liczbowo, w wielkim skrócie - program JSF (Joint Strike Fighter) to ponad 55 mld dol (piszę o fazie projektowej, bez wdrożenia), a ta cholera ledwo co zaczyna latać...

Odpowiedz
avatar cassis
0 2

@iks: dziecko, ale Rosja już wjeżdża. poczytaj sobie moze co to są fake news i botnet, oraz skąd były ostatnie ataki hakerskie i kto zmanipulował sytuację w Hiszpanii. Rosja dosłownie $ra na mięsko armatnie z poboru. Oni własnie jada na technologii.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Bevmel: Zgadzam się z tobą. Ale niech to będą sojusze realne, a nie takie, jak w 1939. Poza tym mój komentarz to była tylko odpowiedź na komentarz użytkownika o potrzebie posiadania licznej armii. A tak na marginesie, to bardziej martwi mnie kwestia Ukrainy niż Rosji albo Niemiec. Niemcy już nas sobie podporządkowali gospodarczo i mają z tego tytułu duże zyski. Atak na Polskę oznaczałby koniec tego przepływu gotówki. Rosja to Rosja. Tu może być gorzej. Sporo zależy od USA, bo tak naprawdę to jedyny kraj, który może ich pokonać. Ale Putin nie jest drugim Hitlerem czy Stalinem i przynajmniej na razie nie sądzę, żeby planował atakować Polskę. A Ukraina... Nic nam nie grozi, póki istnieje NATO. A co, jeśli się z jakichś powodów rozpadnie? U naszych wschodnich sąsiadów coraz bardziej kultywuje się UPA. Na razie ma to większy związek z ich walką przeciwko ZSRR niż rzeziami na Polakach, aczkolwiek antypolskie wypowiedzi też mają miejsce. Na wschodzie z Rosją nie wygrają. Nie mają na to szans bez wsparcia z zewnątrz. A nikt aż takiego wsparcia im nie da. Niech trafi się jakiś oszołom, który będzie nastawiał Ukraińców przeciwko Polsce, a nasi politycy niech siedzą z założonymi rękami, to z weteranów walk na wschodzie zrobią armię gotową walczyć z Polską. A my nie damy sobie rady z dobrze wyposażonymi i zorganizowanymi oddziałami z doświadczeniem bojowym. Po prostu będzie ich za dużo w porównianiu z polskimi żołnierzami mającymi doświadcznenia z różnych misji, np. w Afganistanie czy w Iraku.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 5

Historia jak najbardziej wiarygodna. Słyszałem o podobnych kwiatkach od znajomych, którzy w armii byli. Zdarzało się, że ktoś trafiał na jednostkę i lekarz od razu kierował go na kolejną komisję, bo miał tak duży uszczerbek na zdrowiu. Był też facet bez palców u jednej ręki. Wg regulaminu niczego nie mógł robić z taką wadą. A przecież tego nie da się symulować, więc jakim cudem został uznany za zdolnego do służby? Jedyne, co mi w tym nie pasuje, to kategoria E, jaką wg ciebie dostał po wysłaniu do cywila. Z tego, co słyszałem, to w takich przypadkach przyznawano kategorię B(nie pamiętam numeru), czyli odroczenie. To było takie wieczne odroczenie, bo nigdy potem nie powołania się nie dostawało, ale przyznanie kategorii D albo E świadczyłoby o tym, że przyszedł do armii zdrowy (w końcu dostał kategorię A) i wyszedł chory, czyli to Wojsko Polskie jest odpowiedzialne za jego uszczerbek na zdrowiu. A skoro tak, to poszkodowany ma prawo starać się o odszkodowanie albo rentę. I właśnie z tego powodu podobno przyznawano kategorię B. Wiem, że to biurokratyczna bzdura, ale nawet przy moich doświadczeniach z WKU (odraczający się student) jestem skłonny w to uwierzyć. Z podobnymi idiotyzmami zetknąłem się w ZUS-ie i Urzędzie Pracy. Także jesteś pewien, że twój znajomy wyszedł z kategorią E?

Odpowiedz
avatar kitusiek
8 8

Dwa lata temu kolega z klasy, z potężną wadą wzroku (bodajże -6D), zdiagnozowaną arytmią i zakazem jakiegokolwiek większego wysiłku (200 metrów biegiem to dla niego zbyt wiele), wyszedł z komisji z kategorią A. Czyli jak nie umrze od noszenia sprzętu, to zastrzeli "swojego" i nawet tego nie zauważy.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
1 1

Co do służby wojskowej to jestem za, tylko MON powinien odprowadzić składki za poborowego w kwocie minimum średniej krajowej. Tyle się pisze o niskich emeryturach, a tu dodatkowo człowiek traci jakieś 40 parę tysięcy przychodu. ZUS traktuje okres SW jako bezskładkowy. Poza tym jak obowiązkowa służba, to dla kobiet też (jest wiele krajow co kobiety też są w jednostkach).

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

Jako admin staram się kierować raczej opiniami userów, nie patrzeć na historię pod kątem tego, czy podoba mi się osobiście. Z tego względu rzadko, naprawdę rzadko wciskam "mocne". To jeden z tych razów. :/

Odpowiedz
avatar leprechaun
3 3

Mój kumpel pobiegł dobrowolnie do wojska zaraz, jak utworzono armię zawodową. Pełen patriotyzmu i przekonań. Rok temu rzucił wszystko w diabły i został podrzędnym magazynierem, a i tak zarabia więcej, niż w armii. Powiedział mi wtedy jedną straszną rzecz: "Zrób sondę wśród polskich żołnierzy, jak się czują już po 2-3 latach służby. Gwarantuję ci, że ponad połowa w razie najazdu na Polskę będzie na wyścigi odpruwać flagi z mundurów, nalepiać flagi niemieckie i spieprzać, porzucając broń za sobą. Ponad połowa naszej armii nienawidzi Polski tak, że najchętniej wzięłaby udział w wojnie domowej, w pierwszej kolejności zarzynając polityków i kierownictwo wojskowe."

Odpowiedz
avatar myimmortal
3 3

Wiecie co to jest balagan w dokumentach? do mojej babci przyszli panowie z pytaniem dlaczego moj wujek nie stawil sie w WKU skoro dostal wezwanie. Argumentacja ze zmarl po 14 dniach przebywania na tym swieie do nich nie trafiala tak samo jak i dokumenty potwierdzajace zgon ktore, nota bene, urzad miasta posiadal od 18 lat...

Odpowiedz
avatar aleks01
1 1

Nie jestem zdziwiony. Też lata 90, w mojej jednostce był żołnierz z poważną wadą kręgosłupa..Zwolniony z ćwiczeń fizycznych, ze sprzątania, z wymarszów, służb i warty. Praktycznie jedyne co mógł robić to brać udział w zajęciach teoretycznych. Taki tam żołnierz sztuk 1, stan osobowy się zgadzał, tyle że jak się schylił, to takiego zwiniętego na noszach na izbę chorych nosili. Po prostu MON.

Odpowiedz
Udostępnij