Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzień jak co dzień, środek tygodnia. W domu na parterze mieszkają rodzice,…

Dzień jak co dzień, środek tygodnia.

W domu na parterze mieszkają rodzice, na piętrze ja z siostrzenicą. Obecnie pracuję zdalnie w domu i sam sobie szefuję, sam decyduję, kiedy pracuję, a kiedy nie.

Moja siostrzenica Natalia studiuje. Tego dnia została w domu – ot, leń ją dopadł: "nic mi się nie chce, nigdzie nie idę". Czasami chyba każdy tak ma. Ze studiami nie ma problemu, więc może sobie pozwolić na taki luksus od czasu do czasu. Tym lenistwem zaraziła i mnie, więc pracę sobie odpuściłem, bo i tak jestem ze wszystkim do przodu. W rezultacie nasze lenistwo zostało z premedytacją zaplanowane również na dzień następny. Dwa dni byczenia się zupełnie bez powodu – żyć, nie umierać. A plan był dobry: grać przez pół dnia w gry i wieczorem gdzieś wyjść.

Z niezapowiedzianą wizytą przybyła moja siostra – z synem Marcinem, czyli moim siostrzeńcem, a Natalii rodzonym bratem, trzy lata od niej młodszym (teraz już również pełnoletnim). Ostatni raz widziałem go parę lat temu, Natalia również. Nie była to przyjemna sytuacja. Doszło wtedy do rękoczynów, Marcin ją uderzył – do dziś pozostała dziewczynie blizna po rozciętej wardze.

Samo pojawienie się mojej siostry z Marcinem już podniosło mi ciśnienie. Natalia była przerażona wizją spotkania z bratem, który zgotował jej w przeszłości niemałe piekło, gdy mieszkali razem u ich ojca. Z matką, czyli moją siostrą, widzieć się również nie chciała – nie można się temu dziwić, ponieważ moja siostra swoimi dziećmi prawie wcale się nie interesowała – w telegraficznym skrócie: była nieobecna w ich życiu przez ostatnich piętnaście lat, nie licząc sporadycznych wizyt.

Natalii kazałem siedzieć w pokoju, a sam rozeznałem się w całej sytuacji. Rozmowa się ciągnęła i nie biegła w żadnym konkretnym kierunku – kręcili, ściemniali i niby to Marcin chciał przeprosić Natalię, bo ma wyrzuty sumienia (aha, a mi czołg po oku jeździ – wierutną bzdurę wszyscy obecni wyczuli na kilometr).

Mój ojciec w końcu uprzedził moje pytanie: "O co tak naprawdę chodzi?". Wtedy się zaczęło. Wpierw o miłości do rodziny, moralności, poczuciu obowiązku wobec rodziny i o tym, że należy pomagać. Następnie przedstawili szopkę o tym, jak Marcin bardzo się zmienił na lepsze. Świadczyć miał o tym chyba świeżutki tatuaż na pół przedramienia o charakterze uliczno–rozbójniczo–chuligańskim: napis "ACAB" którego rozwinięciem jest "All Cops Are Bastards" – w moim rozumieniu odpowiednik "JP na 100%". Tu nadmienię, że Marcin ma już problemy z prawem.

W końcu wypłynął prawdziwy powód wizyty. Zaczęli przedstawiać nam sytuację. Marcin się wyprowadził od swojego ojca, będzie liceum kończył (a właściwie to zaczynał) prywatnie i nie ma gdzie mieszkać, ponieważ w Warszawie za drogo. Moja siostra powiedziała, że póki co mieszka u niej i jej chłopa. Ale to małe mieszkanko, pięćdziesiąt metrów, więc im we trójkę ciasno. My za to mamy dom, dużo miejsca i w zasadzie to oni już zdecydowali – Marcin się wprowadzi wieczorem. A zanim nie znajdzie pracy, to my go przez te kilka miesięcy (!) utrzymamy, żeby się przyzwyczaił do okolicy. Marcin również ma samochód, więc Natalia swój będzie parkowała na zewnątrz. Albo samochód taty będzie stał na podwórku. Ja natomiast z czasem Marcinowi samochód "zrobię tak jak Natalii", żeby był miód malina.

Moją mamę szlag trafił i wyszła bez słowa, mnie szlag trafił i już miałem powiedzieć coś nieparlamentarnego. Tata jednak był bezbłędny i ze swoim stoickim spokojem rzekł: "córuś, może frytki do tego?". Gdy oboje, moja siostra i Marcin, siedzieli i gapili się na ojca, jak cielę na malowane wrota, on wytłumaczył im spokojnie, czemu Marcin pod tym dachem nie będzie mieszkał. Gdy mi nieco przeszło, zaproponowałem, że jedynie mogę pomóc znaleźć pracę i jakiś tani pokój.

"Jaka praca?" – padło pytanie.

Znajomy potrzebuje człowieka na magazyn i do załadunku (co było zgodne z prawdą i do tego za niezłe pieniądze). Niestety, Marcin nie będzie robił jak jakiś robol fizyczny, to robota dla hołoty. Skończyła się również kultura, zaczęły się wulgaryzmy. Jaśnie panicz Marcin spodziewał się kierowniczego stanowiska w biurze i stumetrowego apartamentu – po trzech skończonych klasach gimnazjum. Nastąpiło ogniste pożegnanie i sobie poszli.

Ręce mi po tym całkiem opadły. Ja nie wiem, skąd bierze się taka postawa – skoro ktoś ma więcej, ma się tym z automatu dzielić albo najlepiej rozdawać za darmochę? Szczególnie, gdy nie ma żadnej podstawy ani zaufania? Zaoferowałem pomoc, jak mogłem – też źle.

Na dodatek wieczorem tego samego dnia ktoś w nasz dom rzucił cegłą i rozwalił szybę w oknie.

Z dwudniowego lenistwa nic nie wyszło, Natalia chodziła z kąta w kąt przez całe dwa dni – stresując się, bo jej brat jest "w okolicy".

by E4y
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar E4y
12 12

@Day_Becomes_Night: Jaka macocha?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@E4y: https://piekielni.pl/80328. Piszesz,że matka Natalki i Marcina nie żyje. Czy ja coś źle przeczytałam bez zrozumienia czy co,proszę mnie poprawić jeżeli się mylę. Czasami mam takie zaćmienie.

Odpowiedz
avatar E4y
12 12

@Day_Becomes_Night: Macochą była kobieta ich ojca z którym mieszkali. Wspomniałem o tym jedynie we wpisie który podlinkowałaś, nie o tym, że matka nie żyje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Day_Becomes_Night: Ale w tamtej historii nie jest napisane, że matka Natalii nie żyje. Właściwie to nic na temat matki dziewczyny nie jest napisane.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
1 15

@Day_Becomes_Night: Uuuu, taki plot twist - ojciec okazał się być matką. ;)

Odpowiedz
avatar Althing
8 8

@Day_Becomes_Night: W przytoczonej przez ciebie historii nie ma nic o śmierci biologicznej matki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

@Rammsteinowa: W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe... @Marcelinka: A juz wiem co wprowadziło mnie i moją pamięć w błąd. Autor w jednym komentarzu wspomina, po kim charaktery ma rodzeństwo. Syn po matce a córka po dziadku. Jakąś okrężną drogą dedukcji doszłam do wniosku,ze kobieta nie żyje.Jak już wspomniałam, czasami mam takie zaćmienia. Za kociokwik przepraszam.

Odpowiedz
avatar E4y
6 8

@Day_Becomes_Night: Czasem pamięć płata figle. Mam nadzieję, że sytuacja się wyjaśniła :)

Odpowiedz
avatar gggonia
4 6

@Day_Becomes_Night: ej spoko, ja też miałam takie wtf "to oni nie mieszkali z macochą?". Czemu zarówno macocha jak i matka trzymają stronę Marcina? To jakaś Zmowa?

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@gggonia: no bo pierwsze, co sie nazuwa na mysl, to jesli dziecko mieszka z ojcem i macocha, to matka musi nie zyc ( eh sadownictwo rodzinne w naszym kraju faworyzujace kobiety przy przyznawaniu opieki), a nie rozwiesc sie i zamieszkac z facetem bez dzieci a Marcin moze sie dobrze kamuflowac... poza tym moze byc pupilkiem matki albo cokolwie, niektorzy rodzice faworyzuja jedno z dzieci a gnoja drugie

Odpowiedz
avatar gggonia
0 0

@bazienka: skoro mieszka z macochą a matka wgl przy poprzedniej historii o znęcanie nad jednym z jej dzieci się nie pojawia, a to chyba istotne że jej córka się przeprowadza i ktoś się nad nią znęca, to można założyć że ma ich w dupie lub nie żyje. A fakt że mówią iż Marcin się zmienił znaczy że wiedzieli ze nie był zbyt dóbry w kryciu sie. Dlatego dziwi mnie czemu zarówno matka jak i macocha sa w niego tak wpatrzone że to niby dobry chłopak.

Odpowiedz
avatar no_serious
0 34

Ja nie wiem po co ten wstęp na początku. Zbyteczny.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
7 21

@no_serious: Ja nie wiem po co ten Twój komentarz. Zbyteczny.

Odpowiedz
avatar Mavra
-1 5

@no_serious: to go omin

Odpowiedz
avatar no_serious
0 4

@Mavra: O tym, że fragment historii jest zbyteczny dowiaduje się na sam koniec. Kiedy mam ominąć?

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
3 9

Żadna praca niehańbi, tylko pewne osoby mają za wysokie wymagania i zbyt wysokie mniemanie o sobie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@Rak77: Po tym jak "czarnuchy" miały swojego prezydenta w USA, to nie wiem czy to nie jest jednak prawicowe myślenie - Wszak są u siebie i chcą więcej dla siebie, a innym od tego wara. Co teraz? :D

Odpowiedz
avatar Kamirito
23 23

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Twoim błędem była jakakolwiek propozycja pracy. Jeśli to był magazyn znajomego, a Ty wiesz jakim typem człowieka jest Twój siostrzeniec, to jak myślisz, kto zostałby obwiniony za ewentualne wyskoki Marcina? Marcin jako wielki JP 100% olałby sprawę, a Ty możliwe, że straciłbyś znajomego. Takich ludzi najlepiej unikać jak ognia.

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
1 1

Zależy co by zrobił, jak mała głupota - to nic, jak duża - to już bywa różnie

Odpowiedz
avatar ziobeermann
7 7

@BlackAndYellow: Nawet, jeśli nic nie nawywija, a tylko po pierwszym dniu stwierdzi, że praca jest za ciężka i pójdzie w długą, to, no wiesz; skoro polecasz lesera i bumelanta.. ;)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 5

@Kamirito: Niestety masz sporo racji. Do pracy należy polecać jedynie pewnych i sprawdzonych zarówno pracowników, jak i pracodawców. Bo można stracić znajomych i przyjaciół

Odpowiedz
avatar hulakula
4 4

@ziobeermann: albo jakby zaczął wynosić rzeczy z magazynu? no fajnych pracowników niektórzy chcą polecać znajomym :D

Odpowiedz
avatar E4y
6 6

@Kamirito: To trochę nie tak. Gość od tego magazynu nie takich "JP100%" już przerabiał i wcześniej było uzgodnione, że nawet niepewnych ludzi mogę mu śmiało polecać a "on już ich sobie naprostuje". Nie wnikam jak, ma swoje metody. Ponadto Marcin za bardzo by sobie tam nie "poskakał", ponieważ wiem jaki typ ludzi tam pracuje – byki, harpagany takie, że sam się ich czasem boję jak się na coś zdenerwują. Ale w gruncie rzeczy dobre chłopaki z głową na właściwym miejscu. Do odpowiedzialnej pracy, gdzie siostrzeniec mógłby zaszkodzić bym go nie polecił za chiny ludowe – dokładnie z tego powodu o którym wspomniałeś.

Odpowiedz
avatar Bevmel
9 11

Są w Europie środowiska, które uważają że jest tak, jak napisałeś. Czyli że jak masz więcej, to twoim obowiązkiem jest się dzielić z resztą. Socjalizm pełną gębą i to on generuje takie postawy, jak opisane w historii.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
6 14

Bez urazy Autorze, ale chwilami miałem wrażenie, jakby historię opowiadał @izamarkow, a w roli Natalii występował pies Diesel. Nie zarzucam Ci zmyślania, żeby nie było.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@ziobeermann: izamarkow, co z nim?

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

a powiedz mi czemu w ogole Marcina twoi rodzice w waszej obecnosci do domu wpuscili- bo zapewne byli powiadomieni o pobiciu Natalii przez niego? ( pogratulowac postawy tacie) co do pracy- ty wez mu nic nie zalatwiaj... chcesz przed swoimi kolegami oczemi potem swiecic? po co?

Odpowiedz
Udostępnij