Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #80414 o psicy i przechodzących przez płot yorkach przypomniała mi jedną…

Historia #80414 o psicy i przechodzących przez płot yorkach przypomniała mi jedną historię moich rodziców. Wydarzyła się jakiś czas temu, gdy miałam 10/11 lat.

Mieszkaliśmy w domu jednorodzinnym. Po obu stronach sąsiedzi. My mieliśmy psa. Duże bydlę, coś jakby mieszanka doga niemieckiego i boksera, ale przekochane. Uwielbiał zabawę z innymi psami. Zwłaszcza z psem sąsiadów, który często do nas przyłaził.

Był to mały pies, jak york. Mieścił się w każdą dziurę, a jak żadnej nie było w płocie, to robił sobie własną. Często też łaził po całej okolicy, a trzeba dodać, że mieszkaliśmy przy dość ruchliwej ulicy. I o ile psy się lubiły, o tyle moi rodzice i sąsiedzi, właściciele psa, już nie za bardzo.

Rodzicom nie przeszkadzało to, że pies do nas przyłaził, ale jego właścicielom przeszkadzało to, że mamy duże szpary w bramie (była z takich prętów, pomiędzy którymi były dość szerokie przerwy, na tyle szerokie, żeby zmieścił się pies). Co chwilę sąsiedzi przyłazili do rodziców, żeby jakoś zastawili te szpary siatką czy drutem. Rodzice nie chcieli, no bo, wiadomo, to nie ich pies, nam było to niepotrzebne. Tata powiedział, że jak chcą, to mogą sobie sami to zrobić na naszej bramie, a jak nie, to niech bardziej pilnują psa. Oczywiście postanowili nie robić ani jednego, ani drugiego.

Pewnie łatwo się domyślić, że pewnego dnia pies został rozjechany przez samochód, a że był to pies wielkości małego kota, to dużo z niego nie zostało. Sąsiedzi od razu zaczęli awanturę, że to wina moich rodziców, zadzwonili na policję i kazali odkupić psa (który zresztą był za darmo, bo dostali go od drugich sąsiadów, którym oszczenił się kundelek, więc i tak raczej by ich nie sprzedali).

Policjanci kazali tylko popukać im się w głowę i odjechali. Nakaz odkupienia psa rodzice zignorowali.

Sami oceńcie, kto był piekielny. Moi rodzice, którzy nie zabezpieczyli odpowiednio bramy, żeby pies sąsiadów od nas nie uciekł, czy ludzie, którzy wiedząc, że ich pies znajdzie każdą szparę, żeby uciec, nic z tym nie robią?

Sąsiedzi

by Bonia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PluszaQ
14 14

Każdy właściciel powinien pilnować swojego zwierzaka i brać za niego odpowiedzialność. Więc Twoi rodzice nie powinni mieć sobie w zasadzie nic do zarzucenia. A sąsiedzie, no cóż, przykład ludzi z rodzaju "jak się coś stanie, to wszyscy winni, tylko nie ja, mimo, że to moja wina"

Odpowiedz
avatar Xirdus
15 37

Napisz stronniczą historię z bardzo wyraźnym czarnym charakterem. Pytaj się czytelników kto był piekielny.

Odpowiedz
avatar Aris
23 23

Zawsze mnie drażni, jak ktoś próbuje się "krygować" i wyskakuje z hasłem "sami oceńcie kto był piekielny", kiedy czarno na białym widać kto nim był. To jakieś zabezpieczenie przed hejtem? Ktoś serio miałby uważać, że to wasza wina że nie pilnowaliście cudzego psa? Po co to dziwne zakończenie?

Odpowiedz
avatar mijanou
4 8

Ot logika takich ludzi: skoro dostali psa za darmo to po co zwierza pilnować? Może jakby wyłożyli za niego gruby hajs to traktowaliby go chociaż na zasadzie inwestycji. A jak dostali za darmo to po co się starać? Są tacy ludzie, którym nie powinno się oddawać pod opiekę nawet jednokomórkowca a co dopiero psa czy kota lub innego ssaka/gada/płaza. Tacy ludzie po prostu nie mają świadomości, że ich głupota i brak logicznego myślenia może się skończyć tragicznie dla zwierza. A jak już tragedia się stanie to winni są wszyscy postronni. A później biorą następne zwierzę i karuzela głupoty rusza od nowa. Przykład: ja mam koty i psa. Mieszkam na 3 piętrze. W sumie mam kocury (wysterylizowane) i jedną kotkę (ze sterylizacją kotki trzeba zaczekac aż minie jej pierwsza ruja). Sąsiadka obok ma kocura (niewysterylizowany). biedny zwierzak przełaził kilka razy po balkonach do mojej kotki bo sąsiadka nie ma zabezpieczonego balkonu. W koncu kot spadł i się połamał. Czyja wina? Moja. Bo po cholerę mi ta siatka na balkonie? I w ogóle sterylizacja to nie po Bożemu jest. Aktualnie kotka już po sterylizacji. Balkon sąsiadki nadal nie zabezpieczony a kot czasem balansuje na krewędzi balustrady. Jest tylko kwesią czasu zanim po raz kolejny zaliczy beton trzy piętra niżej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2017 o 7:28

avatar Felina
1 3

@mijanou: Gdzieś jeszcze ktoś twierdzi, że kotki kastruje się po rui? Od dawna się odradza czekanie. Chyba że to było dawno, kiedy jeszcze pokutowało takie przekonanie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że masz za sąsiadkę kretynkę, a za głupotę właściciela płaci oczywiście niewinne zwierzę.

Odpowiedz
avatar jeanny1986
0 2

@Felina: Niestety mnóstwo wetów tak uważa nadal. A niektórzy, na szczęście niedobitki nawet mówią o pierwszym miocie (!).

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@jeanny1986: Czemu niestety (mam na myśli pierwszą ruję, nie pierwszy miot)? Z tego co pamiętam wcześniejsza sterylizacja może wpłynąć na rozwój kotki albo w przyszłości zwiększyć prawdopodobieństwo zachorowania na różne choroby. Obie moje kotki były sterylizowane po pierwszej rui, tak zalecił wet i są okazami zdrowia.

Odpowiedz
avatar Naa
-1 1

Psiak czuł się samotny, to szedł do "kolegi". Mogli mu zorganizować spacery gdzieś, gdzie są i inne psy, albo, najlepiej, wziąć drugiego takiego do towarzystwa (przecież chyba byłoby ich stać na wykarmienie nawet dwóch maluchów). No, i, oczywiście, zabezpieczyć własne ogrodzenie. Ale zgadzam się z mijanou: nie zapłacili, to nie chciało im się kiwnąć palcem. Tacy nie powinni nigdy dostawać zwierząt za darmo, a jedynie zapłacone, i to bardzo drogo.

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

Mnie zastanawia (i przeraża) tylko jedno - ODKUPIĆ psa? Naprawdę? Sztuka za sztukę? To wszystko załatwi? Cały problem utraty zwierzęcia?

Odpowiedz
Udostępnij