Kiedyś wrzuciłam tu historię o mandacie za jazdę w soczewkach, mimo że w prawku mam zapis o jeździe w okularach (piekielny okulista i moja ufność/niewiedza).
Na tę ufność nadziałam się po raz kolejny. Od czasu tego zdarzenia samochód prowadzę przeważnie w okularach. Okulary moje mają z 7 lat na pewno, a że zdarzyło się w nich nie raz zasnąć (nie w samochodzie oczywiście), to w końcu postanowiły się zbuntować i ułamać.
Postanowiłam porządnie zabrać się za temat, iść do okulisty w przychodni i kupić sobie porządne okulary.
U okulisty byłam, receptę dostałam, oko zbadane, wszystko ok. Okulary kupione za sporo kasy, bo ok. 940 zł, z czego 350 zł to soczewki (jakaś super technologia). Okulary odbieram, wracam do domu, zakładam i... łapię się ściany, bo w głowie się kręci, po przejściu 10 m zaczyna mnie mdlić, drzwi widzę ostro, ale wygięte są w literkę "C". Sufit wygląda, jakby miał mi spaść na łeb, jak przekręcam telefon/monitor, to składa mi się w romb.
Jak pewnie się domyślacie, mam astygmatyzm - od urodzenia. W tamtym momencie mnie olśniło, że badając astygmatyzm nie tylko literki trzeba widać ładnie i wyraźnie, ale są do tego dodatkowe testy*. Badań takich okulistka nie wykonała, a cylindry dobrała "na oko", więc choć widzę ładnie ostro, to zakrzywia mi się przestrzeń. Co ciekawe, mówiłam, że astygmatyzm mam na obu oczach, (jak chce, to może sprawdzić sobie poprzednie okulary), a lekarka wpisała na jedno (coś mówiła, że ma, to dam i cylindry). Powiedziała, że sprzęt do sprawdzenia okularów mają tylko optycy.
No właśnie, i tu przechodzę do sedna. W mojej przychodni jest coś w rodzaju oddziału ratunkowego. W dzień, kiedy byłam zapisana, przyjmowano również ludzi z nagłymi przypadkami, tak że ludzie zapisani tak, jak ja (2 miesiące wcześniej) wchodzą mniej więcej o swojej godzinie, zaś ci "nagli" pomiędzy. Kolejka więc kosmiczna, ale ja weszłam z opóźnieniem może max 10 minut. Wizyta trwała krócej niż taka u optyka na dobór okularów i, jak już wspomniałam, astygmatyzm dobrany, aby było. Wyraźnie się spieszyło, bo kolejka!
Głupia zaufałam i okulary kupiłam. Gdy się połapałam, zadzwoniłam do optyk i opisałam sytuację. Porównałyśmy okulary i wada jest zupełnie inna... Nie mogę w tych okularach dobrze widzieć.
Obiecane mam badanie za darmo, ale szkła do okularów będę musiała kupić nowe. Mogę kupić tańsze, ale tak czy inaczej w plecy jestem 350 zł - za to, że lekarce się spieszyło i nie wykonała podstawowych badań.
Wiecie, czy można coś z tym zrobić? Coś czuję, że jak napiszę skargę, to lekarka się wybroni, mówiąc, że przecież potwierdziłam, że jest ok.
Prawda jest taka, że nie byłam pewna, czy jest ok, szczególnie, że te dziwne okularki, których się używa, trzymać musiałam ręką, bo były już mocno rozklekotane, a kto ma astygmatyzm, ten wie, jak istotne jest ustawienie szkieł względem oka..
Jest jakaś szansa coś wygrać?
*Np. wyświetla się taki krzyżyk na ścianie i jako astygmatyk widzę pionowe wyraźnie a poziome trochę rozmazane lub odwrotnie i cylindry trzeba dobrać tak, żeby i pionowe i poziome kreski widać było tak samo.
słuzba_zdrowia
Jak szkła masz nie pasujące, ale zlecenie było od lekarki, to trzeba niestety udać się do przychodni z żądaniem naprawy szkody. Jak zwykłe pismo z opisem sytuacji nie pomoże, to przez prawnika. Jeśli byłaś prywatnie, szanse trochę rosną.
Odpowiedzjeśli optyk wykonał okulary zgodnie z receptą- czyli z tzw. sztuką- to tylko o odszkodowanie możesz się szarpać z lekarzem. jeśli to było na nfz, to większych złudzeń bym sobie nie robiła... sprawa będzie trwała długo i raczej nie załatwi się tego polubownie a oprze o sąd.
Odpowiedz@hulakula: ale skarga do izby lekarskiej za blad w sztuce nie zaszkodzi
Odpowiedz@hulakula: Optyk zrobił wszystko ok. Z jakością obsługi to 5 gwiazdek się należy. Lekarz niestety z nfz, sprzęt lata świetności ma już za sobą bo jak pierwszy raz miałam dobierane okulary, a miałam wówczas jakoś 5 lat, to był taki sam (w innym miejscu oczywiście). Poprzednie robiłam u optyka i sprzęcior robił nawet małe wrażenie. Nie chcę się bawić w sądy, nie mam na to czasu. Boli mnie, że kobita wykonała swoją robotę i myśli sobie, że jest taka mądra i profesjonalna. Jak nakrzyczę to twierdzi, że ja nie umiem zdecydować czy dobrze widzę czy nie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2017 o 21:03
@Nestea: optyk zrobił ok, bo robił według recepty. dlatego ja nigdy nie robię okularów na receptę, tylko właśnei z salonie po badaniu z optometrystą, bo to wtedy salon odpowiada za niedopasowanie okularów.
OdpowiedzRomb, nie rab...
Odpowiedz@Limek: poprawione
OdpowiedzJuż rozumiem, dlaczego w moim salonie optycznym nie wykonują okularów bez spotkania z optometrystą... Cuda wianki taki okulista przekonany o swojej nieomylności potrafi zrobić. Nie odpuściłabym ani kroczku. Skubany ma OC.
Odpowiedzkupiłaś okulary za 1000 zł i nawet ich nie przymieżyłaś na miejscu czy wszystko gra? Mimo naiwności życzę Ci szybkiego i pozytywnego rozwiązania sprawy
Odpowiedz@AgaK: To czy bym przymierzyła na miejscu czy nie to nie ma znaczenia. Pani w optyku mogła zrobić to samo co i zrobiła dzień później - współczuć i zaoferować darmowe badanie...
Odpowiedz@AgaK: może miała soczewki na oczach i nie mogła przymierzyć. Poza tym przy astygmatyzmie zawsze "jest dziwnie" przy pierwszym włożeniu nowych okularów (o ile była zmiana mocy) i trzeba trochę czasu żeby stwierdzić czy to wada okularów czy brak przyzwyczajenia.
Odpowiedz@bezznaczenia: soczewki na badaniu wzroku? serio? ja miałam bania pod kątem astygmatyzmu i ogólnej wady wzroku, więc były to specjalistyczne badania przez optomertyste, trwały ponad 40 min a potem z tymi wynikami miałam dobór okularów. Nie wyszłabym z gabinetu bez pewności, że okulary za które płacę, nie będą dobre.
OdpowiedzNie rozumiem minusów przy swoim komentarzu. Dostałam receptę i ją zrealizowałam. Opcja 1 (poprawna): Zakładam okulary jak tylko daje mi je optyk, mówię że są złe, więc... Pani optyk oferuje mi darmowe badanie (zwykle 50 zł), które potrwa z 40 minut (tak wpisała w kalendarz), żeby naprawić głupotę lekarza i ma nadzieję że coś jej okulistka wymyśli. Opcja 2 (ta zła): Wracam do domu, zakładam okulary i widzę, że są złe. Dzwonię do optyk i... Pani optyk oferuje mi darmowe badanie (zwykle 50 zł), które potrwa z 40 minut (tak wpisała w kalendarz), żeby naprawić głupotę lekarza i ma nadzieję że coś jej okulistka wymyśli.
OdpowiedzBo badanie pod kątem doboru okularów robi się u optometrysty, a nie optyka, czy okulisty. I trwa co najmniej 40 minut.
Odpowiedz@LittleM: dokładnie,ja miałam 40 min badań albo i dłużej, a potem przymierzanie miliona par pod względem wygody wyglądu i przede szystkim żeby były prawidłowe. Az nie mogę uwierzyć żeby tak po prostu wydać prawie tysiąc na okulary i nawet ich nie przymierzyć.
Odpowiedz@AgaK: Zgadzam się, głupia uwierzyłam, że okulistka wie co robi. Wzrok badałam dawno, zalatana jestem (marne usprawiedliwienie). Okulary długo dobierałam, to trzeci optyk u którego coś mi przypasowało i większość ceny to oprawki, które w dalszym ciągu bardzo mi się podobają. Strata to tylko (i aż) te szkła.
Odpowiedz@LittleM: otóż to, lekarz okulista jest od leczenia różnych jaskr i zaćm, a dobór okularów tylko u optometrysty. Mi też lekarka (zresztą dr n. med.) podała wynik badania o całą jedną dioptrię za dużo. Oczywiście wyrzuciłam receptę do kosza (no bo kurczę nie od dziś jestem krótkowidzem i mniej więcej wiem, w jakich "widełkach" się mieszczę) i poszłam do optometrysty z prawdziwego zdarzenia - również w celu dobrania soczewek. Polecam wszystkim takie rozwiązanie, bo okulary to jednak inwestycja na lata, a z soczewkami lepiej nie kombinować na własną rękę.
Odpowiedz@recaptcha: Od badania bardziej przyziemnych wad wzroku też jest. Jakoś zawsze badał mnie okulista i miałam dobre okulary (fakt, że mam jedynie krótkowzroczność, więc nic złożonego). I niby jak mam sprawdzić czy na recepcie dobrze napisał? Skąd mam wiedzieć jaką mam wadę? Sama mam sobie zmierzyć? Lekarz nie wypisuje sobie co mu się podoba, tylko bierze za to odpowiedzialność. Ja bym poszła do prawnika i walczyła, co z tego czy poszłam na NFZ czy nie? Lekarz to lekarz i powinien mieć wykupione OC. Zresztą ten cudowny optometrysta też się może pomylić (np. maszyna mu się rozkalibruje) i co wtedy?
OdpowiedzTeż w sumie miałam ciekawą sytuację z wadą wzroku... Okulary noszę od podstawówki, więc będzie to już jakieś 25 lat Zaczynałam od -0,75; wada sobie rosła, aż jakieś 10 lat temu miałam już -3,5. Kilka kolejnych badań to "potwierdzało" W związku z możliwością dofinansowania z pracy, postanowiłam sobie w tym roku wyrobić nowe patrzałki. Podczas badania wzroku wyszło, że te 3,5 dioptrii to pic na wodę. Wyszłam w sumie z okularami o mocy -2,5 i korekcją astygmatyzmu... Przez dobre 10 lat łaziłam w zbyt mocnych okularach, a astygmatyzmu nie rozpoznano przez bite ćwierć wieku. (różne czynniki wskazują na to, że astygmatyzm mam wrodzony - i zamiast wprowadzić korekcję z nim związaną, po prostu dowalili tą jedną dioptrię)
Odpowiedz@Iras: Twój komentarz przypomniał mi moją pacjentkę sprzed kilku miesięcy - pani w wywiadzie mówiła, że od zawsze nosi minusy, a przyszła z bólami głowy i oczu. W badaniu wychodziły mi jak byk plusy... no więc jak zaczęła nosić okulary przepisane przeze mnie, wszystko przeszło jak ręką odjął. Także różne kwiatki się mogą zdarzyć. :)
Odpowiedz@Iras: mam -1,75 dioptrii, szkła sferyczne. Pani okulistka stwierdziła, że mam za mocne ale mam astygmatyzm, więc mi przepisała słabsze z astygmatyzmem. Czerwona lampka mi się zapaliła po usłyszeniu "ale samochód to niech pan na razie prowadzi w starych okularach". Poszedłem do optometrysty z tą receptą, założył mi testowo to, co mi pani doktór przepisała. No i kartka A4 nagle zrobiła się trapezem. Usłyszałem, że coraz więcej ma takich, co ich okulista przysyła z receptą na szkła toryczne po czym wracają po miesiącu na wymianę szkieł, bo nie trafiają nogą w krawężnik.
OdpowiedzJa bym złożyła reklamację, okulary to nie dywan, co jednemu sie podoba w mieszkaniu a drugiemu nie, badanie miało na celu wyrobienie okularów dla ciebie, a więc usługa nie została wykonana prawidłowo, ty się stawiłaś, poddałaś badaniu ze swej strony zrobiłas wszystko jak nalezy, to oni nawalili. Złóż reklamację, ani grosza im nie dopłacaj, jak będa brzakać to idź do UOKIKu. Mojemu teściowi sie pomylili i jedno szkoło było poprawnie z fotochromem a drugie zwykłe, była reklamacja i za darm wymienili. Tu to samo to ich błąd
Odpowiedz@maat_: no właśnie ONI nie popełnili błędu tylko pani doktor. oni zrobili zgodnie z receptą- optykowi w tej sytuacji nie można nic zarzucić.
OdpowiedzNo sorry, ale nie mogę.. Szkła za 350 zł to nie jest kosmiczna technologia. Kosmiczna technologia to zł 800 (tylko cztery maszyny w kraju do doboru okularów nawet nie do wady, a do gałki ocznej i wszystkie możliwe filtry). Także tego. Okularnica od zawsze :D
Odpowiedz@Litterka: fakt. Jak wyrabiałam sobie latem patrzałki, to najpierw poodwiedzałam różnych optyków, coby nie przepłacić - a różnice w cenach były kolosalne. Jedyne udziwnienie jakie chciałam to fotochromy. U jednego z optyków zaśpiewali sobie za najbardziej podstawowe szkła fotochromowe 370zł. z opcją wyboru "lepszych" za ponad 500zł. W tych rzekomo lepszych okazało się, że jedyna różnica to to, że szybciej tracą przyciemnienie... Ostatecznie okulary wyrobiłam u innego optyka - za podstawowe szkła z fotochromem zapłaciłam 250zł. (identyczne co te za 370) za całość - wraz z oprawkami i badaniem wzroku wyszło mi 340zł.
Odpowiedz@Litterka: Pociaszasz mnie :) a już myślałam że zwariowałam z tą ceną.
Odpowiedz@Iras: @Nestea: 350 zł to podstawowe szkła z lepszym antyrefleksem (mniej parują, mniej się rysują ...) ale tez żadna burżuazja, jest jeszcze duży wybór dla tych co chcą zapłacić więcej lub niestety muszą (duże wady wzroku, duży astygmatyzm, dwie pray w jednym). Parę lat temy, jak pracowałam w optyku, najdroższe soczewki okularowe w ofercie kosztowały chyba 4 250 zł.
Odpowiedz@bezznaczenia: Jeśli pracowałaś w optyku to może wiesz. Serio jest róznica? Czasem mam wrażenie że to kwestia firmy. Rozumiem kupić sobie bajeranckie oprawki bo to widać i szpan, ale szkła? Ogólnie wiem, że jak jest duża wada to soczewki wyglądają jak denka od słoika i można zapłacić za to, że są cieńsze (inna konstrukcja, nie znam się na tyle), ale to dalej nie jest tyle kasy. Po prostu nie wiem jakie trzeba mieć wymagania, aby kosztowało to ponad 4000 zł.
Odpowiedz@Nestea: Sprawdź ceny np. soczewek progresywnych :)
Odpowiedz@Nestea: Moja dziewczyna ma astygmatyzm na jednym oku -4, na drugim -2.5. Najtańsze szkła z minimalnym pocienieniem to około 400zł.
Odpowiedz@bezznaczenia: za 4250 to by się wady szło już pozbyć :D
Odpowiedz@Caron: to zależy jaka wada :-) są same soczewki, nie licząc zabiegu, które potrafią tyle kosztować.
OdpowiedzCo do wstępu Twojej historii, mogłaś dalej jeździć w soczewkach. Na potrzeby kierowania po prostu kupić jakieś zerówki i po sprawie.
Odpowiedz