Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zawsze byłam dobra w angielskim, łatwo mi wchodził do głowy, nigdy nie…

Zawsze byłam dobra w angielskim, łatwo mi wchodził do głowy, nigdy nie miałam oporów przed rozmawianiem w tym języku, gdy byłam za granicą.

Z racji, że byłam najstarszym dzieckiem w rodzinie, to często ciotki czy inni prosili mnie, żebym pomogła młodszym kuzynom i ich uczyła. Relacje z rodziną zawsze miałam dobre, więc czemu nie, zwłaszcza, że wiem, że zawsze mogę zwrócić się do nich z jakąś prośbą.

Kilkoro dzięki mnie dostało czerwony pasek, bo brakowało im jednej oceny, kilkoro w ogóle zdało. Ale nagle trafiła się ona...
Córki mojej cioci. Rok młodsza ode mnie, ale o mentalności zupełnie odmiennej niż reszta rodziny. W sumie nawet nie wiem, po kim ona ma charakter. Ciotka i wuj starali się ją wychować normalnie. Jej brat jest ogarnięty, a ona? Co chwila imprezy, chłopaki... Od razu wiedziałam, że będzie problem, ale podjęłam się.

Uczyłam ją wtedy samych podstaw (czasy present simple i continuous, kiedy a i an i tego typu rzeczy). Miała 14 lat i serio nie wiem, jak wcześniej zdawała, znaczy 2 razy nie zdała, bo była w 6 klasie i miała bardzo pobłażliwych nauczycieli, ale przyszedł czas egzaminu na koniec i trzeba było się w końcu czegoś nauczyć.

Można powiedzieć, że uczyłam ją po prostu jak, brzydko mówiąc, debila. Wszystko rozpisane, robiąc zadanie wystarczy przestawić 2 wyrazy, ale jej nie wychodzi. Czemu? Bo zamiast chociaż odrobinę próbować, to gada mi na jakiej imprezie była ostatnio (nie pytajcie, bo nie wiem, czemu ciotka na to pozwalała. Sama, chociaż byłam niewiele starsza od kuzynki, mówiłam jej, żeby jakoś ją ogarnęła, ograniczyła wyjścia, ale o ile wiem, to nic się nie poprawiło).

Po pierwszych zajęciach powiedziałam cioci to, co napisałam w nawiasie. Powiedziała, że porozmawia z kuzynką. Następne zajęcia to samo. Powiedziałam, żeby więcej nie przychodziło, bo to nie ma sensu, tylko ja tracę godzinę z życia. Ciotka rozumie, kuzynka płacze, że ona nie zda i co wtedy, wuj oburzony. Dałam jej ostatnią szansę. Za trzecim razem to samo. Definitywnie skończyłam zajęcia z nią. Ciotka nadal rozumiała, kuzynka obrażona, a wuj rozpowiada po rodzinie, że ze mnie dupa nie nauczyciel, skoro nie potrafię jej ogarnąć, żeby zabrała się za naukę.

Na szczęście praktycznie cała rodzina, oprócz ciotki wujka, stanęła w mojej obronie, bo wiedzą jaka trudna jest kuzynka.

Było to kilka lat temu. Dzisiaj kuzynka ma 19 lat i dwójkę dzieci, nie mam pojęcia, czy skończyła jakąś szkołę. Szkoda mi tylko cioci, która naprawdę chciała, żeby kuzynce coś wyszło w życiu.

PS. Wiem, że ciocia próbowała jej ograniczać wyjścia, czy stosować inne metody, ale nic nie wychodziło. Kuzynka tylko się obrażała i siedziała w swoim pokoju.

by Bonia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
13 13

Dobrze, że uczyłaś, z sukcesami, też inne osoby z rodziny i rodzina pewnie potrafi rzetelnie określić, jaka jesteś osobą i nauczycielka.

Odpowiedz
avatar Crook
15 19

Staram się nie poprawiać wciąż czyichś błędów, ale ten błąd robi tu mniej więcej połowa piszących, dlatego: NAPRAWDĘ, nie "na prawdę". Szanujmy nasz piękny język, proszę.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 9

@Crook: "na [SPACJA] pewno" i "naprawde" jest jeszcze " po prostu"

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
6 6

@bazienka: "naprawdę", nie "naprawde".

Odpowiedz
avatar hotchilli
0 2

@bazienka: Oraz "w [SPACJA] ogóle"...

Odpowiedz
avatar bazienka
4 24

no to niech siedzi obrazona zabrac mlodej smartfon, tablet, kompa, szlaban na imprezy- dopoki nie poprawi sredniej/nie wygrzebie sie z zagrozenia a nie " probowala cos z tym zrobic" tak sie te proby koncza... 19 lat? to do pracy isc moze jelsi sie nie uczy ( obowiazek utrzymywania jest poki dziecko sie uczy), won do pracy jelsi normalnie wytlumaczyc sie nie uda podziwiam Cie za cierpliwosc

Odpowiedz
avatar Evergrey
11 21

Wiecie co, mam ostatnio coraz większy problem ze zrozumieniem jak takie coś, do cholery jasnej jest możliwe. W jaki sposób 14latka chodzi na imprezy, baluje i spotyka się z chłopakami?! Jak ja byłam w 6 klasie (a jakoś strasznie dawno temu to nie było) to sama mogłam iść do biblioteki i ewentualnie na urodziny do kolegi czy koleżanki. Przecież dziecko w tym wielu powinno być pod kontrolą rodzica A nie robić co mu się żywnie podoba...

Odpowiedz
avatar Littlefingers_Throat
8 16

@Evergrey: Są dwa typy rodziców. Tacy, którzy sami byli trzymani krótko, więc trzymają krótko swoje dzieci i tacy, którzy z tego samego powodu dają swoim dzieciom duży luz. Zaś niektóre nastolatki niestety odbierają taką swobodę jako "róbta co chceta". A efekty są takie, jak w historii.

Odpowiedz
avatar KIuska
0 12

@Evergrey: O jeżu kolczasty! Jak ja się cieszę, że mam normalnych rodziców i nie przyjęli postawy jaką opisujesz. Dziecko to nie jest obiekt do kontroli i śledzenia. Gdy miałam 14 lat rodzice nie sprawdzali mi telefonu, nie dzwonili co 5 minut z pytaniem gdzie jestem. Nie pytałam ich po szkole czy mogę iść do koleżanki i wrócić za godzinę. Po prostu pisałam smsa "Jestem u XYZ" i szłam. Dajcie trochę swobody dzieciom, niech same podejmują decyzje, 14 latka to nie 3 latek. Nie sądze abym wyrosła na jakąś szaloną imprezowiczkę i patologię. Mam 18 lat, od 2 lat mieszkam bez rodziców, na imprezie byłam raz. W ciąży nie jestem i nie byłam. Uczę się dobrze i nie potrzebuje żeby rodzic-kat stał mi nad głową i mówił, które zdanie mogę przeczytać. W klasie mam koleżankę, która po szkole dzwoni do rodziców i się pyta czy może iść do galerii pooglądać ciuchy (nie informuje tylko się pyta, po odmowie wraca do domu). Dziewczyna jest całkowicie nie ogarnięta życiowo. Nie wiem jak ona sobie poradzi w życiu.

Odpowiedz
avatar mijanou
6 8

@Evergrey: No też tego nie rozumiem. Dziecko w 6 klasie podstawówki ma tyle swobody, by imprezować, ile chce i jak długo chce? I potem jeszcze zdziwienie, że strony rodziców, że zajęte melanżowaniem dziecko ma problemy z nauką? No a jak ma nie mieć, skoro nie ą m u stawiane żadne granice? Nie chodzi mi o to, że rodzic ma permanentnie inwigilować 14 letnie dziecko. Ani o to, by stał nad nim jak kat nad dobrą duszą i na nic mu nie pozwalał bo wiadomo, co się zwykle bywa później z takim "zerwanym z krótkiego łańcucha" młodym człowiekiem. Chodzi jedynie o stawianie jasnych granic, choćby takich, że jeśli dziecko chce uzyskać przywileje to powinno tez spelniać okreslone obowiązki. I nie ma przywileju bez obowiązku. Inna sprawa, że nocny melanż to naprawdę nie jest odpowiednia rozrywka dla 14 latki. I chyba żaden rozsądny rodzic nie wyrazi zgody na to, by ich 14 letnie dziecko prowadziło nocno-imprezowy tryb życia.

Odpowiedz
avatar oszi90
8 10

@KIuska: Jak widać, że dziecko radzi sobie w szkole, nie sprawia problemów, nie zachowuje się podejrzanie i jest szczere z rodzicami, to nie śledzić dziecka i pozwolić mu na swobodę, ale ta kuzynka zdecydowanie zasługiwała na postawienie jej granic.

Odpowiedz
avatar RedRose
5 5

@Evergrey: Kiedy miałam 14 lat, zdarzało mi się zagadać z kimś i wrócić z opóźnieniem do domu. Mama się denerwowała i ja to rozumiałam. Jednak nie było potrzeby dużej kontroli nade mną bo ja nie lubiłam i nie lubię chodzić na imprezy a chłopcy w tym okresie byli dla mnie "fuj" ;) Mogłam wychodzić gdzie chciałam, tylko miałam dać znać. Uważam, że należy uważać na dziecko ale nie jakoś przesadnie, dać mu kredyt zaufania.

Odpowiedz
avatar KIuska
3 3

@oszi90: Przesada zawsze jest zła. I nie ważne czy pozwalamy dziecku na wszystko zupełnie nie sprawdzając co ono robi czy trzymamy je pod kluczem, a za spóźnienie o minutę dajemy milion kar. Rodzice tej kuzynki powinni zacząć działać gdy wisiała opcja, że nie zda. Kategorycznie zabronić jej wyjść i pilnować by się uczyła. Zabranianie dziecku wychodzenia gdziekolwiek bez nas w momencie gdy dziecko nie sprawia problemów jest bez sensu. Tak też można zrobić mu krzywdę.

Odpowiedz
avatar KaktusStefan
13 13

Niektórzy (pomijając opisaną kuzynkę, mam tu na myśli również wuja) nie potrafią uszanować ani docenić tego, co dostają za darmo/od rodziny.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
9 9

@KaktusStefan: Chyba właśnie dlatego, że za darmo. Gdyby, to kosztowało cokolwiek, jakiś zamiennik przysłowiowego "piwa" dla dzieci.

Odpowiedz
avatar KaktusStefan
3 3

@rodzynek2: z pewnością dlatego. A także dlatego, że to rodzina, wiec co niby zrobi? Gdyby dziecko rzeczonego wuja bylo uczone przez, powiedzmy, córkę jego szefa to od razu mialby inne podejscie.

Odpowiedz
avatar Bevmel
11 13

Najgorsze z mojej perspektywy, czyli podatnika i osoby w miarę ambitnej jest to, że ludzie z jakimś tam poglądem na własną przyszłość i ambicjami decydują się na poczekanie z dziećmi, bo najpierw chcą robić karierę, a potem często już tych dzieci jednak nie mają. Natomiast skończone debile i pasożyty rozmnażają się ile wlezie bo wiedzą, że ci ambitniejsi i tak będą mieli prawny obowiazek ich utrzymywać, poprzez obowiązkowe podatki. Czeka nas czarna przyszłość, moi drodzy, jak to pokolenie dorośnie, bo będzie o wiele liczniejsze niż ludzie rozgarnięci. Tak upadają całe narody.

Odpowiedz
avatar mijanou
7 9

@Bevmel: No a jak ma być, skoro to państwo zajmuje się głównie opieką nad patologią? Przecież to słynne 500+ to nic innego jak wspieranie nieodpowiedzialnego rodzicielstwa bo w miarę normalny człowiek wie, ze kwota ta wystarczy na miesięczny zapas pampersów i na nic więcej a i tak ceny wzrosną (przed moim ostatnim wyjazdem masło kosztowało 4-5 zł a obecnie 7-8, że już nie wspomnę o podwyżkach OC). A co zrobi patola? Rozmnoży to 500 razy pięć, sześć, siedem i już można żyć nie pracując (do tego zasiłeczki dla niepracujących rodziców). No i jaka będzie za kilkanascie lat jakość tego spoleczeństwa? Nie bedzie to czasem tak, że pracująca mniejszość bedzie zasuwać na zasiłki dla niepracującej, mnożącej się w postępie geometrycznym większości? I tak, Bevmel- tak upadają całe narody. Bo co mądrzejsi stąd spieprzą nie godząc się na ciągłe płacenie na patolę i utrzymywanie nieswoich dzieci. Pragnę być dobrze zrozumiana: nie powiedziałabym ani słowa a nawet przyklasnęła gdyby to 500 było przeznaczone na dożywianie dzieci w szkołach, darmowe przedszkola, darmowe podręczniki, pomoce naukowe, zajęcia pozaszkolne, wycieczki itp. Słowem na coś, co autentycznie rozwinie dziecko, jego zainteresowania i pasje tak, by w przyszłości było cennym, wyksztalconym, asertywnym pracownikiem i człowiekiem. Ale tępe, głupie rozdawnictwo (czytaj: kupowanie wyborców za 500 miesiecznie) doprowadza mnie do pasji bo niczemu nie służy poza marnowaniem kasy podatników.

Odpowiedz
avatar Bevmel
6 6

@mijanou: Dokładnie o tym piszę. Niestety, patrząc na kraje Zachodu, to tam raczej ratunku nie ma co szukać, bo uciekająć do takich Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii będziesz zmuszona utrzymywać nierobów, tyle że nie lokalnych, a z importu. Europa, w tym także Polska, powinny się otrząsnąć z tego socjalnego snu.

Odpowiedz
avatar Molochor
1 1

@mijanou: No cóż, ale wyposażenie szkół, wprowadzenie poprawnych (lepszych) metod nauczania, dożywianie dzieci w szkołach przynosi efekt, ale za 20 lat. A za 20 lat to wszyscy zapomną kto rządził kiedy, i kto jest za co odpowiedzialny - a jak dasz socjal od razu, to i jakiś tam efekt jest wyborczy, i trochę pozytywnego społecznie (bo na pewno są ludzie biedni, ale uczciwi, którzy to przeznaczą na dzieci które już mają i pomoże im to w wychowaniu porządnych obywateli). Dzisiaj czytałem, że rząd chce wprowadzić kolejny program, jakiś maluszek plus czy coś takiego - zwiększając do 400 milionów wydatki na opiekę nad dziećmi do lat 3 (czyli pewnie jakieś żłobki czy coś) - i to jest pomoc socjalna zrobiona w sposób, no powiedzmy, poprawny (o ile socjal może być poprawny), bo ułatwia posiadanie dzieci, pozwala pomóc dzieciom z rodzin biednych, a nie daje pieniędzy w ręce patologii.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 1

@Molochor: No i tak powinno być. Darmowy żłobek/przedszkole skłoni rodzica do pracy i zarabiania na utrzymanie dziecka a nie tylko do mnożenia się i wyciągania ręki po kasę podatników. Jednocześnie powinno się zlikwidować to idiotyczne 500+, choc oczywiście dla każdej partii, ktora będzie postulowac odebranie darmoszki to strzał w kolano i polityczne samobójstwo. Masz przykład: http://www.wspolczesna.pl/wiadomosci/suwalki/a/matka-dziewieciorga-dzieci-skorzystala-z-programu-500-wiec-osrodek-pomocy-odmowil-jej-zasilku,10055212/ Za kilkanaście lat małe Maciejuny stworzą nowe pokolenie żyjących z zasiłku i niepracujących obywateli RP.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2017 o 6:25

avatar Molochor
1 1

@mijanou: No niestety - jedyne partie które są przeciw socjalowi są na granicy błędu statystycznego z poparciem, a jak sejm długi i szeroki wszyscy są za. Jedyna opcja żeby się tego pozbyć to chyba bankructwo państwa, no ale niestety nie jest to opcja zbyt ciekawa z innych względów, ale chyba jedyna możliwa - bo póki co prędzej w świętego Mikołaja uwierzę niż w to że do władzy dorwie się ktoś kto jest przeciwny rozdawnictwu.

Odpowiedz
avatar RedRose
0 2

Nic na siłę. Skoro kuzynka miała ciekawsze sprawy na głowie, to po co jej jakiś angielski, jedynie żeby zdać egzamin.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Dlatego ja tam zawsze mówię, że wychowanie to duża część sukcesu, ale charakter własny też musi być. Pewnych jednostek się nie da wychować na ludzi, niestety

Odpowiedz
avatar Gorn221
1 1

2 razy nie zdała, bo była w 6 klasie i miała bardzo pobłażliwych nauczycieli. ?????????

Odpowiedz
Udostępnij