Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ten wpis będzie o sytuacji bardziej zabawnej niż piekielnej, chociaż rodzinka, którą…

Ten wpis będzie o sytuacji bardziej zabawnej niż piekielnej, chociaż rodzinka, którą spotkałem miała bardzo ognisty temperament.

Pewnego pięknego, słonecznego dnia, zaparkowałem pod marketem typu "żabka" – na miejscu parkingowym w cieniu i w bezpiecznej odległości od wszelkich niebezpieczeństw. Z siostrzenicą poszliśmy po niewielkie zakupy, które wpakowałem do plecaka. Ona gdzieś poszła, załatwić jakieś sprawunki, a ja wróciłem do auta. Umknęło mi wcześniej, że nieopodal stoi popielniczka, toteż w tej chwili, stało i paliło tam dwóch Januszy w towarzystwie syna i córki jednego z nich. Janusze ubrani jak na panów po czterdziestce przystało, małolat też raczej normalnie, córka jedynie wyróżniała się zielonymi włosami.

Dołączyłem do popielniczkowego zgromadzenia i sam zapaliłem, mimowolnie wsłuchując się w żywą konwersację jaką prowadzili. Janusze próbowali dojść czym jest moje auto. Więc nie wtrącałem się, słuchałem:
– To jakaś samoróbka!
– To jakieś Uno przerobione!
– G*wno tam wiesz! To pewnie Zastawa porobiona!
– To nie Zastawa!
– Zastawa! Dwadzieścia lat w Tychach przepracowałem! Ja wiem co mówię! Znam właściciela!

Panowie się tak przekomarzali i bluzgali na siebie, w międzyczasie punktując niewiedzę oponenta. Jeden drugiego co rusz przebijał motoryzacyjną inwencją, drugi zaklinał się, że zna właściciela i "wie kto to robił". Przez cały czas ich kłótni, syn próbował się wtrącić:
– Tato! Tato, no tato no... ale tato! – był dokumentnie ignorowany lub uciszany ("Zamknij się szczylu!").
Córka klęła, mamrotała coś pod nosem, chyba próbując usprawiedliwiać "ojców". Odpalała jednego papierosa od drugiego, rzucając niby to do nich, niby w powietrze: "Ale bardach robicie".

Sytuacja mnie rozbawiła, słuchałbym dalej tego kabaretu, gdyby nie siostrzenica zmierzająca ku mnie w oddali. Spróbowałem jakoś interweniować, oświecić obu panów. Odchrząknąłem i przeprosiłem za wtrącenie się do "rozmowy": – Panowie, to jest Fiat – po króciutkiej pauzie, miałem zamiar kontynuować, jednak zostałem zbluzgany pod tytułem: "nie wiesz to się nie wtrącaj k*tasie, ja znam właściciela!".

Nie miałem zamiaru kopać się z koniem, więc poczekałem na siostrzenicę, nie wtrącając się więcej. Gdy otwierałem samochód, zamilkli. Wtedy chłopak w końcu doszedł do głosu, bo wiedział co to za auto. Cały czas próbował tym dwóm cymbałom powiedzieć...

by E4y
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-1 23

"Umknęło mi wcześniej, że nieopodal stoi popielniczka, toteż w tej chwili, stało i paliło tam dwóch Januszy w towarzystwie syna i córki jednego z nich." Czyli gdybyś zauważył wcześniej popielniczkę, to dwóch Januszy nie stałoby przy niej? Dlaczego?

Odpowiedz
avatar E4y
-1 5

@mjjm: To działa podobnie, jak z rzeczą której się szuka: nie znajdziesz jej dopóki o niej myślisz. Jak zapomnisz o tym przedmiocie – pojawia się. Tak samo z tą popielniczką – gdybym z tyłu głowy miał myśl "Oho! Jest popielniczka, uwaga!" to by się nic nie wydarzyło. @gomez: @mjjm:

Odpowiedz
avatar gomez
4 6

Jako facet po czterdziestce (no dobra, tuż przed pięćdziesiątką) doskonale pamiętam, jak wyglądał Fiat Ritmo (bo chyba o nim mowa). Trochę dziwne, że moi niemal rówieśnicy go nie rozpoznali. Ale czyta się fajnie :-)

Odpowiedz
avatar the_godfather
9 9

@gomez: Dlaczego dziwne? W mniejszych miejscowościach jeździły niemal wyłącznie maluchy (o ile w ogóle ktoś miał auto). Tak więc przez całą swoją młodość nie widzieli Ritmo na oczy, a potem, gdy liczba samochodów na drogach wzrosła już trudno było je spotkać.

Odpowiedz
avatar E4y
0 2

@gomez: @the_godfather: Wiele osób po czterdziestce (a nawet tuż przed pięćdziesiątką oraz po) które spotkałem, nigdy Fiata Ritmo nie widziało. Większość widziała ten samochód "kiedyś", bardzo dawno temu albo tylko raz w ogóle. A już nie wspomnę o tej konkretnej wersji – która, jest szalenie rzadka nawet w skali ogólnej. Tak jak The_Godfather mówi – już w przeszłości na naszych drogach to nie był częsty widok. Potem stopniowo te samochody wymierały śmiercią naturalną – blacha w tych Fiatach to... no cóż, pozostawiała wiele do życzenia. Silniki ze złomowanych egzemplarzy zapewne dzieliły ich los, bo nigdy nie słyszałem o tym jakby nadawały się jako zamienniki do czegoś innego poza chyba Fiatem 128 – których też było niewiele. Tym samym nie było na nie specjalnego popytu. Dziś, pozostają jedynie ludzie mojego pokroju, którzy z jakiegoś powodu "reanimują trupy" – jak to kiedyś ujęła moja była partnerka ;)

Odpowiedz
avatar gomez
1 1

@E4y: A co to za wersja, może podasz jakiegoś linka ze zdjęciem ? Pamiętam, że Ritmo swojego czasu bardzo mi się podobał, Uno wyglądał przy nim na niedopracowanego.

Odpowiedz
avatar the_godfather
0 2

@gomez: E4y gdzieś w komentarzach kiedyś wspominał chyba, że to Abarth Ritmo.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
2 2

jakieś 3-5 tygodni temu stałem w korku obok Ritmo. Całkiem przyzwoicie wyglądał. Tylko jedną niewielką dziurę w progu zauważyłem. Stał na lawecie autozłomu :( ed. Ale miał tablice rejestracyjne. Więc może nie poszedł na szrot.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2017 o 14:33

avatar vonKlauS
0 0

@E4y: widziałem go wtedy od tyłu, więc po sygnaturach poznałem (przeczytałem) obok czego stałem. Przodu nie widziałem. Ale gdyby to był 1gen to od razu bym rozpoznał, bo sąsiad miał takiego dawno temu.

Odpowiedz
Udostępnij