10 października obchodzony był Dzień Zdrowia Psychicznego. Zastanawiałam się czy opisać moją historię, nadal nie jestem przekonana czy jest sens, ale może wśród Was jest osoba z podobnymi problemami.
Kiedy byłam dzieckiem w wieku podstawówkowym, wraz z rodzicami i rodzeństwem przeprowadziliśmy się do nowego domu. Wiązało się to ze zmianą szkoły. Rodzeństwo było na tyle młodsze, że praktycznie dopiero zaczynali swoją edukację, więc szybko się zaaklimatyzowali w nowym środowisku. Ja miałam problem. Jak to na wsiach bywa, większość dzieciaków znała się od przedszkola, a przynajmniej od zerówki. Doszła do nich "nowa" z jeszcze mniejszej wsi, niemodnie ubrana (rodziców nie było stać), z bzikiem na punkcie zwierząt (w pierwszym tygodniu szkoły przygarnęłam bezdomnego kota). Wiele było historii o maltretowaniu w szkole, więc nie będę opisywać kolejnej. Powiedziałam o tym rodzicom. Ojciec radził po chrześcijańsku nastawić drugi policzek. Mówił, że to tylko dzieciaki, zaraz im się znudzi i znajdą sobie inną ofiarę. Nie znaleźli. Chciałam się przenieść do równoległej klasy, ale ojciec nie wyraził zgody na takie "wydziwianie". To tak w ogromnym skrócie.
W punkcie 7 historii 79088 wspomniałam o molestowaniu. Nie powiedziałam o tym rodzicom od razu właśnie przez to, że olewali każdy problem, z jakim do nich przychodziłam. Po pierwszej rozmowie z psychologiem okazało się, że cierpię na depresję. Na kolejnej wizycie pojawił się psychiatra w celu przepisania mi odpowiednich leków. Nigdy nie zapomnę, jak ojciec wioząc mnie do lekarza powiedział: "Tylko się nikomu nie chwal, bo to nie jest powód do dumy".
Tak jak pisałam, po trzeciej wizycie rodzice doszli do wniosku, że więcej nie trzeba. Temat depresji nigdy nie powrócił, a ja żyłam ze świadomością, że to wstyd. Choroba wracała średnio co 2 lata, a każdy taki epizod trwał od kilku tygodni do kilku miesięcy. Nie szukałam nigdzie pomocy, bo to przecież wstyd. Z nikim o tym nie rozmawiałam, sama próbowałam sobie z tym radzić. Dopiero po zeszłorocznym epizodzie postanowiłam, że poszukam pomocy, bo tak się nie da na dłuższą metę żyć.
Codziennie zadaję sobie pytanie czy jestem dobrą matką. Nie chciałabym popełnić takich błędów, jakie popełnili moi rodzice, a przez które naprawdę było i jest mi ciężko. Uczucia wstydu, że mam problem, nie da się wymazać.
depresja
Kiedyś ludzie tak do tego podchodzili. Zresztą dziś, pomimo większej świadomości, niektórzy dalej tak myślą. Dobrze, że to się zmienia, że mowi się o tym głośno.
OdpowiedzI przez takie coś niektórzy mądrzy mówią, że kiedyś nie było tylu problemów psychicznych, a ludzie teraz wydziwiają. Szkoda tylko, że kiedyś po prostu nie było wiedzy, świadomości, a może i chęci. Tylko wstyd był. Nikt Ci nie odpowie na to, czy jesteś dobrą matką. Grunt, to żebyś nie powielała błędów swoich rodziców. Życzę powodzenia i mam nadzieję, że wszystko sobie poukładasz, bo depresja to trudny przeciwnik.
OdpowiedzWiesz, jak ci tak depresja sama przechodzi i sama wraca, to ja bym sugerowała sprawdzenie się na chorobę dwubiegunową. Bo trochę to dziwne w przypadku standardowej depresji.
Odpowiedz@Zmora: wręcz przeciwnie, tak właśnie jest z depresją, że czasem wydaje się, że już jest dobrze, ale potem znowu wraca dołek.
Odpowiedz@popielica: Ta, tylko "wydawanie się, że już jest dobrze" nie oznacza końca epizodu depresjii, a o takim autorka pisała. Kurde, człowiek z depresją też ma prawo do wahań nastrojów i posiadania lepszych i gorszych dni. Ludzie bez depresji też są czasem w lepszym humorze a czasem w gorszym. Ale to zupełnie co innego, niż kompletne wyjście z depresjii, a potem jej regularny powrót co dwa lata. No, chyba że autorka sama tej różnicy nie rozpoznaje.
Odpowiedz@Zmora: może być jeszcze mowa o Borderline, osobowości chwiejnej emocjonalnie. Objawy obejmują wiele stref. Niezbyt jeszcze znane zaburzenie.
Odpowiedz@Zmora: Możliwe, że autorka tak się przyzwyczaiła do swojej depresji, że brała ją za normalność i dopiero przy mocniejszych epizodach docierało do niej, że jednak depresja dalej jest.
Odpowiedz@No_Name: A borderline, to nie jest przypadkiem choroba dwubiegunowa, o której pisze Zmora?
Odpowiedz@Drago: Ja bym to nazwała problemem wartym rozwiązania. @BlueBellee: Nie, to nie to samo. Borderline jest zaburzeniem osobowości, choroba dwubiegunowa jest zaburzeniem psychicznym. Co prawda rzeczywiście te wszystkie przypadłości głowy mają tak podobne objawy, że laikowi trudno jedno od drugiego rozpoznać. Dlatego właśnie należałoby się sprawdzić pod każdym możliwym kątem. Depresja bardzo często coś ukrywa, choćby i nawet problemy z tarczycą, a walka z depresją, która coś ukrywa to jak walka z wiatrakami. Warto wiedzieć, czy to "tylko" depresja, czy też symptom lub skutek czegoś więcej.
Odpowiedz@BlueBellee: Są to dwa różne schorzenia, choć różnice są subtelne. tu możesz poznać szczególny - http://www.psychiatria.pl/artykul/choroba-afektywna-dwubiegunowa-a-borderline-co-je-laczy-a-co-dzieli/20372
Odpowiedz@No_Name, @Zmora: dzięki za wytłumaczenie, teraz "kumam" różnicę.
OdpowiedzHmmm... Cieszę się, że podzieliłaś się tą historią, bo może da komuś do myślenia i pomoże walczyć z własnymi problemami, a z drugiej strony wskazuje, że masz już jakiś wgląd w siebie samą. Nawracalność objawów depresji może wskazywać na tzw nawracające zaburzenia depresyjne, co (jak zauważyła częściowo słusznie @zmora) może przejść w chorobę afektywną dwubiegunową. Potrzebujesz konkretnego leczenia farmakologicznego i równoległej psychoterapii. Wtedy szanse na poprawę są duże. Robisz to dla siebie, jeśli będziesz o siebie walczyć, to będziesz też dobrą matką. Rozważ też turnus rehabilitacyjny w jakimś ośrodku terapeutycznym, np. w Mosznej lub oddział dzienny. Powodzenia!
OdpowiedzJeśli szkoła była bardzo mała i to na wsi to zmiana klasy chyba dużo by nie dała.
Odpowiedz@gggonia: W ogóle zmiana klasy bya kretyńskim pomysłem. Pierwsza klasa ją dręczyła, bo była nowa, tak? W drugiej przecież by była jeszcze "bardziej nowa".
Odpowiedzrozumiem, co czujesz ja doszlam do szkoly na wsi z miasta, w 4 klasie sp, jedna nauczycielka podsumowala mnie przy dzieciach, ze co ja sobie mysle panienka z miasta, ze jestem lepsza od wiejskich dzieciakow nie bylo wtedy psychologow w szkolach teraz sama jestem psychologiem 2 lata temu mialam depresje, z syndromem presuicydalnym ( zaczynasz planowac samobojstwo i co kto dostanie po twojej smierci), jak sie mieszka 10 metrow od nasypu kolejowego, to jednak slaba opcja- sama poszlam do psychiatry w sasiednim miasteczku ( tam, gdzie mieszkalam, nie bylo takiego lekarza) rodzina? znajomi? " psycholog nie moze miec depresji", " chyba jestes zlym psychologiem jak sama sobie nie radzisz" idz na terapie, pomaga, polecam, leki tez pomagaja trzymam kciuki i sciskam cieplo :)
Odpowiedz@bazienka: Pierwszego dnia w szkole wychowawczyni wytknęła mnie palcem i powiedziała, że w tej szkole nie można farbować włosów. Nie farbowałam, od słońca porobiły mi się jaśniejsze pasemka po prostu.
OdpowiedzNiestety często największym wrogiem dziecka są jego rodzice. Trzymaj się, nie daj się chorobie i zrób wszystko żeby Twoje dziecko miało najwspanialszą mamę na świecie. Trzymam kciuki!
Odpowiedz